Szedłem w stronę swojej pracy, gdy ktoś na mnie wpadł. Nie oczekując tego, że ktoś na mnie wpadnie, przewróciłem się, później spadły na mnie strasznie ciężkie torby. Jęknąłem i rozejrzałem się, dziewczyna szybko zaczęła zbierać rzeczy, przepraszając. Powiedziałem, unosząc lekko kącik ust do góry:
- Nic się nie stało, będę miał wymówkę na to, że nie chcę patrzeć na nikogo z mojej pracy.
Pozbierałem się szybko i pomogłem jej. Chciałem jej podać torbę, ale i tak cała była obładowana. Zabrałem jej jeszcze dwie torby i zapytałem:
- Gdzie to zanieść? Nie przyjmuję sprzeciwów, że mam ci nie pomagać... Aaaaa. Mam ma imię Rin.
Oparłem ciężar reklamówek na ramieniu i ręce, a dłoń z drugiej ręki podałem dziewczynie...
< Nemidith? Prezent na święta :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz