Obudziłem się, gdy zrobiło mi się zimno. Rozejrzałem się i dowiedziałem się, że nie ma ze mną kotów oraz, że znajdowałem się na łóżku. Zmieniłem formę na ludzką i przeciągnąłem się. Wstałem i podreptałem w poszukiwaniu moich kotów. Gdy stanąłem w drzwiach, poprawiłem swoje spodnie oraz koszulkę. Spojrzałem na chłopaka oraz na kotowate. Uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do Aakiry. Powiedziałem:
- Dobrze, że ciebie polubiły, zwykle wszystkich nie znoszą.
Przykucnąłem i wziąłem na ręce Kuro. Położył się na moich nogach, a ja potarłem oczy. Po chwili usłyszałem pytanie ze strony białowłosego:
- A ty mnie lubisz?
Spojrzałem na niego zdziwiony. Dopiero po chwili odpowiedziałem:
- Nie.
Wstałem i ruszyłem do kuchni, biorąc ze sobą kota. Będąc już w kuchni, położyłem kota na blacie i zacząłem szykować śniadanie. Usłyszałem kroki mężczyzny, a po chwili jego słowa:
- Koty już jadły.
- Dobrze - odparłem, nie patrząc na niego.
Kątem oka zauważyłem, że oparł się plecami o blat.
- Dlaczego mnie nie lubisz? - zapytał.
Przełknąłem głośno ślinę i odparłem:
- Jesteś zbyt nachalny oraz zbyt pewny siebie. Pewność siebie to nic złego, lecz nie w nadmiarze.
- Spójrz na mnie i powtórz.
Spojrzałem na niego i powiedziałem stanowczym tonem, chociaż nie znosiłem patrzyć na swojego rozmówcę:
- Jesteś zbyt nachalny oraz zbyt pewny siebie. Pewność siebie to nic złego, lecz nie w nadmiarze.
Wróciłem do krojenia papryki, niestety ręce zaczęły mi się trząść i pokaleczyłem sobie ręce. Przez cały czas czułem na sobie jego wzrok, co tylko bardziej mnie irytowało. Syknąłem cicho pod nosem i zacząłem ssać ranę. Usłyszałem łagodny głos chłopaka:
- Pokaż - mówiąc to, złapał moją rękę.
Zmrużyłem gniewnie oczy, ale on uparcie czekał. Westchnąłem cicho i pozwoliłem mu zająć się moją ręką. Dał ją nad kran i powiedział, rozbawionym tonem:
- I coś ty zrobił?
Nie odpowiedziałem, tylko spojrzałem na niego, jednakże szybko wróciłem wzrokiem do swojej kończyny. Dopiero po chwili powiedziałem:
- Od początku uważałem, że moja przeprowadzka tutaj to zły pomysł, czuję się niepewnie.
- Nie sprzeciwiałeś się - spojrzał na mnie.
Po chwili odpowiedziałem:
- Bo wiedziałem, że jesteś uparty, dlatego mój sprzeciw były przejawem głupoty.
Zabrałem rękę i rzuciłem jeszcze jedno spojrzenie na niego. Nim wyszedłem do innego pokoju, chłopak złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Spojrzałem na niego zaskoczony, a on pomachał plastrem, uśmiechając się. Westchnąłem zrezygnowany i pozwoliłem mu przykleić opatrunek, chociaż doskonale wiedziałem, że i tak zaraz go sobie odkleję albo zrobią to koty. Koty poukładały się w różnych częściach pokoju, położyłem się koło jednego, leżącego na podłodze. Zacząłem gładzić go palcem po głowie, a później ruszyłem w stronę grzbietu. Mruczał głośno, a ja uśmiechałem się szeroko. Usłyszałem kroki i automatycznie spojrzałem na przybysza. Odwróciłem wzrok od Aakiry i dalej gładziłem kota...
< Aakira? :3 >