Podszedłem do chłopaka i powiedziałem jak zwykle z uśmiechem na twarzy:
- Młody nie wymądrzaj się. Może na to nie wyglądam, ale jestem mądrzejszy od ciebie. A tak w ogóle twoja matka ma swoje życie i robi z nim co chce. Ciesz się, że żyjesz, bo mogło ciebie nie być na tym świecie... A ja się odwidzę za jakiś czas Carm, - Spojrzałem na króki moment na czarnowłosą, lecz spojrzałem z powrotem na dzieciaka- będzie mieć tylko wspomnienia, nie wiem, czy dobre czy złe. Zapewne mieszane... - Wstałem i ruszyłem w stronę wyjścia, gdy złapałem za klamkę, odwróciłem się i spojrzałem na Serafinę, mówiąc - Kocham Carm, lecz nie jak wszystkie...
Wyszedłem z budynku i ani na moment się nie zatrzymałem. Chętnie odciąłbym temu małemu gnojkowi głowę, ale nie zrobię tego. Kuźw@ naprawdę zrobiłem się miękki. Gdy byłem spory kawałek od domu Carmelka zatrzymałem się i walnąłem z całej siły w ścianę. Po ścianie zaczęła płynąć krew, a dłoń była zmasakrowana. Czułem to słabiej niż ludzie, głównie czułem pulsowanie. Ruszyłem dalej, ale z budynku przez okno wystawiła głowę stara baba i zaczęła się drzeć:
- Co pan tu robi?! Jest środek nocy! Co pan sobie wyobraża?!
- Och zamknij się stara wywłoko! Bo inaczej porozmawiamy, gdy twoja szpetna twarz nie zniknie za oknem.
- Poszczuję na pana armię! Niech pan sobie nie wyobraża, że tak po nocy.
- Szybciutko, szybciutko! Kończy mi się cierpliwość!
Zniknęła za oknem, a ja westchnąłem i ruszyłem dalej. Jak ja nie znoszę takich bab...
< Carmuś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz