piątek, 30 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

W jednej chwili wpadło mi do głowy to, o co chciałem zapytać.
Gorzej, jeśli chodzi o sformułowanie tego pytania.
- Ummm... - zacząłem. Dziewczyna spojrzała w moją stronę. Ja sam nie mogłem się zbytnio odwrócić, więc po prostu gapiłem się przed siebie, co jakiś czas zerkając na nią tylko kątem oka.
- Chciałem tylko zapytać... Nie miałaś potem żadnych... Problemów? - odpowiedziała mi jakby pytającym spojrzeniem. - No wiesz... Że tam byłem... I tak jakoś... - jeszcze zanim skończyłem to mówić, wiedziałem, że gadam nie wiadomo co. Tak więc, chcąc zamaskować swoje idiotyczne gadanie, chwyciłem za woreczek z jabłkami i podsunąłem jej go.
- Chcesz?

< Haraa? >

poniedziałek, 26 września 2016

Od Andrei CD Kate

- Do stu piorunów, wariatko jedna, to moja szpada

Posłała mi przesycone słodyczą spojrzenie i dodała nie miej cukierkowym głosem. 

- Naprawdę? nie zauważyłam

Zacisnęłam dłonie w pięści, aż mi kłykcie zbielały, gotowa jej przyłożyć. Jak kubeł zimnej wody spadła jednak na mnie świadomość że jeśli chodzi o sojuszników to nie mam zbyt szerokiego wyboru. Przełknęłam ślinę, a wraz z nią urazę oraz parę ostrych epitetów jakimi miałam ochotę obdarzyć dziewczynę i sięgnęłam po swoją harfę. Smok oczywiście błyskawicznie obrócił się w stronę nacierającego przeciwnika zapominając o mnie. Kate przetoczyła się pod nim i chwyciła w rękę MOJĄ szpadę. W ramach rekompensaty za urażony honor postanowiłam obrócić swój gniew w stronę bestii. Zacisnęłam dłoń na rzeźbionym instrumencie i z całej siły uderzyłam nim w smoczy ogon. Zwierzak ryknął i obrócił się w moją stronę. Cofnęłam się i wtedy dostrzegłam zgromadzoną w skalnej szczelinie wodę. Powyżej tryskało małe źródełko. Wyszarpnęłam z za paska różdżkę i zasłaniając się harfą skierowałam magiczny patyczek w stronę cieku wypowiadając zaklęcie i modląc się do wszystkich bogów, żeby zadziałało. Udało się i tuż przede mną zmaterializował się mój duch opiekuńczy pod postacią wodnego węża.

- Angus, jak ja się cieszę, że cię widzę!

- Niestety bez wzajemności... jak tym razem się to wpakowałaś

Machnęłam ręką, by dać mu jakieś zajęcie, ale znów coś pomyliłam i zamiast uderzyć na smoka zatoczył koło ochronne.

- Może być i to - i znów dałam znak i duch wzleciał pod strop rozpryskując się delikatną mżawką, co wyglądało pięknie, ale nie za wiele pomogło. Odskoczyłam w ostatniej chwili, by nie dostać łapą od nadal stojącego nade mną smoka, któremu znudziły się te zabawy. Spróbowałam jakoś pozbierać mojego obrońcę, a potem nakazałam mu sunąć dość szybko po podłodze. Co prawda nie Zrobił nikomu tym krzywdy, ale przynajmniej rozproszył ich i niektórych poprzewracał. Wstrętny mag był sprytniejszy i uniósł się nieco nad ziemię więc moja magia na niego nie zadziałała. Przedarłam się do Kate.

- Walka ze smokiem nie ma sensu... nie pokonasz go ogniem, a po za tym jest nie do końca materialny

- Te zęby jakoś mi całkiem realnie wyglądają

- No bo może nas zabić, tylko my jego nie bardzo... Możemy go co najwyżej poobijać w końcu to same kości

- Co więc proponujesz? - zapytała unikając kolejnego ciosu pazurami.

- Musimy jakoś unieszkodliwić maga, bo to on go utrzymuje swoim zaklęciem, choć nie wiem jak przedrzeć się przez osłonę jaką wokół siebie wytworzył



<Kate? Też nie jestem zadowolona ze swojego> 

Od Hary CD Aurinko

Stałam właśnie przy jednej z półek z pieczywem zastanawiając się co kupić, kiedy usłyszałam czyjś głos, wołający moje imie. Odwróciłam się w jego stronę. Przy kasie znajdował się Auri, machając w moją stronę. Na mojej twarzy zagościł nikły uśmiech i również pomachałam na przywitanie. Odwróciłam się od niego jeszcze na chwilę, zabierając z półki zwykłą bułkę z ziarnami, po czym skierowałam się w stronę kasy. Czarnowłosy akurat wychodził. Zamówiłam jeszcze kawę i wyszłam zabierając jedzenie, uprzednio za nie płacąc. Ledwo zamknęłam drzwi sklepu, a usłyszałam obok znajomy głos:
— Cześć.
Przestraszona lekko się wzdrygnęłam, natychmiastowo się jednak opanowując.
— Cześć, Auri — mimochodem zauważyłam, że on także trzyma w dłoni kubek z kawą — Smacznego.
Wzięłam niewielki łyk napoju spoglądając na niego. Kiedy się napiłam odsunęłam się od drzwi byy nie blokować wyjścia ze sklepu. Czekałam, aż chłopak zacznie coś mówić. Puki co, panowała pomiędzy nami niezręczna cisza.

< Auri? Totalny brak pomysłu >

niedziela, 25 września 2016

Od Kate CD Adrea

Uchyliłam lekko usta, wpatrując się w oczy gadziny. Nie mogłam zaprzeczyć, że moje nogi stały się twarde jak skała, jednak smok mnie fascynował. Zupełnie, jak ogień hipnotyzował ćmy, aby spaliły się w nim. Gdyby nie to, że dziewczyna pociągnęła mnie z ogromną siłą w stronę półki skalnej, zostałabym strawiona przez żrącą substancję. Strawiona dosłownie — jeden z zawieruszonych minionów poczuł to na własnej skórze, zostawiając po sobie tylko glutowatą maź na ziemi. Usłyszałam zirytowany głos mojej jasnowłosej towarzyszki:
— Zwariowałaś do reszty?!
Spojrzałam na nią, nie wiedząc, co się wydarzyło. Przewróciła oczami.
Po chwili wróciłam z przytomnością.
Usłyszałyśmy pieśń bojową magów, a chwilę później jeden z nich rzucił kulę z zaklęciem w naszą stronę, lecz nie trafiła nas. Wychyliłam się nad krawędzią i ujrzałam, jak jeden z magów został uderzony przez drugiego w tył głowy. Łatwo było się domyślić, który z nich spudłował. Pomachałam w ich stronę, krzycząc:
— Wooohoo, skarby. Może się dogadamy?
Jeden z nich się zawahał nad odpowiedzią, ale niestety — postanowili walczyć. Schowałam się ponownie i szepnęłam z lekkim uśmiechem:
— Będziesz mi winna wyjaśnienia tego wszystkiego.
Dotknęłam kciukiem i wskazującym ostrze jej szpady, która się rozgrzała do czerwoności. Rzuciłam, nim wyskoczyłam z ukrycia:
— Radzę ci, nie dotykaj ostrza.
Wyszłam na przeciw nich i zaczęłam poruszać ręką, tworząc wokół mnie osłonę przeciw zaklęciom.


< Adrea? Przepraszam, że odpis tak długo trwał, jednak zaatakował mnie szkolny brak weny. Jestem baaardzo nie zadowolona z tego opowiadania... >

sobota, 24 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

W drodze do małego, ulicznego sklepiku, po raz kolejny zauważyłem pewną drobną babulinkę, która codziennie rano ustawiała swój mały straganik z owocami. Już kilka razy jej pomagałem, bo koło drewnianego wózka nie mogło wyjechać z rynienki odprowadzającej wodę z ulicy. Tak samo było tym razem. Podszedłem do niej szybkim krokiem, i pomogłem jej popchnąć wózek. Zdrętwiały kark trochę mi przy tym dokuczał, ale jedynie się skrzywiłem, czego nie było widać pod maską.
- Ah, to ty, młodzieńcze! - zawołała, gdy na mnie spojrzała. - Dalej się tu kręcisz? Naprawdę, powinieneś znaleźć sobie chociażby jakąś chatynę.
- Ale tu mi jest dobrze. - odpowiedziałem jej, ustawiając wózek w zwykłym miejscu i blokując koła.
- Dobrze, dobrze. Jakoś nie mogę ci uwierzyć. Każdy powinien znaleźć sobie własne miejsce na świecie, a ty nawet własnego domu nie masz! - swoje słowa zakończyła cmokaniem pełnym dezaprobaty.
- Widocznie posiadanie takiego "domu" nie jest mi przeznaczone.
- Ja to czuję w kościach, że jest! - pogroziła mi palcem. - Nie ma teraz dużo młodych osób takich jak ty, ale na pewno znajdziesz kiedyś kogoś, kto zobaczy, jaką osobą jesteś, i cie za to pokocha. Musisz się tylko uzbroić w cierpliwość. - nie miałem szansy na to odpowiedzieć, bo kobieta wcisnęła mi w dłonie materiałowy woreczek z kilkoma jabłkami. Podziękowałem i poszedłem dalej.

Sklepik, do którego szedłem, był co prawda niedrogi, ale rano sprzedawał najlepsze napoje i różne przekąski.
Gdy już płaciłem za kawę, nagle kątem oka zauważyłem kolejną znajomą osobę...
- Haraa. - zawołałem, lekko do niej machając.

< I proszę, jakoś wymyśliłam spotkanie xD >

Od Hary CD Aurinko

Zostałam obudzona przez grającą muzykę. Smętna, skrzypcowa melodia poprzetykana okropnymi fałszami dobiegała z pola, skutecznie mi przy tym przeszkadzając w ponownym zapadnięciu w sen. Zirytowana wstałam ze skrzypiącego łoża i podeszłam do okna rozsuwając grube, wełniane kotary. Wiązka ostrego porannego światła padła prosto w moje oczy, zmuszając je do przymrużenia. Parsknęłam niezadowolona i ignorując denerwującą melodię, kłującą w uszy opuściłam pokój. Zbliżały się dni, kiedy ponownie będę musiała kontynuować edukację. Został mi ostatni tydzień wolności, który chciałam jak najlepiej spożytkować, zanim w domu znów pojawią się nauczyciele.
Po doprowadzeniu się do normalnego stanu opuściłam mieszkanie, by tym razem zjeść coś na mieście.

< Auri? >

wtorek, 20 września 2016

Od Andrei

Dziś rano dobiliśmy do brzegów da Vergen. Chłopcy poszli po zapasy i trochę się zabawić, a ja zostałam pilnować naszej łajby. Jakoś nie miałam dziś ochoty odrzucać zalotów nachalnych, zapijaczonych typów, którzy będą się ekscytować elfim kształtem moich uszu. Wyszłam na pokład wdychając chłodne morskie powietrze pachnące solą i wodorostami. Liny, które trzymały okręt w miejscu zwisały spokojnie, a dziób tkwił głęboko zaryty w piasku. Tyle razy mówię im, żeby delikatniej wpływali w zatokę, ale to w końcu nie moja sprawa oni będą pchać, ewentualnie wyjęczą, żebym przywołała węża. Postąpiłam kilka kroków po lśniącym pokładzie.Nie czując niemal wcale uderzeń fal obijających się o burty było mi nieco nieswojo. Przeszłam na rufę wpatrując się w swoje trzewiki i słuchając ich miarowego stukotu. Specjalnie nosiłam ciężkie buty, żeby wydawać się bardziej niezdarną, a przy okazji nie zdradzać nie do końca ludzkiego pochodzenia. Weszłam na podwyższenie wywołując popłoch u chłopaka siedzącego za sterem.
- Janez !? Dlaczego nie jesteś z innymi?

- Pani Argo - Zerwał się gwałtownie i zasalutował. W roztargnieniu rozsypał wszystko co trzymał do tej pory na kolanach. Na deski posypała się kaskada kartek i ołówków. - Ja... ja, przepraszam

Uśmiechnęłam się pogodnie.

- Za co mnie przepraszasz?

- Bo, może pani... no chciała zostać sama, ale ja będę naprawdę cichutko, jak myszka... bo, no mam słabą głowę i powiedziałem, że popilnuje statku

- Nie ufasz mi - podeszłam blisko podpierając się pod boki - sądzisz, że nie poradzę sobie sama i potrzebuję twojej pomocy

Musiał czuć już na szyi mój gorący oddech. Głośno przełknął ślinę. Klepnęłam go mocno w ramię, tak że aż się za krztusił.

- Na razie to tobie marnie idzie - zerknęłam na porozrzucane przedmioty - ale nie mam ci tego za złe, ale na przyszłość staraj się wymyślać bardziej przekonywujące i mniej kłopotliwe kłamstwa

- Tak jest kapitanie! - zawołał salutując. Uśmiechnęłam się i zeszłam do siebie, żeby go dalej nie peszyć... w końcu i tak poczerwieniał jak piec hutniczy. Opadłam na fotel i zapatrzyłam się na wody zatoczki. Co jakiś czas z rozchwianej tafli wyskakiwały delfiny rozsypując wokół siebie roziskrzone krople. Słońce przeświecało teraz pięknie sponad gór i ciepły blask wlewał się do mojego apartamentu. Mogłam go czuć na swojej twarzy. Zmrużyłam oczy z zadowoleniem i chwyciłam harfę, by trochę na niej pobrzdąkać. Nie wiem jak długo trwało nim z zewnątrz dobiegły mnie podniesione głosy mojej kompani. Drzwi do mojego apartamentu trzasnęły i od razu zorientowałam się, że jako pierwszy wkroczył Basza. Tylko on lubił takie mocne wejścia. Nie odwróciłam się szukając właściwych słów by zbesztać go za takie zachowanie. Za nim z rozmysłem wszedł Smile. Odgadłam też, że dalej weszli Remik i Lupus. Wreszcie do pokoju wcisnął się też Janez. Słyszałam za sobą ich ciężkie oddechy.

- O co chodzi?! - mruknęłam nadal siedząc tyłem, a sobą usłyszałam donośne plaśnięcie i coś ciężkiego opadło na pokład.

- Uważaj, trochę - wrzasnął upuszczony na ziemię ładunek.

- Co ja mówiłem o odzywaniu się niepytanym... wytnę ci ten jęzor jak nim będziesz kłapał bez potrzeby - wtrącił się Smile.

- No - mruknął Basza, jak zawsze rozmowny. 

- Chłopcy! Dlaczego mi nie mówicie, że mamy gości... - odwróciłam się na krześle starając się przybrać, jak najbardziej obojętny wyraz twarzy. - Czyli albo będziemy mieć przydatne informacje, albo rekiny będą miały wyżerkę

Uśmiechnęłam się. Nadal bardzo słabo widziałam pojmanego, bo leżał gdzieś za moim biurkiem.

- A skąd go macie?! 

- Bo... bo... - zaczął Janez - Ja... ja... pilnowałem i... znaczy okrętu... nie żebym nie ufał 

- Czy może mi ktoś odpowiedzieć krótko i rzeczowo? - zawołałam wstając i mocno opierając się o blat.

- Kręcił się koło statku

- No, to pięknie... zechcesz nam się przedstawić miły gościu... dobrze, by było wiedzieć, co kazać w razie czego wyryć ci na nagrobku



<Ktoś?>

Od Aurinko CD Haraa

Resztę dnia spędziłem spacerując po mieście. Pobawiłem się trochę z bezpańskimi psami, poprzyglądałem się ludziom...
Ale, w końcu nie miałem nic do roboty. Równie dobrze mogłem już teraz znaleźć sobie miejsce na nocleg, i ogólnie się zdrzemnąć, żeby odciąć się od myśli.
Tym razem "znalazłem" miejsce, które już nie raz używałem. Było to wielkie drzewo, stare i puste w środku, do którego można było dostać się jedynie przez wysoko położony otwór.
W środku było kiedyś pełno szkieł, ale "udekorowałem" nimi ściany tegoż "domku" i dzięki temu najmniejszy promyk światła rozświetlał całe wnętrze.
Tuż nad wejściem była taka spora narośl, chroniąca przed deszczem, i zapewniająca wygodne siedzisko ukryte przed wzrokiem gapiów.
Tam właśnie się usadowiłem, obtuliłem płaszczem, i po jakimś czasie zasnąłem...

Rano obudziłem się z całkowicie skamieniałym i bolącym karkiem. Jakoś zlazłem i poszedłem po gorącą kawę...

< Haraa? Jeśli chcesz, albo będziesz musiała się ukryć, Auri zabierze cie do swojego gniazdka >.> xD >

Od Hary CD Aurinko

Również wstałam.
Zawstydziłam się trochę, gdy chłopak stwierdził, że zarówno ja, jak i moja babcia jesteśmy interesującymi osobami. Sama nie wiedziałam czemu tak reaguję. Zwykle zbyłabym takie słowa wzruszeniem ramion. Teraz tak nie postąpiłam.
- Nie chcę cię wypraszać - powiedziałam szybko, po chwili jednak dodając - ale może... rzeczywiście powinieneś już iść. Myślę, że nie chciałbyś, żeby moja rodzina się na ciebie napatoczyła - zaśmiałam się niewesoło.
Auri potaknął tylko skinieniem głowy, patrząc na mnie dziwnie. Podeszliśmy do drzwi wyjściowych.
- Do zobaczenia? - spytał.
- Jasne - potwierdziłam z delikatnym uśmiechem - A tak poza tym; w rzeczywistości nie jestem z nią spokrewniona - dodałam cicho gdy już wychodził, a następnie zamknęłam za nim wrota.
***
Gdy babcia opuściła już swój pokój zdziwiła się z tak szybkiego wyjścia ciemnowłosego. Udało mi się ją namówić, żeby nie mówiła o nim jeszcze rodzicom. Zgodziła się z szerokim wyszczerzem na twarzy, dodając oczywiście od siebie komentarz o tym, jakaż to ukrywana miłość jest romantyczna. Powtarzałam jej po kilka razy, że ledwo znam Auri'ego i nie jest moim chłopakiem, jednak ona ignorowała moje słowa, twierdząc, że przed nią też tylko próbuję to zataić.
Gdy nadszedł wieczór a rodzice już wrócili, spędzaliśmy razem kolację. Wszystko szło w miarę znośnie, aż do momentu, kiedy Resilla nie potrafiła się już powstrzymać i oczywiście poinformowała rodziców, o "tajemniczym chłopcu", który to znajdował się ze mną w domu, kiedy ona przyjechała. Nie potrafiła też powstrzymać się przed komentarzem i podzieleniem się swoimi przypuszczeniami, o tym, że ich córka znalazła sobie wreszcie chłopaka.

< Auri? To dobrze, trzymaj tak wenę dalej >

poniedziałek, 19 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

- Nie, spokojnie, to nic... - uśmiechnąłem się niepewnie. - Chyba jeszcze nigdy nie prowadziłem tylu normalnych rozmów w ciągu dnia... Więc, chyba nawet... się cieszę. - uśmiechnąłem się ponownie, tym razem szerzej. Naprawdę się cieszyłem, nawet odrobinkę zmniejszyło się moje uczucie, że jestem czymś dziwnym i nie nadaję się do współistnienia z innymi.
- Wiesz, muszę nawet przyznać, że... Tak jak ty, twoja babcia jest bardzo interesującą osobą. - zdecydowałem się powiedzieć dokładnie to, co myślałem.
Szczerze mówiąc, już widząc dwie osoby znające się tak dobrze, czułem lekki ból w piersi. Wiedziałem, że mi nigdy się nic takiego nie przytrafi. Mogłem się łudzić, że może, kiedyś, ale i tak wiedziałem, że okłamywanie samego siebie nic mi nie da.
Ale, przynajmniej bolało wtedy mniej.
- Skoro przyjechała twoja babcia, to ja chyba nie będę już przeszkadzał... - powiedziałem szybko, wstając.

< Haraa? Jakoś przełamałam barierę twórczą xD >

Od Hary CD Aurinko

Razem z mężczyzną siedziałam w domu moich rodziców, w kuchni przed kubkami z naszymi napojami. Dla Auri'ego przygotowałam herbatę z miodem, zaś ja sama piłam kawę, ze względu na brak zamiłowania do wcześniejszego wymienionego napoju. Pomiędzy nami panowała nieprzyjemna cisza, jednak nie do końca wiedziałam jak ją przerwać.
Nagle usłyszałam jak ktoś naciska klamkę od drzwi wejściowych, a zaraz po tym zostały otworzone i na powrót zamknięte. Ktoś pojawił się w domu. Otworzyłam nieco przestraszona szerzej oczy. To nie mogli być moi rodzice. Pracę kończą później, a babcia też nie powinna się jeszcze zjawić. Zwróciłam się cicho do czarnowłosego:
- Poczekaj tutaj. Zaraz wrócę.
Chłopak skinął tylko głową, spoglądając na mnie przelotnie, a ja wstałam od blatu i wyjrzałam przez framugę do salonu. Koło drzwi stała dobrze mi znana kobieta, ubrana w długą suknię, która próbowała uporać się ze swoimi bagażami. Babcia Resia. Weszłam do pokoju i przywitałam się z nią. Gdy tylko mnie zobaczyła wzięła mnie w swoje objęcia mocno przytulając, a następnie odsunęła na długość ramion, by ocenić mój wygląd.
- No, no, kochanienka! - cmoknęła - Wydoroślałaś od mojej ostatniej wizyty. Tylko jakoś w piersi ci już chyba nie przybyło - rzuciła nieskrępowanie.
Potwierdziłam jedynie skinieniem głowy, odwracając nieco speszona wzrok, by nie patrzeć w mocno opinany przez gorset biust kobiety. Moja babcia jest młodą i żywotną kobietą. Można by jej dać maksymalnie czterdzieści lat. Zawsze wyglądała młodo i nienagannie. Poza tym, uwielbiała obracać się w towarzystwie ludzi. Nie to co ja. Ale w końcu, tak naprawdę nie byłyśmy spokrewnione.
- Haraa, co to za strój? - spytała sceptycznie, patrząc z niesmakiem na mój luźny ubiór.
- Och! Przepraszam babciu! Zapomniałam się przebrać. Poza tym w domu zwykle chodzę w ten sposób, kiedy nie muszę nigdzie wychodzić - próbowałam się usprawiedliwić, choć oczywiście nie było to prawdą. Zwyczajnie czułam się tak dobrze i już.
- No, już dobrze kwiatuszku. - stwierdziła.
Mruknęłam cicho pod nosem. Nienawidzę kiedy mówi w taki przesłodzony sposób.
- Pójdę się przebrać.
Kiedy tylko to powiedziałam pobiegłam na piętro do swojego pokoju. Kontem oka zdążyłam jeszcze zauważyć jak moja babcia ściąga z siebie swój płaszcz, rękawiczki oraz kapelusz, odkładając je na wieszaku. Cicho zamknęłam drzwi i wybrałam z garderoby długą, szaro-błękitną suknię oraz czarny gorset z czerwonymi rzemykami. Z lekkim oporem założyłam wybrany strój i wróciłam na parter.
Jak się okazało w salonie nie znalazłam Resili. Za to z kuchni dochodziły mnie głosy czyjejś rozmowy. Głupia, przecież tam był Aurinko! Stanęłam w progu pokoju. Mężczyzna siedział tyłem do mnie więc nie mógł mnie dostrzec, za to babcia już tak. Widziałam jak cicho z nim o czymś rozmawia. Znając tą rodzinę, to zwykła pogawędka. Która zapewne ma formę wywiadu. W końcu kobieta mnie zauważa i podchodzi w moim kierunku, kładąc tylko rękę na ramieniu czarnowłosego. Nie komentuję tego gestu. Zastanawia mnie o czym dyskutowali. A z drugiej strony wolę nie wiedzieć.
- No, no. Ładnego sobie młodego kawalera przygruchałaś. - szepcze konspiracyjnie, pochylając się w moją stronę - Nie sądziłam, że kiedykolwiek nadejdzie ten dzień! - klasnęła w dłonie jak mała uradowana dziewczynka - Gdybym była na twoim miejscu też z pewnością już bym się za niego zabrała.
Poczułam jak zawstydzona nagle pobladłam na jej słowa. Próbowałam jej zaprzeczyć lecz nie dała mi nic powiedzieć, ciągle coś świergocząc. Gdy mnie spytała, powiedziałam jej, że rodzice wrócą dopiero za kilka godzin. Stwierdziła, że odłoży swoje bagaże do pokoju gościnnego.
Westchnęłam głośno wracając do kuchni i opadając na siedzenie naprzeciwko chłopaka.
- Przepraszam Cię za tą sytuację. Może to jednak nie był najlepszy pomysł, żeby zapraszać cię akurat dzisiaj, kiedy miała przyjechać moja babcia.
Spuściłam wzrok na blat stołu, odgarniając z twarzy kosmyk włosów, które przykleiły mi się do ust.
< Auri? ^^ >

sobota, 17 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

Na moment mnie zatkało.
- Na... Herbatę? Do ciebie? Ale na pewno? - bardzo mnie to zdziwiło. Przecież tak właściwie wcale mnie nie znała, a mimo to mnie zaprosiła.
Nie ukrywam, ucieszyło mnie to. To musiało znaczyć, że mi choć trochę zaufała. Przywołało to szeroki uśmiech na moją twarz.
- No, dobrze. Bardzo chętnie.

Jakiś czas później byliśmy u niej w domu. Szeroko otwartymi oczami przyglądałem się sporemu domostwu. Nie miałem jednak zbyt dużo czasu na oglądanie, bo zostałem posadzony na krześle w kuchni, przed kubkiem parującej herbaty.
Na początku panowała całkowita cisza. Nagle jednak dało się słyszeć otwieranie drzwi i kroki...

< Haraa? >

Od Hary CD Aurinko

- Co tam mówisz? - spytałam, tym razem już na niego spoglądając.
- Nic takiego.
Postanowiłam więc zbyć wcześniejszy pomruk bruneta wzruszeniem ramion. Jeszcze przed momentem dopadła go seria nie powstrzymanego kichania, przez co teraz miał całe załzawione oczy, a kilka kropel słonej cieczy spadło na jego policzki. Był przez to nieco czerwony na twarzy.
- Przeziębiłeś się, czy jak? - spytałam.
- Może trochę.
Po chwili zastanowienia postanowiłam złożyć mu propozycję, próbując wygnać też ze swojej głowy naszą wcześniejszą bliskość:
- Co powiesz na herbatę, u mnie?
Było jeszcze dość wcześnie, więc moi rodzice wrócili by z pracy pewnie dopiero za kilka godzin.

< Auri? >

Od Aurinko CD Haraa

- Nie, nie, spokojnie, to nic... - udało mi się wstać, podnosząc jednocześnie maskę i kapelusz.  - Ummm... Nic ci nie jest? Nie poobijałaś się? - zapytałem, spoglądając na nią ze zmartwieniem.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziała, nie spoglądając w moją stronę. Widziałem, że jej policzki są czerwone.
- No to się cieszę. - oznajmiłem z uśmiechem, po czym zacząłem otrzepywać się z piasku.
Nagle coś zaczęło kręcić mnie w nosie. Kichnąłem najpierw raz, potem kolejny i kolejny, zakrywając usta przedramieniem. Gdy wreszcie udało mi się przestać stwierdziłem, że mam całkowicie załzawione oczy.
- Ucieczka do rzeki chyba nie była najlepszym pomysłem... - mruknąłem pod nosem.

< Haraa? >

Od Hary CD Aurinko

Nagle, nie wiadomo kiedy uderzyłam mocno o ziemię. Znajdowałam się w ramionach czarnowłosego co zamortyzowało mój upadek i zapewniło mi nieco miększe lądowanie. Będąc ciągle w lekkim szoku spowodowanym tym nagłym "atakiem", oparłam głowę o klatkę piersiową mojego towarzysza. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że poza tym, iż byłam objęta przez Auri'ego w ramionach, moja miednica znajdowała się też pomiędzy nogami chłopaka, które były splątane z moimi. Gdy to sobie uświadomiłam, poczułam mrowienie w policzkach, co zapewne oznaczało, że się zarumieniłam, lub mocno pobladłam. Spróbowałam wstać, lecz z miejsca, w którym byłam ciężko było tego dokonać. Oparłam się na ręce postawionej z lewej strony naszych ciał i odwróciłam się na bok, zapierając się dodatkowo nogami. Już miałam stanąć do pionu, kiedy moja stopa poślizgnęła się na piasku i ponownie opadłam na dół. Wylądowałam na Aurim z dużą mocą, przez co aż cicho jęknął. Moja twarz znajdowała się zaledwie kilka milimetrów od nosa czarnowłosego, a pomiędzy naszymi ciałami nie było praktycznie żadnego odstępu. Błądziłam po jego buzi szeroko otwartymi oczami.
Chwilę mi zajęło ponowne zrozumienie tej sytuacji. Gwałtownie się podniosłam, tym razem już bez żadnych problemów i wydukałam cicho unikając jego spojrzenia:
- P-przepraszam.

< Słoneczko? ^^ Mam nadzieję, że wystarczające >

piątek, 16 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

Jeszcze przez kilka chwil głaskałem wronę, aż wreszcie podłożyłem dłoń pod jej nóżki, a gdy weszła na moje palce podrzuciłem ją do góry, by odleciała. Zwierze co prawda wzbiło się w powietrze, ale nie odleciało całkowicie, zaczęło tylko kołować nad naszymi głowami, kracząc.
Wstałem, po czym zacząłem otrzepywać się z piór. W ostatniej chwili złapałem maskę, która spadła mi z kolan. Czułem, że oddychanie nie jest już takie proste, ani też przyjemne, wiec na szybko wziąłem kilka oddechów przez filtr, by uspokoić obolałe płuca.
A ogólnie, siedzenie ciągle w jednym miejscu to nie było coś dla mnie.
- Może... Przejdziemy sie kawałek? - zaproponowałem cicho. Po krótkim namyśle dziewczyna się zgodziła.

Szliśmy parkową ścieżką, w ciszy, ja pół kroku za nią. Taka cisza wydawała się dość dziwna, szczególnie że gdzieś z niedalekiego-daleka słychać było szmer rozmów i śmiechy dzieci.
Dokładnie w chwili, gdy miałem się odezwać, naglę drogę przebiegła mysz, wyskakując z krzaków. Dokładniej mówiąc, skręciła prosto na nas i przemknęła w stronę drzewa. Za nią wyleciał kot, oczywiście większy niż ta mysz, a więc nie mający możliwości tak o prześlizgnąć się między nami, ani nawet wyhamować. Wpadł z rozpędem na Harę, drąc się w niebogłosy, i odpychając się od niej wszystkimi czterema łapami. Dziewczyna dodatkowo odskoczyła, potknęła się o moją nogę... I poleciała w tył. Automatycznie ją złapałem, robiąc krok w tył...
A za mną znalazł się kot, o którego ja się potknąłem...
I tak oboje polecieliśmy na ziemię.

< Haraa? Twoja kolej, twoja szansa >.> xD >

Od Hary CD Aurinko

Zaśmiałam się krótko, obserwując ciemnego ptaka. Zwierzę szarpało rękaw mojej bluzki, łaskocząc mnie przy tym lekko. Było to bardzo przyjemne uczucie. Jak dotąd żaden ptak nie znajdował się tak blisko mnie. A raczej NA mnie.
- Właśnie widzę. Jest piękna - zwróciłam się do niego. Posłał mi przelotne spojrzenie, po chwili kierując je spowrotem na ptaka. Zrobiłam to samo.
Zaczęłam krążyć palcem wskazującym po piórach na szyi wrony. Ta tylko patrzyła na to przekrzywiając główkę na bok. Po chwili podważyła swoim dziobem mój palec szczypiąc go lekko a następnie przenosząc na swój grzbiet. Gładziłam ptaka jeszcze przez chwilę, aż się nie znudził i uderzając mnie skrzydłami podleciał na kolana Auri'ego, od którego odleciały już prawie wszystkie upierzone stworzenia.

< Auri? Brak pomysłu >

Od Aurinko CD Haraa

- A, to... - potrząsnąłem głową. - To po prostu... Jest parę takich osób, które niezbyt za mną przepadają... Ale lubią rzucać kamieniami. Już się do tego przyzwyczaiłem, ale tym razem nie udało mi się tak do końca przed nimi uciec... No, takie życie. - wciąż z lekkim uśmiechem zacząłem głaskać małego pierzaka na mojej dłoni. Przez kilka chwil panowała cisza, którą nagle przerwało głośne kraczenie wrony, która z trzepotem wielkich skrzydeł usiadła na oparciu ławki, przerabiając inne ptaki. Musiałem się zaśmiać. Ten ptak był mi znajomy, często do mnie przylatywał. Za pierwszym, drugim razem nosił w dziobie zieloną wstążkę, aż wreszcie któregoś razu przywiązałem mu ją do nogi, z czego ptak chyba był zadowolony.
Wrona zrobiła "krok" i przeszła na moje ramię, a następnie zeskoczyła na moje kolana i zaczęła się przechadzać tam i spowrotem. Na końcu przeskoczyła na kolana Hary, i zaczęła ciągnąć ją za ubranie.
- Chyba cię lubi. - powiedziałem, a ptak spojrzał raz na mnie, raz na dziewczynę, a następnie znów zaczął zajmować się materiałem.

< Haraa? Pomysł wziął się z tego, że wrona siedziała na balkonie z zieloną wstążką w dziobie xD >

czwartek, 15 września 2016

Od Hary CD Aurinko

Zaśmiałam się cicho pod nosem, widząc jak uparte są małe ptaszki, które obsiadły chłopaka. Co chwilę podskakiwały, odlatywały i znowu przysiadały na jego ramieniu, głowie, czy gdziekolwiek chciały. Kłębowisko piór i skrzydeł. Szczególnie uparty wydawał mi się jeden z najmniejszych towarzyszy Auri'ego, który ciągle dziubał go w dłoń.
- Mogę się przysiąść? - spytałam się go. Rzucanie nożami postanowiłam zostawić na później.
- Jeśli tylko znajdziesz miejsce.
Na jego twarzy zagościł przyjazny uśmiech.
Podeszłam do ławki. Cześć ptaków odleciała przestraszona, a kilka z nich przesunęłam w stronę chłopaka. Kiedy usiadłam obok, te które odleciały ponownie "napadły" Auri'ego. Uśmiechnęłam się pod nosem na ten widok. Obserwowałam przez chwilę w ciszy, do momentu kiedy podniosłam oczy na jego twarz. Dopiero teraz zauważyłam czerwony ślad na górnej części jego policzka.
- Coś ci się stało? W twarz - uściśliłam widząc jego zdezorientowane spojrzenie i wskazałam miejsce pod swoim okiem. Mogłam nie zwrócić dostatecznej uwagi, jednak wczoraj tego nie miał.

< Aurinko? >

Od Aurinko CD Haraa

Na jej widok naturalnie się uśmiechnąłem.
- Haraa... - podniosłem dłoń i lekko jej pomachałem. Ptaszek mniejszy od moich palców przycupnął na moim kciuku i zaczął dziubać mnie w dłoń.
- Ptaków nic ode mnie nie odstrasza... - powiedziałem, a już moment później zakryłem wolną dłonią usta i zakaszlałem. Latające wszędzie pierze drażniło w nos. Zamachałem ręką, ptaszarnia wzbiła się w powietrze. Nie zdążyłem nawet wstać, a zwierzęta ponownie mnie osiadły.
- ...Hehe, a teraz nie mogę się od nich odpędzić. - ponownie posłałem dziewczynie uśmiech, taki trochę usprawiedliwiający, sam nie wiedziałem czemu.

< Haraa? Całkowity brak pomysłu :/ >

Od Hary CD Aurinko

Powolnym tempem kierowałam się w stronę parku. Pomimo wcześniej pory słońce mocno grzało. Cieszyło mnie, że zamieszkuję mało zaludnioną okolicę. Przynajmniej miałam cieszę i spokój, a w moim otoczeniu dochodziło do niewielu groźnych incydentów.
Gdy w końcu dotarłam do zielonej strefy drzew z ulgą schroniłam się w cieniu przed prażącym słońcem. Wydłużylam krok chcąc jak najszybciej dotrzeć do miejsca, w którym znajdowała się mata. Starsze panie spoglądały zniesmaczone na mój ubiór, krytykując także pomiędzy sobą dziewczyny nie noszące gorsetu i sukni. Zignorowałam je wzdychając ciężko, kiedy uświadomiłam sobie, że przed przyjazdem babci Resi będę musiała wcisnąć się w taki strój.
Przechodząc jedną ze ścieżek zarejestrowałam siedzącą na ławce osobę, wręcz pokrytą różnego gatunku ptakami, która gwizdała jakąś piosenkę. Szłam dalej, gdy dostrzegłam obok mężczyzny kapelusz dziwnie znajomy, oraz maskę. Zatrzymałam się w miejscu. Nagle jego wzrok podniósł się na mnie, a on sam uśmiechnął się w moją stronę, co odwzajemniam. Ledwo go poznałam. Auri...
- Cześć. Nie sądziłam, że właśnie tak wyglądasz bez tego ustrojstwa na twarzy - zwróciłam się do niego. Ciekawiło mnie, czy w ogóle pamięta nasze wczorajsze spotkanie, skoro mi samej z trudem przyszło go rozpoznać.

< Auri? >

środa, 14 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

Po kupieniu sobie śniadania i kubka czegoś gorącego do picia znowu siedziałem w parku. Najpierw tylko rzucałem ptakom okruszki, ale po kilku chwilach cała ławka na której siedziałem pełna była małych pierzastych stworzeń. Kilka z nich usiadło nawet na mojej głowie, na szczęście nie zostawiały na mnie żadnych "plamek".
Jakoś tak, zwierzęta nigdy się sie mnie nie bały. Nawet gdy ktoś chciał poszczuć mnie psem kończyło się na tym, że pies biegł do mnie merdając ogonem.
Nagle kichnąłem. Ptaszarnia nawet nie drgnęła, ale od ich głośnego świergotania aż bolały uszy.
Zdjąłem maskę i położyłem ją sobie na kolanach. Zacząłem gwizdać, na tyle na ile pozwalało mi na to drapanie w gardle. Ludzie odwracali się i spoglądali na mnie z niedowierzaniem.
Nagle kolejny ptak wylądował na moim kapeluszu, przez co nakrycie głowy przechyliło się i spadło na ławkę obok. Zaśmiałem się cicho.
< Haraa? >

Od Hary CD Aurinko

Obudziłam się rankiem, kiedy słońce było jeszcze nisko nad horyzontem. Ostatnio często budziłam się tak wcześnie, a potem nie mogłam zasnąć. Wszystko wskazywało na to, że tak będzie także dzisiaj. Obróciłem się jeszcze na bok, podwijając do siebie nogi i przycisnęłam do twarzy poduszkę, próbując przywołać na powrót zmęczenie. Jednak nic z tego. Leżałam tak jeszcze kilka minut, a może i pół godziny, pomiędzy snem a jawą, aż usłyszałam trzaśnięcie drzwiami na parterze. Matka i ojczym musieli wyjść już do pracy. 
Zrezygnowana podniosłam się z posłania. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się w szary, luźny strój i zeszłam po schodach do kuchni. Zjadając na śniadanie płatki na mleku rozmyślałam co będę robić przez cały dzień. Rodzice zabronili mi gdziekolwiek dzisiaj wychodzić, między innymi przez to jak późno wczoraj wróciłam. Chcieli żebym była w domu zanim przyjedzie babcia. Nie miałam jednak ochoty siedzieć i nic nie robić. Mogłam poczytać jakieś książki, jednak brakowało mi na to humoru. Rodzice kończą dzisiaj pracę wcześniej niż zwykle, ale napewno zdążyłabym wrócić do domu przed nimi, nie? Czułam nieodpartą chęć by znów porzucać nożami. Wyładować przy tym moją frustrację i złość. Wzruszając ramionami na zakaz rodziców opuściłam dom. 



< Auri? Haraa rebel, nie słucha rodziców xD >

Od Aurinko CD Haraa

Gdy dziewczyna sobie poszła ruszyłem na ten taki mój codzienny "spacer". Kupiłem coś do jedzenia, pochodziłem sobie po mieście, poszedłem też nad rzekę, by posiedzieć sobie na kamieniu na brzegu. Wszystko było niby dobrze, ale gdy wróciłem do miasta, po raz kolejny trafiłem na moich "niemiłych znajomych". Była to grupka wyrostków, która się na mnie uwzięła.
Tym razem dowiedziałem się o ich obecności w ten sposób, że poczułem mocne uderzenie w twarz. Jak się okazało, któryś wykazał się celną ręką i trafił kamieniem prosto przestrzeń między kapeluszem a maską. Gdy dotknąłem palcami miejsca uderzenia zorientowałem się, że na policzku, obok zewnętrznego kącika prawego oka mam dość bolesną i mocno krwawiącą ranę.
Nie zdąrzyłem jednak nawet się namyślić, usłyszałem okrzyki i wyzwiska. Moi prześladowcy biegli w moim kierunku, więc musiałem jak najszybciej się gdzieś ukryć.
Rzuciłem się biegem w stronę rzeki. Podążali za mną. Udało mi się uciec dopiero, gdy wskoczyłem do lodowatej wody.

A następnego ranka zacząłem kichać.

< Haraa? ^^ >

wtorek, 13 września 2016

Od Hary CD Aurinko

Mruknęłam zamyślona:
- Rozumiem... 
Chciałam jeszcze o coś spytać jednak spoglądając w ciemniejący nieboskłon zdałam sobie sprawę, z tego, że zbyt dużo czasu już tu spędziłam. Musiałam tu spędzić ze trzy godziny, albo i więcej. Zrobiłam wielkie oczy. W domu czeka mnie ochrzan, jak nic. 
- Przepraszam, ale muszę już iść. To cześć! - krzyknęłam na pożegnanie. 
Czym prędzej pognałam w stronę wyjścia, mając deskę w ręce. Kiedy dotarłam do ulicy zaczęłam na niej jechać, by choć minimalnie przyspieszyć powrót do domu. Po niecałych dziesięciu minutach znalazłam się przed ciemnobrązową bramą. Chwyciłam deskę w rękę i przekroczyłam furtkę. Na powitanie usłyszałam krzyk matki dochodzący z pokoju rodziców, jednakże szybko zbliżający się w moją stronę:
- Co ty sobie wyobrażasz?! Wychodzisz z domu i nie raczysz nikogo poinformować o tym gdzie się wybierasz i kiedy wrócisz. Jeszcze raz coś takiego..! - zaczęła się wydzierać, a ja stałam w holu starając się nie wybuchnąć i ją ignorować. Po chwili mruknęłam tylko na potwierdzenie jakiś jej słów i skierowałam się do mojego pokoju na pierwszym piętrze. 
Usłyszałam jeszcze jak ojczym mówi, że jutro wieczorem ma przyjechać do nas jego matka - babcia Resia - jak na nią wołałam gdy byłam jeszcze młoda i miałam inny światopogląd. Gwałtownie otworzyłam drzwi pokoju i zbiegłam zdenerwowana po schodach. 
***
Siedziałam na parapecie w moim pokoju próbując ochłonąć po sprzeczce. Babcia miała spędzić u nas tydzień. Oszaleję w tym czasie. To wręcz pewne. Chociaż... skoro jak dotąd jestem w miarę normalna to może i to dam radę znieść. Resilla, jak brzmi jej pełne imię, rzadko zapowiada nam swoje wizyty. Zazwyczaj nagle się pojawia i zostaje jak długo zechce. Pochodzi z dużej rodziny o bogatych korzeniach dlatego też bardzo ceni sobie tradycję. Uwielbia dzieci, jednak jeszcze bardziej kocha być swatką. Uważa, że za mąż powinny być wydawane już dwunastoletnie dziewczyny. Jakimś żartem jest natomiast, że moja matka zdaje się coraz bardziej przejmować jej poglądy. Staje się też coraz bardziej podoba do swojego męża, który bardzo przypomina z charakteru Babunię. Mają praktycznie takie same poglądy i obydwoje od kiedy tylko pamiętam, zawsze szydzili z innych ras niż ludzkiej. Moje geny zawsze były przemilczane. Próbowano zatuszować moje pochodzenie, jakby wstydzili się mojego daru. Tego jednego, o którym wiedzieli. O wizjach nigdy się nie dowiedzieli. Nie lubiłam rozmawiać o tych snach. Zawsze było w nich coś przerażającego. Potrafiłam odróżnić je od zwyczajnych koszmarów. Te wizje były realniejsze. 
Kiedy babcia przyjedzie znowu się zacznie... Ciągle będzie gadala o zamążpójściu i bachorach. Razem z matką będzie próbowała mnie namówić żebym znalazła sobie wreszcie faceta. Rodzice myślą, że tym razem im się uda... 
Wyglądając przez okno na gwiazdy i półksiężyc przypomniałam sobie park i chłopaka, którego tam dzisiaj spotkałam. Auri... Nie wiem czemu ale skojarzył mi się z książką, którą kiedyś czytałam. Zdarzenia toczyły się na planecie zwanej Ziemią, gdzie oprócz zwierząt i roślin żyli tylko zwykli ludzie. Mieli różne barwy skóry, ale nie istniały u nich wampiry, wilkołaki, magowie czy jakiejkolwiek inne gatunki. Tylko człowiek. Ich technologia była rozwinięta bardziej od naszej. Za przyciśnięciem jednego guzika mogli zniszczyć sporą część swojego świata, używając czegoś, co w książce zostało nazwane bombą atomową. Sama nie wiem czemu w ogóle pomyślałam o chłopaku. Czasem tak miałam, że wspominałam osoby, które spotkałam w ciągu całego dnia, jenak zwykle po prostu o nich zapominałam. 



< Słoneczko? ^^ A co tam u Auri'ego? >

Od Aurinko CD Haraa

Nigdy nie wstydziłem się siebie, czy swojej "zdolności", więc bez problemu mogłem powiedzieć o tym nawet ledwo co poznanej osobie.
- Żeby łatwiej było mi oddychać. - powiedziałem prosto. Widziałem jednak że chyba nie do końca zrozumiała co miałem na myśli. - Dla mnie jest tu za dużo tlenu, oddycham wszystkim innym, a tlen "tworzę". - postarałem się to jakoś wytłumaczyć.
Ta moja zdolność mogła być przydatna, ale naprawdę, zbyt długie oddychanie bez maski było trudne. Nie niemożliwe, ale nawet bolesne.
Nagle na myśl wpadło mi pasujące określenie.
- Ja taka roślina. - oznajmiłem, z uśmiechem lekko poprawiając kapelusz.

< Haraa? >

Od Hary CD Aurinko

Spojrzałam zmieszana w oczy chłopaka. Były jedynym punktem zaczepienia. Kiedy byłam daleko myślałam, że to jakiś facet po czterdziestce, ale teraz dałabym mu najwyżej dwadzieścia cztery lata. 
- Nie - powiedziałam cicho - Nie wydaje mi się zresztą żebym miała do tego powód. W końcu, nie jesteś chyba potworem, ani nie wyglądasz mi na jakiegoś pedofila, prawda? Czy tylko mi się wydaje, a tak naprawdę jesteś szalonym psychopatą, próbującym ukrywać się w społeczeństwie i starannie wybierasz swoje ofiary? - spytałam z nikłym uśmiechem. Właściwie to rzeczywiście mogła być i taka opcja. Nigdy nic niewiadomo. 
- Nie. 
Zaśmiał się cicho, a jego oczy były radosne. 
Hmm, więc opcja z psychopatą jest praktycznie w stu procentach chybiona. Dobrze wiedzieć. 
- Dlaczego zakładasz tą maskę? - spytałam szczerze zaciekawiona. 


< Auri? ^^ >

Od Aurinko CD Haraa

Zamrugałem, zdziwiony. Nie uciekała, nie krzyczała... Nawet się przedstawiła!
Na moją twarz naturalnie wpłynął uśmiech. Raczej nie był widoczny przez maskę, ale na pewno w oczach. Nie umiem ukrywać uczuć...
Wstałem szybko o własnych siłach i również się przedstawiłem.
- Jestem Auri. - wyprostowałem się, splatając palce za plecami. Widziałem, że dziewczyna wcześniej zawahała się co do podania ręki, więc wolałem się też tak tego trzymać. Musiałem jednak zadać to pytanie, które mnie teraz tak bardzo interesowało...
- Ty nie... Boisz się, nie brzydzisz... Mnie...? Nie uciekasz? - udało mi się wreszcie pozbierać słowa i postawić to mimo wszystko trudne dla mnie pytanie. Sama ta myśl pozbawiała mnie uśmiechu.

< Haraa? Czo odpowiesz? x3 >

Od Hary CD Aurinko

Kiedy osobnik zaczął niepohamowanie kaszleć, mój zaciekawiony wzrok odrazu na nim spoczął. Wyglądał jakby się dusił a jego twarz przybrała lekko zaczerwienioną barwę. Wysoki przedstawiciel płci przeciwnej, pochylił się po swój kapelusz i założył go na czaszkę przykrywając przy tym sporą część swoich czarnawych włosów. Po chwili zrobił coś czego się nie spodziewałam. Odepchnął się mocno od lodu i przejechał po nim aż do krawędzi ścieżki, łapiąc w dłoń dziwny, ciemny przedmiot, nerwowo przykładając go do swojej twarzy i próbując go umocować. Dopiero kiedy w końcu mu się to udało, zorientowałam się, że ową rzeczą jest maska. Miała dziwny kształt i wygląd, co mnie zmyliło. Pierwszy raz widziałam taką skorupę na twarz. 
Wstałam ostrożnie przechodząc kilka kroków w stronę mężczyzny po oszronionej nawierzchni, jednak po chwili przystanęłam w miejscu. Miałam ogromną ochotę zapaść się pod ziemię lub zwyczajnie uciec. Udało mi się jednak przełamać i przykucnęłam obok nieznajomego odstawiając deskę na trawę. 
— Wszystko w porządku? — spytałam przyglądając się jego twarzy ponad maską. 
Miał niebywale czarne oczy, którymi patrzył wprost na mnie. Czułam się przez to dosyć niezręcznie. Dodatkowo ta maska i kapelusz zasłaniały mu praktycznie całą twarz, pokrywając to, co widoczne w cieniu. Spotkałam najróżniejszych, dziwnie wyglądających ludzi, dlatego jego wygląd nie zrobił na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia. Ale jakieś jednak zrobił. 
Przedstawiłam się wyciągając w jego stronę dłoń:
— Jestem Haraa — nim zdążył uścisnąć mi rękę szybko zwinęłam palce w pięści, zdając sobie sprawę z tego, że zapewne są przejmująco zimne. Jak zwykle. 
Ludzie nie przepadają za zimnym dotykiem. Pomimo to ja bardzo lubiłam moją przypadłość. Była dla mnie przyjemna. I pozwalała mi znęcać się czasem nad bliskimi znajomymi, kiedy tylko dotknęłam ich choćby dwoma palcami w kark. 




< Aurinko? Co wymyślisz dalej? XD >

niedziela, 11 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

Taki "atak" mnie zaskoczył. Nie zdąrzyłem odskoczyć i twardo wylądowałem na plecach.
- Przepraszam. - usłyszałem, gdy próbowałem się podnieść.
- N-nie szkodzi... - wyjąkałem, i jakoś udało mi się wstać. Zacząłem rozglądać się za kapeluszem. Leżał tuż obok mnie, ale przy próbie schylenia się po niego po raz kolejny poślizgnąłem się i jak długi padłem, tym razem na twarz.
- Waaaah! - jakoś tak wydałem z siebie dziwny dźwięk. Przy uderzeniu spadła mi maska, i prześlizgnęła się po lodzie aż na na kawałek niezmrożonego terenu. Gwałtownie zaciągnąłem powietrza, co doprowadziło mnie do ucisku w płucach i kaszlu.
W tej chwili mogłem sięgnąć tylko po kapelusz. Nałożyłem go na głowę i nawet nie próbowałem wstać, bo wiedziałem, że to nic nie da. Przyszło mi jednak na myśl coś, co podziałało. Po prostu odetchnąłem się od lodu i przejechałem ten kawałeczek na brzuchu.
- Mam cię! - zawołałem cicho, ale radośnie. Zsunąłem się z lodu i usiadłem po turecku, by zamocować maskę.

< Haraa? Meh, jak chodzi o błędy, to chyba raczej ja się muszę pilnować xD >

Od Hary CD Aurinko

Gdy odwróciłam się po raz kolejny zauważyłam jak jedyny człowiek, który jeszcze szedł za mną, skręca w jakąś inną ścieżkę. Był ubrany w jakiś ciemny strój, ale ze względu na powoli ciemniejące niebo i dużą ilość cieni padających od drzew nie byłam w stanie przyjrzeć mu się dokładniej. Zwolniłam kroku uspokajając oddech i przystanęłam na chwilę by położyć deskę na asfalcie oraz zacząć na niej jechać dalej. Pomimo tego, że ten park znajdował się na obrzeżach miasta, był całkiem sporych rozmiarów, a jakby mieć jeszcze słabą orientację w terenie można byłoby się w nim pogubić. 
Przejechałam kilka kolejnych alejek objeżdżając wreszcie to kółeczko, które zaczęłam robić i trafiłam na jedno z częściej odwiedzanych przez ludzi miejsce. Napewno spory wpływ miały na to znajdujące się tutaj budki z jedzeniem, plac zabaw oraz niewielkie jezioro, na którym często były różne atrakcje dla małych dzieci. Straciłam na chwilę czujność co mocno się na mnie odbiło. Tuż przedemną przebiegł nagle czyjś pies, a zaraz za nim jego właściciel. Mało brakowało, żebym w któregoś nie wjechała, jednak gwałtownie skręciłam w bok, zjeżdżając przy tym w jakiegoś kamienia. Deska się zachwiała a ja straciłam równowagę i poleciałam na ziemię obok niej, zarywając tyłkiem o jakiś piasek. W tamtej sekundzie poczułam też ostre mrowienie w rękach i nim zdążyłam zareagować, wystrzelił z nich promieniście błękitny lód, który osiadł na części ścieżki i przymroził skrawek trawy. Usłyszałam czyjeś buty ślizgające się po nowej nawierzchni i trzask towarzyszący upadaniu. Syknęłam cicho mrużąc przy tym zmieszana powieki oraz marszcząc brwi i czoło. Spojrzałam na wypadek, który spowodowałam i rozejrzałam się przy tym dookoła zastanawiając się, czy ktoś jeszcze oprócz mojej "ofiary" widział to zdarzenie. Na lodzie (który rozpuszczał się wolniej niż ten naturalny) leżał, jak się domyśliła, mężczyzna. Kilka centymetrów od niego znajdował się czarny kapelusz, a na twarzy miał nałożone coś dziwnego, czego z tej odległości nie potrafiła rozpoznać. 
— Przepraszam — Powiedziała dość nieśmiało, kiedy próbował się podnieść i sama stanęłam na nogi. 


[Aurinko? ^^ Moje też takie... mdłe. Jak są jakieś błędy to przepraszam]

Od Aurinko CD Haraa

Obudziłem się jakiś taki strasznie przymulony. Podniosłem się z ziemi i otrzepałem z trawy czy czegoś tam. Poprawiłem kapelusz, naciskając go mocniej aż na oczy, a momencik później znowu go uniosłem i użyłem jako wachlarza. Było mi trochę gorąco.
Powoli się podniosłem, biorąc głęboki wdech. Filtr maski aż zasyczał.
Eh, trzeba iść coś sobie kupić do jedzenia, kasy jeszcze ileś tam miałem, więc powinno być dobrze.
Ruszyłem w kierunku miasta, chyba. Wciąż byłem tak zaspany, że aż się kiwałem. Ledwo zauważyłem że ktoś chyba przede mną uciekał. Szkoda... Ale nic na to nie poradzę... Mogę tylko iść dalej...
Idąc dalej mruczałem pod nosem coś o tym jak bardzo chciało mi się spać.

< Haraa? Chłam, po prostu chłam... >

Nowa Postać - Aurinko


Zjadłoby się... Cuś słodkiego...


Imię i nazwisko: Aurinko

Pseudonim: Auri

Płeć: Mężczyzna, przynajmniej na to wygląda...

Wiek: Uhh... Koło dwudziestki, chyba

Rasa: Mutant Labolatoryjny

Charakter: Auri jest świetnym przykładem, że wygląd może mylić. Zazwyczaj pierwsze myśli innych, gdy go zobaczą, to coś w stylu "Uaaaah, potwór, uciekać!" lub coś podobnego. Tak naprawdę to taka miła, radosna istotka, tak jak jego imię. Bo, mimo babskiego brzmienia, Aurinko znaczy "Słońce". Nigdy raczej by nikogo nie skrzywdził, już raczej wolałby dać się posiekać, żeby komuś pomóc, więc... Drodzy nieznani znajomi, nie uciekajcie przed nim...
Chociaż, czasem potrafi wpaść w niezłą melancholię, prawie depresję...

Zainteresowania: Słodycze...

Motto: Memento Mori

Lęki: Tak, naprawdę, boi się odrzucenia, a jednocześnie trochę boi się ludzi...

Orientacja: Kij tylko wie... Nigdy takich uczuć nie miał...

Partner: Nie...

Aparycja: No więc, Auri jest sporą osobą, jeśli chodzi o wzrost. Włosy ma raczej czarne, z takim lekkim srebrnym odcieniem. Oczy czasem wyglądają na caaałkiem czarne, no i czarne są.... Najszybciej można powiedzieć, że to taki chudy, ale nie za bardzo, chłoptaś, który ma tam trochę tych mięśni, ale też nie za dużo. Jeśli chodzi o bliższy opis jego twarzy, to po co, skoro i tak zazwyczaj ma... No tak! Nie ma to jak zapomnieć napisać o masce. No więc, nosi maskę, taką jakby gazową, ale tak naprawdę jest to maska oddzielająca tlen od azotu i dwutlenku węgla.... Czemu tak jest, to chyba nie należy do tej zakładki... Pewnie będzie coś później.
O, jeśli chodzi o jego twarz, to nie jest raczej zbyt brzydki, może nawet ładny.
Ano! Jeszcze jego kapelutek. Taki klasyczny, czarno biały. Widzisz go bez kapelutka? Zapisać kredą w kominie, święto...


Umiejętności: No więc, tu można napisać coś o masce. Auri oddycha nie tlenem, a Azotem i Dwutlenkiem Węgla, a wydycha Tlen... Praktyczne, nie?

Broń: Maska potrafi być ciężka, więc jak ją ściągnie i się zamachnie, to zwiewaj

Miejsce Zamieszkania: Po co komu? Łażenie po okolicy i spanie pod gołym niebem jest ciekawsze.

Historia: Spróbujmy napisać to szybko:
  1. "Urodził" się w próbówce.
  2. Ktoś, kto go stworzył, chciał zrobić z niego Maszynę produkującą Truciznę w powietrzu
  3. Skończyło się na tym, że "Maszyna" tworzył tlen, co wcale nie było celem.
  4. Do tego okazało się, że coś, co miało być mordercze, jest milutkie jak mały kociak.
  5. No to srrruuuu go na ulicę.
  6. I tak se tera żyje ^^


Rodzina: Ten ktuś kto go wywalił, ale kto to, ni wiadomo....

Inne Informacje: Chcesz go przekabacić? Daj mu cukierka. Będziesz jego bogiem.

Inne Zdjęcia:




Autor: Jestem sernikiem lubiącym molestować pewnego łosia. Więcej nie musisz wiedzieć.

piątek, 9 września 2016

Od Hary

Przeszłam szybkim krokiem przez przedpokój mocując w tym czasie pokrowiec z moimi nożami na szarym pasku do bioder. Kiedy tylko dopięłam go na ostatnią dziurkę, ukryłam ostrza pod materiałem mojej koszulki. Biorąc w dłoń specyficzną, spłaszczoną w środku deskę opuściłam dom, zamykając głośno jego drzwi. Skierowałam się w stronę pobliskiego parku, po chwili wsiadając na mój przyrząd przyspieszający przemieszczanie się. Żeby jechać musiałam w szczególny sposób poruszać nogami, wytwarzając przy tym na desce swego rodzaju fale. 
Ostatnio częściej wychodziłam z mieszkania. Właściwie to od trochę ponad tygodnia, kiedy to dowiedziałam się o niemile wspominanym przez moją matkę etapie jej młodego życia i ciąży ze mną, z magiem. Od momentu kiedy odkryłam moje zdolności wytwarzania lodu. Rodzice coraz częściej się kłócili pomiędzy sobą i ciągle się mnie o coś czepiali. Miałam tego dosyć więc starałam się spędzać jak najmniej czasu w domu, kiedy oni tam byli. A dzisiaj dodatkowo chciałam podszkolić się w rzucaniu nożami i skorzystać z wciąż ciepłych dni.
Po kilku minutach zauważyłam wreszcie zieloną linię drzew i metalową bramkę parku. Wjechałam do niego a na podjeździe pod górkę zeskoczyłam z deski i chwyciłam ją na powrót w rękę. Spokojnym krokiem zaczęłam kierować się wgłąb, do miejsca gdzie stała postawiona jedna ze zrobionych ze sklejki drzewnej tarcza. 
Na początek ustawiłam się zaledwie metr od niej żeby się rozgrzać i wykonałam kilka pierwszych rzutów. Pochłaniając się w ćwiczeniu zaczęłam tracić rachubę czasu. 
***
Nawet nie zarejestrowałam kiedy minęły ze dwie godziny od kiedy pojawiłam się w parku. Schowałam ostrza do pokrowca i odwróciłam się, by pójść w stronę wyjścia. Gdy tylko przekręciłam się o nie całe 180° zastygłam w miejscu. W cieniu niedalekich drzew stała wysoka postać. Nie byłam całkowicie pewna, lecz prawdopodobnie była to sylwetka mężczyzny. Ruszyła w moją stronę, a ja dostrzegłam jej chwiejne kroki, kogoś, kto był pod wpływem alkoholu. Oddech mi przyspieszył, poczułam jak moje ciało ogarnia chłód. Odwróciłam się gwałtownie i szybkim krokiem skierowałam się na jedną z parkowych ścieżek. Wolałam już iść okrężną drogą, niż mijać tamtą osobę. Ciągle miałam jednak wrażenie, że ktoś za mną podąża. Odwróciłam się dyskretnie za siebie. 



< Ktoś chętny? Może Lucek? ^^ Ruki lub Shu, lub ktokolwiek chce >

czwartek, 8 września 2016

Nowa Postać — Haraa Uuine Futha



 She was like the moon - part of her was always hidden away


Imię i nazwisko: Haraa Uuine Futha
Pseudonim: Każdy nazywa ją jak chce. Najczęściej zwracają się do niej po nazwisku.
Płeć: Kobieta
Wiek: 16 lat
Rasa: Człowiek, jednak płynie w niej również krew magów
Charakter: Dziewczyna na co dzień zachowuje spokój i powagę. Nie lubi gdy ktoś zadaje pytania, na które odpowiedź jest oczywista. Bardzo często też się denerwuje, jednak zawsze stara się utrzymać to w tajemnicy. W trakcie wściekłości, która często ją ogarnia, praktycznie zawsze ma ochotę w coś przywalić, jednak jak dotąd udawało jej się to powstrzymywać. Futha jest osobą o sprzecznym charakterze; raz postąpi tak, innym razem całkowicie na odwrót. Sama nie potrafi przewidzieć swoich zachowań w konkretnej sytuacji, dopóki do niej nie dojedzie. Jest osobą nadzwyczaj lojalną, która potrafi wybaczać wielokrotnie popełnione krzywdy, ale to czyni z niej też w pewnym stopniu osobę naiwną, którą łatwo zranić. Haraa rzadko kiedy się śmieje, bo zazwyczaj nie ma do tego powodu, a także niewiele ludzi potrafi doprowadzić jej ponurą osobę do wesołego nastroju. Ciężko przychodzi jej zaufanie komukolwiek na dłuższą metę, a gdy już to zrobi potrafi się bardzo mocno przywiązać do takiej osoby. Kiedy spotyka kogoś pierwszy raz może wydawać się dosyć nieśmiała. Nie lubi zaznajamiać się z kimś wyłącznie dla zysku, jednak potrafi się do tego posunąć, jeśli tego wymaga sytuacja. Zdecydowanie woli przebywać w małym gronie przyjaciół i osób którym ufa, niż pośród dzikich tłumów i fałszywych znajomych. W wieku dwunastu lat, podczas jednego z konkursów śpiewu, w których brała udział już od dawna, za bardzo się zestresowała. Już od samych początków towarzyszyła jej trema podczas wszystkich występów, jednak z biegiem lat, zamiast zanikać, ona przybierała na sile. Nabawiła się wtedy takiej fobii, że zrezygnowała ze śpiewu i wszystkiego co tylko wiązało się ze staniem przed ludźmi. Na sam widok sceny zbierało jej się na płacz, kiedy wspominała dni, gdy potrafiła na niej jeszcze stanąć bez lęku. Jest osobą nad wyraz wrażliwą, choć stara się to ukrywać pod kamiennym wyrazem twarzy, który zawsze denerwował jej rodziców. Rzadko kiedy płacze. Nie wynika to nawet z tego, że nie chce (co jednak też nie zdarza się zbyt często), zwyczajnie nie potrafi się już zebrać na łzy: oczy mogą jej się zeszklić, ale słona woda z nich nie wypływa. Cechuje się mówieniem bolesnej prawdy, jednak kiedy tylko w porę się opamięta, potrafi też świetnie kłamać. Nie sprawia jej to najmniejszej trudności, gdyż zdolność tą opanowała już niemal do perfekcji. Moment gdy nie mówi prawdy potrafiłoby rozgryźć zapewne niewiele osób, prawdopodobnie równie doświadczonych w temacie kłamstwa i szemractwa co ona. Nie przeszkadza jej, że może się trochę pobrudzić; zawsze stara się dążyć do wyznaczonych sobie celów. Zwierzęta nie są jej obojętne, jednak zeszła na nią swego rodzaju obojętność. Haraa jest osobą, która lubi dowiadywać się nowych rzeczy i być do informowana, dlatego też szuka przygód czy ciekawych sytuacji. Kieruje się instynktem, który jak dotąd prawie nigdy jej nie zawiódł, ale rzadko kiedy też działa wprost. Czasem, jeśli jej na tym zależy, potrafi wykonać coś dłużej i ciężej, okrągłą drogą, byle osiągnąć zamierzony cel. Jest osobą, która potrafi wyczuwać cudze emocje. Bardzo często wpływają też wtedy one na nią samą. Pomimo wcześniejszych cech nie potrafi najlepiej pocieszać czy poprawiać humor, zwykle wychodzi jej to raczej na odwrót. Na pierwszym miejscu stawia zazwyczaj siebie a dopiero potem innych. Potrafi też snuć długie plany dotyczące swoich przyszłych zemst, by w końcu, któregoś dnia je spełnić.
Zainteresowania:

  • uwielbia czytać książki; 
  • szczególną sympatią darzy muzykę klasyczną, oraz folk; 
  • strzelanie z łuku i rzucanie nożami

Motto: "People dying every day" (Ludzie giną każdego dnia)
Lęki:

  • publiczne wystąpienia; 
  • ma lęk wysokości; 
  • boi się ludzi (w szczególności mężczyzn), którzy chociażby swoim wyglądem czy chodem sprawiają wrażenie bycia pod wpływem alkoholu. Jeśli tylko spotyka osobę, która nadużywa napojów wyskokowych stara się trzymać od niej z daleka. Ma to związek, z kilkoma incydentami z jej przeszłości; 
  • unika kontaktu cielesnego z nieznajomymi, a z osobami, które już zna też często ogranicza się z bliskością. Nie jest to jakaś fobia, ale zwyczajnie nie czuje się z tym najlepiej; 
  • boi się igieł oraz cewek czy przedmiotów, które je przypominają; 
  • jeśli nagle zostanie wrzucona do wody, ze strachu wynikającego z niewielkiej umiejętności pływania, może zacząć się topić jeśli nie sięga dna; 
  • boi się, że te sny, które udaje jej się zapamiętać (zwykle są to koszmary) kiedyś się spełnią. A jest tak, ponieważ niektóre z nich już się wydarzyły jakiś czas po wyśnieniu; 
  • stara się też nie rozmawiać na temat seksu. Nie tyle boi się tego tematu, co czuje się przy tym niezręcznie

Orientacja: Biseksualna
Partner: Brak
Aparycja: Haraa jest szatynką o nieco falowanych włosach do ramion, oraz grzywką zakrywającą sporą część brwi, po bokach okala też jej twarz, sięgając aż do połowy szyi. Posiada szare oczy w kształcie migdałów, tuż pod prawą powieką znajduje się mały, ciemnobrązowy pieprzyk. Ma jasno kremową cerę pokrytą w niewielkiej ilości drobnymi pieprzykami. Zwykle nosi luźne ubrania, które nie ograniczają jej ruchów. Włosy najczęściej ma rozpuszczone lub związane w koka, a nad lewym uchem zawsze ma splecionego małego warkoczyka, który pozostaje praktycznie niewidoczny pomiędzy innymi włosami. W lewym uchu ma jednego czarnego kolczyka, natomiast w drugim znajdują się cztery: jeden zwykły czarny a pozostałe są srebrnymi okręgami.
Głos: Gdy mówi normalnie, jej głos przybiera barwę typową dla kobiet. Nieco wysoką i miękką. Jednak kiedy się denerwuje i nabiera powagi, obniża ton.
Umiejętności: Haraa jest średnio wysportowaną dziewczyną. Ma słabą kondycję i nie potrafi najszybciej, oraz długo biec. Ma za to bardzo silne ręce i potrafi długo maszerować, zwykłym tempem. Posiada dobrze wykształcony refleks, który pozwala jej reagować z niebywałą prędkością i dokładnością w różnych niespodziewanych sytuacjach. Jeśli chodzi o jej magię to posługuje się lodem, choć nie zawsze wychodzi jej to tak jakby tego oczekiwała, oraz zdarza się, że podczas snu pojawiają się u niej wizje, które występują po dokładnie już przez nią obliczonym czasie: 38 dniach. Nie obnosi się z tym "darem" przed wszystkimi i zwykle nawet nie stara się przeciwdziałać wyśnionym sytuacjom, lecz przeżywa je sama, w swojej głowie.
Broń: Przy sobie zawsze nosi jedynie noże do rzucania. Czuje się z nimi bezpieczniej, jednak nie zawaha się ich w ostateczności użyć.
Miejsce zamieszkania: Obrzeża Ercken
Historia: Od samego początku Haraa nie miała łatwego życia. No dobrze, na początku żyła w pięknej iluzji, w której chcieli wychować ją jej rodzice (biologiczna matka, oraz przyszywany ojciec). Z biegiem lat między młodym małżeństwem zaczęło się jednak rodzić coraz więcej konfliktów pomiędzy nimi, co odbiło się też na dziewczynce. Kurtyna, którą na nią nałożono zaczęła się pomału wycierać i przerywać by w końcu zniszczeć całkowicie. Zaczęła coraz lepiej rozumieć niesprawiedliwy świat. W szkołach również spotykała najróżniejszych ludzi. Takich którzy pili różne trunki, oraz takich, którzy palili różne rzeczy. Kiedyś ją i jej znajomą zaczepiła dwójka takich podpitych młodzieńców. Od tamtej pory zaczęła chodzić wszędzie ze swoimi nożami i nabawiła się nawet swego rodzaju fobii. A niedawno, odkrywając w sobie żywioł lodu i mrozu, dowiedziała się także, że jej matka była prostytutką, a osoba, którą przez szesnaście lat uważała za swojego ojca, wcale nim nie była.
Rodzina:

  • Matka Futh'y — zwykła ludzka dziewczyna, początkowo była prostytutką, jednak kiedy okazało się, że zaszła w ciążę porzuciła "biznes" i została przygarnięta przez pewnego mężczyznę jako jego kobieta. 
  • Ojciec Uuine był magiem. Nigdy go nie spotkała, a właściwie nawet nie wiedziała o jego istnieniu, aż do niedawna. 

Inne informacje:

  • nie potrafi najlepiej gotować; 
  • woli chłód od upału; 
  • pomimo tego, że włada lodem, bardzo lubi bawić się ogniem (piromania);
  • potrafi ładnie śpiewać, jednak boi się występów; 
  • praktycznie zawsze na zimne lub chłodne ręce

Inne zdjęcia:








Autor: koniarka01 (howrse)

poniedziałek, 5 września 2016

Od Andrei CD Kate

Miałam nieodparte wrażenie, że dziewczyna nie zdaje sobie sprawy w co się pakuje. Latająca halabarda to był dopiero nieśmiały wstęp do naszych kłopotów. Niemal od razu rozpoznałam medaliony wiszące na szyjach naszych wrogów, jeśli tak ich w ogóle można było nazwać i moje obserwacje wcale mnie nie zachwycały. Zawinęłam włosy i schowałam pod kaptur, który nasunęłam na oczy, a twarz wysmarowałam ciemnym pyłem ze ściany skalnej. Lisica widząc mnie w tym stanie z trudem stłumiła śmiech.

- Byłaś górnikiem w poprzednim wcieleniu - szepnęła rozbawiona.

- Nie, tylko w tym wcieleniu narobiłam sobie za wielu wrogów, ale tobie też polecam jakoś się zamaskować chyba że cierpisz na brak wrażeń... mnie tam jakoś nie spieszy się do kolejnego wcielenia

Uśmiechnęła się nieznacznie.

- Mówiłam, że lubię ryzyko

- Panienko! jeśli sądzisz, że uda ci się omamić ich urodą, albo wciągnąć w rozmowę to mylisz się... jeśli On im każe zabiją cię bez mrugnięcia okiem
-  Piątego dnia wraca jedna z nich, lecz nie jest już sobą - zanuciła

Pokręciłam głową.

- Krasnoludy są odporne na jad smoka, nie wiem czy to on zniszczył wioskę, ale na pewno nie zmienił ich...

- Zmienił w co? 

- Psyt... - uciszyłam ją - dość już narobiłyśmy hałasu.

Powoli zaczęłyśmy się przesuwać pod ścianami. W ciemnościach nie mogłam zobaczyć jej obrażonej miny i jakoś nie specjalnie mi to przeszkadzało. Postąpiłam jeszcze krok i cofnęłam się gwałtownie omal się nie przewracając, ale na szczęście towarzyszka w porę chwyciła mnie za rękę. Kolejne drzwi, które zręcznie rozbrojono. Nie zdążyłam tym razem niczym ich zablokować. Podeszłam do układanki. Potrafiłam dość szybko zapamiętywać wzory jeśli coś przedstawiały czy fragmenty pieśni, ale to mnie chyba trochę przerastało. Nagle dziewczyna wepchnęła się przede mnie i zaczęła zręcznie przesuwać kawałeczki, aż ułożyła misterny wzór.

- Jak ty to? - wyjąkałam. 

Zadowolona z siebie wzruszyła ramionami.

- A jakoś tak

Cieszyłam się, że rozwiązała tą zagadkę za mnie. Nie musiałam się ujawniać, a zawsze lepiej uchodzić za głupca niż od razu wykładać wszystkie karty na stół. Oczywiście jak zawsze mój plan nie wypadł tak jak było w założeniu.

- Nieźle sobie radzisz... właściwie czemu nie pływasz nadal na statku ojca? wyrzucili cie bo domalowałaś komuś wąsiki

Uśmiechnęłam się przyjaźnie, by skłonić ją do odpowiedzi.

- Dlaczego sądzisz, że wyrzuciliby córkę kapitana?

Na jej twarzy malowało się zaskoczenie, a ja nie wiedziałam co zrobić, więc wzruszyłam tylko ramionami.

- Takie rzeczy się zdarzają - szepnęłam co zabrzmiało bardziej dwuznacznie niż zamierzałam. Przycisnęłam odpowiednią część układanki i drzwi otworzyły się. Sklepienie korytarza odbijało dźwięki naszych kroków więc nie było okazji by ciągnąć tą niewygodną rozmowę. Powoli weszłyśmy do góry i wsnułyśmy się do groty. Tajemnicza grupa wojowników stała dookoła smoczego szkieletu, a mag czynił nad nim jakieś dziwaczne znaki, podczas gdy inni śpiewali.

- Nie podoba mi się to - szepnęła. 

- Raczej nie zależy im na twoim uznaniu - odparłam.

Do góry pofrunęła chmura pyłu, z której wyłonił się potężny smok. A w zasadzie jego szkielet porośnięty gdzie, nie gdzie tkanką. 

- Czy to... czy to nie było martwe? - zapytała moja towarzyszka.

- Słusznie zauważyłaś było... - odszepnęłam.

Niestety cichnące pieśni nie dość dobrze tłumiły nasze głosy i już po chwili złociste ślepia smoka skierowały się wprost na nas.


<Kate? Czy ktoś zamawiał smoka?>

niedziela, 4 września 2016

Od Kate CD Adrea

Prychnęłam rozbawiona słowami blondynki i rzuciłam, wychylając się za skalnej ściany:
— Jeden kłopot więcej, czy mniej różnicy mi nie robi... A będziesz potrzebowała pomocy, chociażby patrząc na maga.
Westchnęła i ruszyła w stronę przejścia. Złapałam za materiał na jej ramionach, a ona odwróciła się z miną "co ty do cholery wyprawiasz", uśmiechnęłam się przyjaźnie. Odwróciła się ponownie w stronę przejścia, a ja ruszyłam za nią, trzymając się jej ubrania. Zapytałam w szepcie:
— Weźmiesz mnie później na barana?
Znów spojrzała na mnie, tym razem jakby z politowaniem, marszcząc brwi.
— Nie ma mowy — odparła.
— Ale dlaczego? Nogi mnie bolą.
Uciszyła mnie i zajrzała do środka. Oparłam ręce o jej głowę i położyłam swój policzek na nich. Wiedziałam, że prawdopodobnie później się na mnie odegra za to, że jej przeszkadzam, ale ciekawość tego, w jaki sposób się odwinie była bardziej pociągająca niż spokojny sen. Poruszyłam uszami, słysząc kroki zmierzające z większej odległości. Usłyszałam świst powietrza, który zazwyczaj oznaczał przedmiot lecący w powietrzu. Złapałam za głowę dziewczyny, przewracając ją na ziemię. Spojrzałam w górę — nad nami w ścianę wbiła się halabarda. Spojrzałam na osobę, która nią rzuciła. Nie był magiem, raczej zwykłym opryszkiem pilnującym tyłów. Skierowałam swój wzrok w stronę jasnowłosej, niemo pytając co zrobić. Wyciągnęłam z plecaka linę i pobiegłam na czworaka w jego stronę. Wskoczyłam na jego plecy, zatykając mu usta dłonią. Przewróciłam go na ziemię i wsadziłam mu w usta kawałek materiału. Próbował się wyrwać i krzyczeć, ale dzięki pomocy elfki, która przytrzymała jego nogi, nie udało mu się to. Związałam go szybko i stanęłam dumna nad moim dziełem. Ona chciała już tam iść, ale rzuciłam cicho, wyciągając pewną rzecz z bagażu:
— Czekaj.
Tą rzeczą było pióro z czarnym atramentem. Nachyliłam się nad nim i narysowałam zniewolonemu wąsy i kozią bródkę. Wyszczerzyłam się w stronę dziewczyny, a ona cmoknęła niezadowolona, przewracając oczami. Poklepałam jęca po policzku i wstałam, kierując się w jej stronę...



< Adrea? Wąsik musi być :> >

Od Andrei CD Kate

Parsknęłam zduszonym śmiechem opierając się dłonią o mokrą zimną ścianę korytarza i wlepiając w dziewczynę pytające rozbawione spojrzenie i unosząc lekko brwi stwierdziłam spoglądając na jej twarz, na której malowało się oczekiwanie:

- Jeśli zawsze tak doskonale wybierasz moment na pytania tego typu to wcale mnie nie dziwi, że nikt nie odpowiada

- Taki sam moment jak każdy inny - odparła wzruszając ramionami

Teraz już naprawdę nie mogłam się powstrzymać i zanosząc się od śmiechu tak że aż łzy mi pociekły zaczęłam jej przytaczać wymyśloną przez siebie scenę

- Już to sobie wyobrażam... dyndasz sobie na lianie z przystojnym młodzieńcem nad przepaścią i nagle mu mówisz "wiesz muszę cię o coś zapytać", a on ci szepcze "Tak?" i wtedy pytasz go "Lubisz fretki?" 

Teraz ona także wybuchnęła śmiechem. Musiałam niestety przyznać że całkiem odpowiada mi jej towarzystwo i czułam coraz silniejsza pokusę by powiedzieć o sobie coś więcej niż powinnam i niż nakazywałby zdrowy rozsądek. Gdy wreszcie opanowałyśmy się zapadła na chwilę krępująca cisza, którą poczułam się zobowiązana przerwać:

- Muszę ci coś powiedzieć - zaczęłam poważnie

- Tak?

- Lubię fretki - uśmiechnęłam się złośliwie - choć zawsze pakują wszędzie noc ciekawie i istnieje ogromne ryzyko że ktoś go im przytrzaśnie

- Lepiej jednak żeby pamiętał że fretki mają ostre ząbki

Płynnie i bez przeszkód dyskusja zaczęła zupełnie schodzić z tematu gryzoni na obszary zdecydowanie bardziej w tym momencie nas zaprzątające. Wreszcie stanęłyśmy znów przed gołą ścianą. Sięgnęłam po różdżkę spodziewając się odkryć jakiś napis. Zanim jednak zdążyłam cokolwiek zrobić lisica już zdążyła coś nacisnąć i na całe szczęście udało nam się jakimś cudem wydostać. Nie miałyśmy jednak czasu na radość do jaskini w której się znalazłyśmy wkroczyła grupa zbrojnych i w ostatniej chwili zdążyłyśmy schować się za skałami. Grupka składała się z pięciu kobiet i tyluż samo mężczyzn. Nosili zbroje z ciemnego metalu jakby nadpalonego miejscami, czerwone płaszcza i czarne koszule oraz spodnie w tym samym kolorze. Kobiety w zasadzie zamiast płaszczy miały coś jakby spódnice z krótszym przodem i dłuższym tyłem. Wszyscy nosili sporej wielkości medaliony, które wyglądały na wybrakowane. Przewodzący im mag w czarnym stroju wskazał wejście. Mężczyzna odszedł i zaczął przesuwać kawałki czegoś jakby układanki. Wreszcie machnął ręką i wzór zaświecił na czerwono-złoto, a drzwi się otworzyły i wszyscy wkroczyli do wnętrza. W ostatniej chwili rzuciłam kamień zapobiegając zupełnemu zamknięciu drzwi.

- No dobra - powiedziałam do towarzyszki - możesz stąd zmykać

Spojrzała na mnie pytająco.

- Ja zostaje, muszę dowiedzieć się co tu się stało... możesz iść, chyba że zamierzasz wpakować się w jeszcze gorsze kłopoty



<Kate? Andrea ma cichą nadzieję że będziesz jej towarzyszyć ;) Mi też dobrze się z tobą pisze>  

sobota, 3 września 2016

Od Kate CD Adrea

Uniosłam ręce w geście obronnym, a na twarzy miałam lekki, niepewny uśmiech. Powiedziałam:
— Był guzik, mam słabość do guzików, zwłaszcza czerwonych.
— Czerwone guziki rzadko oznaczają coś dobrego — stwierdziła.
— Wiem, ale lubię to uczucie, ryzyko, mogę zginąć albo przeżyć.
— Niezbyt to mądre.
Uśmiechnęłam się miło, przekrzywiając głowę w prawą stronę i chowając dłonie do kieszeni. Odparłam:
— Nic nie poradzę, to siła wyższa. Ciągnie mnie do ryzyka, jak magnez, dlatego tutaj przyszłam, chociaż wielu uciekałoby gdzie zęby pirata.
Spojrzała na mnie pytająco pod  koniec wypowiedzi. Podałam jej dłoń i ruszyłam w stronę wyrwy w ścianie. Zajrzałam do środka i rozejrzałam się, jeśli można tak to nazwać. Rzuciłam:
— Ciemno, jak... — ponownie chciałam rzucić frazą z pokładu mojego ojca, ale się powstrzymałam. — No, bardzo ciemno. Ale trzeba tam wejść, bo innej szansy na wyjście nie ma... — Spojrzałam na jasnowłosą i westchnęłam. — Niestety, nic nie wyjdzie z naszej umowy, że nie wiemy o sobie nic.
Pstryknęłam palcami, a na mojej dłoni pojawił się mały płomień. Uśmiechnęłam się dumna i zajrzałam do drugiego pomieszczenia. Zaciągnęłam się tamtejszym powietrzem, poczułam zapach wilgoci oraz zgnilizny. Zrobiłam krok w tył, stając na jednej nodze. Powiedziałam cicho:
— Tamten tekst o zębach pirata wymyśliłam za dziecka, więc się nie śmiej... — Powiedziałam głośniej — No to idziemy, nie?
Weszłam jako pierwsza, przymrużając powieki i wyostrzając słuch — zawsze miałam złe przeczucia do takich miejsc. Gdzieś w mojej podświadomości wędrowała myśl, że coś tam się chowa i czycha na długo wyczekiwany posiłek. Dziewczyna dołączyła do mnie i ruszyłyśmy przed siebie w ciemność. Po chwili zapytałam:
— Lubisz fretki? Nikt nie dał mi jeszcze odpowiedzi, wszyscy omijają ten temat, a ja nie wiem dlaczego.


< Adrea? Dobrze piszesz, bardzo przyjemnie i ja lubię z tobą pisać :3 >

Od Andrei CD Kate

- No właśnie - prychnęłam rozczesując włosy palcami i splatając w ścisły warkocz - zawsze pakujesz brudne łapska gdzie nie trzebaDotknij mnie jeszcze raz, a tak ci uszy ponaciągam, że sama będziesz wyglądała na elfa.

Zerknęła z politowaniem na mnie a potem na swoje lisie uszy. Rzeczywiście mógłby być problem ze spełnieniem mojej prośby.

- No to najwyżej zrobię z ciebie królika - dodałam w odpowiedzi uśmiechając się wrednie. bez większego kłopotu uniosłam ją ponad głowę. Szarpała się, ale nie miała dość siły, by się wyrwać. Podrzuciłam ją a następnie chwyciłam za kołnierz. Miała szczęście że tym razem ta sztuczka mi się udała. Wpatrzyłam się w jej złociste tęczówki. Spróbowała mnie kopnąć, ale uchyliłam się bez trudu.

- No więc? Jak się nazywał ten twój ojciec-pirat?

- Nie twoja sprawa, elfko - ostatnie słowo zawierało w sobie nutkę tryumfu i zostało wypowiedziane z przesadnym naciskiem 

- Dobrze, więc dziecko lasu, proponuje więc umowę: jesteśmy przypadkowymi przechodniami na ulicy ty nic nie wiesz o mnie, a ja o tobie

- czekaj, czekaj. Masz u mnie dług. W końcu uratowałam ci życie.

- Chodź tu, pomogę ci z tym obrazem nędzy i rozpaczy - sugestywnie otaksowałam ją spojrzeniem domyślając się sporej liczby obrażeń - i będziemy kwita, po za tym nie wyglądało jakbyś miała ochotę na spotkanie z tym pieskiem

- Dałabym sobie radę!

- Na pewno obsypując jego, a przy okazji nas proszkiem usypiającym... w takiej szczelinie to nie miało szans powodzenia,choć ci skrytobójcy pewnie byliby ci wdzięczni, może nawet darowali, by ci życie - mówiłam moralizatorskim niemal tonem z mocno wyczuwalną ironią - chyba ze za sprawą twego pochodzenia i związanym z tym zdolności już wyznaczono nagrodę za twoją głowę

Wzruszyła ramionami, a ja pociągnęłam ją do siebie i przyłożyłam wilgotną dłoń do zadrapań na rękach. Rany zniknęły tak jak i moje. Otworzyła szerzej oczy oglądając moje dzieło, ale zaraz przybrała zwykły obojętny wyraz i ton.

- Co to za magia?

- Bo ja wiem? - skłamałam - może to ta woda? Może tylko zamaskowała twoje piękne rany bojowe, a potem one się otworzą i wykrwawisz się na śmierć... pożyjemy zobaczymy - z trudem ukryłam figlarny uśmieszek błądzący po moich wargach.

- Zawsze jesteś taka dowcipna - rzuciła groźnie

- Nie, to specjalnie dla ciebie

Podeszłam do ściany w poszukiwaniu drugiego wyjścia. Oczywiście nie raczyło się samo pokazać.

- Co ty tam robisz? - zapytała dziewczyna.

- Podziwiam widoki... pomożesz mi szukać wyjścia czy zamierzasz tu zamieszkać?

- W sumie, to by nie było takie złe...

- Jeśli stąd nie wyję, uwierz, zamienię twoje życie w piekło

Nie wyglądała na przerażoną. Zupełnie jakby wiedziała że nie zamierzam jej zrobić krzywdy. Delikatne zaczęłam opukiwać ścianę, gdy nagle coś drgnęło i przed nami ukazało się przejście. Było ciasne i ciemne, ale na oko całkiem bezpieczne. Zerknęłam na towarzyszkę z lekkim potępieniem w oczach.

- Czy ja ci nie mówiłam nie dotykaj niczego?

< Kate? twoje opko było super i mam nadzieje, że moja odpiska też nie zawiedzie twoich oczekiwań >

Tłumacz