Razem z chłopakiem szliśmy do jego domu. Dziwne... Cały czas zachowuje się jakoś inaczej. W kawiarni był taki pewny siebie a teraz... Co ma syf w domu? Jeśli tak to mu pomogę sprzątać. Chłopak jednak cały czas wyglądał na przybitego. Delikatnie chwyciłam go za rękę, na co się lekko wzdrygnął.
- Wszystko w porządku? - zapytałam.
- T-Tak...
- Jeśli masz niezły burdel w pokoju to się nie martw. Pomogę ci sprzątać! - powiedziałam uśmiechając się.
Lucjusz zaśmiał się po cichu i razem ruszyliśmy w stronę jego domu.
< Lucjusz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz