Moja pięcioletnia klacz rżała w boksie, na mój widok. Czysty fryzyjski, którego dostałam trzy lata temu na urodziny.
- Hej, Shiki - pogładziłam jej chrapki, po czym oporządziłam ją...
***
Wsiadłam na konia i wraz Soneą ruszyłyśmy w las galopem.
Potem stępem. Shiki nie miała kondycji po zimnie i roztopach.
Oddalałyśmy się od domu. Z dala od kłótni rodziców, z dala od ''wyjdziesz za mąż...''.
Shu? Mogą się przypadkiem spotkać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz