Powiedziałem:
- Dobra, ale jak zmokniemy to będzie na ciebie.
Wyciągnąłem dłoń w stronę dziewczyny i wystawiłem skrzydła. Wzbiłem się w powietrze, łapiąc w locie dłoń Serenity i ciągnąc ją do góry. Szybko znaleźliśmy się powyżej niskich chmur, a tam puściłem jej dłoń. Uśmiechnąłem się lekko i poleciałem dalej. Dzięki niej miałem długie skrzydła z czego wciąż się cieszyłem. Odwróciłem się twarzą w stronę reszty nieba, a za moimi plecami znajdowała się ziemia. Schowałem skrzydła i zacząłem lecieć w dół. Zamknąłem oczy i dziesięć metrów przed ziemią wyprostowałem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. Znalazłem się za Serkiem i powiedziałem:
- Serenity, wiesz, że powinienem ci dziękować praktycznie cały czas? Uratowałaś mi życie, odnowiłaś mi skrzydła, pomogłaś w przedstawieniu i spraw...- Nie dokończyłem, nie chciałem kończyć. - Raczej nigdy się nie odwdzięczę, bo nie mam jak, niestety...
Podleciałem bliżej niej...
< Serek? Tak na nowy rok xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz