Gdy zniknęli na schodach podrzuciłam nogą nóż. W obrocie przecielam więzy i wbilam go w ścianę. Pochyliłam się i przytulilam Kiku.
- Muszę wykońcu to zrobić. -Szepnęłam
-Co?- zapytał
- Cię przygotować i wyjaśnić czemu się wyprowadzamy.- Znowu Powiedziałam szeptem
-Wyprowadzić? Ale...- przerwałam mu
- Lec do siebie spakoj w mały plecak to co Potrzebujesz ale do ubrania wystarczy Ci to co masz na sobie i czarny strój z białymi elementami. Wytłumaczę Ci wszystko w swoim czasie.- Znowu szept. Kiku pobiegł w stronę kuchni. Jako jedyny pokój miał na dole.
(15 minut później)
Stałam na murze otaczającym mój dom. Widziałam to co oni wyprawiali za oknem. Odwróciłam się i powiedziałam.
-Tam gdzie idziemy będziesz bezpieczny.- zaczęłam biec. Tempo było dostosowane do Kiku.
-Mamo czemu tu nie jestem bezpieczny?- zapytał.
- Jako mój syn będziesz miał trochę wrogów. Kiku- końcówkę Powiedziałam szeptem.
-Tak.?- jego głos drżał
- Co kolwiek się stanie proszę nie bój się mnie.-po chwili dodałam - przepraszam za to ze masz prze zmnie ciężkie dzieciństwo.
(godzine później)
Stałam przed mym domem w górach. Kiku przyglądał mu się z zaciekawieniem.Po chwili powiedział.
- Tu jest o wiele bardziej przytulnie niż w starej rezydenci.- Zaśmiałam się na tą uwagę.
-Choć młody jest już późno jutro dowiesz się wszystkiego. -Powiedziałam.
Gdy Kik zasnął pobiegłam do kuchni i walnelam pięścią z całej siły w ścianę. Na co otworzyła się mała skrytka nad drzwiami. Wyjelam jej zawartość. 5 małych pudełek. otworzyłam je. Były ustawione w kolejności kolorów. Srebrny, czerwony, niebieski, zielony i biały. Wlałam do miski zawartość pierwszego. zamoczylam w tym włosy. Wzięłam trzy kolejne pudełka i przejechałam nimi po włosach. Do wody dorzuciłam ostatnia zawartość i znowu zamoczylam w tym włosy. Wyruszyła je i spotkam w warkocz na boku. Wykładałam jak stara ja. Ta dziwna 16- latka która potrafiła zabić za najmniejszy błąd. Wyciągnęłam kartkę i zaczęłam pisać plan dnia. I tak mijały dni tygodnie miesiące aż wykońcu minął rok. cały czas ta sama kolejność. śniadanie trening obiad historia kolacja i spokojny patrol. Jednak tego dnia miało coś się zmienić. Kiku prosił mnie bym nie szła na patrol bo czuje ze stanie się coś złego. Lecz ja poszłam. Natknąłam się na Oddział żołnierzy Niny. Nie wiem jak mnie tu wysledzila ale jedno było pewne. Wykońcu mogę się pobawić. Wyjelam katane obracając ja i rzuciłam się na wroga. Zabiłam wszystkich lecz nadal było uczucie że ktoś mnie obserwuje. Wydawało mi się że na drzewie ujrzałam blond czupryne. Lecz to nie było możliwe. Wracając do domu cały czas myślałam o głupiej miłości, a moje długe czerwono niebiesko zielone włosy falowaly na wietrze.
( Sat? Sorry ze takie krótkie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz