-Co ona ci zrobiła? -Zapytałam, wyciągnęłam drugą rękę do ucha zwierzęcia. Rana ciągnęła się od ucha do ogona który ledwo wisiał. Przejechałam po niej palcem, a ona znikła.- Co?
-Odzyskujesz moc Insaida i nie mów, że to kłamstwo bo twój wisiorek mówi coś innego. - Spojrzałam w dół. Faktycznie srebrny liść połyskiwał, zmieniając się raz w głowę tygrysa raz w liść. Jednak na końcu zmienił się w :
-Pamiętasz co to znaczy? -Zapytał
-Jasne jak mogłabym zapomnieć. Kobra miała taki sam tylko ona nie zdołała go uratować...- Słowa powiedziane na głos były o wiele bardziej przekonujące niż te zamknięte w umyśle.
-Jeśli chcesz go uratować to musisz to zrobić teraz.- Wtulił się we mnie jak mały kociak choć był wielkim tygrysem.- Wsiadaj będzie szybciej.- Wskoczyłam na jego grzbiet . Po chwili zauważyłam Sata, trzymał rękę na klamce . Mimo bólu rozchodzącego się po całym cielę skoczyłam na niego odsuwając go od drzwi.
-Do reszty ci na mózg padło?! Ona jest niebezpieczna gdy pije herbatce a co dopiero jak zadaje mi ból.- Spojrzałam mu w oczy. Wiem, nierozumnie. Jak każdy.
-Przecież jej tu niema. - Rzekł patrząc na mnie jak na oszalałą. Westchnęłam. CO mu będę tłumaczyć, lepiej pierw zduszę w niej życie po tym wszystko mu pokarze. Jeśli K miała rację to zobaczy to co chcę mu powiedzieć . Wstałam i otworzyłam drzwi z buta. Na podłodze siedziała Nina torturująca Nairi.
-O matka miłosierdzia się zjawiła! Jaki zaszczyt!- coraz bardziej sobie grabiła. Już przedtem zauważyłam że zabrali mi broń. Ona myśli że mnie to powstrzyma? Porąbało.
-Mam cię dość! Jesteś jedną wielką porażką! Od dziecka zazdrościłaś mi wszystkiego! Ja na wszystko ciężko pracowałam rozumiesz! Wcale nie miałam łatwiej niż ty! - Z każdym słowem byłam coraz bliżej jej- Gdy ty żyłaś sobie spokojnie i bawiłaś się z swoimi koleżankami ja całe dnie trenowałam! Całe dnie przez 16 lat! W nocy nie było lepiej! Gdy ty wiodłaś swoje beztroskę życie ja codziennie od 7 urodzin byłam molestowana, gwałcona poniżana! - Rzuciłam się na nią nie przerywając monologu.- Gdy po tych 16 latach wyszłam na powierzchnię jedyne co miałam w głowię to misja! Ta durna misja przez którą tak żyłam! Czego ty mi zazdrościsz no czego gadaj!- Przybiłam ją do ściany. Wpadłam w szał.
-Czego ci zazdroszczę? Mocy! Mocy której nie potrafisz używać bo jesteś za głupia! Czemu ty ją dostałaś a nie ja! Gadaj!- Próbowała się wyszarpać lecz na daremno. Gdy ja się wścieknę to nie ma ratunku.
-Widzisz co robisz? One cierpią i to przez ciebie! Kobra zobaczyła to na początku! Myślisz dla czego to ja dostałam medalion a nie ty? NIE odpowiadaj bo szkoda tlenu. To we mnie zobaczyła potencjał! to we mnie zobaczyła oddanie! To mi powierzyła los zagrożonych!- Rzekłam. Naglę poczułam że przebiła mi bok.
-Słodkich snów ! Nie zapomnij pozdrowić swoich ukochanych futrzaków. - Zaśmiała się. Nim zemdlałam zdążyłam powiedzieć tylko zaklęcie chroniące i nędzna prośbę;
-Ty która kochasz i mnie wybrałaś chroń go bo czuję że to ten który przez kopniecie kamienia góry przeniesie. Sai rozszarp ją , prószę. Użyczam ci swej mocy.
[No to taka ukrojona historia XD wymyśliłam to gdy pomagałam składać tory wyścigowe kuzyna XD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz