Powiedziałem:
- Bo miałaś to usłyszeć. - Ziewnąłszy, ruszyłem w stronę Serem, jednak nie udało mi się tam dojść. Padłem na ziemię jak kłoda. Rozejrzałem się, będąc już rozbudzony. Podniosłem się i ruszyłem w stronę anielicy. Powiedziałem:
- Nie musi to być nic specjalnego. Nie warto sobie mną zawracać głowy.
Uśmiechnąłem się lekko, ale szczerze. Serek spojrzała na mnie jakby zamiarem mordu. Powiedziałem, machając dłońmi w obronie:
- Dobra, już dobra. To jajecznicę i kanapki, ale to ja to zrobię. Nie zmienisz mojego zdania.
Stanąłem koło niej i podwinąłem rękawy w ubraniu. Wyciągnąłem jajka i bochenek chleba. Coś puchatego przebiegło mi po stopach, a ja się wystraszyłem i wylałem właśnie rozbełtywane jajka na ziemię. Powiedziałem:
- Zaraz to wytrę.
Serenity chyba nie usłyszała i szybko ruszyła po coś po mojej lewej. Wywróciłaby się na jajku, lecz złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie, dając jedną dłoń na głowę. Zapytałem, puszczając ją z objęć:
- Wszystko w porządku?
Nie odpowiedziała, tylko patrzyła na mnie. Zaskoczyło mnie to, że tym razem nie miałem ochoty wyszorować fragmentów ciała, które dotykały innej osoby. Ale bardziej zdziwiło, a raczej zszokowało to, że podobało mi się to i mogłem zostać tak dłużej. Okazało się nawet, że nie zrobiło mi się gorąco, ani głupio. Nie rozumiałem samego siebie...
< Serek? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz