wtorek, 29 marca 2016

Od Luke'a CD Serenity

Spojrzałem na Serenity i uśmiechnąłem się łagodnie. Oddałem jej uścisk, lecz znacznie słabiej i powiedziałem:
- Dziękuję.
Pocałowałem ją delikatnie. Położyłem głowę na jej kolanach i przymknąłem oczy, będąc już spokojny, jednakże czułem się głupio. Głupio dlatego, że znowu pokazałem się z płaczliwej strony. Nawet nie wiedząc kiedy, zasnąłem...

< Serek? Przepraszam, że tak długo i jeszcze ta długość ;_; Zeżarło mi wszystko, co miałam z Lu >

sobota, 26 marca 2016

Od Morgany CD Nicholas

Leżałam na łóżku, gapiąc się w sufit. Miałam chociaż pewność, że Nicholas jeszcze żyje. Gdy ten pojawił się w pokoju, o mało nie krzyknęłam. Jego proteza zajmowała znacznie większą część ręki niż wcześniej. Sam elf ledwo się poruszał. Jakimś sposobem dotarł do łóżka i od razu upadł na nie zmęczony.
-Co ty znowu zrobiłeś?!- zapytałam głośno.
-Mówiłem, że chcę swoją rękę- mruknął.
-Przecież ktoś miał się tym zająć jutro... Nie możesz cały czas robić tego co chcesz. Niedługo cię to wykończy...- stwierdziłam.
-I wszystko byłoby idealnie- powiedział poważnym tonem.
-Wiesz co...?- zaczęłam, po dłuższej chwili ciszy- Mam już tego dosyć. Wszyscy chcą ci pomóc, a ty myślisz jedynie o sobie. Jeśli chcesz się wykończyć, to proszę bardzo, mnie to już nie interesuje. Radź sobie sam.
Wyszłam z pokoju, powstrzymując łzy. Skierowałam się do kuchni, gdzie minęłam się z tatą. Chyba szedł do Nicka, ale nie miałam już siły go powstrzymywać.

<Nicko?>

Od Nicholas'a CD Morgana

Remy przyniósł mi moją torbę. Pośpiesznie mnie zbadał, i zorientował się co jest z moją ręką. Bez słowa pomógł mi iść do łazienki. Jakoś się opłukałem i przebrałem w zapasowe ubrania.
Teraz musiałem jedynie zająć się ręką.
Najpierw sprawdziłem, do jakiego punktu jest źle. Na taką długość musiałem przedłużyć protezę. Na szczęście miałem gotowe fragmenty na wszelki wypadek, wystarczyło je połączyć, co poszło szybko.
Właśnie przygotowywałem nóż, gdy rozległo się wołanie Morgany.
- Taak, niestety. - odpowiedziałem cicho, wsuwając zapaloną zapałkę do specjalnej części do rozgrzewania ostrza.
Po kilku chwilach zacząłem odcinać martwą tkankę, by zapobiec postępowi zniszczenia.
Moja nowa proteza sięgała teraz aż do połowy przedramienia.
Pozostawało złamać i tak kruchą teraz kość.
Przy tym zabiegu przegryzłem sobie wargę.
"Odpady" zawinąłem w starą koszulę. Założyłem mocowanie i ostatecznie kończynę. Reszte rzeczy zapakowałem do torby. Całość nadawała się do wyrzucenia.
Wstałem, jako tako pozbyłem się śladów krwi i chwiejnym krokiem wróciłem do pokoju, w którym czekała Ana.

< Ana? >

Od Morgany CD Nicholas

Nie dziwiło mnie, że mężczyzna zemdlał. Myślałam, że to coś niegroźnego, wiec powoli poszłam po doktorka. Ten niechętnie poszedł się nim zająć, a ja zostałam w rodzicami w salonie.
-Nie chcę, by on u nas został- mruknął tata.
-Ale zostanie. Przynajmniej dopóki nie poczuje się lepiej, a to zajmie trochę czasu. Chłopak jest w złym stanie- westchnęła mama, przytulając się do elfa.
-Więc mamy dodatkowe gęby do wyżywienia- powiedział wkurzony.
-Zawsze mogę go zabrać- usłyszeliśmy głos Remyego, który wszedł do pomieszczenia.
-Co z nim?- zapytałam.
-Ocknął się. Zaprowadziłem go do łazienki- wyjaśnił- Lepiej idź sprawdzić, czy się tam nie zabił. Wszystko jest teraz możliwe.
Ruszyłam do łazienki, z nadzieją, że Nicholas jedynie się załatwia. Remy miał rację. Można się teraz wszystkiego spodziewać. Zapukałam do drzwi.
-Żyjesz?

<Nicko?>

Od Nicholas'a CD Morgana

- ...Niech nikt tego nie dotyka. - warknąłem. Nie chciałem, by ktokolwiek majstrował coś przy mojej ręce. - Sam wszystko naprawię. - spróbowałem usiąść, co spotkało się z gwałtownym protestem Morgany.
- Leż! - próbowała zmusić mnie do położenia się.
- Mam dość... - mój głos zmienił się w ochrypły, bolesny syk. Spojrzałem w dół, w stronę mocowania, które coraz bardziej bolało. Wciąż ciekła krew, brudząc posłanie i moje ubrania. Na ten widok poczułem, że robi mi się słabo...
- Mam dość... Krwi... - wyszeptałem, po raz kolejny zapadając w ciemność.

< Ana? Jak padnie? >

Od Morgany CD Nicholas

-Zrobisz to jutro, w końcu ręka ci nie ucieknie- stwierdziła mama- Dzisiaj daj sobie ze wszystkim spokój. Musisz odpocząć.
Kobieta wstała, pocałowała mnie w czoło i wyszła. Podniosłam się, by podać mężczyźnie jedzenie. Ten oczywiście odmówił, a ja nie chciałam go jak na razie zmuszać do jedzenia. Przytuliłam się do Nicka. Wątpiłam, że ten będzie chciał iść spać, jednak jakoś musiałam go do tego namówić. Byłabym o wiele spokojniejsza, gdyby ten grzecznie sobie drzemał.
-Idź spać- powiedziałam stanowczo- Dla ciebie to już dość wrażeń jak na jeden dzień.
-Chce swoją rękę- mruknął.
-To nie jest koncert życzeń- westchnęła- Obiecuję, że jutro załatwię ci kogoś, kto naprawi twoją rękę. Jak dla mnie mógłbyś nawet z niej zrezygnować. To nie będzie koniec świata.

<Nickuś?>

Od Nicholas'a CD Morgana

- A czy bezpański kundel ma prawo do jakichś planów? - odpowiedziałem pytaniem, tępo gapiąc się w sufit. Jeszcze zanim skończyłem mówić poczułem uderzenie w pierś. Morgana spoglądała na mnie wściekle. Jej matka zmarszczyła brwi.
Odwróciłem się w kierunku stolika.
- Mogę dostać moją rękę?
Po kilku chwilach podała mi ją matka dziewczyny. Próbowałem ją założyć, jednak znalazło się kilka problemów.
Byłem strasznie zmęczony. Już dawno przyzwyczaiłem się do częściowej utraty wzroku, ale teraz ledwo co widziałem. Trochę mi się kręciło w głowie, do tego trzęsły mi się ręce.
Wreszcie udało mi się trafić. Jednak w momencie, gdy miałem docisnąć mechanizm poczułem ból, a spomiędzy mocowania a mojego ramienia pociekła krew.
...Aha. Znowu. Po raz kolejny będę musiał wszystko naprawić... I chyba powiększyć protezę. Wyglądało na to, że kolejny kawalek mojej ręki obumarł.

< Ana? >

Od Morgany CD Nicholas

-Molly przygotowała dla ciebie miejsce w pokoju gościnnym- poinformował, dziwnie spokojny.
-Co Emmet ona..- zaczął Remy, jednak tata spojrzała na niego groźnie.
Mężczyzna westchnął zrezygnowany i podszedł do stolika, aby położyć na nim rękę. No tak. Prawie zapomniałam, że aktualnie elf był jej pozbawiony. Tata zaproponował, że zaniesie Nicholasa do pokoju, jednak namówiłam go, by ten został u mnie na noc, Remy pójdzie do pokoju gościnnego, a ja prześpię się na kanapie. Tata niechętnie się zgodził. Doktorkowi udało się go wreszcie wyciągnąć z pokoju. Zadowolona położyłam się na klatce Nicka. Zaczęłam go lekko drapać. Nie na długo zostaliśmy sami, bo po paru minutach do pokoju weszła mama. Przyniosła tacę z jedzeniem i piciem, którą położyła obok ręki. Następnie wgramoliła się do nas na łóżko. Akurat z nią mogliśmy normalnie porozmawiać. Wprawdzie była władcza, ale rozumiała naprawdę dużo.
-Nicholas. Powiesz mi co masz zamiar teraz zrobić? Masz jakieś plany odnośnie Morgany?- zapytała całkiem poważnie.
-Mamo!- spojrzałam na nią z rumieńcem.
W końcu nie odwzajemniałam uczucia elfa, więc niby jakie plany on mógł mieć?

<Nicko?>

Od Nicholas'a CD Morgana

Ponownie odwróciłem wzrok. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć...
- Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo próbujecie przekonać mnie do życia. - szepnąłem. Przez chwilę trwała cisza.
- Bo jesteś chudy jak kościotrup. - oznajmiła po chwili dziewczyna. Spojrzałem na nią krótko.
- Nie. - pokręciłem lekko głową. Wiedziałem że miała rację, ale nie chciałem tego przyznawać.
- A właśnie że tak! Widać i czuć wszystkie twoje kości. - demonstracyjnie położyła dłoń na mojej piersi.
W tej samej chwili drzwi się otworzyły i do pokoju wparował Remy i ojciec dziewczyny.
- No, czas oddać ci rękę... - widząc sytuację, doktorek zamilkł. A ojciec Any...

< Morgana? >

Od Morgany CD Nicholas

Już miałam go uderzyć, gdy wyprzedziła mnie moja matka.
-Szanuj swoje życie gówniarzu. Drugiego nie dostaniesz- powiedziała spokojnie- A ty Emmet zostaw go w spokoju. Chłopak jeszcze nie doszedł do siebie.
-Nie pozwolę byle gnojkowi krzywdzić mojego dziecka- warknął, podchodząc bliżej.
-To jej wybór. Jeśli zechce to nawet z nim ucieknie, a nie chcę, by przed twoje humory dziecko mi z domu uciekło- mama zaczynała podnosić lekko głos.
Uciekło z domu? Że co? Nie miałam nawet nic takiego w planach. Nie miałam nawet powodów. Było mi tu bardzo dobrze.
-Ach tak? Nie przeszkadzało ci to gdy wyjechała za tym durnym Leo!- ciągnął kłótnię.
-Radzę zważać na słowa kochanie- warknęła- Mówisz o synu mojej przyjaciółki.
Ich kłótnia ciągnęła się jeszcze jakiś czas, ale to mama ostatecznie wygrała, co mnie też nie dziwiło. Zawsze tak było. Kazała tacie odstawić Nicka do mojego pokoju, co też zrobił. Po drodze niby przypadkiem wpadł kilka razy na ścianę z chłopakiem.
-Jeśli jeszcze raz doprowadzisz moją córkę do płaczu, to osobiście cię wykastruję- zagroził elf, po czym wyszedł.
-Przepraszam za nich- uśmiechnęłam się lekko, siadając na łóżku obok Nicka.

<Nicko?.

Od Nicholas'a CD Morgana

Od razu zorientowałem się kto to. To właśnie ten mężczyzna zepchnął mnie z dachu. Czyli jej ojciec, tak?
Nie postarał się. Jeszcze żyję.
- Wiesz, Nicholas, czasem naprawde mam ochotę zostawić cię na śmierć. - Remy wydawał się być zajęty. Widziałem kątem oka, że nie oddał mi ręki. I jak zwykle mówił ci myślał.
Ojciec Any zaczął coś mówić. Nie słuchałem go. Może się dzięki temu wkurzy i mnie dobije? Warto spróbować.
Na moment straciłem kontakt z rzeczywistością. Odzyskałem go, gdy Remy wbił mi igłę w kark. Syknąłem.
- No, młody, słuchaj, jak cię ktoś chrzani! - poklepał mnie własną ręką po ramieniu.
- Zamknij się i weź mnie dobij. - warknąłem.

< Ana? >

Od Morgany CD Nicholas

-Nie ma co płakać- mama zaśmiała się cicho- Wszystko jest już dobrze. Zajmij się nim Ana. Przygotuje mu coś do picia. I nie dopuszczaj do niego ojca i Remyego.
Elfka wyszła z pomieszczenia, a ja usiadłam na jej miejscu. Żal mi było Nicholasa. Biedny musiał czuć się zagubiony. Nie wiedział co się stało, ani gdzie jest. Niepewnie położyłam rękę na jego czole, w celu pogłaskania go. Bardzo chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak.
-Nie odchodź już tak- szepnęłam- Nigdy. Proszę Nicko. To, że nie darzę cię takim samym uczuciem nie oznacza, że nie zależy mi na tobie.
Łzy mężczyzny nie przestawały płynąć. Otarłam je z nadzieją, że już więcej się nie pojawią. Nachyliłam się i pocałowałam elfa w policzek.
-Poproszę później tatę, aby przeniósł cię do mojego łóżka. Razem z mamą zajmiemy się tobą- uśmiechnęłam się.
-Mowy nie ma- usłyszałam głos ojca.
Odwróciłam się i zauważyłam tatę oraz doktorka.

<Nicko?>

Od Nicholas'a CD Morgana

Nie do końca to pojmowałem.
Przecież mnie zastrzelił. Zabił. A mimo to się obudziłem. Chyba że...
Ah, już wiem. Czuję to. A dokładniej nie czuję. Co za sukinsyn.
Po raz kolejny użył na mnie tego środka. Nie dość, że był to środek nasenny, to jeszcze przez kilka kolejnych godzin działał paraliżująco.
Mogłem ruszyć jedynie głową, a widziałem i słyszałem jak przez mgłę.
...
Szczęście? Nie. Czy przeżycie można nazwać szczęściem, gdy chodzi o kogoś, kto chce umrzeć? Nie.
W pomieszczeniu, którego nie znałem, były oprócz mnie dwie kobiety. Jedną z nich była... Ana. Jej obecności sprawiła, że poczułem ból.
Druga kobieta głaskała mnie po włosach. Przez to prawie czułem, że nie powstrzymam łez.
Powoli odwróciłem głowę.
Ale niestety, łzy wstrzymywane przez rok znalazły ujście.

< Ana? >

Od Morgany CD Nicholas

Akurat szykowałyśmy z mamą jedzenie, gdy drzwi do domu otworzyły się z głośnym trzaskiem. Tata zawołał mamę, a to po powrocie do pomieszczenia kazała mi iść do pokoju. Zapytałam co się dzieje, jednak w odpowiedzi uzyskałam kolejne polecenie wyjścia z kuchni. Nie wiedziałam o co chodzi, więc niezbyt zadowolona poszłam do siebie. Chyba nawet nie chciałam wiedzieć, o co chodzi... Przez godzinę czytałam, jednak w końcu musiałam zejść, by sprawdzić sytuację. Poszłam do salonu, gdzie kanapa była zajmowana przez Nicka. Zakryłam usta ręką, by nie krzyknąć. Chłopak wyglądał okropnie. Mama wraz z Remym robili coś przy nim, a tata siedział wkurzony przy stole. Podeszłam do nich. Blondynka westchnęła, jednak dalej zajmowała się mężczyzną.
-Co... co tam się stało?- zapytałam niepewnie.
Tata patrzył na mnie chwilę. Trudno było rozgryźć o czym myślał. Przywołał mnie do siebie ruchem ręki, a następnie posadził na kolanach.
-Taki drobny wypadek przy pracy...- wyjaśnił z lekkim uśmiechem.
Wraz z doktorkiem opowiedzieli mi wszystko. Po jakimś czasie zamieniłoby się to w kłótnię, gdyby mama nie wywaliła ich za drzwi. Po jakimś czasie elf zaczął się budzić.
-Miałeś dużo szczęścia- powiedziała cicho mama, głaszcząc go.

<Nickuś?>

Od Nicholas'a CD Morgana

Byłem wściekły. Na siebie, na cały świat. Ale nie na nią. Nie potrafiłem.
Wlazłem na jakiś dach. Było ciemno, ale tak było najlepiej.
Po raz kolejny zacząłem zastanawiać się po co żyje, dlaczego Remy mnie nie zabił.
Usiadłem na krawędzi. W dół były dwa, trzy piętra.
Poczułem jeszcze gorszą wściekłość, tym razem jedynie w swoim kierunku. Byłem potworem. Kundlem, którego nikt nie chciał. Istotą niezasługującą na życie.
W przypływie gniewu złapałem za swoją mechaniczną dłoń.
Nie miałem za dużo siły. Nie było co się oszukiwać, ten rok krytycznie odbił się na moim ciele. Schudłem, sam byłem w stanie policzyć wszystkie swoje kości. Dzięki dużej ilości wcześniejszych ćwiczeń nie było tego aż tak widać, ale i tak było ze mną źle.
Zagryzłem wargę. Czułem ból, podczas gdy powoli wyrywałem protezę z umocnienia na nadgarstku.
Poruszałem dłonią jedynie dzięki igłom, wychodzącym z ręki, przechodzącym przez umocnienie i wbijającym się w ciało. Przy wyciąganiu zazwyczaj musiałem lekko przekręcić całą część, teraz...
Prostu wyrwałem ją siłą i położyłem obok siebie. Wiedziałem, że zaczęła sączyć się krew...
- Nicholas! - usłyszałem głos Remy'ego. Spojrzałem w dół. Doktor stał na ziemi kilka metrów dalej. Skrzywiłem się i cisnąłem w niego ręką. Złapał ją. Nawet z daleka widziałem, że był zszokowany. Wstałem.
W tym samym momencie poczułem mocne uderzenie.
Zleciałem z dachu. Kątem oka zauważyłem za sobą sporą postać.
Upadłem na plecy. Zabrakło mi tchu, ale po kilku chwilach udało mi się usiąść.
Wtedy zauważyłem, że Remy mierzy do mnie z pistoletu.
"Teraz mnie zabije", pomyślałem i zamknąłem oczy.
Raz.
Raz, dwa, trzy. Razem cztery strzały. I koniec.
Nareszcie.

< Ana? Pistolet na strzałki nasenne, ale on o tym nie wie xD >

Od Morgany CD Nicholas

Słowa Nicholasa mnie zaskoczyły. Kochał mnie? Widzieliśmy się zaledwie trzy razy. Wprawdzie zbliżyliśmy się do siebie, ale byliśmy ze sobą za krótko, by mówić o miłości. Nie wiedziałam co mam robić, więc gdy zobaczyłam doktorka wchodzącego do pokoju odetchnęłam z ulgą. W tym trudnym dla siebie okresie Nicko nie był sam.
-Wiedziałeś?- zapytałam, wiedząc, że ten będzie wiedział o co mi chodzi.
-Łatwo było się domyślić. Chodź odstawię cię do domu. Jest już późno. O tego debila się nie martw. Później go poszukam- powiedział, widząc, że chcę mu przerwać.
Nie do końca pewna tego wszystkiego pozwoliłam się odprowadzić. Zdziwiło mnie, że Remy wiedział gdzie mieszkam. Zapukał to drzwi, a po chwili otworzyła nam moja mama. Weszliśmy do środka, Od razu przytuliłam się do kobiety, a gdy ta zapytała mnie o co chodzi, zaczęłam płakać. Wtedy do przedpokoju wszedł mój ojciec. Spojrzał na tą całą sytuację zdziwiony.
-Remy... Co żeś zrobił mojej córce?!- podszedł do mężczyzny wściekły.
-To oczywiste, że nic. Dziewczyna jest tylko trochę roztrzęsiona- stwierdził spokojnie.
Nie wiedziałam o czym już myśleć. O Nicholasie, czy o tym, ze tata zna Remyego. Po chwili elf wyjaśnił mojemu tacie całą sytuację.
-Zabiję gówniarza...- syknął, po czym zaczął się ubierać.
Chciałam go powstrzymać, ale nim się spostrzegłam obydwu mężczyzn już nie było w domu. Wraz z mamą poszłyśmy do kuchni coś przygotować.

<Nicko?>

Od Nicholas'a CD Morgana

...Nie...
To jedno pytanie zniszczyło te resztki spokoju, które udało mi się zebrać.
Gwałtownie się poderwałem, przez co dziewczyna wylądowała obok mnie.
Złapałem ją za ramiona, hamując wściekłość.
- Nie rozumiesz tego?! NIE ROZUMIESZ?! - prawie krzyknąłem. - Ty... TO TY! Nie rozumiesz?! To ciebie kocham!! - trzęsły mi się ręce. Puściłem ją i pośpiesznie opuściłem pokój, a następnie budynek, idąc po prostu gdzieś. Zauważyłem jedynie, że po drodze prawie potrąciłem Remy'ego, który właśnie wchodził do hotelu...

< Morgana? >

Od Morgany CD Nicholas

-Czyli po prostu się zakochałeś?- zapytałam, zastanawiając się, jak bardzo ta osoba, którą kochał musiała go zranić, by doprowadzić go do takiego stanu.
W odpowiedzi mężczyzna kiwnął głową. Otarłam łzy i usiadłam obok niego, kładąc mu rękę na ramieniu. Ten spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się smutno. Widziałam go już w różnych stanach, ale w tym po raz pierwszy.
-Mówiłam ci kiedyś, że nie raz natrafiałam na złych mężczyzn. Kochałam ich, a oni to wykorzystywali. Nie wiem co ona ci zrobiła, ale nie możesz się załamywać po pierwszym razie- próbowałam go jakoś pocieszyć- Nie zamykaj się na wszystkich tylko dlatego, że raz dostałeś kosza.
Nicholas spojrzał na mnie smutno. Po chwili milczenia pchnął mnie na łóżko, tak, bym na nim leżała. Sam się do mnie przytulił, głowę kładąc na moich piersiach. Objęłam go jedna ręką, a drugą zaczęłam go głaskać. Chciałam, by elf wrócił do swojego poprzedniego stanu. Problem w tym, że nie wiedziałam jak mam się zabrać za jego rehabilitację.
-Nie przejmuj się. To przejdzie- powiedziałam spokojnie.
Kolejna chwila milczenia. Jakimś sposobem wydostałam się spod Nicka. Usadowiłam się na jego brzuchy, by nachylić się nad jego twarzą. Położyłam dłoń na jego policzku.
-Powiesz mi kim ona jest?

<Nickuś?>

Od Nicholas'a CD Morgana

Co... Ja chciałem wyjaśnić?
Nie wiem.
Sam nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Albo i wiedziałem, ale nie do końca rozumiałem. Po prostu jej widok sprawiał, że czułem ciepło w sercu, ale to ciepło zmieniało się w parzące, bolesne gorąco.
Niepewnie położyłem dłoń na jej plecach.
- Ana... - powtórzyłem ochryple. - ...Chodźmy stąd. Proszę. - widziałem, że niedaleko był hotel. Zaprowadziłem ją tam, wynająłem pokój i poszliśmy na górę...

Gdy tylko usiedliśmy, zaczęła "przesłuchanie".
- Teraz mi wytłumacz! - wpatrywała się we mnie łzawymi oczami.
Przez ból w piersi ledwo mogłem oddychać.
Schyliłem głowę, by moje włosy zakryły moją twarz.
Bezwiednie wsunąłem palec za obrożę.
Tak, nosiłem teraz obrożę. Jako okrutną drwinę z samego siebie.
Nie wiem, czy mnie słyszała, ale zacząłem bardzo cicho.
- Wiesz... Wiesz jakie to uczucie, gdy zakochujesz się po raz pierwszy i zapewne jedyny w życiu, a i tak wiesz, że nigdy tej osoby nie dostaniesz? Wiesz jak to boli, gdy słuchasz zwierzeń tej osoby co do innych? I czy wiesz, jak bardzo niszczy to poczucie własnej wartości, i umysł...?

< Ana? >

Od Morgany CD Nicholas

-Ja tylko chciałam z tobą porozmawiać...- powiedziałam łamiącym się głosem- Jeszcze rok temu wszystko było normalnie. Co ja ci takiego wtedy zrobiłam, że mnie tak traktujesz? No co!? Chciałeś bym się do ciebie nie zbliżała? Gratuluję... Udało ci się... Już nie będę zajmować ci czasu...
Wyminęłam mężczyznę. Dopiero teraz zaczęło mnie zastanawiać co on tutaj robi, w dodatku sam. Nie sądziłam, że Nicko kiedykolwiek potraktuje mnie w ten sposób. Już nawet nie zdziwiły mnie słowa jakimi się określił, choć byłam na niego zła za ich wypowiedzenie. Nie zdążyłam odejść kilka kroków, a już poczułam silny uścisk na nadgarstku. Próbowałam się wyrwać, jednak nic z tego.
-Ana... Ja...- zaczął.
-Nie chcę tego słuchać!- krzyknęłam- Już wszystko powiedziałeś.
-Daj mi wyjaśnić!
-Co ja ci zrobiłam...? Chciałam się tylko z tobą przywitać, porozmawiać, a ty... a ty...- przytuliłam się do elfa, dalej płacząc.

<Nickuś?>

Od Nicholas'a CD Morgana

Zamarłem.
Nie. Tak nie może być.
Nie spodziewałem się że ją spotkam. To mogło zniszczyć to, co uparcie zachowywałem przez cały rok.
Udało mi się pozbyć uczuć. Porzuciłem mieszkanie, zabierając tylko potrzebne rzeczy. Wędrowałem po miastach, szukając okazji do zarobku przez walkę. Dostałem przez to nowe "imię"...
Ludzie zaczęli nazywać mnie kundlem. Szwendałem się niczym bezpański pies, rozszarpując przeciwników.
Całkowicie pozbyłem się uczuć. No, prawie. Pozostała zżerająca mnie tęsknota, smutek i pogarda samym sobą.
Po kilku sekundach wyrwałem się z jej uścisku, spoglądając na nią bez wyrazu.
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w kierunku budynku, przed którym miała odbyć się walka. Zameldowałem swoją obecność organizatorowi i poszedłem do wskazanego mi pokoju.

Wieczorem wszedłem na wybudowany z beczek i lin ring. Nie raz walczyłem na bruku, ale po raz pierwszy legalnie...
Walka sama w sobie była dziwna. Dookoła pełno zwykłych ludzi, nawet dzieci, a ja czekałem aż wprowadzą mojego przeciwnika. Okazał się nim...
Kurdupelowaty dzieciak?
Nie, nie oceniaj książki po okładce.
Zmienił się w wilczopodobne coś. Długi, szeroki pysk, dzikie oczy, i potężne pazury.
Zostawił krwawe pręgi na mojej piersi.
Ja rozerwałem mu pysk. Ostry dźwięk łamanej kości oznajmił, że jego górna szczęka oddzieliła się od dolnej i została w mojej dłoni.
Odebrałem zapłatę i pod osłoną nocy ruszyłem dalej, ale...
Znowu ona. Stanęła przede mną, odcinając mi drogę.
- Nie wiesz, że nie podchodzi się do bezpańskich kundli? - zapytałem drwiąco.
...
Poczułem uderzenie w policzek.
I zobaczyłem jej łzy.
Szeroko otwarłem oczy.
Nie... Nie chcę widzieć jej łez... To... Wszystko zniszczy.... Ja...
Żałuję.

< Ana? >

Od Morgany CD Nicholas

Wreszcie mogłam spokojnie wrócić do domu. Wprawdzie bez przyjaciela, ale miałam pewność, że jest on bezpieczny i szczęśliwy. Nie byłam też pewna co do Nicholasa... Fizycznie czuł się lepiej, ale wydawało mi się, że jego psychika pozostawiała wiele do życzenia. Na szczęście miał doktorka przy sobie. Przyjaciel powinien mu pomóc. Przez ten rok czasami powracałam myślami do niego, lecz po jakimś czasie przestałam. Miałam kilka własnych spraw.
Zaczynało robić się ciepło, wiec postanowiłam odwiedzić starą znajomą na rynku. Jej mąż był kowalem, więc gdy on siedział w kuźni, to właśnie ona stała ze straganem. Szłam między stoiskami, wymijając ludzi. Było dość wcześnie, przez co ruch był niewielki. Gdy zbliżałam się do znajomej, przy jej stoisku zauważyłam wysokiego mężczyznę o czerwonych włosach. Momentalnie skojarzył mi się on ze znajomym elfem, chodź wiedziałam, że jego pobyt tutaj jest raczej niemożliwy. Mężczyzna odwrócił się. Aż stanęłam z wrażenia. To, co wydawało mi się niemożliwe, okazało się prawdą. Nie zastanawiając się długo pobiegłam w stronę elfa.
-Nicko!- krzyknęłam, skacząc na chłopaka i przytulając się do niego.

<Nickuś?>

Od Leonardo CD Joe

Chciałem dać mu nauczkę. Kto jak kto, ale Joe nie postarał się w swoim zadaniu, więc nici z panowania. Uwolnienie się nie było łatwe, ale jakoś mi się udało. Pognałem do domu po jakieś ubrania, uważając, by nikt mnie nie zauważył. Niestety gdy wychodziłem nakryła mnie Alex.
-Dlaczego się tak skradasz?- zapytała, unosząc brew.
-Wszystko ci później wyjaśnię- zaśmiałem się- Tylko proszę. Nie mów Wilczkowi, że mnie widziałaś. Chłopak musi się czegoś nauczyć.
-Nie będę się w to wtrącać, jeżeli nie zniszczycie domu. Nie radzę też znikać, bo jeśli Joe będzie rozpaczał to osobiście cię zabiję, zrozumiano?- i znów jej ton zaczął przerażać- Ruby dotyczy to samo. To dziecko i tak już wiele z wami przeszło.
-Wiem, wiem- mruknąłem, otwierając drzwi- Ta akcja będzie nieszkodliwa.
Kobieta chciała coś jeszcze dodać, ale szybko zatrzasnąłem za sobą drzwi. Pognałem do miasta. To byłoby chyba ostatnie miejsce, w jakim Wilczek by mnie szukał. Ostatecznie zaszyłem się w jakimś pubie, gdzie nieoczekiwanie spotkałem starego znajomego. Zevran dosiadł się do mnie. Na szczęście tym razem był trzeźwy. Nie chciałem powtórki z rozrywki.

<Joe?>

Od Joe CD Leonardo

Nachyliłem się nad jego uchem i szepnąłem:
- Wypuszczę cię, gdy powiesz, że jestem twoim panem.
Uśmiechnąłem się zadziornie i usiadłem na ziemi koło niego. Po chwili się położyłem i przymknąłem oczy. Ciekawiło mnie to czy jego duma na to pozwoli, zakładałem, że nie. Po pewnym czasie wstałem i ściągnąłem z siebie bieliznę oraz koszulę, ruszając w stronę jeziora. Rozciągnąłem się nad wodą i zamoczyłem stopę w cieczy, chcąc się dowiedzieć czy aby na pewno nie jest za zimna. Westchnąłem i podszedłem do pomostu. Wskoczyłem do wody i zacząłem pływać...
***
Wróciłem do Leosia i zapytałem:
- I jakie twe zdanie, kochanie?
Fuknął pod nosem i powiedział, odwracając wzrok ze mnie:
- Zachowujesz się jak psychopata.
- Dla ciebie wszystko, rybeńko.
Prychnąłem pod nosem i położyłem się na glebie. Zamknąłem oczy, czując ciepło na klatce piersiowej. Po pewnym czasie zasnąłem...
***
Ocknąłem jakiś czas później, gdy słońce było już znacznie niżej. Spojrzałem na drzewo, lecz nie było na nim Leosia. Wystraszyłem się i zacząłem go wołać. Ubrałem się i pobiegłem najszybciej jak potrafiłem do domu...

< Leoś? Uciekłeś czy ktoś ciebie uwolnił? P.S. Beznadzieja z moim opkiem >

piątek, 25 marca 2016

Wyrzuceni i różności informacyjne

Najpierw sprawa wyrzuconych:

Laurenee Su

Nightcore Lyn 

Peter Shagini

Bonnie Fnaf

Jacob Harvey

Christopher Alberon

Naita 


Jeśli ktoś z wyrzuconych ma pretensje lub będzie chciał się zgłosić, by wrócić - wie, gdzie ma się zgłosić, jednakże musi się liczyć z moim dobrym humorem (z czym naprawdę trudno u mnie). Osoby, które pisały tylko z nimi proszone są o napisanie do kogoś innego :>


Zostawiając już tamte informacje, chcę was poinformować iż mamy 35943 wyświetleń oraz 1188 postów. Bardzo pozytywnie, prawda? :3

Kolejną informacją są moje przeprosiny. Wiem, że rozleniwiłam się i zaniedbałam bloga, wiem również, że nie ma żadnej wymówki na to, jednak chcę wyjaśnić: miałam sporo spraw w szkole oraz kilka problemów, ale już wszystko rozwiązałam i staram się wszystko nadrobić.

A i jeszcze jedno: Wesołego Zbierania Jajka, a dla bardzo religijnych: Radosnego Zmartwychwstania Jezusa.

(Taki miły akcent na zakończenie :* Piesając z jajkami= pies + zając + jajka)

Od Iku Do Luke'a


Obudziłam się z mojego snu, wygrzebałam się spod kołdry, skierowałam się do łazienki. Umyłam się i przebrałam w ubrania, piżamę schowałam pod poduszkę. Poszłam do kuchni zjadłam śniadanie i wyszłam z domu na miasto, po chwili przymnie był mój pies, Rafi.
- Iku!!
Obejrzałam się za siebie.
- Coś się stało, panie Shiro?
- Możesz coś dla mnie zrobić?
- Słucham.
- Zaniosłabyś te dwie paczki do teatru w Ercken?
-Hmm... Dobrze.
Przyjęłam paczki od znajomego i ruszyłam w drogę. Gdy wyszliśmy z wioski, a raczej z miasta, wsiadłam na Rafiego i ruszyliśmy w drogę. Po dłuższym czasie biegu gdy się zmęczył, rozprostowałam skrzydła i wzleciałam w powietrze. Po chwili ujrzałam miasto wylądowałam kawałek przed nim i z piesłem podbiegliśmy do bramy. Powoli weszłam do miasta od razu zauważyłam, że większość mieszkańców to ludzie. Szłam ścieżkami miasta, a raczej jej drogami, gdy po chwili doszło do mnie, że się zgubiłam. Podeszłam do pierwszej lepszej osoby.
- Przepraszam!
Mężczyzna spojrzał na mnie.
- Coś się stało?
- Mógłby by pan wskazać mi drogę do teatru?
- Owszem wiec musisz iść tamtędy, później w lewo, prawo i będziesz na miejscu.
Pokazywał drogę rękami.
- Dziękuję.
Ukłoniłam się i pobiegłam w wskazane miejsce, po chwili znalazłam się pod teatrem. Weszłam po cichu do środka, trwało własnie przestawienie. Usiadłam na schodkach i oglądałam z zaciekawieniem, zainteresowała mnie postać grającą kobietę, ale był to facet. Po skończeniu się przestawienia szybko udałam się za kulisy teatru okazało się, że paczka była dla tego mężczyzny.
- Luke dobrze ci dziś poszło.
- Dziękuję.
Podeszłam do dwójki mężczyzn.
- Przepraszam.
- Co ty tu robisz? Dzieciom nie wolno tu przebywać.
- Przyniosłam paczki.
Wyjęłam paczki z plecaka.
- Ta jest dla pana Mitoko Seniki.
- To dla mnie.
Mężczyzna zapłacił i poszedł.
- A ta jest dla pana Luke Blake.
- Dziękuję.
Zapłacił i gdzieś ruszył, postanowiłam na niego poczekać. Parę minut później Luke wyszedł, był zdziwiony na mój widok, lecz nic nie powiedział i ruszył przed siebie, po jakimś czasie zatrzymał się odwrócił się.
-Czemu za mną idziesz!?
Wykrzyknął.
-No bo jesteś aniołem.
Mężczyzna przymrużył oczy, podszedł do mnie złapał mnie za rękę wciągnął w boczną uliczkę, a ja przekazałam pieskowi, by nie atakował. Mężczyzna podniósł mnie trzymając za nadgarstki tak, że byłam na równi z nim, oparł mnie o ścianę i uważnie się przygadał po czym powiedział...



(Luke)

Nowa Postać


Imię i nazwisko: Iku Inuzuki
Pseudonim:  Kitsune,
Płeć: Kobieta
Wiek: 6 lat
Rasa: Olikar - nowo powstała rasa stworzona przez Boga. Jest to mieszanka anioła, elfa I czegoś tam. Ta rasa jest dość młoda bo powstała 6 lat temu. Są stworzone przez Boga ale zmieszane z elfami I mają własną wolę mają szansę powrotu do nieba. Dzieciaki nigdy nie dorastają, zatrzymują się w wieku 13 lat najpóźniej, a najwcześniej 7 lat. Po upadku z nieba zmieniają wygląd podobno a białe skrzydła stają się szare, tak ta rasa potrafi chować skrzydła.
Charakter: Iku jest miłym dzieckiem mimo tego wie dużo o życiu, kłamliwa. Kłamie dla dobra innych i własnego. Szalona lekko buntownicza można uznać że do życia podchodzi lekko. Zachowuje się nierozważnie. Wściubia nos w nieswoje sprawy. Wiecznie uśmiechnięta bo nie chce nikogo martwic. Żywiołowa, ale mniej więcej potrafi nad sobą panować.
Zainteresowania: Bawienie się z zwierzętami i poznawanie Nowych rzeczy w skrócie wszystko
Motto: Każdy jest upadłym aniołem, ale nie każdy ma szansę powrotu.
Lęki: Nie przepada za pająkami, ciemnością ale nie śpi przy lampce po prostu tego nie lubi.
Orientacja: Normalna - Hetero? (Notka od admina)
Partner: -
Aparycja: Iku ma czerwone włosy, czerwono złote oczy. Ubrana jest w spodenki i bluzkę z krótkim rękawem koloru białego z liskiem na niej do tego czapkę z uszami. W zimniejsze dni bluzę białą lub puchata z uszkami długie spodnie. Zazwyczaj przy sobie nosi plecaczek bez dna dostała go od pewnego anioła zmieści się tam wszystko. Zawsze koło jej jest dość duży czarny pies, ludzie mówią że jest aniołem stróżem dziewczynki.
GłosYobanashi Deceive - IA 
Umiejętności: Iku jest zwinna I szybko biega, potrafi czytać mowę ciała.
Broń:

  • Sztylet
  • Zbawczy ogień
  • Bron z piór
  • Zęby, pazury
  • Kari - oczyszczenie z grzechu i pamięci.

Miejsce Zamieszkania: Miasto ukryte w lesie
Historia: Kite została stworzona przez Boga 6 lat temu wychowywała się w niebie. Anioły nauczyły ją pisać, mówić i latać. Po jakimś czasie pokazały, co jest dobre a co złe. Od anioła dostała plecak na trzecie urodziny i czarnego pieska. Iku dostała pozwolenie na zejście ma ziemie i od tamtej pory poznaje ten świat.
Rodzin: Anioły, piesek
Inne Informacje:

  • Lubi czekoladę, pluszaki koce.
  • Jeśli zrobisz coś mojemu pieskowi pożałujesz.

Inne Zdjęcia:





Autor: yuki21

czwartek, 24 marca 2016

Od Nicholas'a CD Morgana

Poczułem ból.
Ukłucie w sercu.
Chciałem coś powiedzieć, jednak zrezygnowałem i obmyśliłem inne słowa.
- Skoro... Tak... - powoli się od niej odsunąłem. Przybrałem kamienny wyraz twarzy, mimo że czułem, jakby coś we mnie zaczęło się rozpadać...

Wróciliśmy do mojego do-...
Nie.
To nie był "dom". To było jedynie mieszkanie. Miejsce, w którym spałem, nie w którym żyłem.
Poprosiłem doktora by odwiózł dziewczynę gdzie chciała.

Gdy wrócił jakiś czas później...
Od progu powitałem go mocnym ciosem w żołądek, od którego aż się zgiął.
- Nie wybaczę ci tego. - powiedziałem chłodno, po czym wypchnąłem go za drzwi.
Od teraz musiałem pozbyć się uczuć.
Całkowicie.

Minął... Rok.

< Morgana? >

Od Morgany CD Nicholas

Nie wiem co zrobił doktorek, ale przecież to nie może zmienić tak dużo- próbowałam przekonać chłopaka, że nic poważnego się nie stało.
Elf znów zamilkł na dłuższy czas, po czym niespodziewanie to on mnie przytulił. Silne ręce objęły mnie w uścisku. Wtuliłam się w Nicka.
-Obiecasz mi to? Obiecasz mi, że nic się nie zmieni?- dodał, widząc moją zdziwioną minę.
Kiwnęłam niepewnie głową, nie wiedząc o czym czerwonowłosy mówi. Ten lekko się uśmiechnął i pochylił się, aby mnie pocałować. Cofnęłam się, ale po chwili znów zbliżyłam swoje usta do jego ust.
-Co do wczoraj..- zaczęłam, oddalając się od Nicholasa.
-Nic nie mów- powiedział szybko, przyciskając mnie do siebie.
Nicko zaczął bawić się moimi włosami. Zaśmiałam się.
-Chyba już lepiej się czujesz. Będę mogła wrócić do domu.

<Nickuś?>

Od Nicholas'a CD Morgana

Przez kilka chwil siedziałem w bezruchu, w ciszy. Po prostu pozwalałem jej gładzić moje włosy i plecy, podczas gdy moja głowa była oparta o jej ramię.
Po jakimś czasie powoli uniosłem rękę i delikatnie położyłem ją na jej plecach, tak jakby delikatnie odwzajemniając uścisk.
- Wiesz... Są rzeczy, za które niestety nie można się nie gniewać...

< Ana? >

Od Morgany CD Nicholas

Przeszukałam kilka budynków, jednak w żadnym z nich nie znalazłam mężczyzny. Dopiero w jednym z ostatnich, gdy zaczęłam go wołać, usłyszałam cichy dźwięk. Elf musiał w coś uderzyć, lub coś przewrócić. Poszłam wolno w jego stronę. Nie odezwałam się do czerwonowłosego, tylko usiadłam obok niego. Uśmiechnęłam się do niego z rumieńcem na twarzy. Dla mnie również była to krępująca sytuacja. Po dłuższej chwili ciszy niepewnie złapałam Nicholasa za rękę, jednak ten szybko ją zabrał. Chyba pierwszy raz był taki niedostępny.
-Nicko... Nie przejmuj się tym wszystkim. I proszę, nie gniewaj się na Remyego cokolwiek zrobił- poprosiłam go.
Chłopak nie zareagował, tylko odwrócił głowę. Po chwili wahania wstałam i przytuliłam do siebie elfa. Zaczęłam go głaskać, chcąc jakoś dodać mu otuchy.

<Nicko?>

Od Nicholas'a CD Morgana

Ukryłem się w jednym z wielu opuszczonych budynków. Byłem wściekły, ale i jakby zrozpaczony, sam nie wiedziałem z jakiego powodu. Jak jeszcze nigdy miałem ochotę najpierw zabić Remy'ego, a następnie siebie samego.
Nie mogłem jednak tego zrobić. Nie byłem taki, niestety.
Czasem po prostu chciałem stać się istotą bez serca, uczuć, zahamowań. Jakże łatwo i bezproblemowo mógłbym wtedy załatwić wszystkie niewygodności..
Po dość długim czasie usłyszałem ciche wołanie...

< Ana? >

Od Morgany CD Nicholas

Nie chciałam wtrącać się w rozmowę mężczyzn, więc tylko się przysłuchiwałam. Nie wiedziałam o co im poszło, ale brzmiało to dość poważnie. Po wyjściu Nicholasa nie odważyłam się odezwać do doktorka, wiec jedynie do niego podeszłam.
-Zrobiłem to, bo serce mu pęka, gdy osoba którą kocha mówi o kimś innym- powiedziałam, a ja spojrzałam na niego pytająco.
Ten westchnęła i mruknął coś pod nosem. Schował broń i poszedł usiąść do kuchni. Wydało mi się dziwnym to, że nie pobiegł za elfem.
-Idź za nim- mruknął, rozsiadając się jak u siebie.
-Chyba lepiej będzie jeśli tu to zrobisz- stwierdziłam- To w końcu z tobą się pokłócił.
-Też masz w tym swój udział, a po za tym mnie nie posłucha. Dobrze wiesz, że gówniarz jest uparty- prychnął- Trzeba poszukać na niego nowych metod.
Kiwnęłam głową, nie do końca rozumiejąc sytuację. Remy wskazał mi kilka miejsc gdzie mógł pobiec Nicholas. Wybiegłam za chłopakiem, mając nadzieję, że niedługo go znajdę. Przypuszczałam, że samo znalezienie tych lokacji zajmie mi chwilę, bo nie znałam okolicy.

<Nickuś?>

Od Nicholas'a CD Morgana

Obudziłem się. Przez kilka chwil starałem się przypomnieć sobie, co i dlaczego się stało...
Szybko sobie wszystko poukładałem.
Powoli wstałem i ubrałem się. Nie czułem bólu, na szczęście.
W tej samej chwili drzwi się otworzyły...
- Śpicie jeszcze, młodziaki? - zawołał.
Krew się we mnie zagotowała. Szybkim krokiem ruszyłem w jego stronę...
- Ty... - wycharczałem. Widział, że jestem wściekły. Momentalnie wyciągnął zza paska broń...
- Tylko spokojnie, Nicholas...
- Mam być spokojny po tym co zrobiłeś?! - zrobiłem jeszcze krok w jego stone. Broń wymierzona we mnie wydała z siebie kliknięcie... Wystarczyło pociągnąć za spust.
- Wróć do pokoju, Nicholas. - próbował chłodno mnie przekonać.
- Bo co? Strzelisz do mnie? Już nie raz to zrobiłeś. Może tym razem przynajmniej zdechnę!
- Uspokój się, Ni... - nie dokończył. W tym momencie do przedpokoju weszła dziewczyna...
Nie chciałem już ciągnąć tej egzystencji. Złapałem płaszcz, wyminąłem lekarza i wybiegłem.

< Morgana? >

Od Morgany CD Nicholas

Mężczyzna przewrócił mnie na kanapę i przyśpieszył. Nie chcąc zaczął jęczeć jak jakaś pojebana, przyciągnęłam elfa do siebie i zaczęłam go całować. Nie wiem ile dokładnie się kochaliśmy, ale zajęło nam to sporo czasu. Ostatecznie Nicholas spuścił się we mnie. Po skończonej zabawie zasnęłam, leżąc na chłopaku. Jak zawsze jego skóra była tak przyjemnie ciepła. Elf objął mnie i przytulił. W tamtym momencie byłam szczęśliwa, jednak rankiem, gdy doszłam do siebie, to uczucie zniknęło. Obudziłam się jako pierwsza. Chwilę zajęło mi zorientowanie się w sytuacji, bo pamiętałam jedynie początek wczorajszego wieczoru. Po domyśleniu się reszty szybko zeszłam z nagiego Nicholasa i pobiegłam do łazienki. Nie wiedziałam czemu to wczoraj zrobiłam, ale było mi wstyd. Bałam się, co teraz Nicko sobie o mnie pomyślał. Wzięłam szybką kąpiel i poszłam zobaczyć czy chłopak wstał. Na szczęście jeszcze spał. Wróciłam do gotowania jedzenia, które zostawiłam wczoraj. Po skończonej robocie poszłam do pokoju Nicka, by się położyć. Nie chciało mi się spać, jednak musiałam trochę pobyć w samotności.


<Nickuś?>

Od Nicholas'a CD Morgana

ie potrafiłem się pohamować. Moje ciało robiło co chciało. Za wszelką cenę starałem się powstrzymać, ale mózg zasnuła mi mgiełka. Od razu zrozumiałem, dlaczego się to dzieje.
Remy. Sukinsyn... Musiał wstrzykąć mi jeszcze coś oprócz leków nasennych. Pewnie narkotyki. Czego innego spodziewać się po ćpunie?
Było jednak już za późno na jakiekolwiek choćby myślenie. Poczułem ją na sobie, i jęknąłem. Tak jakby wszystkie tamy puściły.
Wszystko co postrzegałem zmieniło się w mieszanine gorąca, przyjemności i ruchu. Zrozumiałem, czym zachwycali się tak sponsorzy, podsyłając mi kobiety. Byłem jednak zadowolony, że nie skorzystałem z ani jednej ich oferty...
W pewnym momencie moje serce jakby na moment się zatrzymało, by zaraz potem zacząć szalenie tłuc. Prawie zabrakło mi oddechu, stłumiłem jęk wpijając się w osta dziewczyny...

< Morgana? Jam polsat XD >

Od Morgany CD Nicholas

Gdy Nicko zasnął, doktorek rzucił mi opakowanie jakichś pastylek. Spojrzałam na niego pytająco.
-Coś na przemęczenie- wyjaśnił- Z nim to się raczej nie wyśpisz.
Podziękowałam mu, po czym wzięłam trzy tabletki. Remy stwierdził, że nie jest już potrzebny i wrócił do siebie. Nie mając nic do roboty poszłam sprawdzić, co też wcześniej lekarz gotował. Nie dało się stwierdzić co to było, więc po prostu to wyrzuciłam i wzięłam się za robienie obiadu. Nie zdążyłam jeszcze pokroić wszystkich warzyw, gdy przez moje ciało przeszło silne uczucie gorącą. Początkowo ignorowałam to, jednak w ciągu kilku minut uczucie znacznie się nasiliło. Stwierdziłam, że najlepiej będzie jeśli się położę. Poszłam sprawdzić czy Nicholas wstał i ewentualnie zapytać, czy czegoś nie potrzebuje. Okazało się, że chłopak już się obudził. Usiadłam na kanapie, oddychając ciężko.
-Ana co jest?- zapytał, podnosząc się i siadając obok mnie.
Objęłam się i schyliłam nieco. Mężczyzna objął mnie, na co mojej ciało intensywnie zareagowało. Jęknąłem cicho i wtuliłam się w niego. Spojrzałam na niego przymrużonymi oczami.
-Nicko...- szepnęłam, po czym pomalowałam chłopaka.
Złapałam jego rękę i położyłam na swojej piersi. Elf zawahał się i ostatecznie cofnąć rękę.
-Nie możemy...- powiedział, odwracając wzrok.
-Nicko... Nie wytrzymam dłużej- stwierdziłam, kładąc swoją rękę na jego kroczu.
Po chwili Nicko sam mnie pocałował i zaczął pieścić moje piersi. Włożyłam rękę w spodnie elfa. Zaczęłam delikatnie pieścić jego penisa, który był już nieco nabrzmiały. Chcąc jak najszybciej pozbyć się tego uczucia gorącą, wstałam i rozebrałam się. Wstydziłam się przed Nickiem, jednak nie to było teraz ważne. Elf opuścił niżej spodnie, a ja będąc na kanapie schyliłam się do jego krocza. Nicholas westchnął, gdy jego przyrodzenie znalazło się w moich ustach. Trzeba było przyznać, że miał czym się pochwalić. Po chwili takich pieszczot mężczyzna wyciągnąć rękę i zaczął pieścić moje pośladki, po chwili wkładając we mnie dwa palce. W tym momencie moje oczy zaszły mgłą. Liczyło się tylko zaspokojenie żądzy. Wstałam nagle i usadowiłam się nad penisem elfa. Pocałowałam go i opuściłam biodra.

<Nickuś?>

Od Leonardo CD Joe

-Joe...- jęknąłem, gdy tylko chłopak zaczął się poruszać.
Jego gra wstępna trwała do momentu, w którym wyczuł, że niedługo dojdę. Szybko wtedy przerwał i wstał, w celu zdjęcia swoich spodni. Myślałem, że ten bez przygotowania we mnie wjedzie, ale się myliłem. Wilczek rozwiązał mnie. Już myślałem, że będziemy się kochać normalnie, jednak on związał mi nagle ręce z tyłu, tak, bym nie mógł nimi nic zrobić. Brązowowłosy usiadł, opierając się o drzewo i po chwili pociągnął mnie do siebie na dół.
-Zrób coś z tą koszulą- mruknąłem, siedząc niezadowolony na jego nogach.
Złotooki uśmiechnął się i rozpiął posłusznie koszulę. Złapał mnie mocno za włosy i przybliżył do siebie, by pocałować. Po oderwaniu się od siebie sięgnął do mojego wejścia, wcześniej zwilżając palce śliną. Oparłem głowę na jego klatce, a ten objął mnie, lekko przyciskając do siebie. Powoli zaczął wkładać we mnie dwa palce. Gdy te były już we mnie jęknąłem cicho, na co Joe zachichotał. Skarciłem go wzrokiem. W ramach przeprosin wilkołak mnie pocałował, w tym samym czasie rozciągając moje wejście. Po uznaniu, że jestem już gotowy zupełnie mnie puścił. Wyprostowałem się, patrząc na niego zdziwiony.
-Resztę zostawiam tobie- wyjaśnił- Możesz spróbować tak, choć na twoim miejscu wolałbym jeszcze zwilżyć mojego penisa.
-Nie dam się tak poniżyć- warknąłem.
Nie chcąc dać partnerowi satysfakcji, uniosłem biodra nad jego kroczem i powoli je opuściłem. Było trochę zachodu z wejściem, ale Wilczek zlitował się nade mną i pomógł mi. Gdy już się przyzwyczaiłem zacząłem się wolno poruszać, co niezbyt spodobało się chłopakowi. W pewnym momencie sam narzucił mi tępo, poruszając swoimi biodrami. Gdy zrobił to za pierwszym razem jęknąłem głośno, zatrzymując się i opierając głowę na jego ramieniu. Zacząłem oddychać ciężej.
-Leo?- ton mężczyzny wydał się zmartwiony.
-Przepraszam... Nie dam rady w tej pozycji. To boli- wyjaśniłem.
-Odwróć się. Spróbuję trafić w twój czuły punkt- zaproponował.
Kiwnąłem głową i podniosłem biodra, by Joe mógł ze mnie wyjść. Odwróciłem się do niego tyłem, a ten ponownie we mnie wszedł. Miał rację. Niby tak niewiele, ale znacznie poprawiło to mój komfort. Dodatkowo Wilczek objął mnie tak, by jedną ręką dosięgać do mojego krocza. Kontynuowaliśmy zabawę. Skończyliśmy dopiero, gdy mężczyzna we mnie skończył, a później pomógł mi dojść.
-Wstań na moment- powiedział z uśmiechem.
Prychnąłem, nie mając już ochoty na nic więcej. Chłopak westchnął i znowu przyparł mnie do drzewa. Jedną ręką uwolnił moje ręce, które już swoją drogą zaczynały mnie boleć, po czym przywiązał do drzewa tak, jak na samym początku.
-Co ty znowu odpierdalasz?!

<Joe?>

Od Joe CD Leonardo

Przez dłuższy czas wpatrywałem się w Leosia z poważna miną, co go prawdopodobnie zdziwiło. Po dłuższej chwili zaczął machać mi ręką przed twarzą, później nachylił się i cmoknął mnie w policzek, licząc na to, że się ocknę. Niespodziewanie, dla niego, objąłem szybko jego ramiona i wyciągnąłem trytona z wody. Wstałem i podreptałem w stronę drzewa, wciąż szczelnie go obejmując. Chłopak zaczął się wyrywać, dlatego jeszcze szczelniej objąłem jego ramiona.


Po chwili przyparłem fioletowowłosego do kory drzewa, spojrzałem na niego i po chwili pocałowałem go dość delikatnie. Przejechałem po jego boku, czując jak go to łaskocze. Przerwałem tak szybko, jak zacząłem, stwierdzając, że nie ma to sensu, gdy jest on w formie trytona. Posadziłem go na ziemi i zacząłem się rozglądać. Ujrzałem przy jeziorze łódkę i mając przeczucie, że mogę znaleźć tam linę, wstałem. Ruszyłem w jej stronę i rozejrzałem się. Uśmiechnąłem się lekko, gdy okazało się, że miałem rację. Wziąłem ją i odwróciłem się w stronę Leo, który czołgał się w stronę wody. Podbiegłem i podniosłem Leosia jedną ręką i przyszpiliłem go do drzewa. Uśmiechając się, powiedziałem:
- Nie ma, skarbie. Mogłeś przystać na propozycję zamiany ról w naszym związku.
Puściłem mu oczko i przywiązałem go do kory. Usiadłem koło niego i przymknąłem oczy czekając aż wyschnie. On jednak nie dał mi spokoju i chlastał po mojej twarzy ogonem. Spojrzałem na niego pytająco, a on powiedział:
- Wypuść mnie. 
Pokręciłem przecząco głową z uśmieszkiem na ustach. Wiedziałem, że szybko wyschnie, bo było ciepło i słonecznie. Po pewnym czasie spojrzałem na niego i okazał się być such. Wstałem i przylgnąłem do niego, całując jego szyję. Zacząłem robić mu malinkę na złączeniu ramienia i szyi. Zapytał, gdy zakończyłem robienie czerwonego śladu:
- Nie odwiążesz mnie?
- Odwiązałbym, ale wiem, że mi zwiejesz, a nie chcę mi się czekać dłużej. 
Przygryzłem wargę, spoglądając na jego klatkę piersiową. Szybko się opamiętałem i zabrałem do pracy... 



< Leoś? *pada na kolana i błaga o wybaczenie* > 

środa, 16 marca 2016

Od Leonardo CD Joe

-Po moim trupie- stwierdziłem stanowczo.
Wilkołak z uśmiechem pokręcił głową. Znów się nade mną pochylił, umieszczając jedną ze swoich nóg między moimi. Powoli napierał swoim kolanem na moje krocze. Skrzywiłem się i głośno przełknąłem ślinę.
-Obiecuję ci, że jeszcze dziś będziesz mnie błagam o to, abym został twoim panem- zaśmiał się Joe, chwilę później mnie celując.
Jego bliskość w tej formie sprawiła, że i jego sposób przekonania mnie do zmienienia jego pozycji stał się znacznie atrakcyjniejszy. Rozluźniłem się, zamykając oczy.
-Nie poddam się tak łatwo, ale zawsze możesz próbować- uśmiechnąłem się wrednie, całując go- Nie zapomnij też, że jesteśmy przed domem.
Wilczek spojrzał na dom, po czym westchnął ciężko. Stwierdził, że nasze "wybory" skończymy wieczorem, jednak ja nie chciałem tak długo czekać. Wstałem i chwyciłem chłopaka za rękę, by zaprowadzić go nad jezioro. Wolałem tu przebywać sam, lecz w tej chwili miałem pewien pomysł. Na miejscu wskoczyłem do wody. Po wynurzeniu się oparłem ręce na brzegu. Nie było szans na to, aby Joe zrobił to co dla niego zaplanowałem. Z jednej strony cieszyłem się z przyszłego triumfu, jednak z drugiej chciałem, aby wygrał. 
-Jeśli doprowadzisz mnie teraz to obłędu, to odstąpię ci miano pana. Uszczęśliw mnie teraz, a ja odwdzięczę się w takiej formie, w jakiej zechcesz...


<Joe?>

wtorek, 15 marca 2016

Od Joe CD Leonardo

Uśmiechnąłem się szeroko i złapałem Leosia za rękę i pociągnąłem w swoją stronę, tak, że upadł na mnie a ja go mocno objąłem. Szepnąłem, liznąłszy jego ucho:
- Bardzo chętnie zostanę twoim panem, Leoś.
Chłopak próbował się wyrwać, ale uniemożliwiłem mu to, mocno trzymając jego talię. Gdy się w końcu zirytowałem, przygniotłem trytona do ziemi, trzymając jego nadgarstki. Syknął:
- Nie ma mowy!
Przerwałem mu, namiętnie całując jego usta. Odsunąłem się, lecz wciąż będąc blisko jego twarzy powiedziałem:
- Będziemy się zamieniać rolą "Pana i Władcy", dobrze, rybeńko?
Nie dałem mu odpowiedzieć, tylko zatopiłem się w jego ustach. Cieszyłem się jak małe dziecko, tym, że w końcu mogłem go z powrotem dotknąć, pocałować, a nawet pomacać, chociaż zazwyczaj dostawałem po głowie. Odezwałem się w końcu:
- Ale trzeba ustalać kto jest w danym momencie Władcą, bo... To by komicznie wyglądało, gdybyśmy obaj chcieli być Panem.
Zaśmiałem się i usiadłem na jego podbrzuszu przez co jęknął niezadowolony. Zaczesałem włosy do tyłu i spojrzałem na niego. Zapytałem:
- Mogę teraz być "Panem i Władcą"?


< Leoś? :3 >

Od Leonardo CD Joe

Patrzyłem na niego zdziwiony, po czym z uśmiechem przykucnąłem przy nim.
-Chyba mnie nie słuchałeś- mruknąłem, udając niezadowolenie- Chcę wreszcie dorosnąć. Co za tym idzie ustatkować się. Oczywistym jest, że pojedziesz ze mną. W końcu król musi mieć kogoś, kim będzie się mógł opiekować.
-Jesteś trochę egoistyczny- stwierdził Joe z wrednym uśmiechem- Chcesz zabrać mnie ze sobą, aby zapełnić własne wizje. A co jeśli teraz się rozmyślę?
-Nie myślę egoistycznie- zaprzeczyłem, siadając na jego nogach- Kocham cię i chcę się tobą zająć. Wiesz Wilczku... Jeśli chcesz... Ty możesz stać się moim panem...
Zarumieniłem się, wypowiadając te słowa. Zabrzmiało to nieco dwuznacznie. Odwróciłem szybko głowę, wgapiając się po chwili w ziemię. Ostatecznie zerwałem się na równe nogi.
-Zapomnij o tym co przed chwilą powiedziałem...- szepnąłem, odwracając się do wilkołaka tyłem- Mowy nie ma, abyś to ty był górą...


<Joe? Spróbuje zdominować tą dumną panienkę? xD>

Od Joe CD Leonardo

Złapałem Leonardo za ramiona i zapytałem:
- Zwariowałeś?! Przecież pójdę za tobą wszędzie, nawet jeśli będziesz mnie nienawidził albo przestaniesz kochać! Będę za tobą leźć, bo jestem idiotą i kocham ciebie na zabój.
Spojrzałem na niego i mocnej ścisnąłem jego ramiona, ale później zabrałem ręce. Powiedziałem mniej entuzjastycznie:
- Znaczy jeśli nie chcesz, to nie pojadę, ale i tak bym ciebie odwiedził.
Uśmiechnąłem się, ale po chwili zrezygnowałem i usiadłem na ziemi...

< Leoś? >

Od Leonardo CD Joe

Myślałem, że to wszystko jest snem, dopóki wilkołak nie położył swojej zimnej dłoni na moim policzku. Gdy pojąłem, że cała ta sytuacja jest jawą, w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Spuściłem głowę, chcąc ukryć swoje emocje przed chłopakiem.
-Leo?- zapytał niepewnie złotooki.
-Ja...ja... tak bardzo tęskniłem- powiedziałem przez łzy i rzuciłem się na ukochanego.
Obaj wylądowaliśmy na podłodze. Joe usiadł, a ja wtuliłem się w niego. Nie zwracałem uwagi na jego mokre ubrania. Teraz liczyła się tylko jego bliskość. Mężczyzna przycisnął mnie do siebie mocno, widząc, że zacząłem płakać jak małe dziecko. Poczułem jego rękę na swoich włosach. Byłem taki szczęśliwy. W jednym momencie zapomniałem o smutku i złości, skierowanej w jego stronę.
-Cii. Nie płacz już- szepnął, przejeżdżając ręką po moich włosach.
Głos Wilczka, jego najdrobniejsze gesty sprawiały, że rozklejałem się jeszcze bardziej. Przed długi czas nie mogłem się uspokoić, mimo to, Joe dalej ze mną siedział. Rankiem, gdy mężczyzna się ogarniał, położyłem się na chwilę. Obudziłem się po godzinie, akurat wtedy, gdy ten wchodził do pokoju. Położył się obok mnie i chciał przytulić, jednak ja się odsunąłem. Nadal cieszyłem się jego powrotem, ale wreszcie doszło do mnie, że najpierw musiał mi to wszystko wyjaśnić.
-Nie zapytam cię teraz o to wszystko. Najpierw idź przywitaj się z Ruby- postanowiłem- Nie masz pojęcia co ona przeżywała.
Wilkołak złapał mnie za rękę i pociągnął do pokoju dziecka. Reakcja dziewczynki była podobna do mojej, bo ja nie zadawałem tylu zbędnych pytań.
-Ruby- powiedziałem do dziewczynki, kładąc jej rękę na ramieniu- Wiem, że cieszysz się powrotem Wilczka, ale mogłabyś pójść powiedzieć o tym Alex?
-Sam idź!- krzyknęła, mocniej wtulając się w chłopaka.
Spojrzałem na nią smutno, a ta westchnęła i pomaszerowała do innego pokoju.
-Jesteś debilem- stwierdziłem krótko, i zszedłem na dół, by wyjść na zewnątrz.
Na dworze dołączył do mnie Joe. Mimo, że tyle razem przeliśmy, a także dla siebie, czułem tą napiętą atmosferę. Byłem świadom tego, że jest to także moja wina. W końcu sam zachowywałem się czasami jak skrzywdzona księżniczka.
-Wyjeżdżam- poinformowałem bruneta.
-Nie chcesz jeszcze raz tego przemyśleć?- zapytał- Przecież... wróciłem.
-Kochanie- zaśmiałem się- Chodzi mi o to, że nie po to opuszczałem dom i rodzinę, by teraz siedzieć w jednym miejscu. Stwierdziłem, że to najwyższy czas abym dorósł. Informuję cię też, że Ruby pojedzie ze mną.
Mężczyzna chciał coś powiedzieć, ale szybko rzuciłem mu spojrzenie typu "przerwij mi, a cię zabiję'
-To, czy ty zechcesz pojechać ze mną to już inna kwestia...


<Joe?> 

Od Yukiko CD Rufus

Wtuliłam się do chłopaka i przymknęłam oczy. Powiedziałam:
- Jesteś drugą osobą, w której słowa uwierzyłam. Jednak twoje są dla mnie ważniejsze...
Spojrzałam na niego i dokończyłam zdanie:
- Naprawdę bym odeszła, nie zobaczyłbyś mnie już nigdy, mimo wszystko jestem chociaż trochę silna psychicznie, ale tylko trochę.
Uśmiechnęłam się łagodnie i złożyłam na ustach chłopaka lekki pocałunek. Powiedziałam:
- Przenieśmy się gdzieś indziej.
Objęłam go mocno i przeniosłam nas do mojego mieszkania. Zostawiłam Rufusa leżącego na kanapie, a sama ruszyłam do kuchni. Przygotowałam herbatę oraz wyjęłam ciasteczka. Zaniosłam to do salonu i położyłam na stole. Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na nogach chłopaka. Spojrzałam na niego i sięgnęłam po ciastko. Nie chciałam, by wracał do poprzedniego tematu, dlatego udawałam swoją głupkowatą radość...

< Rufuseł? >

poniedziałek, 14 marca 2016

Od Joe CD Leonardo

Byłem w domu chłopaka od dwóch tygodni, z prób ucieczek zrezygnowałem już jakiś czas temu. Stroniłem od towarzystwa chłopaka, który na początku to rozumiał, ale później zaczął się denerwować. Pewnego dnia nie przyszedł w ogóle, więc wykorzystałem okazję i udało mi się wymknąć na zewnątrz. Padał deszcz, a niebo było czarne, zapowiadające ogromną burzę. Rozejrzałem się i już miałem zacząć biec, gdy ktoś złapał mnie za łokieć. Spojrzałem na niego i dowiedziałem się, że to ten sam chłopak, który mnie przetrzymywał. Powiedziałem:
- Powiedz, jak się nazywasz.
- Nie kochasz mnie, prawda? - zapytał, ignorując moje słowa.
Zaprzeczyłem ruchem głowy, chociaż było to dość trudne dla mnie - nie znosiłem niszczyć uczuć ludzi, ale wolałem go bardziej nie ranić. Ponownie wypowiedziałem swoje słowa:
- Powiedz, jak się nazywasz albo przynajmniej imię.
- Jensen.
Zamarłem. Wtedy zdałem sobie sprawę, kim on był. Gdy byłem dawno temu w Ercken (miałem wtedy dziewiętnaście lat), moi znajomi zaciągnęli mnie do domu jednego z nich. Okazało się, że był on sierotą i opiekował się swoim piętnastoletnim bratem. Tym piętnastoletnim chłopakiem z niedowagą był Jensen. Trudno było mi uwierzyć, że to ta sama osoba, chociaż żadna z wersji nie była lepsza czy gorsza - w każdej był inteligentny, ciekawy, a na dodatek bardzo przystojny. Gdy go wtedy zobaczyłem w domu mojego kolegi, od razu mi się spodobał, ale Victor, jego brat, to zauważył. Zostałem pobity przez starszego brata Jensena, ale wciąż się z nimi spotykałem, chyba dlatego, żeby móc się z nim spotkać.
Westchnąłem zrezygnowany i spuściłem głowę. Podszedłem do niego i pocałowałem go delikatnie w usta. Szepnąłem, uśmiechając się lekko:
- W końcu się doczekałem.
- C-co? - zapytał, nie rozumiejąc mojego czynu ani słów.
- Bardzo mi się podobałeś wtedy, ale twój brat nie chciał bym ciebie wykorzystał i zostawił. On dobrze zrobił, że... Mnie wtedy pobił, bo, by się skończyło na jednej nocy, która nie znaczyłaby dla mnie nic, a ty byś cierpiał...
Urwałem, odsuwając się od niego. Przeczesałem włosy i powiedziałem:
- Niestety, już jest za późno, ale gdyby się wtedy skończyło to inaczej, to wiele osób nie cierpiałoby...
- Chciałbym być na jego miejscu.
- O czym ty mówisz? - zapytałem.
- Chciałbym być na miejscu Leonardo.
- Na pewno dla kogoś będziesz takim Leo, niestety nie dla mnie, już nie.
Kiwnął głową i odparł:
- Wracaj do niego, szkoda tylko, że mój plan nie zadział.
Uśmiechnąłem się i zmieniłem się w wilka...
***
Po pewnym czasie, w środku nocy, znalazłem się w domu Alex. Nie bacząc na to, że mogę kogoś obudzić, ruszyłem do naszej sypialni. Całe szczęście jeszcze go zastałem. Domyślałem się, że chciał wyjechać. Trzęsąc się z nerwów oraz z zimna (byłem całkowicie przemoczony), przykucnąłem koło łóżka. Zacząłem gładzić jego policzek, uśmiechając się szeroko. On wtulił się w moją rękę, obejmując ją dłonią, ale szybko obudził się zdziwiony. Wyglądał jakby zaraz miał dostać zawału. Położyłem dłoń na jego policzku i powiedziałem, nie potrafiąc opanować swojej radości, chociaż wiedziałem, że on raczej chce mnie zabić:
- Cześć Leoś...

< Leoś? Twa reakcja? Stwierdzam fakt, że te opowiadanie jest napisane bezsensu, bez składu, a sama akcja dzieje się zbyt szybko oraz temat nie jest rozwinięty tak bardzo, jak powinien. A prościej mówiąc, jest bezsensu oraz nie jest zrozumiałe i tyle. >

sobota, 12 marca 2016

Od Hime CD Aakira

Zdziwiłem się, chociaż to sformułowanie było bardzo łagodne. Znowu zamarłem, nie wiedząc co zrobić. Położyłem jednak niepewnie dłoń na złączeniu jego szyi z ramieniem i wbiłem w nie paznokcie. Miałem gdzieś w głębi głowy nadzieję, że się odsunie, ale raczej nie miałem na to szansy. Oddałem niepewnie pocałunek, ale po chwili odepchnąłem go. Powiedziałem szeptem:
- Nie... Nie rób tego teraz, bo zaraz się popłaczę.
Próbowałem się przecisnąć, by nie być blisko niego, ale on mnie powstrzymał, przytrzymując moje ramiona. Spuściłem głowę, a moje włosy zasłoniły moją twarz. Nie wiem dlaczego, ale wtuliłem się w niego desperacko. Nie rozumiałem wtedy niczego, ale zbyłem moją niewiedzę. Po dłuższym czasie westchnąłem i odsunąłem się od niego. Próbowałem wstać, lecz...

< Aakira? Pisanie wychodzi mi beznadziejnie >

Od Aakiry CD Hime

Prychnąłem, rozbawiony jego przeprosinami.
- Nie masz za co przepraszać! Wcale mnie nie obraziłeś, całkowicie się z tobą zgadzam. - uśmiechnąłem się do niego łagodnie. - Ale chyba mam jakiś pomysł, o co może ci chodzić... - gdy tylko to powiedziałem zamarł. Taak, czyli to musiało być to.
Ale lepiej się upewnić.
Szybko się nad nim nachyliłem, blokując mu drogę ucieczki rękami. Delikatnie musnąłem jego wargi swoimi, przy okazji lekko skłaniając kota, by zszedł z jego kolan. Gdy tylko to zrobił położyłem dłoń na jego nodze, przytrzymując go w ten sposób trochę pewniej.
- Masz to na myśli? - zamruczałem, na moment się odsuwając. Zaraz jednak ponownie wpiłem się w jego usta...

< Księżniczko? Nie spieprz tego, błagam ;-; >

piątek, 11 marca 2016

Od Smile'a CD Nemidith

Złapałem kościstą dłoń dziewczyny i pocałowałem jej wierzch. Przyciągnąłem ją na wysokość swojej twarzy i złożyłem łagodny pocałunek na jej ustach. Objąłem ją jedną ręką w talii i szepnąłem, mając twarz w jej włosach:
- Sprawiasz, że moje serce bije szybciej... Nie zawsze w pozytywnym znaczeniu.
Cmoknąłem ją w ucho, a ona krzyknęła, niezadowolona. Uśmiechnąłem się i powiedziałem:
- Uwielbiam jak się denerwujesz, młoda.
Podszedłem do okna i spojrzałem na zewnątrz. Przeczesując włosy, wspomniałem kilka nieprzespanych nocy mojego życia, ale były to tylko niektóre z tych nocy. Po pewnym czasie powiedziałem:
- Poszedłbym na spacer, ot tak, w tym momencie.
Westchnąłem cicho...

< Nemik? >

poniedziałek, 7 marca 2016

Od Tristany CD Rumble

Wyczuła moment jego zawahania się - jedyna szansa ucieczki. Gdy zebrała w sobie wystarczająco dużo energii, wyszarpnęła dłonie z uścisku i z całej siły uderzyła go pięścią spychając go z siebie, aż wylądował na tyłku jakiś metr od łóżka. Ma się ten prawy sierpowy. Podczas gdy próbował zebrać się do kupy, zeskoczyła z łóżka i bardzo zdenerwowana skierowała się w stronę drzwi.
-Tri...- nie dokończył bo mu przerwała ostrzegawczo.
-Nie waż się do mnie zbliżać.
-Ale...
-To rozkaz.
Nawet na niego nie spojrzała to może i lepiej. W tamtym momencie wręcz dygotała z wściekłości, co przejawiło się w wychodzeniu. Nie zamknęła drzwi, o nie. Zatrzasnęła je tak mocno, że aż pył się posypał z zawiasów. W takim stanie wracała do siebie ale przed wejściem zmieniła zdanie, kierując się na plac treningowy. W głowie krążyła jej tylko jedna myśl "wszyscy faceci są tacy sami".



<Rumble? >

niedziela, 6 marca 2016

Od Hime CD Aakira

Gdy poczułem zapach czekolady oraz tego co w niej jest, przyjąłem pozycję do ucieczki. Powiedziałem:
- Odejdź mi z tym! Nie zbliżaj się!
Spojrzał na mnie z pytaniem wymalowanym na twarzy, a ja wyjaśniłem:
- Jeśli chcesz narkomana w domu to idź do kogoś innego!
Zacząłem grozić mu palcem, ale po chwili zrezygnowałem i zacząłem się śmiać. On również zaczął się śmiać. Odłożył czekoladę na półkę i usiadł koło mnie. Powiedziałem, spoglądając przez okno:
- Powinieneś się cieszyć, że nie masz dobrych wspomnień.
- Dlaczego tak uważasz? - spytał.
- Przy rozstaniu nie będzie ci żal, nie będziesz się obwiniać, że to twoja wina, że powinieneś się bardziej postarać... Najlepszym rozwiązaniem jest odosobnienie, brak przyjaciół, jeden minus jest taki, że jesteś samotny, ale idzie to łatwo zniwelować poprzez zaadoptowanie kota, psa lub innego zwierzęcia.
- Stosujesz to rozwiązanie? - zapytał.
Spojrzałem na niego zdziwiony, ale po krótkiej chwili kiwnąłem łagodnie głową, zagryzając wargę od środka. Odwróciłem głowę i wziąłem najbliższego kota na kolana. Pocałowałem łeb kotowatego i zacząłem gładzić go po głowie. Przypomniało mi się, to co zrobiłem przy pierwszym spotkaniu Aakiry, na to wspomnienie walnąłem się w policzek. Białowłosy spojrzał na mnie pytająco, odchylając mnie do tyłu. Zapytał, gdy nie zacząłem się tłumaczyć:
- Co ty robisz?
- Próbuję wybić głupie wspomnienia z mojej głowy. Na razie nie wiem czy zadziałało - odparłem, lekko zarumieniony.
- Co takiego ci się przypomniało, że musisz się bić?
Nie odpowiedziałem. Aakira zapytał:
- Hime, powiesz mi?
Zaprzeczyłem ruchem głowy.
- Powiedz, proszę. - uśmiechnął się.
- Nie - odparłem.
- Dlaczego? Nadal mi nie ufasz?
- Nie powiem, bo to idiotyczne i nie warte rozmyślania nad tym, a po drugie powinieneś się już domyślić!... Mówiłeś, że jesteś idiotom, ale dopiero teraz to pokazałeś w całej okazałości.
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, co takiego powiedziałem. Przeprosiłem cicho:
- Przepraszam, nie chciałem ciebie obrazić...


< Aakira? :3 >

Od Aakiry CD Hime

Spoglądałem na niego uważnie, gotowy utulić go, gdyby w jego oczach pojawiły się łzy.
Zacząłem mówić:
- Co do wspomnień nie jestem niczego taki pewny... Najgorszym jest chyba to, jak pewnego dnia moja rodzina oświadczyła, że muszą na chwilę wyjść... Przez miesiąc codziennie czekałem na nich na dworze, aż wreszcie się pochorowałem. Do dziś nie wrócili, nic o nich nie słyszałem. Rozumiem, że mieli mnie po prostu dość, chociaż to trochę okrutne, zostawić siedmiolatka samego... - westchnąłem, odwracając od niego wzrok i wpatrując się w ścianę. Rozsiadłem się wygodniej.
- A tak zwane najlepsze wspomnienie... - zamyśliłem się. - Czegoś takiego chyba nie mam, przynajmniej jak na razie nie. Nie miałem z kim stworzyć takowego wspomnienia, więc go po prostu nie ma. Czy kiedykolwiek będę takie miał, tego nie wiem... - ponownie na niego spojrzałem. - Chcesz coś słodkiego? - zanim odpowiedział wstałem. Przyniosłem czekoladę z miętą, kocią...



< Hime? >

Od Nemidith CD Smile

Przez moment panowała cisza.
- Mi to nie przeszkadza. - powiedziałam cicho. - Wiesz, byłoby trochę trudno, gdyśmy oboje wogóle nie mieli doświadczenia. Teraz się cieszę, że możesz mnie czegoś nauczyć. - uścisnęłam jego dłoń.
Po raz kolejny zrobiło się cicho, a mogłam jedynie przytulać się do jego ramienia...
Albo i można coś więcej..
Po krótkim namyśle usiadłam. Smile otworzył oczy, spoglądając na mnie pytająco. Nie czekając długo przerzuciłam nogę nad jego pasem i na nim usiadłam. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Mam zamiar tylko ci powiedzieć, żebyś się niczym nie marwił. Cokolwiek było, cokolwiek byś nie zrobił, będę cię kochać. - wyszeptałam miękko.

< Smile? >

Od Hime CD Aakira

Odkręciłem butelkę, jednak szczelny uścisk mi w tym przeszkadzał. Czekałem chyba na to, żeby Aakira domyślił się i poluźnił uścisk, ale to się nie stało. Spojrzałem jakimś cudem na niego i syknąłem:
- Jeżeli chcesz, żebym tutaj został to nie ściskaj mnie tak do jasnej cholery! Żaden kot tego nie znosi!
Spojrzał na mnie pytająco, a ja westchnąłem. Poczułem, że jego uścisk się zmniejszył, więc wykorzystałem ten moment i upiłem trochę wody. Zmieniłem się w kota, korzystając z momentu, gdy chłopak nie był zbyt skupiony. Jednak nie uciekłem, tylko położyłem się na jego klatce piersiowej. Zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem...
***
Obudziłem się w formie człowieka, irytowało mnie to, że czasem mimowolnie zmieniam formę. Przeciągnąłem się i ziewnąłem, domyślając się, że leżę na chłopaku. Spojrzałem na niego i okazało się, że on wciąż leży na ziemi. Wstałem i powiedziałem, przeciągając się:
- Baka. Będą boleć ciebie plecy, idioto, a ja ci nie pomogę... Powinieneś mnie zrzucić albo przełożyć w inne miejsce...
Usiadłem na kanapie i zacząłem gładzić przypadkowego kota. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że białowłosy przede mną kuca. Zapytał:
- Jak się spało?
- Dobrze... Bardzo dobrze...
Wypowiadając te słowa, odwróciłem wzrok z chłopaka na kota. Kot zrobił kilka uroczych czynności, które wtedy mnie nie ruszyły. Zapytałem po pewnym czasie, jednocześnie wstając:
- Chcesz herbaty?
Kiwnął lekko głową. Ruszyłem do kuchni i na piecyku gazowym położyłem czajnik z wodą. W międzyczasie wsypałem kilka łyżek herbaty do porcelanowego zaparzacza. Zalałem to i wyciągnąłem dwa kubki oraz cukier. Ruszyłem ze wszystkim do salonu. Usiadłem w pewnym odstępie od chłopaka, około dwudziestu centymetrów. Nalałem nam herbaty, nie mając pomysłu na rozpoczęcie rozmowy, a chłopakowi raczej się do tego nie śpieszyło. Przypomniałem sobie sposób, który wykorzystywałem w takich sytuacjach. Uśmiechając się na wspomnienia, powiedziałem:
- Białowłosy, mam pomysł. Każdy z nas powie swoje najgorsze wspomnienie, a potem najlepsze, dobra?
- Ty zaczynasz - odparł.
Westchnąłem i pomyślałem, że sprytnie to rozegrał. Powiedziałem:
- Nie wliczając do tego mojego dzieciństwa, to najgorszym wspomnieniem jest moment, w którym widziałem śmierć mojej dziewczyny.
Mimo iż miałem spuszczoną głowę, wiedziałem, a raczej wyczuwałem ogromne zdziwienie ze strony Aakiry. Wyjaśniłem:
- Wtedy nie byliśmy razem, ale byliśmy przyjaciółmi, ale takimi prawdziwymi. Nie coś w rodzaju, że para ze sobą zrywa i wtedy jedno z nich mówi "Zostańmy przyjaciółmi", bo tak wypada, a później zmuszają się do bycia miłym w stosunku do siebie... Była jedyną dziewczyną jaką pokochałem, chociaż nie wiem czy tylko jako przyjaciółkę czy może była tym wyjątkiem od reguły w moim przypadku...
Zacisnąłem mocno powieki oraz palce na kolanach. Powiedziałem cicho, nie chcąc, by to usłyszał:
- Wiedziała, że wolę chłopaków, mimo że nawet ja tego nie wiedziałem... Ale... Gdyby wciąż żyła, to na pewno bym się zakochał do reszty... Chociaż raz bym się w kimś zakochał. Wiesz co jest najgorsze? Że wiedziałem, że ona mnie kocha - ostatnie dwa zdania powiedziałem głośniej.
Potarłem o powieki, powstrzymując napłynięcie łez i ogarnąłem się. Powiedziałem już normalnie, ukrywając jeszcze wiele rzeczy przed światłem dziennym:
- A najlepszym, a raczej najlepszymi momentami, bo nie wybiorę jednego, był dzień, w którym poznałem moją przyjaciółkę, dzień, w którym znalazłem Kuro oraz każdy inny dzień, w którym znajdowałem jakiegoś kociaka... Teraz twoja kolej.
W końcu spojrzałem na niego, uśmiechając się, ale musiałem wyglądać okropnie...


< Aakira? Kuźde, usunęło mi wcześniej ponad połowę tego opowiadania, a już byłam przy końcu ;__; Nienawidzę tego telefonu! >

Od Smile'a CD Nemidith

Nachyliłem się i objąłem ją w talii, przyciągając do siebie. Powiedziałem, spoglądając na nią:
- Zadbam o ciebie, skarbeńku.
Cmoknąłem ją w policzek i położyłem się z nią na łóżku, ignorując wszelkie sprzeciwy. Powiedziałem po długiej przerwie na ciszę:
- Nem... Nie... Bardzo się cieszę, chociaż nie wiem dlaczego, że nie... Że nie miałaś nikogo oprócz mnie, chociaż doskonale wiem, że jestem egoistycznym draniem, bo ja miałem, ale...
Przerwałem. Przez całą moją wypowiedź patrzyłem w sufit. Westchnąłem i zamknąłem oczy, niepostrzeżenie splatając dłonie z dziewczyną...

< Nemik? Wybacz, że takie beznadziejne ;__; >

Od Aakiry CD Hime

Szukałem wymówki, żeby go nie puścić...
I na pomoc przyszło mi moje lenistwo.
Odchyliłem się do tyłu, wyciągając się w strone stolika. Hime z cichym okrzykiem został rozciągnięty na mojej piersi, a kot skorzystał z okazji i przeniosł się na kanapę. Siedzieliśmy już tylko we dwoje.
Spod stolika wyciągnąłem zamkniętą butelkę wody. Ponownie usiadłem, tym razem już z Księżniczką na kolanach. Nie miałem jednak w tym żadnych ukrytych czy niecnych zamiarów.
- Proszę bardzo. - odkręciłem butelkę i podałem mu ją, po czym szczelnie objałem go w pasie i ponownie zacząłem głaskać po plecach...


< Księżniczko? >

sobota, 5 marca 2016

Od Carmelle CD Satoru

Gdy Satoru wyszedł z pokoju, wstałam z stołu. Ubrałam spodnie i bluzkę w dosłownie 2 sekundy. Wyszłam przez okno i rozwinęłam skrzydła. Zaczęłam lecieć do domu na przedmieściach. Coś mi mówiło, że stanie się coś okropnego. Po około godzinie lotu stanęłam przed domem. Otworzyłam drzwi i usłyszałam krzyk. Z przerażeniem zauważyłam, że drzwi do piekła były otwarte. Wbiegłam do salonu. To co tam zobaczyłam rozbudzilo we mnie bestie. Mój przyjaciel leżał cały w krwi, pod ścianą, a Lucjusz pochylał się nad Kiku trzymając jego twarz w dłoni.
-Och, kochająca mamusia się zjawiła? To może powie mi czemu nie oddała chłopca do prawitego właściciela, mojego ojca?!- Rzekł Lucjusz.
- zostaw Kiku w spokoju. On nie będzie cierpiał za coś na co nie miał wpływu! Rozumiesz? - Krzyknęłam i się na niego rzuciłam. On jednak tylko się uśmiechnął. Poczułam, że coś mi się wbija w brzuch. To coś to Zatrute ostrze. Ostanie co usłyszałam to; 
- On jest mój, a za swoje zachowanie zapłacisz surowo! Surowo rozumiesz - Tak to był krzyk syna Lucyfera. Gdy się obudziłam, poczułam że jestem przykuta do podłogi łańcuchami. Leżałam na posadzce przed tronem Lucyfera. On siedział na nim z głupim uśmiechem i obracal w palcach sztylet. Sztylet zatruty najgorszą trucizna. 
-o wielka wybawczyni dzieci się obudziła! - Powiedział. Obok tronu po chwili stanol Lucek z Kiku. Młody był przerażony. Nigdy nie powiedziałam mu kim jestem.
-Masz mnie, wypuść Kiku!- Krzyknęłam 
-Oj nie ma tak łatwo. Nie Oddałas nam go zgodnie z przepisami. Wiesz co was czeka.- odpowiedział spokojnie władca piekła. We mnie- jak na zawołanie - wystąpiły nowe siły. Wysunelam skrzydła, wyrwalam łańcuchy. 
-Nie oddam ci go!- złapałam młodego i przytulilam go do piersi. Bieglam tak do najbliższego wyjścia. Strażnicy rzucali w moje skrzydła dzidami. Gdy udało mi się do biec. wyladowalismy w lesie, niedaleko domu Sata. Straciłam dużo krwi. Ostatnie co Powiedziałam to; 
-Proszę Kiku nie popełnij mych błędów.

(Sat? Znajdziesz tego pół trupa?)

Od Tristany CD Rumble

Aż oparła się na łokciach i przyjrzała mu się badawczo.
-Słowo daję masz nienormalne pomysły- odezwała się po dłuższej chwili z lekkim uśmiechem.- Niestety, muszę rozwiać twoje marzenia na szantażowanie mnie. Nikt ci nie uwierzy bo nikt nigdy nie miał tak bliskich kontaktów ze mną- posłała mu kąśliwy i zwycięski uśmiech.
-Mam spróbować?
-A rób co chcesz.
Wykonał ruch ręką w stronę niższych jej partii ciała jakby rzeczywiście chciał sprawdzić. Szkoda tylko, że nawet nie zdążył przemieścić dłoni chociażby o centymetr bo Trist z zabójczą szybkością złapała tą jego kończynę i perfekcyjnym ruchem, wykręciła mu ją boleśnie do tyłu. 
-Co to to nie mój drogi. Tak szybko się nie bawimy, może kiedyś- szepnęła mu na ucho by następnie je lekko ugryźć w koniuszek.


<Rumble?>

Od Hime CD Aakira

Spojrzałem na niego i zapytałem poważnym tonem, co prawdopodobnie rozbawiło chłopaka:
- Nie odpuścisz, prawda?
Zaprzeczył ruchem głowy, wciąż szeroko się uśmiechając. Powiedziałem, zamykając oczy:
- Jestem pewnym siebie, ale nie przepadam za ludźmi, z tego powodu nie okazuję swojej pewności.
Zacząłem gładzić z powrotem kota, a on zaczął mruczeć. Czułem dużą przyjemność z tego, że ktoś przeczesuje moje długie, czarne włosy, ostatnią osobą, która to robiła, była moja ostatnia dziewczyna, Sam. Westchnąłem na to wspomnienie. Ta dziewczyna była jedyną dziewczyną, w której mogłem się zakochać. Niestety nie udało mi się, bo dziewczyna zginęła. To była właśnie ta osoba, przez którą miałem wyrzuty sumienia w dzień poznania Aakiry. Poczułem, że po moim policzku spływa łza. Po chwili dłoń białowłosego zawędrowała w stronę mojego, mokrego policzka i zaczęła go gładzić. Chłopak usiadł i spojrzał na mnie zdziwiony, odwracając moją głowę w jego stronę. Starałem łzę i nic nie powiedziałem. Wziąłem kotowatego na ręce i zamierzałem wstać, lecz chłopak objął mnie w pasie. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął z powrotem gładzić moją głowę. Westchnąłem zrezygnowany i zamknąłem oczy. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że on obejmuje mnie jedną ręką. Spojrzałem na jego dłoń i z nudów zacząłem jeździć po niej palcem. Zapytałem, zabierając swój palec z jego ręki:
- Możesz mnie puścić? Chcę się napić...


< Aakira? >

piątek, 4 marca 2016

Od Nemidith CD Smile

- Ah tak...? - prychnęłam.
- Tak, dokładnie tak. - przytaknął. - Może i ty wyjawisz mi swoją wagę? - zachichotał.
- Myślisz że ja wiem? Ostatnio było coś koło czterdziestu ośmiu... Ale... Chyba mam tu gdzieś wagę... - szybko wstałam i znalazłam wspomniany sprzęt. Cud, że jeszcze działał.
Zważyłam się. Mimo ciemności udało mi się dostrzec słabo widoczne cyfry i wskazówkę...
- Teraz już wiem, dlaczego lekarka chce mnie nakarmić do granic możliwości... Czterdzieści jeden.



< Smile? Siedem poniżej wagi minimalnej xD >

Od Rumble'a CD Tristana

- Szantażystka jedna. - mruknąłem. - Ale skoro tak, to i ja pozwolę sobie na mały szantaż. - przybrałem wyraz twarzy jak do wykonania na kimś egzekucji.
- No co ty nie powiesz? - albo mi się zdawało, albo w jej głosie pobrzmiewała kpina.
- To nie musi być szantaż oparty na prawdziwych informacjach... Po prostu rozpowiem, że nosisz stringi. - w tamtym momencie wydawało mi się, że to komiczny pomysł...



< Trist? >

Od Aakiry CD Hime

Przez kilka chwil mu się przyglądałem.
- Tak cały czas je głaszczesz i obdarzasz uwagą... - zacząłem, po czym szybko usiadłem koło niego i położyłem dłoń na jego głowie. - Tobie też by się ktoś taki przydał. I czy chcesz czy nie, będę tą osobą. I muszę nauczyć cię pewności siebie. - zacząłem gładzić jego włosy. Chciał się odsunąć, jednak szybko go złapałem i położyłem na swoich kolanach, uśmiechając się do niego. Następnie ułożyłem kota na jego piersi, dzięki czemu nie mógł wstać, nie zrzucając zwierzęcia. Kontynuowałem pieszczenie jego głowy, uszu i szyi...



< Księżniczko? >

Od Smile'a CD Nemidith

Uśmiechnąłem się między pocałunkami, pamiętając jej słowa. Ja pogłębiłem pocałunek, jednocześnie obejmując ją w talii. Odsunąłem się lekko i szepnąłem:
- To dobrze, że jesteś pewniejsza siebie, mała.
Usiadłem i wtuliłem się w nią. Zaśmiałem się cicho i powiedziałem:
- Jesteś taka drobna, ale to tylko plus dla mnie. Nie chciałbym dostać po tyłku od ciebie, gdybyś była wyższa, jak ja teraz boję co byś mi zrobiła, gdybym ciebie bardzo wkurzył... Zapewne się tego dowiem za jakiś czas, prawda?
- A będziesz mnie celowo irytować? - spojrzała na mnie pytająco.
- Taaa, czyli się przekonam.
Uśmiechnąłem się, a po chwili dostałem kukśtańca w brzuch. Usłyszeliśmy kroki przy drzwiach, więc dziewczyna zakryła mi usta drobną i kościstą dłonią. Po chwili wcisnęła mnie pod kołdrę, a sama się położyła. Po chwili ktoś wszedł do pokoju i zapytał:
- Nemidith, śpisz?
- Spałam. O co chodzi?
- Przyszłam tylko sprawdzić - odparła lekarka.
Nudziło mi się pod kołdrą, dlatego zacząłem jeździć palcem po brzuchu rudowłosej, a później po podbrzuszu między wystającymi kośćmi miednicowymi. Kobieta po chwili wyszła, a ja wystawiłem łeb poza materiał, który mnie okrywał. Dostałem w policzek, ale zignorowałem to. Pocałowałem ją, kładąc się na niej. Jęknęła boleśnie. Odsunąłem się i powiedziałem:
- Nie jestem ciężki.
- Ile ważysz, skoro tak twierdzisz? - zapytała.
- Sześćdziesiąt dwa kilogramy, a i tak ostatnio przytyłem.

< Nemik? Wymyśliłam coś takiego xD Wracam do regularnego pisania! >

czwartek, 3 marca 2016

Od Tristany CD Rumble

Zaśmiała się cicho pod nosem.
-Jesteś głupiutki Rumble. Niestety na twoje nieszczęście jestem w pełni wypoczęta i nie ma szans na powtórne spanie...Tak mi się wydaje, że będziesz musiał się namęczyć- westchnęła zadowolona z siebie i założyła ręce do tyłu aby na nich oprzeć głowę.
-Sugerujesz, że masz sporo pokładów energii?- Zapytał się chytrze. Spojrzała na niego kątem oka.
-Coś ty. Na twoim miejscu zastanowiła się co robię. Bo widzisz, jeszcze nikomu nie powiedziałam co żeś do tej pory zrobił tutaj będąc...
-Szantażujesz mnie?
-Być może- odparła niewinnym tonem.

<Rumble? ^^ >

wtorek, 1 marca 2016

Od Nicholas'a CD Morgana

Po kilku chwilach zdołałem uśmiechnąć sie wymuszenie, z wysiłkiem.
- Cieszę się. Życzę wam szczęścia...
- Życzenia zostaw na później. Wypić mi to, natychmiast. - Remy wcisnął mi do ust słomkę prowadzacą do kubka z czymś paskudnym. Posłusznie wypiłem, hamując odruch wymiotny. Zaraz później coś mi wstrzyknął, zanim zdążyłem zareagować.
- Spać. - nakazał.
- Dopiero się obudziłem. - zaprotestowałem.
- Co mnie to obchodzi? Lulu dzieciak.
Nie mogłem niestety oprzeć się środkowi nasennemu, a do tego dziwne, nieznane uczucie w piersi prawie mnie dławiło. Usłyszałem jeszcze tylko cichy, przeznaczony tylko dla moich uszu pomruk, podczas gdy sprawdzał mój puls i oddech.
- Uważaj, młody... Bo twoje serce tego nie wytrzyma...

< Morgana? >

Od Morgany CD Nicholas

Może po dwóch, trzech godzinach obudziłam się. Nicko spał, więc ja poszłam się umyć. Nadal byłam zmęczona, jednak postanowiłam wykorzystać czas, gdy chłopak spał na jakieś pożyteczne czynności. Po kąpieli owinięta w ręcznik skierowałam się do kuchni, w której zastałam lekarza.
-O. To pan. Dzień dobry- przywitałam się.
-Skończ z tymi grzecznościami- powiedział, najprawdopodobniej przypalając coś na patelni- Mów mi po prostu Remy.
-Co z nim?- zapytałam, siadając przy stole.
-Nadal źle- mruknął- Ten gówniarz myśli jedynie o sobie. Czasem zastanawiam się, czy jest sens przywracać go do żywych kolejny raz.
Kolejna długa rozmowa z doktorkiem. Podczas nich dowiadywałam się niekiedy czegoś o elfie. Zazwyczaj były to mało znaczące informacje, ale zawsze jakieś. Oboje zaczekaliśmy aż elf wstanie. Gdy w końcu się obudził poszliśmy z nim porozmawiać.
-Pamiętasz jak po pijaku opowiadałam ci o moich byłych?- zapytałam chłopaka.
Ten kiwnął głową. Usiadłam na krawędzi kanapy.
-Znalazłam kogoś, kogo kocham.


<Nickuś?>


Tłumacz