niedziela, 23 października 2016

Od Chary Do Matthiasa

Na szczęście, miałem chwilę by odpocząć, nawet jeśli było to nie w mojej prawdziwej postaci.
Spałem przez jakaś godzinę, czy tam dwie. W tym kobiecym ciele czułem się jak w swoim, więc udało mi się odzyskać trochę sił.
Otworzyłem oczy i spojrzałem w bok. Obok mnie, chrapiąc, leżał mój klient. Nie był jakimś tam przyjemnie wyglądającym facetem, ale dobrze płacił.
Powoli usiadłem. Długie blond włosy zasłoniły mi widok, więc odrzuciłem je do tyłu. Gdy wstawałem, zauważyłem swoje odbicie w lustrze.
Faceci szaleli za tą moją postacią. "Moja" twarz wyglądała na bardzo niewinną i młodziutką, czemu zaprzeczały bujne piersi, wąska talia i szerokie biodra. Jeśli chodziło o wzrost, to było to chyba mniej niż sto piędziesiąt centymetrów.
Poszukałem swoich ubrań, rzuconych na krzesło. Falbaniasta czarna sukienka, czarne lakierki, i czepek przytrzymujący włosy. Bielizna nie była potrzebna do roli, którą spełniało to ciało.
Przed wyjściem sprawdziłem czy mam pieniądze. Było wszystko.
Stukając obcasikami po drewnianej podłodze gospody poszedłem... Piętro wyżej, gdzie były droższe pokoje na dłuższy okres czasu. Tam właśnie tymczasowo zamieszkiwałem.
Poszedłem do łazienki, nie ściągając ubrań. Znikały same, gdy wracałem do swojej postaci, ale byłem wykończony. Będąc już sobą szybko się opłukałem, by następnie nago i właściwie bez wycierania paść na miękkie łóżko. Chciało mi się tylko spać, i nie miałem problemów z zaśnięciem.
Następnego ranka, chociaż właściwie jeszcze tego samego, bo do siebie wróciłem już po północy, obudziłem się zmęczony. Dużo czasu spędziłem jako "Julia", jak nazwałem tą postać. Do tego doszedł wysiłek fizyczny... Trzeba porządnie zjeść.
Zwlokłem się z łóżka, ubrałem i wybrałem się do mojej ulubionej jadłodajni. Tam posiliłem się jajkiem smażonym na boczku, ze świeżym chlebem, gęstą kwaśną śmietaną i owocami na deser. Po prostu zajefajnie.
Następnym przystankiem był krawiec. Musiałem odebrać zamówione wcześniej ubranie. Do tego, gdy już ubranie odebrałem, na wystawie pewnego sklepiku zauważyłem ładne, srebrne kolczyki...
Bez namysłu je kupiłem. Będzie czym przekłuwać.
W gospodzie od razu chwyciłem za moją ulubioną grubą igłę i zacząłem się zastanawiać gdzie wstawić kolejny kolczyk, jednak zrezygnowałem. Wolałem jeszcze sobie pospać.
Wypoczęty obudziłem się dopiero pod wieczór. Planowałem zdobyć jeszcze trochę kasy, ale wcześniej mój wzrok przykuła ładna dziewczyna, do której płaszczyli się wszyscy mężczyźni w barze. Przeszkadzało mi to w poszukiwaniu jelenia, którego wykorzystałbym jako Julia, ale za to mogłem skraść wygląd tejże dziewki.
Dopchałem się do niej, i ściągnąłem rękawiczki, uśmiechając się do niej zalotnie. Zatrzepotała rzęsami, widać było że mózgownice ma pustą jak wydmuszke. Ująłem jej palce i musnąłem ustami wierzch jej dłoni, niby to w wyrazie uznania. Poczułem przy tym lekki dreszcz, jak zawsze gdy moje ciało "zapisywało" jej wygląd. Po tym szybko ulotniłem się do swojego pokoju, by sprawdzić swoją nową zdobycz...
...która nie okazała się tak wspaniała na jaką wyglądała. W ubraniu, owszem, była ponętna, ale ukrywała wałki tłuszczu na brzuchu, i, o zgrozo, takie kudły na nogach, że nawet ja jako facet lepiej bym wyglądał w seksownej bieliźnie, zwłaszcza że i do tyłka, i do biustonosza miała poprzyczepiane poduszki.
Ten który zaciągnie ją do łóżka, będzie miał niemiłą niespodziankę. Ja sam chyba pozostaję przy Julii.
I właśnie, jako Julia, ruszyłem na poszukiwania, co prawda godzinę później, ale musiałem się upewnić, że ta sztuczna niby-piękność zniknęła z mojego terenu. Uwielbienie należało się mi, więc niestety, nie było tu dla niej miejsca.
Nie było tu jednak nikogo, kto mógłby dość zapłacić. Wyszedłem na ulicę, by ciemnymi już ulicami poszukać sponsora.
Ktoś jednak mnie śledził. I to nie jedna osoba. To chyba ci, którzy tak obserwowali mnie tymi podjaranymi, wyłupiastymi gałami...
Nie mogłem wrócić do swojej postaci, bo nikt nie powinien mnie nigdy rozpoznać. Jako Julia nie miałem zbyt dużo siły...
Chowając się za murem szybko zmieniłem postać. Z jednej istoty do drugiej, nie było to zbyt mądre. Pozostało mi tylko kilka chwil na ucieczkę, korzystając z szybkości człekokształtnego wilka, którego truchło znalazłem parę lat wcześniej. Jednak się na coś przydał.
Nie dotarłem do gospody. Zabrakło mi sił, i znajdując jako tako osłonięte miejsce na uboczu, osunąłem się na ziemię, tracąc przytomność i wracając do własnej postaci.

< Matthias? ^^ >

Nowa Postać - Matthias Devonshire

Nie mogę żyć ani z tobą ani bez ciebie*


Imię i nazwisko: Matthias Devonshire
Pseudonim: Nezumi
Rasa: Kotołak
Charakter: Pomimo, że jest bardzo dobrze wychowany to uwielbia pyskować i prawić sarkastyczne uwagi. Nie jest sztywny, choć z początku tak może się wydawać. Kiedy go coś zainteresuje to nie odpuszcza. Lubi wygrywać i nie cierpi być gorszy. Jest dość rozpieszczony, ale z reguły wie kiedy odpuścić. Rodzina zaplanowała każdy szczegół jego życia, a on przeciwko temu się buntuje. Pod maską sarkastycznego, pozbawionego empatii dupka jest on bardzo troskliwy i nienawidzi być zupełnie sam lecz nie wszyscy niestety to dostrzegają. Bywa niesamowicie zazdrosny i niecierpliwy. Dla osoby która zyskała jego przychylność starałby się być jak najlepszy. Nie cierpi jak ktoś go nazywa "uroczym".
Zainteresowania: Potrafi godziny spędzać na czytaniu książek w rodzinnej bibliotece. Nie często o tym wspomina, ale bardzo dobrze maluje. Nie przepada za wysiłkiem fizycznym - to raczej taki paniczyk z bogatego domu. 
Motto: Zmienne
Lęki: Kompletna samotność
Orientacja: Nigdy nie był w żadnym związku... Biseksualny
Partner: Brak
Aparycja: Jest średniego wzrostu, ale ledwo może tak powiedzieć, bo bądź co bądź jest dosyć niski. Oczy fioletowo-niebieskie lecz pod prawym ma mały pieprzyk. Włosy ma ciemne opadające mu nieco na twarz. Ma kocie uszy i ogon, które próbuje ukrywać na wszelkie możliwe sposoby, czy to pod czapką czy pod kapturem i długim płaszczem. Ma dosyć długie, haczykowate pazury. Można zaliczyć go do osób przystojnych gdyby potrafił się dobrze ubrać (ma kiepski gust).
Głos: I See Fire - Ed Sheeran
Umiejętności: Sokoli wzrok, wyśmienity słuch i węch. Umie opatrywać rany, dobrze zna się na księgowości i prowadzeniu biznesu. Umie szyć.
Broń: najbardziej lubi używać własnego sprytu co pozwala mu korzystać z czego tylko zechce. Ma celne oko, więc żadna broń strzelecka nie jest mu obca. Jest bardzo zwinny, ale nie silny więc woli mieć w ręce coś lekkiego.
Miejsce zamieszkania: całkiem przytulna kawalerka od kiedy nie mieszka z rodziną
Historia: Od początku jego życie było planowane. Urodził się jako jedynak, więc jego obowiązkiem jest podtrzymanie rodu. Nie szczególnie jest mu to na rękę. Każdego dnia był wychowywany na przykład dobrego męża i biznesmena....i każdego dnia równie bardzo się temu buntował. Niedawno zdecydować się wyprowadzić z rodzinnego domu 
Rodzina: Bogaty ród, należący do arystokracji. Jego rodzina jest szanowana i ma dobrą reputację.
Inne informacje
  • Uwielbia kocimiętkę (ciekawe dlaczego)
  • Kiedyś należał do chóru. 
  • Jest dobrze wykształcony. 
  • Nie lubi ogórków...

Inne Zdjęcia: 


 Autor: Zastrzeżony


 *(odnosi się on do jego rodziny od której chce się uwolnić jednocześnie będąc od niej mocno zależny)

czwartek, 20 października 2016

Nowa Postać - Chara


Too weird to live, too rare to die


Imię i nazwisko: Chara
Pseudonim: Ignis
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 23
Rasa: Lusternik*
Charakter: Chara to typowy sukinkot, taka menda. Wie czego chce, wie jak to zdobyć, i wie jak odstraszyć potencjalnych przeciwników. Musi być obleśny, by się kogoś pozbyć, na pewno taki będzie. Trzeba kogoś wkorzystać? Bez problemu.
Trochę samolubny i wredny, to też można mu zarzucić. Ale, ale...
Udało ci się go do siebie przekonać? Ha, gratulacje, brawo! Właśnie wygrałeś konkurs, a nagrodą jest pies, ochroniarz, i żywa poduszka w jednej osobie, gotowej spełnić wszystkie twoje marzenia i zachcianki. Dokładnie wszystkie.

Zainteresowania: Lubi ćwiczyć swoje fizyczne i mentalne zdolności, no i... Lubi się kolczykować. Własnoręcznie.

Motto: Skąd mam wiedzieć kim jestem, skoro mogę być każdym?

Lęki: Boi się, że straci kiedyś nad sobą kontrolę, i zginie z własnej głupoty...

Orientacja: I tu jest problem. Już nie raz zmieniał się w kobietę, więc chyba można powiedzieć, że zmienia się też jego orientacja... Ogólnie możnaby było uznać to za Bi, ale nie jest tak do końca.
Partner: Nope, ręka mu starczy
Aparycja: No więc... Wysoki, dobrze zbudowany... Łatwo go zauważyć przez czerwone włosy, masę piercingu, rękawiczki na dłoniach... I oczywiście oczy. Prawe, całkowicie czarne, o białej tęczówce, oraz lewe, w pięknym odcieniu czerwieni. Wszystko przez zbyt dużą ilość przemian...
Ano, jeszcze ząbki. Śliczne, bielutkie, równiutkie...
Umiejętności:
  • "Złodziej Twarzy" - patrz Lusternik*
  • Fizyczna sprawność

Broń: Cienkie, cieniutkie, ale ostre jak brzytwy nitki, które zazwyczaj splata w coś podobnego do pajęczyny, albo po prostu kogoś nią zawija, i sieka na kawałki

Miejsce Zamieszkania: W tej chwili nigdzie na stałe, co jakiś czas wynajmuje sobie pokój w jakiejś gospodzie

Historia: Pewnego dnia... Całkiem normalnego... Było "BUM" i stał się Chara. Znalazła i przygarnęła go jakaś tam parka, Chara się do nich przywiązał, po kilku latach ktoś tą parkę zabił, wtedy Chara się wkurzył i zabił tego kogoś. Tak, jego pierwsze morderstwo...
I od tego czasu jest włóczykijem.
Mając te nieprzyjemne dla jego rasy 15 przez kilka dni zmagał się z silną trucizną, którą ktoś mu podał... W zatrutej strzale... No i jakoś tak mu to przeminęło.

Rodzina: Parka, która go przygarnęła... A sam Chara powstał z BUM

Inne Informacje: Na chwilę obecną jest w stanie przybrać setki, jeśli nie więcej różnych twarzy, między nimi znajdą się również istoty niezwykłe, jak smok, czy tam centaur. Szkoda tylko, że centaurzyca. Przy przemianie brakuje jej ubrań na ludzkim ciele...

Inne Zdjęcia





Autor: Nie bądź dociekliwy ;)


*Lusternik, również Lustrzec bądź Szklik, to rasa niewiadomego pochodzenia. Występuje jedynie w formie męskiej, a i to bardzo rzadko.Na początku swego życia właściwie nie różnią się od ludzi i innych istot człekoształtnych, jednak ich zdolności po jakimś czasie mogą wpłynąć na ich wygląd.Lusternik zawdzięcza swoją nazwę dzięki zdolności potocznie nazywanej Złodziejem Twarzy. Pozwala ona na przybranie postaci dowolnej osoby, której Lustrzec kiedykolwiek dotknął dłonią, bez względu na płeć czy rasę, wymaga to jednak niesamowitej ilości energii. Czasem po jednej, dłuższej przemianie możliwa jest utrata przytomności.Spotkanie Lusternika mającego więcej niż 15 lat graniczy z cudem, gdyż w tym wieku najtrudniej jest im się kontrolować. Chęć przemiany jest tak wysoka, że zazwyczaj kończy się śmiercią z wyczerpania, obojętnie czy od przemian, czy od prób powstrzymania się. Jedynie około 1% przedstawicieli tej rasy jest dość silnych, by przeżyć.

czwartek, 13 października 2016

Od Aurinko CD Haraa

Jej reakcja zdecydowanie poprawiła mi humor. I była nawet, hmm... Urocza.
Do wieczoru miałem pewne zadanie; pozbyć się tej sztywności karku, bo to po prostu żyć nie dawało.

Jako tako się udało. Nie było co prawda całkowicie dobrze, ale odrobinkę lepiej. Odrobinkę.
Na tą "naszą" ławkę przyszedłem dość wcześnie, nie mając nic do roboty. Cały czas miałem założoną też maskę, by później jak najdłużej jej nie używać.
Zauważyłem Hare już z daleka. Ściągnąłem maskę i wstałem. Przywitałem dziewczynę z uśmiechem.

Na tym całym festynie było dużo, bardzo dużo ludzi. Już krótką chwilę po wstąpieniu w tłum zauważyłem, że Haraa została w tyle, wciśnieta gdzieś między inne osoby. Rozglądała się z lekko niepewnym wyrazem twarzy, chyba mnie szukając.
Szybko się cofnąłem, i złapałem ją za rękę, zanim tłum przepchnął ją gdzie indziej. Najpierw podskoczyła zaskoczona, odwracając się do mnie, lecz gdy zobaczyła że to ja, widocznie się uspokoiła.
- Lepiej się zbytnio nie oddalaj, łatwo się tu zgubić... - powiedziałem. Właściwie, to musiałem prawie krzyczeć, nachylając się do niej. Gwar rozmów skutecznie utrudniał komunikację.

< Haraa? Pozostanie układ łapka-łapka, póki w spokoju można oglądać atrakcje? ^^ >

Od Hary CD Aurinko

— Hej! Jasne, że tak! — wykrzyknęłam zachwycona jego propozycją. A więc będę miała z kim iść.
Z rozpędu chwyciłam go za ramiona podskakując niczym mała dziewczynka.
— Znaczy... Emm... — puściłam go uświadamiając sobie z zażenowaniem własne zachowanie. — Chętnie.
Mężczyzna zaśmiał się promienie na moją odpowiedź. Poczułam, jak lekko czerwienieję na twarzy.
— Spotkamy się dziś wieczorem i pójdziemy razem? — zaoferował starając się opanować już swój śmiech. Moja twarz w barwie czerwonego buraczka wcale nie ułatwiała mu tego zadania.
— Dobra. — potwierdziłam cicho.
Po chwili się pożegnaliśmy. Ja musiałam wracać już do domu, a Auri z pewnością również ma jeszcze jakieś swoje zajęcia. Byłam zadowolona z propozycji chłopaka. Pewnie dlatego wróciłam do domu sprężystym krokiem, co chwilę podskakując i nucąc cicho jakąś melodię. Nie mogłam się doczekać wieczora. Miałam okazję pobyć trochę z mężczyzną i dowiedzieć się o co chodzi w tych całych obrzędach. Może było to w jakiś sposób powiązane z magią? Jeśli tak, to również i z moim ojcem, oraz mną samą. Lub są to zwykle ludowe igraszki.

< Auri? >

wtorek, 11 października 2016

Od Aurinko CD Haraa

Widząc że dziewczyna przystanęła przy drzewie i spoglądała na jakiś plakat, wstałem i również tam podszedłem. Wrona, oburzona że zrzuciłem ją z kolana, zaczęła kraczeć i kołować nad moją głową. Nie przejmowałem się tym. Zająłem się czytaniem kartki.
- To jakiś... Festyn? - zapytałem.
- Coś w tym stylu. - odpowiedziała dziewczyna. Jeszcze przez chwilę spoglądaliśmy na plakat. Właściwie, jeszcze nigdy na czymś takim nie byłem... Ale samemu... Niezbyt.
- Może... Chciałabyś zobaczyć co tam będzie? - zaproponowałem po chwili.

< Haraa? Takie krótkie, troszku do niczego :/ >

Od Hary CD Aurinko

Wrona odleciała od nas dwa razy. Za każdym powrotem przynosiła po orzechu, które wcisnęła w kolejności najpierw Auri'emu, a później mi. Chłopak zaśmiał się cichym, przyjemnym dla ucha śmiechem i rozbił w palcach skorupkę wręczonego mu orzecha. Wyciągnął otwartą dłoń w stronę ptaka, który ochoczo zaczął skubać smaczny środek. Po chwili wpatrywania się w poczynania Aurinko postanowiłam pójść w jego ślady, również dzieląc się owocem, który podrzucił nam czarny ptak. Z tą różnicą, że ja nie zmiażdżyłam skorupki ręką, a butem. Przy pomocy palców zapewne nigdy nie udałoby mi się tego dokonać.
Gdy wrona już się najadła, wskoczyła na wolne kolano chłopaka. Ściągnął z drugiego maskę i przykładając ją do swojej twarzy wziął kilka głębokich wdechów. Zastanawiało mnie jakie to uczucie, kiedy nie możesz zbyt długo oddychać zwyczajnym powietrzem. I skąd bierze mieszankę gazów, które pozwalają mu na przetrwanie... Chyba jednak wolałam nie doświadczyć na własnej skórze tego co on. Ludzie również patrzyli na niego jak na jakiegoś dziwaka, lub po prostu z lękiem.
Do jednego z drzew na przeciwko nas przyczepiony był jakiś plakat. Nie widziałam go wcześniej. Zaciekawiona wstałam z ławeczki podchodząc do reklamy. Po drodze do kosza wyrzuciłam kubek po wypitej kawie. Plakat utrzymany był głównie w srebrnych i ciemnych tonach. Przedstawiał wydarzenie nazywane Obchodami Dnia Wilka. Kiedyś już o nim słyszałam. Ma trwać przez trzy dni, zaczynając od dzisiejszego wieczoru. Jeśli dobrze się orientowałam było to ludowe święto, które miało przypominać rytuał. Rzadko kiedy były organizowane jego obrzędy. Miało to chyba związek z konkretnymi fazami księżyca. Może udałoby mi się wybrać. Nie chciałam jednak iść sama. Byłyby tam pewnie same osoby, których nie znam.

< Aurinko? Wybieramy się? ^^ >

poniedziałek, 10 października 2016

Od Aurinko CD Haraa

Moja ręka nagle zamarła. Poczułem w piersi lekkie ukłucie...
Ktoś miałby tęsknić za mną? Jakoś trudno mi było w to uwierzyć.
Zerknąłem na Harę. Wciąż się uśmiechała.
Może miała rację?
- Hah, kto by pomyślał... Czyli jednak ktoś może za mną tęsknić? - ponownie skupiłem wzrok na wronie. Ptak przyglądał mi się, przekręcając łepek. Nagle jednak poderwał się do lotu, gwałtownie uderzając skrzydłami.
Śledziłem go wzrokiem. Przysiadł pod sporym krzakiem, chwilę się pokręcił, by następnie wrócić równie szybko jak odleciał. Gdy tylko przysiadł wcisnął dziób w moją dłoń i ponownie odleciał.
Ze zdziwieniem spojrzałem na to, co znajdowało się teraz w mojej ręce; wrona zostawiła tam orzecha laskowego. Przy następnym lądowaniu wcisnęła orzech w rękę Hary, a następnie usiadła pomiędzy nami, spoglądając to na jedno, to na drugie.
Aż musiałem się cicho zaśmiać. Zacisnąłem palce na orzechu, aż pękł, i podsunąłem go zwierzęciu.

< Haraa? Brak pomysłu soł macz :') >

Od Hary CD Aurinko

Przeszliśmy się kilka razy po parku, od czasu do czasu rozmawiając ze sobą na jakieś luźniejsze tematy. Słońce zaczynało już powoli przedzierać się przez korony drzew, zsyłając na ziemię swoje ciepłe promienie, kiedy my postanowiliśmy usiąść na jednej z drewnianych ławeczek. A jednak można było wyczuć, że dzisiejszy dzień będzie dużo chłodniejszy od poprzedniego. I wietrzniejszy, uświadomiłam sobie kiedy zebrał się mocniejszy podmuch, który zarzucił moimi ciemnymi włosami. Razem z drobnym zefirkiem przyfrunął dobrze mi już znany ciemny ptak. Wrona z zieloną wstążką przywiązaną do nóżki wylądowała na wolnym kolanie chłopaka. Drugie zostało już zajęte przez jego maskę.
— Chyba... Naprawdę mnie śledzisz. — pogłaskał ptaka po lśniących piórach.
Uśmiechnęłam się na to pod nosem. Gdybym musiała kiedyś wybrać Aurinko partnerkę na resztę życia (co się na szczęście nie stanie), a miałabym go dokonać pomiędzy dwoma kobietami, wzięłabym właśnie tą wronę.
— Musiała się za tobą stęsknić. — zaśmiałam się promienie.

< Auri? >

niedziela, 9 października 2016

Od Aurinko CD Haraa

- Właściwie to... Chętnie... - tak, nawet bardziej niż chętnie. Stanie tuż przy wyjściu ze sklepiku nie było zbyt miłe, i bynajmniej interesujące. Te spojrzenia ludzi, którym chyba bardzo przeszkadzało stanie tak prawie w przejściu...
Skierowaliśmy się do parku, na początku w milczeniu. Przy okazji przeszliśmy w pewnej odległości od staruszki ze straganem. Wyglądało na to, że tylko ja ją zauważyłem, ale ona zauważyła nas. Z uniesieniem brwi wykonała gest, który mogłem określić jako "A nie mówiłam?".
W odpowiedzi posłałem jej lekki, nieśmiały uśmiech, kręcąc głową.
Po kilku rundkach po parku usiedliśmy na ławce. Odłożyłem maskę na kolano, a po kilku chwilach drugim przysiadło wielkie czarne ptaszysko.
- Chyba... Naprawdę mnie śledzisz. - pogłaskałem lśniące pióra ptaka.

< Haraa? >

sobota, 1 października 2016

Od Hary CD Aurinko

Podziękowałam mu biorąc z woreczka jedno jabłko. W między czasie zastanawiałam się też nad tym, co Aurinko mógł mieć na myśli.
— Byłeś gdzie..? Chodzi ci o mój dom? — spytałam.
Mężczyzna kiwnął twierdząco głową. Wyglądał na zmieszanego.
— Moja rodzina zwyczajnie będzie miała temat do rozmowy na kilka tygodni — wzruszyłam ramionami próbując ukryć, że sama nie czułam się z tym komfortowo — Babcia wzięła cię za mojego chłopaka, a potem przekazała tą plotkę moim rodzicom. Mam wrażenie, że tak chcą mnie wydać za mąż, iż są skorzy uwierzyć w dosłownie każdą bajeczkę.
Westchnęłam ciężko mając nadzieję, że szybko im to przejdzie.
— Idziemy się gdzieś przejść? — spytałam chcąc w ten sposób odwrócić jego uwagę od moich wcześniejszych słów.

< Auri? >

piątek, 30 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

W jednej chwili wpadło mi do głowy to, o co chciałem zapytać.
Gorzej, jeśli chodzi o sformułowanie tego pytania.
- Ummm... - zacząłem. Dziewczyna spojrzała w moją stronę. Ja sam nie mogłem się zbytnio odwrócić, więc po prostu gapiłem się przed siebie, co jakiś czas zerkając na nią tylko kątem oka.
- Chciałem tylko zapytać... Nie miałaś potem żadnych... Problemów? - odpowiedziała mi jakby pytającym spojrzeniem. - No wiesz... Że tam byłem... I tak jakoś... - jeszcze zanim skończyłem to mówić, wiedziałem, że gadam nie wiadomo co. Tak więc, chcąc zamaskować swoje idiotyczne gadanie, chwyciłem za woreczek z jabłkami i podsunąłem jej go.
- Chcesz?

< Haraa? >

poniedziałek, 26 września 2016

Od Andrei CD Kate

- Do stu piorunów, wariatko jedna, to moja szpada

Posłała mi przesycone słodyczą spojrzenie i dodała nie miej cukierkowym głosem. 

- Naprawdę? nie zauważyłam

Zacisnęłam dłonie w pięści, aż mi kłykcie zbielały, gotowa jej przyłożyć. Jak kubeł zimnej wody spadła jednak na mnie świadomość że jeśli chodzi o sojuszników to nie mam zbyt szerokiego wyboru. Przełknęłam ślinę, a wraz z nią urazę oraz parę ostrych epitetów jakimi miałam ochotę obdarzyć dziewczynę i sięgnęłam po swoją harfę. Smok oczywiście błyskawicznie obrócił się w stronę nacierającego przeciwnika zapominając o mnie. Kate przetoczyła się pod nim i chwyciła w rękę MOJĄ szpadę. W ramach rekompensaty za urażony honor postanowiłam obrócić swój gniew w stronę bestii. Zacisnęłam dłoń na rzeźbionym instrumencie i z całej siły uderzyłam nim w smoczy ogon. Zwierzak ryknął i obrócił się w moją stronę. Cofnęłam się i wtedy dostrzegłam zgromadzoną w skalnej szczelinie wodę. Powyżej tryskało małe źródełko. Wyszarpnęłam z za paska różdżkę i zasłaniając się harfą skierowałam magiczny patyczek w stronę cieku wypowiadając zaklęcie i modląc się do wszystkich bogów, żeby zadziałało. Udało się i tuż przede mną zmaterializował się mój duch opiekuńczy pod postacią wodnego węża.

- Angus, jak ja się cieszę, że cię widzę!

- Niestety bez wzajemności... jak tym razem się to wpakowałaś

Machnęłam ręką, by dać mu jakieś zajęcie, ale znów coś pomyliłam i zamiast uderzyć na smoka zatoczył koło ochronne.

- Może być i to - i znów dałam znak i duch wzleciał pod strop rozpryskując się delikatną mżawką, co wyglądało pięknie, ale nie za wiele pomogło. Odskoczyłam w ostatniej chwili, by nie dostać łapą od nadal stojącego nade mną smoka, któremu znudziły się te zabawy. Spróbowałam jakoś pozbierać mojego obrońcę, a potem nakazałam mu sunąć dość szybko po podłodze. Co prawda nie Zrobił nikomu tym krzywdy, ale przynajmniej rozproszył ich i niektórych poprzewracał. Wstrętny mag był sprytniejszy i uniósł się nieco nad ziemię więc moja magia na niego nie zadziałała. Przedarłam się do Kate.

- Walka ze smokiem nie ma sensu... nie pokonasz go ogniem, a po za tym jest nie do końca materialny

- Te zęby jakoś mi całkiem realnie wyglądają

- No bo może nas zabić, tylko my jego nie bardzo... Możemy go co najwyżej poobijać w końcu to same kości

- Co więc proponujesz? - zapytała unikając kolejnego ciosu pazurami.

- Musimy jakoś unieszkodliwić maga, bo to on go utrzymuje swoim zaklęciem, choć nie wiem jak przedrzeć się przez osłonę jaką wokół siebie wytworzył



<Kate? Też nie jestem zadowolona ze swojego> 

Od Hary CD Aurinko

Stałam właśnie przy jednej z półek z pieczywem zastanawiając się co kupić, kiedy usłyszałam czyjś głos, wołający moje imie. Odwróciłam się w jego stronę. Przy kasie znajdował się Auri, machając w moją stronę. Na mojej twarzy zagościł nikły uśmiech i również pomachałam na przywitanie. Odwróciłam się od niego jeszcze na chwilę, zabierając z półki zwykłą bułkę z ziarnami, po czym skierowałam się w stronę kasy. Czarnowłosy akurat wychodził. Zamówiłam jeszcze kawę i wyszłam zabierając jedzenie, uprzednio za nie płacąc. Ledwo zamknęłam drzwi sklepu, a usłyszałam obok znajomy głos:
— Cześć.
Przestraszona lekko się wzdrygnęłam, natychmiastowo się jednak opanowując.
— Cześć, Auri — mimochodem zauważyłam, że on także trzyma w dłoni kubek z kawą — Smacznego.
Wzięłam niewielki łyk napoju spoglądając na niego. Kiedy się napiłam odsunęłam się od drzwi byy nie blokować wyjścia ze sklepu. Czekałam, aż chłopak zacznie coś mówić. Puki co, panowała pomiędzy nami niezręczna cisza.

< Auri? Totalny brak pomysłu >

niedziela, 25 września 2016

Od Kate CD Adrea

Uchyliłam lekko usta, wpatrując się w oczy gadziny. Nie mogłam zaprzeczyć, że moje nogi stały się twarde jak skała, jednak smok mnie fascynował. Zupełnie, jak ogień hipnotyzował ćmy, aby spaliły się w nim. Gdyby nie to, że dziewczyna pociągnęła mnie z ogromną siłą w stronę półki skalnej, zostałabym strawiona przez żrącą substancję. Strawiona dosłownie — jeden z zawieruszonych minionów poczuł to na własnej skórze, zostawiając po sobie tylko glutowatą maź na ziemi. Usłyszałam zirytowany głos mojej jasnowłosej towarzyszki:
— Zwariowałaś do reszty?!
Spojrzałam na nią, nie wiedząc, co się wydarzyło. Przewróciła oczami.
Po chwili wróciłam z przytomnością.
Usłyszałyśmy pieśń bojową magów, a chwilę później jeden z nich rzucił kulę z zaklęciem w naszą stronę, lecz nie trafiła nas. Wychyliłam się nad krawędzią i ujrzałam, jak jeden z magów został uderzony przez drugiego w tył głowy. Łatwo było się domyślić, który z nich spudłował. Pomachałam w ich stronę, krzycząc:
— Wooohoo, skarby. Może się dogadamy?
Jeden z nich się zawahał nad odpowiedzią, ale niestety — postanowili walczyć. Schowałam się ponownie i szepnęłam z lekkim uśmiechem:
— Będziesz mi winna wyjaśnienia tego wszystkiego.
Dotknęłam kciukiem i wskazującym ostrze jej szpady, która się rozgrzała do czerwoności. Rzuciłam, nim wyskoczyłam z ukrycia:
— Radzę ci, nie dotykaj ostrza.
Wyszłam na przeciw nich i zaczęłam poruszać ręką, tworząc wokół mnie osłonę przeciw zaklęciom.


< Adrea? Przepraszam, że odpis tak długo trwał, jednak zaatakował mnie szkolny brak weny. Jestem baaardzo nie zadowolona z tego opowiadania... >

sobota, 24 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

W drodze do małego, ulicznego sklepiku, po raz kolejny zauważyłem pewną drobną babulinkę, która codziennie rano ustawiała swój mały straganik z owocami. Już kilka razy jej pomagałem, bo koło drewnianego wózka nie mogło wyjechać z rynienki odprowadzającej wodę z ulicy. Tak samo było tym razem. Podszedłem do niej szybkim krokiem, i pomogłem jej popchnąć wózek. Zdrętwiały kark trochę mi przy tym dokuczał, ale jedynie się skrzywiłem, czego nie było widać pod maską.
- Ah, to ty, młodzieńcze! - zawołała, gdy na mnie spojrzała. - Dalej się tu kręcisz? Naprawdę, powinieneś znaleźć sobie chociażby jakąś chatynę.
- Ale tu mi jest dobrze. - odpowiedziałem jej, ustawiając wózek w zwykłym miejscu i blokując koła.
- Dobrze, dobrze. Jakoś nie mogę ci uwierzyć. Każdy powinien znaleźć sobie własne miejsce na świecie, a ty nawet własnego domu nie masz! - swoje słowa zakończyła cmokaniem pełnym dezaprobaty.
- Widocznie posiadanie takiego "domu" nie jest mi przeznaczone.
- Ja to czuję w kościach, że jest! - pogroziła mi palcem. - Nie ma teraz dużo młodych osób takich jak ty, ale na pewno znajdziesz kiedyś kogoś, kto zobaczy, jaką osobą jesteś, i cie za to pokocha. Musisz się tylko uzbroić w cierpliwość. - nie miałem szansy na to odpowiedzieć, bo kobieta wcisnęła mi w dłonie materiałowy woreczek z kilkoma jabłkami. Podziękowałem i poszedłem dalej.

Sklepik, do którego szedłem, był co prawda niedrogi, ale rano sprzedawał najlepsze napoje i różne przekąski.
Gdy już płaciłem za kawę, nagle kątem oka zauważyłem kolejną znajomą osobę...
- Haraa. - zawołałem, lekko do niej machając.

< I proszę, jakoś wymyśliłam spotkanie xD >

Od Hary CD Aurinko

Zostałam obudzona przez grającą muzykę. Smętna, skrzypcowa melodia poprzetykana okropnymi fałszami dobiegała z pola, skutecznie mi przy tym przeszkadzając w ponownym zapadnięciu w sen. Zirytowana wstałam ze skrzypiącego łoża i podeszłam do okna rozsuwając grube, wełniane kotary. Wiązka ostrego porannego światła padła prosto w moje oczy, zmuszając je do przymrużenia. Parsknęłam niezadowolona i ignorując denerwującą melodię, kłującą w uszy opuściłam pokój. Zbliżały się dni, kiedy ponownie będę musiała kontynuować edukację. Został mi ostatni tydzień wolności, który chciałam jak najlepiej spożytkować, zanim w domu znów pojawią się nauczyciele.
Po doprowadzeniu się do normalnego stanu opuściłam mieszkanie, by tym razem zjeść coś na mieście.

< Auri? >

wtorek, 20 września 2016

Od Andrei

Dziś rano dobiliśmy do brzegów da Vergen. Chłopcy poszli po zapasy i trochę się zabawić, a ja zostałam pilnować naszej łajby. Jakoś nie miałam dziś ochoty odrzucać zalotów nachalnych, zapijaczonych typów, którzy będą się ekscytować elfim kształtem moich uszu. Wyszłam na pokład wdychając chłodne morskie powietrze pachnące solą i wodorostami. Liny, które trzymały okręt w miejscu zwisały spokojnie, a dziób tkwił głęboko zaryty w piasku. Tyle razy mówię im, żeby delikatniej wpływali w zatokę, ale to w końcu nie moja sprawa oni będą pchać, ewentualnie wyjęczą, żebym przywołała węża. Postąpiłam kilka kroków po lśniącym pokładzie.Nie czując niemal wcale uderzeń fal obijających się o burty było mi nieco nieswojo. Przeszłam na rufę wpatrując się w swoje trzewiki i słuchając ich miarowego stukotu. Specjalnie nosiłam ciężkie buty, żeby wydawać się bardziej niezdarną, a przy okazji nie zdradzać nie do końca ludzkiego pochodzenia. Weszłam na podwyższenie wywołując popłoch u chłopaka siedzącego za sterem.
- Janez !? Dlaczego nie jesteś z innymi?

- Pani Argo - Zerwał się gwałtownie i zasalutował. W roztargnieniu rozsypał wszystko co trzymał do tej pory na kolanach. Na deski posypała się kaskada kartek i ołówków. - Ja... ja, przepraszam

Uśmiechnęłam się pogodnie.

- Za co mnie przepraszasz?

- Bo, może pani... no chciała zostać sama, ale ja będę naprawdę cichutko, jak myszka... bo, no mam słabą głowę i powiedziałem, że popilnuje statku

- Nie ufasz mi - podeszłam blisko podpierając się pod boki - sądzisz, że nie poradzę sobie sama i potrzebuję twojej pomocy

Musiał czuć już na szyi mój gorący oddech. Głośno przełknął ślinę. Klepnęłam go mocno w ramię, tak że aż się za krztusił.

- Na razie to tobie marnie idzie - zerknęłam na porozrzucane przedmioty - ale nie mam ci tego za złe, ale na przyszłość staraj się wymyślać bardziej przekonywujące i mniej kłopotliwe kłamstwa

- Tak jest kapitanie! - zawołał salutując. Uśmiechnęłam się i zeszłam do siebie, żeby go dalej nie peszyć... w końcu i tak poczerwieniał jak piec hutniczy. Opadłam na fotel i zapatrzyłam się na wody zatoczki. Co jakiś czas z rozchwianej tafli wyskakiwały delfiny rozsypując wokół siebie roziskrzone krople. Słońce przeświecało teraz pięknie sponad gór i ciepły blask wlewał się do mojego apartamentu. Mogłam go czuć na swojej twarzy. Zmrużyłam oczy z zadowoleniem i chwyciłam harfę, by trochę na niej pobrzdąkać. Nie wiem jak długo trwało nim z zewnątrz dobiegły mnie podniesione głosy mojej kompani. Drzwi do mojego apartamentu trzasnęły i od razu zorientowałam się, że jako pierwszy wkroczył Basza. Tylko on lubił takie mocne wejścia. Nie odwróciłam się szukając właściwych słów by zbesztać go za takie zachowanie. Za nim z rozmysłem wszedł Smile. Odgadłam też, że dalej weszli Remik i Lupus. Wreszcie do pokoju wcisnął się też Janez. Słyszałam za sobą ich ciężkie oddechy.

- O co chodzi?! - mruknęłam nadal siedząc tyłem, a sobą usłyszałam donośne plaśnięcie i coś ciężkiego opadło na pokład.

- Uważaj, trochę - wrzasnął upuszczony na ziemię ładunek.

- Co ja mówiłem o odzywaniu się niepytanym... wytnę ci ten jęzor jak nim będziesz kłapał bez potrzeby - wtrącił się Smile.

- No - mruknął Basza, jak zawsze rozmowny. 

- Chłopcy! Dlaczego mi nie mówicie, że mamy gości... - odwróciłam się na krześle starając się przybrać, jak najbardziej obojętny wyraz twarzy. - Czyli albo będziemy mieć przydatne informacje, albo rekiny będą miały wyżerkę

Uśmiechnęłam się. Nadal bardzo słabo widziałam pojmanego, bo leżał gdzieś za moim biurkiem.

- A skąd go macie?! 

- Bo... bo... - zaczął Janez - Ja... ja... pilnowałem i... znaczy okrętu... nie żebym nie ufał 

- Czy może mi ktoś odpowiedzieć krótko i rzeczowo? - zawołałam wstając i mocno opierając się o blat.

- Kręcił się koło statku

- No, to pięknie... zechcesz nam się przedstawić miły gościu... dobrze, by było wiedzieć, co kazać w razie czego wyryć ci na nagrobku



<Ktoś?>

Od Aurinko CD Haraa

Resztę dnia spędziłem spacerując po mieście. Pobawiłem się trochę z bezpańskimi psami, poprzyglądałem się ludziom...
Ale, w końcu nie miałem nic do roboty. Równie dobrze mogłem już teraz znaleźć sobie miejsce na nocleg, i ogólnie się zdrzemnąć, żeby odciąć się od myśli.
Tym razem "znalazłem" miejsce, które już nie raz używałem. Było to wielkie drzewo, stare i puste w środku, do którego można było dostać się jedynie przez wysoko położony otwór.
W środku było kiedyś pełno szkieł, ale "udekorowałem" nimi ściany tegoż "domku" i dzięki temu najmniejszy promyk światła rozświetlał całe wnętrze.
Tuż nad wejściem była taka spora narośl, chroniąca przed deszczem, i zapewniająca wygodne siedzisko ukryte przed wzrokiem gapiów.
Tam właśnie się usadowiłem, obtuliłem płaszczem, i po jakimś czasie zasnąłem...

Rano obudziłem się z całkowicie skamieniałym i bolącym karkiem. Jakoś zlazłem i poszedłem po gorącą kawę...

< Haraa? Jeśli chcesz, albo będziesz musiała się ukryć, Auri zabierze cie do swojego gniazdka >.> xD >

Od Hary CD Aurinko

Również wstałam.
Zawstydziłam się trochę, gdy chłopak stwierdził, że zarówno ja, jak i moja babcia jesteśmy interesującymi osobami. Sama nie wiedziałam czemu tak reaguję. Zwykle zbyłabym takie słowa wzruszeniem ramion. Teraz tak nie postąpiłam.
- Nie chcę cię wypraszać - powiedziałam szybko, po chwili jednak dodając - ale może... rzeczywiście powinieneś już iść. Myślę, że nie chciałbyś, żeby moja rodzina się na ciebie napatoczyła - zaśmiałam się niewesoło.
Auri potaknął tylko skinieniem głowy, patrząc na mnie dziwnie. Podeszliśmy do drzwi wyjściowych.
- Do zobaczenia? - spytał.
- Jasne - potwierdziłam z delikatnym uśmiechem - A tak poza tym; w rzeczywistości nie jestem z nią spokrewniona - dodałam cicho gdy już wychodził, a następnie zamknęłam za nim wrota.
***
Gdy babcia opuściła już swój pokój zdziwiła się z tak szybkiego wyjścia ciemnowłosego. Udało mi się ją namówić, żeby nie mówiła o nim jeszcze rodzicom. Zgodziła się z szerokim wyszczerzem na twarzy, dodając oczywiście od siebie komentarz o tym, jakaż to ukrywana miłość jest romantyczna. Powtarzałam jej po kilka razy, że ledwo znam Auri'ego i nie jest moim chłopakiem, jednak ona ignorowała moje słowa, twierdząc, że przed nią też tylko próbuję to zataić.
Gdy nadszedł wieczór a rodzice już wrócili, spędzaliśmy razem kolację. Wszystko szło w miarę znośnie, aż do momentu, kiedy Resilla nie potrafiła się już powstrzymać i oczywiście poinformowała rodziców, o "tajemniczym chłopcu", który to znajdował się ze mną w domu, kiedy ona przyjechała. Nie potrafiła też powstrzymać się przed komentarzem i podzieleniem się swoimi przypuszczeniami, o tym, że ich córka znalazła sobie wreszcie chłopaka.

< Auri? To dobrze, trzymaj tak wenę dalej >

poniedziałek, 19 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

- Nie, spokojnie, to nic... - uśmiechnąłem się niepewnie. - Chyba jeszcze nigdy nie prowadziłem tylu normalnych rozmów w ciągu dnia... Więc, chyba nawet... się cieszę. - uśmiechnąłem się ponownie, tym razem szerzej. Naprawdę się cieszyłem, nawet odrobinkę zmniejszyło się moje uczucie, że jestem czymś dziwnym i nie nadaję się do współistnienia z innymi.
- Wiesz, muszę nawet przyznać, że... Tak jak ty, twoja babcia jest bardzo interesującą osobą. - zdecydowałem się powiedzieć dokładnie to, co myślałem.
Szczerze mówiąc, już widząc dwie osoby znające się tak dobrze, czułem lekki ból w piersi. Wiedziałem, że mi nigdy się nic takiego nie przytrafi. Mogłem się łudzić, że może, kiedyś, ale i tak wiedziałem, że okłamywanie samego siebie nic mi nie da.
Ale, przynajmniej bolało wtedy mniej.
- Skoro przyjechała twoja babcia, to ja chyba nie będę już przeszkadzał... - powiedziałem szybko, wstając.

< Haraa? Jakoś przełamałam barierę twórczą xD >

Od Hary CD Aurinko

Razem z mężczyzną siedziałam w domu moich rodziców, w kuchni przed kubkami z naszymi napojami. Dla Auri'ego przygotowałam herbatę z miodem, zaś ja sama piłam kawę, ze względu na brak zamiłowania do wcześniejszego wymienionego napoju. Pomiędzy nami panowała nieprzyjemna cisza, jednak nie do końca wiedziałam jak ją przerwać.
Nagle usłyszałam jak ktoś naciska klamkę od drzwi wejściowych, a zaraz po tym zostały otworzone i na powrót zamknięte. Ktoś pojawił się w domu. Otworzyłam nieco przestraszona szerzej oczy. To nie mogli być moi rodzice. Pracę kończą później, a babcia też nie powinna się jeszcze zjawić. Zwróciłam się cicho do czarnowłosego:
- Poczekaj tutaj. Zaraz wrócę.
Chłopak skinął tylko głową, spoglądając na mnie przelotnie, a ja wstałam od blatu i wyjrzałam przez framugę do salonu. Koło drzwi stała dobrze mi znana kobieta, ubrana w długą suknię, która próbowała uporać się ze swoimi bagażami. Babcia Resia. Weszłam do pokoju i przywitałam się z nią. Gdy tylko mnie zobaczyła wzięła mnie w swoje objęcia mocno przytulając, a następnie odsunęła na długość ramion, by ocenić mój wygląd.
- No, no, kochanienka! - cmoknęła - Wydoroślałaś od mojej ostatniej wizyty. Tylko jakoś w piersi ci już chyba nie przybyło - rzuciła nieskrępowanie.
Potwierdziłam jedynie skinieniem głowy, odwracając nieco speszona wzrok, by nie patrzeć w mocno opinany przez gorset biust kobiety. Moja babcia jest młodą i żywotną kobietą. Można by jej dać maksymalnie czterdzieści lat. Zawsze wyglądała młodo i nienagannie. Poza tym, uwielbiała obracać się w towarzystwie ludzi. Nie to co ja. Ale w końcu, tak naprawdę nie byłyśmy spokrewnione.
- Haraa, co to za strój? - spytała sceptycznie, patrząc z niesmakiem na mój luźny ubiór.
- Och! Przepraszam babciu! Zapomniałam się przebrać. Poza tym w domu zwykle chodzę w ten sposób, kiedy nie muszę nigdzie wychodzić - próbowałam się usprawiedliwić, choć oczywiście nie było to prawdą. Zwyczajnie czułam się tak dobrze i już.
- No, już dobrze kwiatuszku. - stwierdziła.
Mruknęłam cicho pod nosem. Nienawidzę kiedy mówi w taki przesłodzony sposób.
- Pójdę się przebrać.
Kiedy tylko to powiedziałam pobiegłam na piętro do swojego pokoju. Kontem oka zdążyłam jeszcze zauważyć jak moja babcia ściąga z siebie swój płaszcz, rękawiczki oraz kapelusz, odkładając je na wieszaku. Cicho zamknęłam drzwi i wybrałam z garderoby długą, szaro-błękitną suknię oraz czarny gorset z czerwonymi rzemykami. Z lekkim oporem założyłam wybrany strój i wróciłam na parter.
Jak się okazało w salonie nie znalazłam Resili. Za to z kuchni dochodziły mnie głosy czyjejś rozmowy. Głupia, przecież tam był Aurinko! Stanęłam w progu pokoju. Mężczyzna siedział tyłem do mnie więc nie mógł mnie dostrzec, za to babcia już tak. Widziałam jak cicho z nim o czymś rozmawia. Znając tą rodzinę, to zwykła pogawędka. Która zapewne ma formę wywiadu. W końcu kobieta mnie zauważa i podchodzi w moim kierunku, kładąc tylko rękę na ramieniu czarnowłosego. Nie komentuję tego gestu. Zastanawia mnie o czym dyskutowali. A z drugiej strony wolę nie wiedzieć.
- No, no. Ładnego sobie młodego kawalera przygruchałaś. - szepcze konspiracyjnie, pochylając się w moją stronę - Nie sądziłam, że kiedykolwiek nadejdzie ten dzień! - klasnęła w dłonie jak mała uradowana dziewczynka - Gdybym była na twoim miejscu też z pewnością już bym się za niego zabrała.
Poczułam jak zawstydzona nagle pobladłam na jej słowa. Próbowałam jej zaprzeczyć lecz nie dała mi nic powiedzieć, ciągle coś świergocząc. Gdy mnie spytała, powiedziałam jej, że rodzice wrócą dopiero za kilka godzin. Stwierdziła, że odłoży swoje bagaże do pokoju gościnnego.
Westchnęłam głośno wracając do kuchni i opadając na siedzenie naprzeciwko chłopaka.
- Przepraszam Cię za tą sytuację. Może to jednak nie był najlepszy pomysł, żeby zapraszać cię akurat dzisiaj, kiedy miała przyjechać moja babcia.
Spuściłam wzrok na blat stołu, odgarniając z twarzy kosmyk włosów, które przykleiły mi się do ust.
< Auri? ^^ >

sobota, 17 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

Na moment mnie zatkało.
- Na... Herbatę? Do ciebie? Ale na pewno? - bardzo mnie to zdziwiło. Przecież tak właściwie wcale mnie nie znała, a mimo to mnie zaprosiła.
Nie ukrywam, ucieszyło mnie to. To musiało znaczyć, że mi choć trochę zaufała. Przywołało to szeroki uśmiech na moją twarz.
- No, dobrze. Bardzo chętnie.

Jakiś czas później byliśmy u niej w domu. Szeroko otwartymi oczami przyglądałem się sporemu domostwu. Nie miałem jednak zbyt dużo czasu na oglądanie, bo zostałem posadzony na krześle w kuchni, przed kubkiem parującej herbaty.
Na początku panowała całkowita cisza. Nagle jednak dało się słyszeć otwieranie drzwi i kroki...

< Haraa? >

Od Hary CD Aurinko

- Co tam mówisz? - spytałam, tym razem już na niego spoglądając.
- Nic takiego.
Postanowiłam więc zbyć wcześniejszy pomruk bruneta wzruszeniem ramion. Jeszcze przed momentem dopadła go seria nie powstrzymanego kichania, przez co teraz miał całe załzawione oczy, a kilka kropel słonej cieczy spadło na jego policzki. Był przez to nieco czerwony na twarzy.
- Przeziębiłeś się, czy jak? - spytałam.
- Może trochę.
Po chwili zastanowienia postanowiłam złożyć mu propozycję, próbując wygnać też ze swojej głowy naszą wcześniejszą bliskość:
- Co powiesz na herbatę, u mnie?
Było jeszcze dość wcześnie, więc moi rodzice wrócili by z pracy pewnie dopiero za kilka godzin.

< Auri? >

Od Aurinko CD Haraa

- Nie, nie, spokojnie, to nic... - udało mi się wstać, podnosząc jednocześnie maskę i kapelusz.  - Ummm... Nic ci nie jest? Nie poobijałaś się? - zapytałem, spoglądając na nią ze zmartwieniem.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziała, nie spoglądając w moją stronę. Widziałem, że jej policzki są czerwone.
- No to się cieszę. - oznajmiłem z uśmiechem, po czym zacząłem otrzepywać się z piasku.
Nagle coś zaczęło kręcić mnie w nosie. Kichnąłem najpierw raz, potem kolejny i kolejny, zakrywając usta przedramieniem. Gdy wreszcie udało mi się przestać stwierdziłem, że mam całkowicie załzawione oczy.
- Ucieczka do rzeki chyba nie była najlepszym pomysłem... - mruknąłem pod nosem.

< Haraa? >

Od Hary CD Aurinko

Nagle, nie wiadomo kiedy uderzyłam mocno o ziemię. Znajdowałam się w ramionach czarnowłosego co zamortyzowało mój upadek i zapewniło mi nieco miększe lądowanie. Będąc ciągle w lekkim szoku spowodowanym tym nagłym "atakiem", oparłam głowę o klatkę piersiową mojego towarzysza. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że poza tym, iż byłam objęta przez Auri'ego w ramionach, moja miednica znajdowała się też pomiędzy nogami chłopaka, które były splątane z moimi. Gdy to sobie uświadomiłam, poczułam mrowienie w policzkach, co zapewne oznaczało, że się zarumieniłam, lub mocno pobladłam. Spróbowałam wstać, lecz z miejsca, w którym byłam ciężko było tego dokonać. Oparłam się na ręce postawionej z lewej strony naszych ciał i odwróciłam się na bok, zapierając się dodatkowo nogami. Już miałam stanąć do pionu, kiedy moja stopa poślizgnęła się na piasku i ponownie opadłam na dół. Wylądowałam na Aurim z dużą mocą, przez co aż cicho jęknął. Moja twarz znajdowała się zaledwie kilka milimetrów od nosa czarnowłosego, a pomiędzy naszymi ciałami nie było praktycznie żadnego odstępu. Błądziłam po jego buzi szeroko otwartymi oczami.
Chwilę mi zajęło ponowne zrozumienie tej sytuacji. Gwałtownie się podniosłam, tym razem już bez żadnych problemów i wydukałam cicho unikając jego spojrzenia:
- P-przepraszam.

< Słoneczko? ^^ Mam nadzieję, że wystarczające >

piątek, 16 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

Jeszcze przez kilka chwil głaskałem wronę, aż wreszcie podłożyłem dłoń pod jej nóżki, a gdy weszła na moje palce podrzuciłem ją do góry, by odleciała. Zwierze co prawda wzbiło się w powietrze, ale nie odleciało całkowicie, zaczęło tylko kołować nad naszymi głowami, kracząc.
Wstałem, po czym zacząłem otrzepywać się z piór. W ostatniej chwili złapałem maskę, która spadła mi z kolan. Czułem, że oddychanie nie jest już takie proste, ani też przyjemne, wiec na szybko wziąłem kilka oddechów przez filtr, by uspokoić obolałe płuca.
A ogólnie, siedzenie ciągle w jednym miejscu to nie było coś dla mnie.
- Może... Przejdziemy sie kawałek? - zaproponowałem cicho. Po krótkim namyśle dziewczyna się zgodziła.

Szliśmy parkową ścieżką, w ciszy, ja pół kroku za nią. Taka cisza wydawała się dość dziwna, szczególnie że gdzieś z niedalekiego-daleka słychać było szmer rozmów i śmiechy dzieci.
Dokładnie w chwili, gdy miałem się odezwać, naglę drogę przebiegła mysz, wyskakując z krzaków. Dokładniej mówiąc, skręciła prosto na nas i przemknęła w stronę drzewa. Za nią wyleciał kot, oczywiście większy niż ta mysz, a więc nie mający możliwości tak o prześlizgnąć się między nami, ani nawet wyhamować. Wpadł z rozpędem na Harę, drąc się w niebogłosy, i odpychając się od niej wszystkimi czterema łapami. Dziewczyna dodatkowo odskoczyła, potknęła się o moją nogę... I poleciała w tył. Automatycznie ją złapałem, robiąc krok w tył...
A za mną znalazł się kot, o którego ja się potknąłem...
I tak oboje polecieliśmy na ziemię.

< Haraa? Twoja kolej, twoja szansa >.> xD >

Od Hary CD Aurinko

Zaśmiałam się krótko, obserwując ciemnego ptaka. Zwierzę szarpało rękaw mojej bluzki, łaskocząc mnie przy tym lekko. Było to bardzo przyjemne uczucie. Jak dotąd żaden ptak nie znajdował się tak blisko mnie. A raczej NA mnie.
- Właśnie widzę. Jest piękna - zwróciłam się do niego. Posłał mi przelotne spojrzenie, po chwili kierując je spowrotem na ptaka. Zrobiłam to samo.
Zaczęłam krążyć palcem wskazującym po piórach na szyi wrony. Ta tylko patrzyła na to przekrzywiając główkę na bok. Po chwili podważyła swoim dziobem mój palec szczypiąc go lekko a następnie przenosząc na swój grzbiet. Gładziłam ptaka jeszcze przez chwilę, aż się nie znudził i uderzając mnie skrzydłami podleciał na kolana Auri'ego, od którego odleciały już prawie wszystkie upierzone stworzenia.

< Auri? Brak pomysłu >

Od Aurinko CD Haraa

- A, to... - potrząsnąłem głową. - To po prostu... Jest parę takich osób, które niezbyt za mną przepadają... Ale lubią rzucać kamieniami. Już się do tego przyzwyczaiłem, ale tym razem nie udało mi się tak do końca przed nimi uciec... No, takie życie. - wciąż z lekkim uśmiechem zacząłem głaskać małego pierzaka na mojej dłoni. Przez kilka chwil panowała cisza, którą nagle przerwało głośne kraczenie wrony, która z trzepotem wielkich skrzydeł usiadła na oparciu ławki, przerabiając inne ptaki. Musiałem się zaśmiać. Ten ptak był mi znajomy, często do mnie przylatywał. Za pierwszym, drugim razem nosił w dziobie zieloną wstążkę, aż wreszcie któregoś razu przywiązałem mu ją do nogi, z czego ptak chyba był zadowolony.
Wrona zrobiła "krok" i przeszła na moje ramię, a następnie zeskoczyła na moje kolana i zaczęła się przechadzać tam i spowrotem. Na końcu przeskoczyła na kolana Hary, i zaczęła ciągnąć ją za ubranie.
- Chyba cię lubi. - powiedziałem, a ptak spojrzał raz na mnie, raz na dziewczynę, a następnie znów zaczął zajmować się materiałem.

< Haraa? Pomysł wziął się z tego, że wrona siedziała na balkonie z zieloną wstążką w dziobie xD >

czwartek, 15 września 2016

Od Hary CD Aurinko

Zaśmiałam się cicho pod nosem, widząc jak uparte są małe ptaszki, które obsiadły chłopaka. Co chwilę podskakiwały, odlatywały i znowu przysiadały na jego ramieniu, głowie, czy gdziekolwiek chciały. Kłębowisko piór i skrzydeł. Szczególnie uparty wydawał mi się jeden z najmniejszych towarzyszy Auri'ego, który ciągle dziubał go w dłoń.
- Mogę się przysiąść? - spytałam się go. Rzucanie nożami postanowiłam zostawić na później.
- Jeśli tylko znajdziesz miejsce.
Na jego twarzy zagościł przyjazny uśmiech.
Podeszłam do ławki. Cześć ptaków odleciała przestraszona, a kilka z nich przesunęłam w stronę chłopaka. Kiedy usiadłam obok, te które odleciały ponownie "napadły" Auri'ego. Uśmiechnęłam się pod nosem na ten widok. Obserwowałam przez chwilę w ciszy, do momentu kiedy podniosłam oczy na jego twarz. Dopiero teraz zauważyłam czerwony ślad na górnej części jego policzka.
- Coś ci się stało? W twarz - uściśliłam widząc jego zdezorientowane spojrzenie i wskazałam miejsce pod swoim okiem. Mogłam nie zwrócić dostatecznej uwagi, jednak wczoraj tego nie miał.

< Aurinko? >

Od Aurinko CD Haraa

Na jej widok naturalnie się uśmiechnąłem.
- Haraa... - podniosłem dłoń i lekko jej pomachałem. Ptaszek mniejszy od moich palców przycupnął na moim kciuku i zaczął dziubać mnie w dłoń.
- Ptaków nic ode mnie nie odstrasza... - powiedziałem, a już moment później zakryłem wolną dłonią usta i zakaszlałem. Latające wszędzie pierze drażniło w nos. Zamachałem ręką, ptaszarnia wzbiła się w powietrze. Nie zdążyłem nawet wstać, a zwierzęta ponownie mnie osiadły.
- ...Hehe, a teraz nie mogę się od nich odpędzić. - ponownie posłałem dziewczynie uśmiech, taki trochę usprawiedliwiający, sam nie wiedziałem czemu.

< Haraa? Całkowity brak pomysłu :/ >

Od Hary CD Aurinko

Powolnym tempem kierowałam się w stronę parku. Pomimo wcześniej pory słońce mocno grzało. Cieszyło mnie, że zamieszkuję mało zaludnioną okolicę. Przynajmniej miałam cieszę i spokój, a w moim otoczeniu dochodziło do niewielu groźnych incydentów.
Gdy w końcu dotarłam do zielonej strefy drzew z ulgą schroniłam się w cieniu przed prażącym słońcem. Wydłużylam krok chcąc jak najszybciej dotrzeć do miejsca, w którym znajdowała się mata. Starsze panie spoglądały zniesmaczone na mój ubiór, krytykując także pomiędzy sobą dziewczyny nie noszące gorsetu i sukni. Zignorowałam je wzdychając ciężko, kiedy uświadomiłam sobie, że przed przyjazdem babci Resi będę musiała wcisnąć się w taki strój.
Przechodząc jedną ze ścieżek zarejestrowałam siedzącą na ławce osobę, wręcz pokrytą różnego gatunku ptakami, która gwizdała jakąś piosenkę. Szłam dalej, gdy dostrzegłam obok mężczyzny kapelusz dziwnie znajomy, oraz maskę. Zatrzymałam się w miejscu. Nagle jego wzrok podniósł się na mnie, a on sam uśmiechnął się w moją stronę, co odwzajemniam. Ledwo go poznałam. Auri...
- Cześć. Nie sądziłam, że właśnie tak wyglądasz bez tego ustrojstwa na twarzy - zwróciłam się do niego. Ciekawiło mnie, czy w ogóle pamięta nasze wczorajsze spotkanie, skoro mi samej z trudem przyszło go rozpoznać.

< Auri? >

środa, 14 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

Po kupieniu sobie śniadania i kubka czegoś gorącego do picia znowu siedziałem w parku. Najpierw tylko rzucałem ptakom okruszki, ale po kilku chwilach cała ławka na której siedziałem pełna była małych pierzastych stworzeń. Kilka z nich usiadło nawet na mojej głowie, na szczęście nie zostawiały na mnie żadnych "plamek".
Jakoś tak, zwierzęta nigdy się sie mnie nie bały. Nawet gdy ktoś chciał poszczuć mnie psem kończyło się na tym, że pies biegł do mnie merdając ogonem.
Nagle kichnąłem. Ptaszarnia nawet nie drgnęła, ale od ich głośnego świergotania aż bolały uszy.
Zdjąłem maskę i położyłem ją sobie na kolanach. Zacząłem gwizdać, na tyle na ile pozwalało mi na to drapanie w gardle. Ludzie odwracali się i spoglądali na mnie z niedowierzaniem.
Nagle kolejny ptak wylądował na moim kapeluszu, przez co nakrycie głowy przechyliło się i spadło na ławkę obok. Zaśmiałem się cicho.
< Haraa? >

Od Hary CD Aurinko

Obudziłam się rankiem, kiedy słońce było jeszcze nisko nad horyzontem. Ostatnio często budziłam się tak wcześnie, a potem nie mogłam zasnąć. Wszystko wskazywało na to, że tak będzie także dzisiaj. Obróciłem się jeszcze na bok, podwijając do siebie nogi i przycisnęłam do twarzy poduszkę, próbując przywołać na powrót zmęczenie. Jednak nic z tego. Leżałam tak jeszcze kilka minut, a może i pół godziny, pomiędzy snem a jawą, aż usłyszałam trzaśnięcie drzwiami na parterze. Matka i ojczym musieli wyjść już do pracy. 
Zrezygnowana podniosłam się z posłania. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się w szary, luźny strój i zeszłam po schodach do kuchni. Zjadając na śniadanie płatki na mleku rozmyślałam co będę robić przez cały dzień. Rodzice zabronili mi gdziekolwiek dzisiaj wychodzić, między innymi przez to jak późno wczoraj wróciłam. Chcieli żebym była w domu zanim przyjedzie babcia. Nie miałam jednak ochoty siedzieć i nic nie robić. Mogłam poczytać jakieś książki, jednak brakowało mi na to humoru. Rodzice kończą dzisiaj pracę wcześniej niż zwykle, ale napewno zdążyłabym wrócić do domu przed nimi, nie? Czułam nieodpartą chęć by znów porzucać nożami. Wyładować przy tym moją frustrację i złość. Wzruszając ramionami na zakaz rodziców opuściłam dom. 



< Auri? Haraa rebel, nie słucha rodziców xD >

Od Aurinko CD Haraa

Gdy dziewczyna sobie poszła ruszyłem na ten taki mój codzienny "spacer". Kupiłem coś do jedzenia, pochodziłem sobie po mieście, poszedłem też nad rzekę, by posiedzieć sobie na kamieniu na brzegu. Wszystko było niby dobrze, ale gdy wróciłem do miasta, po raz kolejny trafiłem na moich "niemiłych znajomych". Była to grupka wyrostków, która się na mnie uwzięła.
Tym razem dowiedziałem się o ich obecności w ten sposób, że poczułem mocne uderzenie w twarz. Jak się okazało, któryś wykazał się celną ręką i trafił kamieniem prosto przestrzeń między kapeluszem a maską. Gdy dotknąłem palcami miejsca uderzenia zorientowałem się, że na policzku, obok zewnętrznego kącika prawego oka mam dość bolesną i mocno krwawiącą ranę.
Nie zdąrzyłem jednak nawet się namyślić, usłyszałem okrzyki i wyzwiska. Moi prześladowcy biegli w moim kierunku, więc musiałem jak najszybciej się gdzieś ukryć.
Rzuciłem się biegem w stronę rzeki. Podążali za mną. Udało mi się uciec dopiero, gdy wskoczyłem do lodowatej wody.

A następnego ranka zacząłem kichać.

< Haraa? ^^ >

wtorek, 13 września 2016

Od Hary CD Aurinko

Mruknęłam zamyślona:
- Rozumiem... 
Chciałam jeszcze o coś spytać jednak spoglądając w ciemniejący nieboskłon zdałam sobie sprawę, z tego, że zbyt dużo czasu już tu spędziłam. Musiałam tu spędzić ze trzy godziny, albo i więcej. Zrobiłam wielkie oczy. W domu czeka mnie ochrzan, jak nic. 
- Przepraszam, ale muszę już iść. To cześć! - krzyknęłam na pożegnanie. 
Czym prędzej pognałam w stronę wyjścia, mając deskę w ręce. Kiedy dotarłam do ulicy zaczęłam na niej jechać, by choć minimalnie przyspieszyć powrót do domu. Po niecałych dziesięciu minutach znalazłam się przed ciemnobrązową bramą. Chwyciłam deskę w rękę i przekroczyłam furtkę. Na powitanie usłyszałam krzyk matki dochodzący z pokoju rodziców, jednakże szybko zbliżający się w moją stronę:
- Co ty sobie wyobrażasz?! Wychodzisz z domu i nie raczysz nikogo poinformować o tym gdzie się wybierasz i kiedy wrócisz. Jeszcze raz coś takiego..! - zaczęła się wydzierać, a ja stałam w holu starając się nie wybuchnąć i ją ignorować. Po chwili mruknęłam tylko na potwierdzenie jakiś jej słów i skierowałam się do mojego pokoju na pierwszym piętrze. 
Usłyszałam jeszcze jak ojczym mówi, że jutro wieczorem ma przyjechać do nas jego matka - babcia Resia - jak na nią wołałam gdy byłam jeszcze młoda i miałam inny światopogląd. Gwałtownie otworzyłam drzwi pokoju i zbiegłam zdenerwowana po schodach. 
***
Siedziałam na parapecie w moim pokoju próbując ochłonąć po sprzeczce. Babcia miała spędzić u nas tydzień. Oszaleję w tym czasie. To wręcz pewne. Chociaż... skoro jak dotąd jestem w miarę normalna to może i to dam radę znieść. Resilla, jak brzmi jej pełne imię, rzadko zapowiada nam swoje wizyty. Zazwyczaj nagle się pojawia i zostaje jak długo zechce. Pochodzi z dużej rodziny o bogatych korzeniach dlatego też bardzo ceni sobie tradycję. Uwielbia dzieci, jednak jeszcze bardziej kocha być swatką. Uważa, że za mąż powinny być wydawane już dwunastoletnie dziewczyny. Jakimś żartem jest natomiast, że moja matka zdaje się coraz bardziej przejmować jej poglądy. Staje się też coraz bardziej podoba do swojego męża, który bardzo przypomina z charakteru Babunię. Mają praktycznie takie same poglądy i obydwoje od kiedy tylko pamiętam, zawsze szydzili z innych ras niż ludzkiej. Moje geny zawsze były przemilczane. Próbowano zatuszować moje pochodzenie, jakby wstydzili się mojego daru. Tego jednego, o którym wiedzieli. O wizjach nigdy się nie dowiedzieli. Nie lubiłam rozmawiać o tych snach. Zawsze było w nich coś przerażającego. Potrafiłam odróżnić je od zwyczajnych koszmarów. Te wizje były realniejsze. 
Kiedy babcia przyjedzie znowu się zacznie... Ciągle będzie gadala o zamążpójściu i bachorach. Razem z matką będzie próbowała mnie namówić żebym znalazła sobie wreszcie faceta. Rodzice myślą, że tym razem im się uda... 
Wyglądając przez okno na gwiazdy i półksiężyc przypomniałam sobie park i chłopaka, którego tam dzisiaj spotkałam. Auri... Nie wiem czemu ale skojarzył mi się z książką, którą kiedyś czytałam. Zdarzenia toczyły się na planecie zwanej Ziemią, gdzie oprócz zwierząt i roślin żyli tylko zwykli ludzie. Mieli różne barwy skóry, ale nie istniały u nich wampiry, wilkołaki, magowie czy jakiejkolwiek inne gatunki. Tylko człowiek. Ich technologia była rozwinięta bardziej od naszej. Za przyciśnięciem jednego guzika mogli zniszczyć sporą część swojego świata, używając czegoś, co w książce zostało nazwane bombą atomową. Sama nie wiem czemu w ogóle pomyślałam o chłopaku. Czasem tak miałam, że wspominałam osoby, które spotkałam w ciągu całego dnia, jenak zwykle po prostu o nich zapominałam. 



< Słoneczko? ^^ A co tam u Auri'ego? >

Od Aurinko CD Haraa

Nigdy nie wstydziłem się siebie, czy swojej "zdolności", więc bez problemu mogłem powiedzieć o tym nawet ledwo co poznanej osobie.
- Żeby łatwiej było mi oddychać. - powiedziałem prosto. Widziałem jednak że chyba nie do końca zrozumiała co miałem na myśli. - Dla mnie jest tu za dużo tlenu, oddycham wszystkim innym, a tlen "tworzę". - postarałem się to jakoś wytłumaczyć.
Ta moja zdolność mogła być przydatna, ale naprawdę, zbyt długie oddychanie bez maski było trudne. Nie niemożliwe, ale nawet bolesne.
Nagle na myśl wpadło mi pasujące określenie.
- Ja taka roślina. - oznajmiłem, z uśmiechem lekko poprawiając kapelusz.

< Haraa? >

Od Hary CD Aurinko

Spojrzałam zmieszana w oczy chłopaka. Były jedynym punktem zaczepienia. Kiedy byłam daleko myślałam, że to jakiś facet po czterdziestce, ale teraz dałabym mu najwyżej dwadzieścia cztery lata. 
- Nie - powiedziałam cicho - Nie wydaje mi się zresztą żebym miała do tego powód. W końcu, nie jesteś chyba potworem, ani nie wyglądasz mi na jakiegoś pedofila, prawda? Czy tylko mi się wydaje, a tak naprawdę jesteś szalonym psychopatą, próbującym ukrywać się w społeczeństwie i starannie wybierasz swoje ofiary? - spytałam z nikłym uśmiechem. Właściwie to rzeczywiście mogła być i taka opcja. Nigdy nic niewiadomo. 
- Nie. 
Zaśmiał się cicho, a jego oczy były radosne. 
Hmm, więc opcja z psychopatą jest praktycznie w stu procentach chybiona. Dobrze wiedzieć. 
- Dlaczego zakładasz tą maskę? - spytałam szczerze zaciekawiona. 


< Auri? ^^ >

Od Aurinko CD Haraa

Zamrugałem, zdziwiony. Nie uciekała, nie krzyczała... Nawet się przedstawiła!
Na moją twarz naturalnie wpłynął uśmiech. Raczej nie był widoczny przez maskę, ale na pewno w oczach. Nie umiem ukrywać uczuć...
Wstałem szybko o własnych siłach i również się przedstawiłem.
- Jestem Auri. - wyprostowałem się, splatając palce za plecami. Widziałem, że dziewczyna wcześniej zawahała się co do podania ręki, więc wolałem się też tak tego trzymać. Musiałem jednak zadać to pytanie, które mnie teraz tak bardzo interesowało...
- Ty nie... Boisz się, nie brzydzisz... Mnie...? Nie uciekasz? - udało mi się wreszcie pozbierać słowa i postawić to mimo wszystko trudne dla mnie pytanie. Sama ta myśl pozbawiała mnie uśmiechu.

< Haraa? Czo odpowiesz? x3 >

Od Hary CD Aurinko

Kiedy osobnik zaczął niepohamowanie kaszleć, mój zaciekawiony wzrok odrazu na nim spoczął. Wyglądał jakby się dusił a jego twarz przybrała lekko zaczerwienioną barwę. Wysoki przedstawiciel płci przeciwnej, pochylił się po swój kapelusz i założył go na czaszkę przykrywając przy tym sporą część swoich czarnawych włosów. Po chwili zrobił coś czego się nie spodziewałam. Odepchnął się mocno od lodu i przejechał po nim aż do krawędzi ścieżki, łapiąc w dłoń dziwny, ciemny przedmiot, nerwowo przykładając go do swojej twarzy i próbując go umocować. Dopiero kiedy w końcu mu się to udało, zorientowałam się, że ową rzeczą jest maska. Miała dziwny kształt i wygląd, co mnie zmyliło. Pierwszy raz widziałam taką skorupę na twarz. 
Wstałam ostrożnie przechodząc kilka kroków w stronę mężczyzny po oszronionej nawierzchni, jednak po chwili przystanęłam w miejscu. Miałam ogromną ochotę zapaść się pod ziemię lub zwyczajnie uciec. Udało mi się jednak przełamać i przykucnęłam obok nieznajomego odstawiając deskę na trawę. 
— Wszystko w porządku? — spytałam przyglądając się jego twarzy ponad maską. 
Miał niebywale czarne oczy, którymi patrzył wprost na mnie. Czułam się przez to dosyć niezręcznie. Dodatkowo ta maska i kapelusz zasłaniały mu praktycznie całą twarz, pokrywając to, co widoczne w cieniu. Spotkałam najróżniejszych, dziwnie wyglądających ludzi, dlatego jego wygląd nie zrobił na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia. Ale jakieś jednak zrobił. 
Przedstawiłam się wyciągając w jego stronę dłoń:
— Jestem Haraa — nim zdążył uścisnąć mi rękę szybko zwinęłam palce w pięści, zdając sobie sprawę z tego, że zapewne są przejmująco zimne. Jak zwykle. 
Ludzie nie przepadają za zimnym dotykiem. Pomimo to ja bardzo lubiłam moją przypadłość. Była dla mnie przyjemna. I pozwalała mi znęcać się czasem nad bliskimi znajomymi, kiedy tylko dotknęłam ich choćby dwoma palcami w kark. 




< Aurinko? Co wymyślisz dalej? XD >

niedziela, 11 września 2016

Od Aurinko CD Haraa

Taki "atak" mnie zaskoczył. Nie zdąrzyłem odskoczyć i twardo wylądowałem na plecach.
- Przepraszam. - usłyszałem, gdy próbowałem się podnieść.
- N-nie szkodzi... - wyjąkałem, i jakoś udało mi się wstać. Zacząłem rozglądać się za kapeluszem. Leżał tuż obok mnie, ale przy próbie schylenia się po niego po raz kolejny poślizgnąłem się i jak długi padłem, tym razem na twarz.
- Waaaah! - jakoś tak wydałem z siebie dziwny dźwięk. Przy uderzeniu spadła mi maska, i prześlizgnęła się po lodzie aż na na kawałek niezmrożonego terenu. Gwałtownie zaciągnąłem powietrza, co doprowadziło mnie do ucisku w płucach i kaszlu.
W tej chwili mogłem sięgnąć tylko po kapelusz. Nałożyłem go na głowę i nawet nie próbowałem wstać, bo wiedziałem, że to nic nie da. Przyszło mi jednak na myśl coś, co podziałało. Po prostu odetchnąłem się od lodu i przejechałem ten kawałeczek na brzuchu.
- Mam cię! - zawołałem cicho, ale radośnie. Zsunąłem się z lodu i usiadłem po turecku, by zamocować maskę.

< Haraa? Meh, jak chodzi o błędy, to chyba raczej ja się muszę pilnować xD >

Od Hary CD Aurinko

Gdy odwróciłam się po raz kolejny zauważyłam jak jedyny człowiek, który jeszcze szedł za mną, skręca w jakąś inną ścieżkę. Był ubrany w jakiś ciemny strój, ale ze względu na powoli ciemniejące niebo i dużą ilość cieni padających od drzew nie byłam w stanie przyjrzeć mu się dokładniej. Zwolniłam kroku uspokajając oddech i przystanęłam na chwilę by położyć deskę na asfalcie oraz zacząć na niej jechać dalej. Pomimo tego, że ten park znajdował się na obrzeżach miasta, był całkiem sporych rozmiarów, a jakby mieć jeszcze słabą orientację w terenie można byłoby się w nim pogubić. 
Przejechałam kilka kolejnych alejek objeżdżając wreszcie to kółeczko, które zaczęłam robić i trafiłam na jedno z częściej odwiedzanych przez ludzi miejsce. Napewno spory wpływ miały na to znajdujące się tutaj budki z jedzeniem, plac zabaw oraz niewielkie jezioro, na którym często były różne atrakcje dla małych dzieci. Straciłam na chwilę czujność co mocno się na mnie odbiło. Tuż przedemną przebiegł nagle czyjś pies, a zaraz za nim jego właściciel. Mało brakowało, żebym w któregoś nie wjechała, jednak gwałtownie skręciłam w bok, zjeżdżając przy tym w jakiegoś kamienia. Deska się zachwiała a ja straciłam równowagę i poleciałam na ziemię obok niej, zarywając tyłkiem o jakiś piasek. W tamtej sekundzie poczułam też ostre mrowienie w rękach i nim zdążyłam zareagować, wystrzelił z nich promieniście błękitny lód, który osiadł na części ścieżki i przymroził skrawek trawy. Usłyszałam czyjeś buty ślizgające się po nowej nawierzchni i trzask towarzyszący upadaniu. Syknęłam cicho mrużąc przy tym zmieszana powieki oraz marszcząc brwi i czoło. Spojrzałam na wypadek, który spowodowałam i rozejrzałam się przy tym dookoła zastanawiając się, czy ktoś jeszcze oprócz mojej "ofiary" widział to zdarzenie. Na lodzie (który rozpuszczał się wolniej niż ten naturalny) leżał, jak się domyśliła, mężczyzna. Kilka centymetrów od niego znajdował się czarny kapelusz, a na twarzy miał nałożone coś dziwnego, czego z tej odległości nie potrafiła rozpoznać. 
— Przepraszam — Powiedziała dość nieśmiało, kiedy próbował się podnieść i sama stanęłam na nogi. 


[Aurinko? ^^ Moje też takie... mdłe. Jak są jakieś błędy to przepraszam]

Od Aurinko CD Haraa

Obudziłem się jakiś taki strasznie przymulony. Podniosłem się z ziemi i otrzepałem z trawy czy czegoś tam. Poprawiłem kapelusz, naciskając go mocniej aż na oczy, a momencik później znowu go uniosłem i użyłem jako wachlarza. Było mi trochę gorąco.
Powoli się podniosłem, biorąc głęboki wdech. Filtr maski aż zasyczał.
Eh, trzeba iść coś sobie kupić do jedzenia, kasy jeszcze ileś tam miałem, więc powinno być dobrze.
Ruszyłem w kierunku miasta, chyba. Wciąż byłem tak zaspany, że aż się kiwałem. Ledwo zauważyłem że ktoś chyba przede mną uciekał. Szkoda... Ale nic na to nie poradzę... Mogę tylko iść dalej...
Idąc dalej mruczałem pod nosem coś o tym jak bardzo chciało mi się spać.

< Haraa? Chłam, po prostu chłam... >

Nowa Postać - Aurinko


Zjadłoby się... Cuś słodkiego...


Imię i nazwisko: Aurinko

Pseudonim: Auri

Płeć: Mężczyzna, przynajmniej na to wygląda...

Wiek: Uhh... Koło dwudziestki, chyba

Rasa: Mutant Labolatoryjny

Charakter: Auri jest świetnym przykładem, że wygląd może mylić. Zazwyczaj pierwsze myśli innych, gdy go zobaczą, to coś w stylu "Uaaaah, potwór, uciekać!" lub coś podobnego. Tak naprawdę to taka miła, radosna istotka, tak jak jego imię. Bo, mimo babskiego brzmienia, Aurinko znaczy "Słońce". Nigdy raczej by nikogo nie skrzywdził, już raczej wolałby dać się posiekać, żeby komuś pomóc, więc... Drodzy nieznani znajomi, nie uciekajcie przed nim...
Chociaż, czasem potrafi wpaść w niezłą melancholię, prawie depresję...

Zainteresowania: Słodycze...

Motto: Memento Mori

Lęki: Tak, naprawdę, boi się odrzucenia, a jednocześnie trochę boi się ludzi...

Orientacja: Kij tylko wie... Nigdy takich uczuć nie miał...

Partner: Nie...

Aparycja: No więc, Auri jest sporą osobą, jeśli chodzi o wzrost. Włosy ma raczej czarne, z takim lekkim srebrnym odcieniem. Oczy czasem wyglądają na caaałkiem czarne, no i czarne są.... Najszybciej można powiedzieć, że to taki chudy, ale nie za bardzo, chłoptaś, który ma tam trochę tych mięśni, ale też nie za dużo. Jeśli chodzi o bliższy opis jego twarzy, to po co, skoro i tak zazwyczaj ma... No tak! Nie ma to jak zapomnieć napisać o masce. No więc, nosi maskę, taką jakby gazową, ale tak naprawdę jest to maska oddzielająca tlen od azotu i dwutlenku węgla.... Czemu tak jest, to chyba nie należy do tej zakładki... Pewnie będzie coś później.
O, jeśli chodzi o jego twarz, to nie jest raczej zbyt brzydki, może nawet ładny.
Ano! Jeszcze jego kapelutek. Taki klasyczny, czarno biały. Widzisz go bez kapelutka? Zapisać kredą w kominie, święto...


Umiejętności: No więc, tu można napisać coś o masce. Auri oddycha nie tlenem, a Azotem i Dwutlenkiem Węgla, a wydycha Tlen... Praktyczne, nie?

Broń: Maska potrafi być ciężka, więc jak ją ściągnie i się zamachnie, to zwiewaj

Miejsce Zamieszkania: Po co komu? Łażenie po okolicy i spanie pod gołym niebem jest ciekawsze.

Historia: Spróbujmy napisać to szybko:
  1. "Urodził" się w próbówce.
  2. Ktoś, kto go stworzył, chciał zrobić z niego Maszynę produkującą Truciznę w powietrzu
  3. Skończyło się na tym, że "Maszyna" tworzył tlen, co wcale nie było celem.
  4. Do tego okazało się, że coś, co miało być mordercze, jest milutkie jak mały kociak.
  5. No to srrruuuu go na ulicę.
  6. I tak se tera żyje ^^


Rodzina: Ten ktuś kto go wywalił, ale kto to, ni wiadomo....

Inne Informacje: Chcesz go przekabacić? Daj mu cukierka. Będziesz jego bogiem.

Inne Zdjęcia:




Autor: Jestem sernikiem lubiącym molestować pewnego łosia. Więcej nie musisz wiedzieć.

Tłumacz