poniedziałek, 30 listopada 2015

Od Satoru CD Carmelle

Postanowiłem zawitać do domu dawnej kochanki. Byłem w tym mieście dziewięć lat temu, a od dziesięciu jej nie widziałem. Przenieśli arenę do innego miejsca, a skoro miałem zadanie to dlaczego miałbym nie zajrzeć? Może zaszalejemy jak za dawnych czasów. Wszedłem pewnie do środka (czyli jak zwykle) - Carmelle nie zmieniła zamków. Rozejrzałem się po odświeżonym pomieszczeniu, a po chwili zobaczyłem Carmelka, lecz nie była sama. U jej stóp klęczał mały chłopiec. Zarzuciłem torbę przez ramię i oparłem się o framugę drzwi. Zaczesałem włosy do tyłu i powiedziałem:
- Dużo się zmieniło od mojej ostatniej wizyty, jak widać.
Uśmiechnąłem się...

< Carmelle? >

niedziela, 29 listopada 2015

Od Petera CD Mai

Popatrzyłem na dziewczynę zdezorientowany.
~ No i co zrobisz teraz geniuszu?- Zapytałem sam siebie w myślach. Nie mogę jechać z nią, z drugiej strony nie mogę zawrócić.
Usiadłem obok dziewczyny i objąłem ją ramieniem co dziwne Mai lekko zadrżała, ale nie odskoczyła jak zawsze.
Nagle machina się zatrzymała. Włączyły się światła. Mai jakby obudziła się ze snu. Spojrzała na mnie - tym razem przytomnie i powiedziała - Musimy uciekać.
- Gdzie?- Wyszeptałem. Nim zdążyliśmy się obejrzeć podłoga się pod nami zapadła a my sami wylądowaliśmy w jakimś dziwnym labiryncie :



< Mai?>

Odeszli

Touka Kirishima

Decyzja właścicielki

Odrzuceni

Elizabeth Lockharte
Decyzja właścicielki

Michael Nathaniel Varkilion 

Decyzja właścicielki

Od Joe CD Leonardo

Pędziłem do domu na złamanie karku. Wbiegłem do góry na poszukiwanie Alex. Siedziała w swoim pokoju, czyszcząc broń. Padłem na kolana, a czerwonowłosa wstała i podeszła do mnie. Klęknęła koło mnie, pogładziła po włosach i zapytała:
- Co się stało, Joe?
Spojrzałem na nią, a łzy jeszcze bardziej zaczęły wylewać się z moich oczu. Przytuliła mnie i zaczęła gładzić po głowie. Nie wiedziałem, że Alex potrafi być łagodna. Prawdopodobnie coś się stało, jednak wtedy się tym nie przejmowałem. Położyłem głowę na jej kolanach, a łzy kapały na jej nogi. Zapytała ponownie, dalej łagodnie:
- Co się stało, Joe?
- Ktoś go porwał... Znalazłem tylko ślady... Alex muszę go znaleźć, Alex naprawdę muszę... Chodźmy od razu, proszę...
- Poczekaj. Pomyśl racjonalnie, w dwójkę sobie nie poradzimy. Wieczorem będzie Tom, możemy go poprosić oraz jego watahę o pomoc... Chodź, zrobię ci kakao, a później się przygotujemy i pójdziemy go szukać.
Wstała i pomogła mi wstać. Podtrzymała mnie za ramię i ruszyliśmy do kuchni. Usiadłem na krześle przy stole, a Alex przykryła mnie kocem. Ruszyła do pieca i rozpaliła ogień. Postawiła mleko w garnku na piecu i zaczęła trzeć owoc kakaowca. Po chwili mleko było ciepłe, a ona wrzuciła proszek kakao do mleka. Później przelała napar do kubka i podała mi go. Otarłem już zaschnięte łzy z policzka i zacząłem pić napój...
***
Po paru godzinach ktoś zjawił się w drzwiach, słyszałem kroki. Podniosłem się z kanapy w kuchni i spojrzałem na bruneta. Trzymał w dłoni jakąś torbę i spojrzał na chwilę na mnie, a później na Alex. Czerwonowłosa wstała z krzesła i podeszła do przystojnego chłopaka. Domyśliłem się, że to Tom. On nawet nie czekając na reakcję Alex, przytulił ją. Ona nie zareagowała, stała jak kołek. Po chwili chłopak spojrzał na mnie i zapytał elfki:
- To ukochany Leonardo?
- Tak, to Joe.
Podszedł do mnie i podał mi dłoń. Uśmiechnął się lekko i powiedział:
- Cześć! Jestem Tom.
- Joe. - Zarumieniłem się i spojrzałem na Alex błagającym spojrzeniem, mówiącym "Alex zabij mnie". Dziewczyna podeszła do mnie i trzasnęła mnie z liścia w twarz. Powiedziałem cicho:
- Dzięki.
Tom spojrzał na nas, podnosząc jedną brew do góry i powiedział:
- Dooobraa, wolę nie wnikać.
- No, lepiej nie wnikaj... - Odparła Alex. - Tom, możesz nam pomóc szukać Leosia? Przydałaby nam się pomoc twojej watahy.
- Mogę pomóc... Od czterech miesięcy się nie widzieliśmy, miałem nadzieję, że coś porobimy razem.
- Tom! Życie Leo jest ważne - i walnęła go w twarz z całej siły. Odeszła do łazienki.
Dźgnąłem palcem Toma i zapytałem:
- Ona tak zawsze z tym biciem?
- A żebyś wiedział, że tak. Znam ją od dzieciństwa i zawsze taka była... Znaczy odkąd skończyła trzynaście lat to stała się bardziej zamknięta w sobie i stała się wredniejsza. Za to bardziej się wszystkim przejmuje, choć może tego nie widać... Musiała bardzo polubić Leosia, bo widać, że bardzo się tym przejęła.
- Też to zauważyłem... Jak przyszedłem to była łagodna i delikatna, znam ją od dawna, ale pierwszy raz widziałem, by była taka spokojna i... Miła.
- Gdy go znajdziemy to wróci do tego co było wcześniej... Jeśli coś, by się stało będzie bardzo się obwiniać i zniknie na długo, już kilka razy tak było. Raz zniknęła na pół roku... - Zwiesił głowę. - Pokłóciliśmy się wtedy, Alex poprosiła mnie o pomoc i nie pomogłem... Sama poszła ratować swoją znajomą. Dziewczyna umarła, a Alex... Wróciła ledwo żywa. Dwa tygodnie były nerwowe, bo nie wiedzieliśmy, czy przeżyję. Gdy już się pozbierała to spakowała swoje rzeczy i uciekła. Przez czas zbierania się nie odzywała się do nikogo.
Usłyszałem uderzanie psich łap o podłogę i zobaczyłem owczarka i labradora. Oczy owczarka rozszerzyły się i pobiegł w stronę Toma, rzucając się na niego. Teraz owczarek zachowywał się jak labrador. Tom zaczął się śmiać i powiedział:
- Hera... Też się stęskniłem. - Przytulił się do szyi psa. Labrador spojrzał na owczarka i również rzucił się rozradowany na chłopaka. - Nowy towarzysz Ax, tak?
- Tak Tom, musiałam zapuścić pustkę, bo mnie olałeś, idioto! - Powiedziała.
- Nie musisz mnie uświadamiać, że jestem idiotą. Doskonale to wiem. - Wyszczerzył się do niej.
- Chcesz dostać w papę?
- Oczywiście!
Alex zaczęła biec w stronę wilkołaka, a ten szybko się zwinął i pobiegł za stół. Elfka goniła go, a ten tylko uciekał wokół stołu, pokazując jej język. Alex wskoczyła na stół i chciała złapać go z kołnierz, lecz ten tylko pobiegł za nią i złapał ją w talii. Ściągnął ze stołu i zaczął się kręcić wokół własnej osi. Ognistowłosa próbowała wyrwać się z jego objęć, lecz się to nie udało. Gdy Tom się zatrzymał, śmiejąc się, ona wykorzystała to i kopnęła go w kolano, aż ten upadł na ziemię. Stanęła nad nim i powiedziała:
- Widzisz? Trzeba było mnie nie uczyć samoobrony.
- Tak, trzeba było cię nie uczyć.
Podała mu dłoń i pomogła mu wstać. Spojrzała na mnie i powiedziała:
- Dobra, idę się zbierać, przygotuję swoje rzeczy, a ty Tom przekaż informacje swojej watasze, w końcu praktycznie wszyscy powinni się ciebie słychać, jesteś betą. Prawie alfą.
- Mówiłem, że nie chcę być alfą, nie nadaję się na osobę wyznaczającą zadania i która odpowiedzialna jest za wszystko i za wszystkich.
Alex bez żadnego słowa ruszyła do swojego pokoju. Tom najwyraźniej przesyłał informacje telepatycznie do swojej watahy. Po pewnym czasie zebraliśmy się przed drzwiami wejściowymi. Alex zbiegła ze schodów i wyszliśmy na zewnątrz. Przed domem stała cała wataha Toma. Zmieniłem się w wilka i podszedłem do któregoś z wilków. Zapytałem:
- Wyczuliście tutaj parę obcych wilków?
- Parę nie, lecz jedną wilczycę.
- Dziękuję za informacje.
Podbiegłem do Alex i zapytałem:
- Kto się zaopiekuje Ru?
- Layla chodź tu! - Krzyknął Tom jeszcze w postaci człowieka. Po chwili zjawiła się czarna wilczyca. - Zmień się w człowieka i pilnuj dziewczynki, która śpi u góry. W razie niebezpieczeństwa wezwij mnie, dobra? Dzięki.
Brunet zmienił się w czarnego wilka z brązowymi oczami. Czułem się mały w porównaniu do tej watahy. Alex trzymała ubranie Leosia. Tom powiedział telepatycznie do mnie:
- Prowadź!
Zacząłem biec w kierunku pomostu. Po trzech minutach byliśmy na miejscu. Zdziwiłem się, że Alex dotrzymywała tempa watasze. Wilki zaczęły węszyć, a ja wraz z nimi. Gdy żadne z nich nie wyczuły tropu dziewczyny, ani trytona, elfka dała do powąchania materiał jego ubrania. Tom rozdzielił watahę na grupki i rozdał im zadania. Usiadłem na ziemi i spuściłem łeb. Alex podeszła do mnie i powiedziała:
- Nie poddawaj się, jeśli się poddasz dostaniesz po głowie. Nie wolno ci się poddać znajdziemy go...

< Leonardo? Masz coś do powiedzenia? >

Od Ashley'a CD Imaizumi

Na początku czułem się trochę niepewnie podczas tej rozmowy, ale powoli się wciągałem. Rozmawialiśmy o malowaniu i szkicowaniu, Bell ponownie pochwalił moją pracę słysząc, że rysowałem może dwa, trzy razy w ciągu całego mojego życia. Na szczęście nie pytał jednak, dlaczego. Jakoś nie miałem ochoty nikomu mówić o mojej przeszłości, przynajmniej na razie.
Tak jak się spodziewałem, po jakimś czasie zabrakło mi tematu do rozmowy. Nie wiedziałem już co powiedzieć, więc jedynie stałem i przysłuchiwałem sie rozmowie Imaizumi i Bell'a, pragnąc zapaść się pod ziemię.

< Imaizumi? Może całą rodzinę zastępczą skołuj? XD >

Od Imaizumi CD Ashley

Wyszło mu genialnie. Oczywiście, rysunek nie wyglądał zupełnie tak samo jak w rzeczywistości, ale taka wersja nawet bardziej mi się podobała. Zamachałam ogonem na znak aprobaty.
– Chyba jej się podoba. Pokażesz? – spytał rysownik. Ash wręczył mu kartkę, którą mężczyzna oglądał przez chwilę z jedną brwią uniesioną.
– Całkiem nieźle. – mruknął wreszcie lekko zachmurzony, ale później żartobliwym tonem dodał: – Chyba nie zamierzasz robić mi konkurencji?
Gdy zmieszany Ash zaprzeczył, mężczyzna roześmiał się.
– Tak w ogóle, to Bell jestem. A ty i twój towarzysz jak się nazywacie?
– Ash... Ja jestem Ashley, a to Imaizumi. – odpowiedział Ash, zacinając się na początku.
– Imuś... A ile ma lat?
Ash spohrzał na mnie zmieszany, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Skinęłam delikatnie łbem.
– Chyba 17.
– Tak dużo? To już byłaby stara psinka – zaśmiał się Pan Bell Rysownik.
– Sam jesteś stary. – mruknęłam i stanęłam przed nim w ludzkiej postaci.
– Ah, animag! Może to zabrzmieć głupio, ale pierwszy raz jakiegoś widzę.
– Wiem coś o tym. – mruknął Ash pod nosem, czego rysownik najwyraźniej nie usłyszał.

< Ashley? Znalazłam ci dziadka xD >

sobota, 28 listopada 2015

Od Ashley'a CD Imaizumi

Starałem się narysować ją jak najdokładniej. Nie było to trudne. Po prostu prowadziłem ołówek po kartce zgodnie z tym, co widziało moje oko. Cały pierwszy szkic zajął mi jakieś 7 minut, potem zacząłem dodawać delikatne kreski jako sierść i je rozmazywać. Na samym końcu uzupełniłem co mocniejsze szczegóły i dorysowałem fragmenty ziemi, na której siedziała.
Gdy skończyłem uśmiechnąłem się lekko, po czym przykucnąłem i odwróciłem arkusz do niej.

< Imaizumi? >

piątek, 27 listopada 2015

Od Imaizumi CD Ashley

- To w takim razie ja powiem, że lat mam 17. – odpowiedziałam. – Ej, a umiesz rysować? Mi nigdy nie wychodziło…
- Chyba tak… Nie jestem pewien. – Ashley mruknął niepewnie.
- To może narysujesz coś dla mnie? – spytałam. – Albo jeszcze lepiej: mnie? Rysowałeś kiedyś takiego wilczego kurdupla z wiewiórczym ogonem? Pewnie nie!
- Ale nie mam kartki ani ołówka.
- Spoko, pan… Em, nie wiem jak on się nazywa, ale pewnie ci pożyczy.
Zmieniłam się z powrotem w człowieka i zaczęłam biec w stronę ulicy ze sklepami. Ashley biegł za mną, dysząc głośno. Ja byłam przyzwyczajona do biegu zarówno w postaci ludzkiej, jak i wilczej, więc nie miałam z tym żadnych problemów. Po jakimś czasie dotarłam do celu i zobaczyłam na końcu uliczki jakiegoś faceta siedzącego na krzesełku i rysującego portrety. Ponownie zmieniłam się w wilczka i podeszłam do niego. Facet zaczął mnie głaskać, a w międzyczasie przybył Ashley.
- To twój pies? Jest bardzo miły. – stwierdził mężczyzna od portretów.
- To jest… - Ashley próbował wytłumaczyć, ale przerwałam mu głośnym, wymownym szczeknięciem.
- Czasem tu przychodzi. Rysowałem ją parę razy. Może chciałbyś swój portret? – zanim facet zdążył dokończyć zdanie, wyjęłam mu ołówek z dłoni i rzuciłam pod nogi Ashleya. Ten westchnął, a facet się zaśmiał.
- Najwyraźniej chce, żebyś to ty coś narysował. Masz, spróbuj. – stwierdził wręczając Ashleyowi blok papieru. Ashley znów westchnął i spojrzał na mnie wymownie, ale wziął papier i ołówek i zaczął rysować.

<Ashley? Tsumimasen, czy jak to się pisało XD>

Od Carmelle do Satoru (nowa historia) 

Obudził mnie Słodziak z taca jedzenia. 
- A to nie mamy powinny gotować?- spytałam się go chociaż wiedziałam co odpowie.
- Nie.- krótko i treściwie jak to miał w zwyczaju. 
- No to co. Zjem śniadanko i idziemy na spacer?- zapytałam. On bez odpowiadania usiadł obok mnie na łóżku. 
(2 godziny później) 
Mój siedmiolatek siedział na podłodze i czytał. Wiedziałam że to właściwy moment. Wyjelam z szafy gitarę basowa. Podeszłam do niego i powiedziałam. 
- To dla ciebie - Chłopak spojrzał na mnie i podziękował dopiero po tym zaczął rozrywac papier. Chodź jest spokojnym dzieckiem czasami lubi nabalaganic. Usłyszałam otwierające się drzwi. Wiedziałam kto to.
- wiedziałam że kiedyś tu jeszcze zawitała Sat. Ile to lat minęło 10? 

( króciutko i czekam na odp)

czwartek, 26 listopada 2015

Nowa Postać



Imię i nazwisko: Kiku [ po japońsku chryzantema] Natler
Pseudonim: Jedyny skrót [który używa tylko jego matka ale co z tego] to Hon
Płeć: mężczyzna
Wiek: 10 lat
Rasa: Mag
Charakter: Cichy, nieśmiały i pracowity chłopak. Ma skłonności do zachowywania się, jakby był dość stary. Nie wie zbyt wiele o świecie i zazwyczaj potrzebuje trochę czasu, by dostosować się do innych. Choć jego zwyczaje mogą być dla innych tajemnicze, on sam postrzega to jako najzupełniej normalne. Razi go nagość
Przepada za jedzeniem , szczególnie za tym które sam gotuje, o czym świadczy jego niezadowolenie, gdy Carm wykreśliła solonego łososia z planu diety. Przeraził się też, gdy zabrakło jajek w domowej piwnicy.
Karaluchy to jedna z rzeczy, których najbardziej nienawidzi. Chociaż najczęściej jest spokojny i trudno go wyprowadzić z równowagi, jego złość może być jedną z najstraszniejszych.
Uwielbia obserwować zmiany pór roku. Wierzy, że najważniejsze jest także zachowanie elegancji.
Zainteresowania: Koha czytać i rysować.
Motto: to że milczę nie znaczy że nie mam nic do powiedzenia
Lęki: Cierpi na Gymnofobie.
Orientacja: Woli dziewczyny
Partner: Brak
Aparycja: To niewysoki i szczupły mężczyzna o krótkich, czarnych włosach i brązowych oczach. Najczęściej widywany w białym mundurze ze złoto-czarnymi zdobieniami.
Umiejętności:
-Umie panować nad wodą i powietrzem.
-Potrafi zrobic miniaturkę wszystkiego
Broń: brak
Miejsce Zamieszkania: Z swoją matką
Historia: Dziecko które nigdy nie poznało swego ojca. Wie tylko że ten nie żyje. Wychowywany przez matkę która jego zdaniem jest strasznie inna od każdej innej. Dorastał w domu z tygrysem co wzbudziło w nim miłość do kotów. Lecz jego historia dopiero się rozpoczyna...
Rodzina: Matka- Carmelle
Inne Informacje: Ma ukryte pragnienia, o których świat nie może się dowiedzieć, tak więc je wyjawię: Lubi sobie wyobrażać Carm, jako radosną dziewuszkę-góralkę, z którą wesoło skacze po górach i śpiewa, niszcząc nam wszystkim zdrowe zmysły, i resztę i tak już nieźle poharatanej psychiki. Ma grupę krwi A. Kocha koty, jednak chce dostać psa.
Inne Zdjęcia:





Autor: korneliar

Od Imaizumi

Biegłam przez wąskie i ciemne uliczki „tej gorszej” części miasta, uciekając.
Przed kim i dlaczego? Przed bandą jakichś durnych dzieciaków, a dlaczego…? Chyba mi się nudziło. W zasadzie powinnam im wszystkim spuścić łomot. No, ale to by było po prostu zbyt nudne. Trochę sobie poudaję bezbronną ofiarę i gdy nie będą się tego spodziewać zmienię się w prawdziwego drapieżnika! Jak w jakimś serialu. Będzie ciekawiej.
Dlaczego mnie gonili? Bo mam uszy i ogon. Miło, prawda? Też tak uważam. Szczególnie, że podobno panuje neutralność ras, ale oni najwyraźniej mieli to gdzieś.
- Chyba czas już im pokazać. – mruknęłam i celowo wbiegłam do ślepej uliczki. Dzieciaki z rechotem wpadły za mną. Cofnęłam się, udając przerażenie. Zawarczałam, ale tak jak robią *próbują* robić to ludzie. Dzieciaki znowu się zaśmiały.
- Czym ty właściwie jesteś? Człowiekiem-wiewiórką? Mutant!
- Oh, nie jestem wiewiórką. – powiedziałam, zmieniając przerażony wyraz twarzy na złowrogi uśmiech. Oblizałam się, podekscytowana. - Wiewiórki to ja zjadam.
- Obrzydliwe! Takie coś jak ty nie powinno istnieć! – zawołała zniesmaczona dziewczyna będąca członkinią bandy dzieciaków. W zasadzie większość dzieciaków wyglądało na starszych ode mnie, ale w środku to i tak tylko bachory.
Znów zawarczałam, ale teraz już na serio. Niektóre osoby wydały z siebie cichy okrzyk zdumienia, ktoś się nawet cofnął, ale po chwili ochota na dręczenie mnie znów im wróciła.
- To jesteś pieskiem, tak? Uważaj, bo cię hycel zabierze.
- Ale to cholernie zabawne. Zamknij się już, co? – zdenerwowałam się. Pytanie wypowiedziałam na wpół mówiąc i na wpół warcząc, co zabrzmiało dość groźnie *i dziwnie*.
Zmieniłam się w wilka i udałam, że rzucam się na najbliższego idiotę, jednak w ostatniej chwili się zatrzymałam, a kretyni uciekli. Po chwili ktoś wszedł do uliczki.
- Siemka. Ładnie to tak straszyć biedne dzieci? – spytała nieznajoma osoba. Zmieniłam się w człowieka i stanęłam przed nią. Wzruszyłam ramionami.
- Też jestem jeszcze dzieckiem, więc mogę to robić.

<Ktoś?>

środa, 25 listopada 2015

Od Satoru CD Carmelle

Zasnąłem, zmęczony. Po raz pierwszy od wieków odczuwałem zmęczenie. Jak zwykle zamierzałem zwiać, nim dziewczyna się obudzi. Niestety to nie wypaliło. Obudziłem się, gdy już było jasno. Rozejrzałem się po pokoju, a po chwili poczułem na swojej klatce piersiowej dłoń Carmelle. Uśmiechnąłem się i powiedziałem w myślach "Moja ofiara". Zabrałem z jej szyi czarne włosy i zrobiłem jej malinkę na skórze szyi. Czarnowłosa obudziła się i spojrzała na mnie. Powiedziałem, zamiast tego co mówią ludzie po pobudce swojego towarzysza:
- To jest mój sposób na pobudkę.
Uśmiechnąłem się szeroko pocałowałem ją, wgryzając się w jej wargę, dzięki temu wsysając krew Serafiny.
- Słodka i gorzka jednocześnie... - Powiedziałem i spojrzałem w dół. Oczywiście, że byliśmy całkiem nadzy. Ubrania kobiety, a raczej to co z nich zostało leżały przy drzwiach, a moich nie było...
< Carm? >

poniedziałek, 23 listopada 2015

Od Michaela CD Carmelle

Carmelle długo nie wracała, więc ruszyłem za nią. Siedziała na ziemi w łazience i trzymała dłoń na czole. Podszedłem i przykucnąłem koło niej. Przyłożyłem dłoń do jej brzucha i powiedziałem:
- Myślałaś, że się nie domyśle? Heloł? W końcu jestem Czarnym Magiem, wiem ile jest żywych organizmów w moim otoczeniu... Jeśli chcesz mogę je zabić, ale... Wtedy poronisz i ciebie też mimo wszystko, będzie ciebie również bolało.
Wstałem i ruszyłem do salonu. Zasiadłem w fotelu czarnowłosej i przyłożyłem dłoń do czoła, a tą samą ręką opierałem się o podłokietnik...

< Carmelle? Nie wymyślę nic lepszego... >

niedziela, 22 listopada 2015

Od Luka CD Serenity

Odparłem:
- Nie, tylko zabiłem kilkoro ludzi...- Serenity spojrzała na mnie lekko przestraszona. Wytłumaczyłem - Żarcik.
- Bardzo śmieszne.- Burknęła pod nosem.
- No wiem. - Powiedziałem i zaśmiałem się po chwili.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, aż powiedziałem:
- Ja znałem kiedyś mężczyznę, który za cel życiowy wybrał sobie to by przespać się z każdą rasą i jej różnymi odmianami.
Serenity spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać. Zapytała rozbawiona:
- I co? Udało się mu?
- Nie wiem dokładnie... Znaczy wiem, że miał około dwieście, dwieście pięćdziesiąt kobiet za sobą jak ostatnio się z nim widziałem....



< Serek? Tak bardzo wena umarła T-T >

Od Serenity CD Luke

-Ciekawe - mruknęła.- Kiedyś byłam świadkiem jak ktoś miał podobną paranoję. Na koniec dnia wokół jego domu zebrała się grupa ludzi, którzy usiłowali go uspokoić. Ten tylko zaczął krzyczeć wniebogłosy że chcą go zabić i nie pozwalał się do siebie zbliżyć. Tak to jest jak się wymachuje zapaloną pochodnią i widłami.
-Widłami?- Zdziwił się.
-No tak, widłami. Były pod ręką, z tego co słyszałam. Ostatecznie prawie nadział kogoś na nie kiedy znalazł się jakiś dyplomata. No i w końcu rzucił sobie pod nogi tą pochodnie. Zapomniałam wspomnieć, że to był wieśniak a był na polu przed domem.
-Co było dalej?
-Wszystko zajęło się ogniem. Spłonął dom, pola i sam winowajca. Swoją drogą gratuluje mu odwagi- dodała pod nosem. Spojrzała na niego z lekkim uprzedzeniem i niepokojem.- Ale ty chyba takich akcji nie miałeś, prawda?

<Luke? Ciągnijmy to xD >

Od Luka CD Serenity

Powiedziałem, patrząc przed siebie:
- Mnie i tak nie pobijesz...
- To znaczy? - Serenity spojrzała na mnie.
- Ja - Wskazałem na siebie kciukami i przechyliłem się lekko w jej stronę, spoglądając na nią. - mam paranoję. Nie dość, że boję się dotyku to jeszcze paranoja! Gorzej mój mózg nie mógł wybrać...
- A to co jest takiego złego w twojej paranoi? - Spytała.
- To, że uważam, że wszyscy i wszystko chce mnie zabić. Ostatnio jakoś się to ogarnęło, ale zapewne znowu dostanę ataku paniki... Eh...

< Serek? Widzisz? Już ci się zwierza xD >

Od Serenity CD Luke

Bez namysłu chwyciła go za dłoń. Dopiero w momencie, kiedy zesztywniał, bardziej niż ona wcześniej, zrozumiała swój błąd. Niemal natychmiast zwolniła uścisk. Spojrzeli na siebie.
-Nie idź- poprosiła.
-Czemu?
-Bo zanim wrócisz do siebie, będziesz jak chodząca gąbka- uśmiechnęła się pod nosem.- I potem kto będzie chory?
Stanął w miejscu wyraźnie się zastanawiając. Po kilku sekundach z westchnieniem ponownie usiadł pogrążony w myślach. Koc był długi, więc oboje byli okryci ale siedzieli w bezpiecznej odległości od siebie. Nagle oddali usłyszeli cichy pomruk. Serenity od razu wyostrzyła zmysły słuchu i wzroku. Nic a nic. Na chwilę obecną.
-Dlaczego wyglądasz jakbyś szukała potencjalnego zabójcy?- Zapytał się rozbawiony. Zmieszała się. Mina mu trochę zrzekła.- Nie mów, że...
-Pewnie- mruknęła w odpowiedzi.- Ty się panicznie boisz dotyku. Ja grzmotów.

<Luke? Okej okej, jest kawaii c:>

Od Luka CD Serenity

Spojrzałem na Serenity i westchnąłem. Siedziała na ziemi w sukience cała przemoczona. Podszedłem do niej niepewnie i przytuliłem ją od tyłu w talii, wcześniej przykrywając ją kocem. Poczułem, że od razu zrobiło mi się gorąco, ale tu chodziło raczej o zażenowanie. Anielica lekko zesztywniała, a ja wiedziałem, że zrobiłem się cały czerwony z zawstydzenia. Po pewnym czasie Serenity się odezwała:
- A niby boi się dotyku...
- Zamknij się! Nie chcę byś była chora, robię to tylko po to. Anioł też może być chory, ja byłem... No, ale skoro nie chcesz to nie zmuszam, skoro lepiej mieć czterdzieści stopni gorączki i kaszel z flegmą...
Zacząłem się zbierać, ale...

< Serek? Luke is kawaii xD >

Od Serenity CD Luke

Serenity rozejrzała się po okolicznych chmurach. Nie zapowiadały przerwy w deszczu, a wręcz przeciwnie - padało coraz intensywniej. Przynajmniej było ciepło, chociaż była pełna nadziei, że nie rozpęta się burza.
Kątem oka spojrzała na Luka, który bez zainteresowania lustrował widoki. Prawdopodobnie chciał mieć jakieś zajęcie. To, że był przemoczony to było jasne, ale gęsia skórka na jego rękach nie wróżyła niczego dobrego. Była na to przygotowana. Z samego dna kosza wyjęła koc i wolną ręką pstryknęła palcami. Momentalnie koc zaczął wydzielać przyjemne ciepło.
-Proszę, okryj się - podała mu obecny ogrzewacz uważając, żeby go nie dotknąć. Spojrzał na nią z przekąsem.
-Nie skorzystam, ale dzięki.
-Skoro chcesz być chory i nie zagrać w przedstawieniu...- powiedziała niewinnym tonem. Efekt był taki na jaki liczyła: znieruchomiał i ostatecznie wziął od niej koc żeby się nim okryć. Cicho podziękował.
Dziewczyna nie patrząc w jego kierunku, kiwnęła głową. Jej sytuacja nie przeszkadzała. Było rzeczywiście trochę chłodno ale bardziej ciepło, czyli to był stan który uwielbiała, w sensie odczuwalnej temperatury.

<Luke? ~o~ >

Od Leonardo CD Joe

Powoli otworzyłem oczy. Strasznie bolała mnie głowa i kilka innych części ciała. Powoli podniosłem się z zimnego, twardego podłoża. Rozejrzałem się wkoło, jednak nic nie ujrzałem. W miejscu, w którym się znajdowałem panowały egipskie ciemności. Oparłem się o ścianę i próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek. 
Ostatnią rzeczą jaką pamiętam była rozmowa z Clare. Zacząłem się zastanawiać, co też stało się później. Ta dziewczyna była dziwna, lecz nie chciało mi się wierzyć, że to ona zamknęła mnie w tym pomieszczeniu. Nie chciałem na razie panikować, bo nie wiedziałem co się dzieje. Aż przypomniała mi się sytuacja z dzieciństwa, kiedy Julian zamknął mnie w szafie na dwa dni. Może to jego kolejna dziwna zabawa? Siedziałem tak i czekałem jakiś czas. Mnie wydawał się on wiecznością. Wreszcie w pokoju pojawiło się światło, a wraz z nim czarnowłosa kobieta. 
-Tak szybko się obudziłeś?- zdziwiła się- Myślałam, że pośpisz jeszcze trochę. Zdążyłabym wszystko idealnie zaplanować. 
Nie odezwałem się ani słowem. Obserwowałem jedynie Clare.
-Nie patrz tak na mnie. Zaraz ci wszystko wyjaśnię- powiedziała, siadając na jakiejś skrzyni- Mówiłam ci, że lepiej ze mną nie zadzierać. Doprowadziłeś mnie do ostateczności. Nie obchodzi mnie czy będę musiała cię zabić. Jak dla mnie możesz sobie żyć, tylko twój wilkołak musi być mój. Wiem, że im w gorszym będziesz stanie, on tym bardziej będzie się starał ciebie odnaleźć, więc jak na razie poczekam tylko aż się odwodnisz i nie będziesz w stanie poruszać. Obstawiam, że wytrzymasz bez wody maksymalnie cztery dni rybko. Niestety dla ciebie. Tego miejsca nie da się tak łatwo znaleźć, choć może po jakimś czasie uda mu się to zrobić. Odpowiadało by mi to, bo chcę go już mieć przy sobie.
Słuchałem kobiety coraz bardziej przerażony. Jeśli ona ma rację, to długo sobie nie pożyję. Choć wierzyłem w Wilczka, miałem lekkie wątpliwości. W sumie może pomoże mu Alex. Szanse, by się wtedy podwoiły i Wilczek nie musiałby sam stanąć przeciw czarnowłosej. Kobieta podniosła się i bez słowa opuściła pomieszczenie. W drzwiach tylko się na moment odwróciła i uśmiechnęła. 

<Joe?>

Od Joe CD Leonardo

Obudziłem się rano, lecz nie otworzyłem oczu. Szukałem na ślepo swojego trytonka, by pobaraszkować z nim w nagrodę dla niego za wczorajszy wypad, lecz niestety go nie zastałem. Oparłem się łokciami o materac i zacząłem szukać Leosia. Wstałem i ubrałem się, dopiero po tym jak wstałem, zobaczyłem karteczkę do mnie od Leo. Westchnąłem, nie miałem co do tego dobrego przeczucia. Zaczesując włosy, ruszyłem na poszukiwania Alex. Po drodze zajrzałem do pokoju Ru, jeszcze spała. Ruszyłem w stronę łazienki i otworzyłem je. Przed lustrem stała czerwonowłosa i zmieniała opatrunek pod żebrami. Ostatnio coraz częściej ma jakieś rany. Wolałem nie pytać, tylko by mnie okrzyczała, a i tak bym się niczego nie dowiedział. Zapytałem, trzymając się drzwi:
- Alex, wiesz gdzie jest Leoś?
Odwróciła głowę i spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się łagodnie i odparła:
- Leoś? Poszedł w stronę jeziora, nie wiem po co...
- Dzięki Ax i... Uważaj na siebie, dobra?
- Dobrze, proszę doktora!
Wyszedłem z łazienki, zamykając za sobą drzwi. Ruszyłem w stronę drzwi, było chłodno na dworze, znaczy nie mi, ale Leo na pewno było. Wziąłem dla niego kurtkę, bo zapewne zapomniał i ruszyłem w stronę jeziora...
***
Po pewnym czasie stałem nad pomostem, to co tam zastałem przeraziło mnie. Na drewnianych balach było kilka smug krwi, a po pewnym czasie znikały. Zacząłem się martwić co z trytonem, jak na złość nigdzie go nie było. Zacząłem go wołać, ale w odpowiedzi dostałem tylko kilka skrzeków jakiś ptaszysk. Przykucnąłem przy krwi i zobaczyłem kilka długich, fioletowych włosów i łusek w takim samym kolorze. Wciągnąłem zapach krwi i z przerażeniem, stwierdziłem, że jest to krew Leonardo. Łzy zebrały mi się w oczach i same zaczęły płynąć po policzkach, nie wydałem z siebie żadnego dźwięku, a na twarzy nie miałem żadnego szczególnego wyrazu, oprócz otwartych ust...

< Leonardo? >

Od Leonardo CD Joe

-Następny raz będzie zupełnie inny- powiedziałem, tuląc go do siebie- W końcu będziesz miał Księżniczkę pod opieką. Wiem, że dobrze się nią wtedy zajmiesz.
Dłuższą chwilę siedzieliśmy nad jeziorem, przytulając się, po czym wróciliśmy do domu. Dziewczyny akurat robiły coś do jedzenia, więc dołączyliśmy się do nich. Ruby opowiedziała nam jak minął jej dzień z Alex na zakupach i pokazała swoje zdobycze. Szybko zrobiło się ciemno. Joe poszedł położyć dziewczynkę spać, a ja zostałem na dole z Alex.
-Powiesz mi o co wam poszło?- zapytała czerwonowłosa.
-Jakaś kobieta przyczepiła się do Wilczka- odpowiedziałem jej- I to nie tak normalnie. Ona zachowuje się jakoś dziwnie... Sama jest dziwna... Lekko przerażająca i strasznie irytująca. 
-Zawsze musicie trafić na dziwnych ludzi- westchnęła dziewczyna.
-Możesz być jednym z najlepszych przykładów- powiedziałem cicho, jednak dziewczyna bardzo dobrze to słyszała.
Podeszła do mnie z tą swoją morderczą miną i uderzyła z otwartej dłoni. Chwilę jej narzekałem, że jest zbyt okrutna i brutalna. Gdy się uspokoiła poszedłem na górę do Wilczka. Ten leżał już w łóżku, więc się do niego dołączyłem. Pocałował mnie, po czym zasnęliśmy po tym długim dniu. Rankiem wstałem jako pierwszy. Nie mając żądnego pomysłu co mogę robić, postanowiłem udać się nad jezioro. Zostawiłem ukochanemu karteczkę "Wrócę niedługo" i wyszedłem. Po niedługim czasie byłem już na miejscu. Wskoczyłem do wody i zacząłem pływać. 
-Trytonie!- usłyszałem kobiecy głos- Pozwól na chwilę!
Spojrzałem w stronę z której ten głos dobiegał. Na brzegu ujrzałem znajomą mi już dziewczynę. Podpłynąłem do niej.

<Joe?>

sobota, 21 listopada 2015

Od Emmy CD Desmodor

Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam:
- W końcu! W końcu znalazłam osobę, która potrafi to tańczyć. Dziękuję... Byłam wyuczona tego tańca od małego, na początku nienawidziłam tego, ale później ten taniec zdobył moje serce. Ludzie teraz nie są wychowani, w sensie kulturalnym, wszyscy skupiają się na tym, by ułatwić sobie życie. Niestety eh.
Już nic więcej nie powiedziałam. Po chwili taniec się skończył, a ja pokłoniłam się jak kobieta, łapiąc za materiał swojej sukni. Powiedziałam:
- Dziękuję za taniec. Było to dla mnie wielką przyjemnością.
Usłyszałam za sobą świst talerza, schyliłam się i spojrzałam za siebie. Jacyś mężczyźni zaczęli bijatykę. Nie wyglądali na to, by często się bili, mogłam się założyć, że jak zwykle poszło o pieniądze. Westchnęłam tylko z rezygnacją - już czułam, że to miejsce zamieni się w tawernę "Pod Okiem Papugi", czyli w miejsce załatwiania problemów za pomocą bójek. Miałam nadzieję, że to tylko złe przeczucia. Zastanawiałam się, czy nie zaingerować, lecz uprzedził mnie jakiś mężczyzna. Uspokoił facetów, a ja spojrzałam na Desmodora...

< Desmodor? Nie ma za co przepraszać, ja piszę zwykle krótsze od ciebie opowiadania za co przepraszam! >

Od Luka CD Serenity

Powiedziałem:
- Nie, to ja przepraszam. Ja jestem dziwny i boję się dotyku. - Spuściłem wzrok i zacząłem żuć kanapkę. Nastała cisza, a ja dokończyłem swój posiłek. Zawiał wiatr, a ja spojrzałem na Serenity. Jej blond włosy poleciały w moją stronę, zasłaniając jej widok. Uśmiechnąłem się widząc to, ale po chwili sobie odpuściłem. Po chwili zaczęło kapać z nieba, a po chwili deszcz zamienił się w ścianę wody. Spakowaliśmy szybko rzeczy i uciekliśmy pod najbliższe drzewo. Mimo gwałtowniej ucieczki, byliśmy cali mokrzy. Usiadłem pod drzewem, nie było sensu w staniu, bo nie zapowiadało się na szybki koniec ulewy...

< Serek? Jednak napisałam trochę po północy xD >

Od Serenity CD Luke

Kiedy tylko wstała, zaczęła się dąsać.
- Mógłbyś powiedzieć. To jest do bani- mruczała częściowo obrażona ale cały czas rozbawiona.
Sytuacja była właśnie rozbrajająca. Wcześniejsze to, jak Luke się opluł, jej napad śmiechu, po tym wojna na łaskotki - oczywiście jednostronna, a teraz coś, co chłopak ukrywał. Oczywiste jest to, że Serenity chciała wiedzieć co mu po głowie chodzi. W tamtej chwili dała sobie jednak spokój. Jak będzie chciał to powie.
Po chwili z powrotem usiedli na ławce, uważając żeby nie trafić w mokre miejsca. Zabrali się za pałaszowanie przygotowanych dań co chwila wymieniając uwagi. 
-Wiesz co?- Nagle jakby dziewczyna odżyła. Luke spojrzał na nią z zapytaniem w oczach.- Nie ruszaj się.- Poprosiła.
-Ale po co?
-Zaufaj mi. Krzywda ci się nie stanie.
Z pewną niechęcią, spełnił jej prośbę. Serenity skorzystała z okazji i zdjęła jakiś zrąbany paproch/ śmieć z jego nosa. Prawdopodobnie jej skóra zetknęła się z jego, ponieważ nagle się wyprostował jak struna.
-Wybacz- powiedziała przepraszająco.

<Luke? Kontynuujemy głupawkę?>

Od Luka CD Serenity

Spojrzałem na Serenity i powiedziałem:
- Yyyy... Nie. - Uśmiechnąłem się łagodnie. Serenity rzuciła się na mnie i zaczęła mnie łaskotać. Przekroczyła mnie w biodrach i dalej się nade mną znęcała. Zacząłem się śmiać, a ona zapytała, przerywając na chwilę:
- To powiesz mi o co ci chodziło?
- Nie-e. - Odpowiedziałem rozbawiony.
Ona znowu zaczęła mnie łaskotać. Złapałem za talię dziewczyny i przewróciłem ją na plecy, wciąż rozbawiony. Spojrzałem w jej oczy i wstałem. Podałem jej dłoń i powiedziałem:
- Może kiedyś ci powiem...

< Serek? Ta tajemniczość xD >

Od Alex CD Ashley

Spojrzałam na chłopaka i powiedziałam:
- Ym, jest coś w czym mógłbyś mi pomóc. Mnie często nie ma w domu, jeżdżę na różne walki i takie tam, mojej mamy też często nie ma. Więc chciałabym byś zajął się moimi zwierzakami.
Uśmiechnął się lekko, ale po chwili zrezygnował.
- Jeśli będziesz potrzebował jakieś pomocy to też ci pomogę. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. Zebrałam talerze i zmyłam z nich resztki...

< Ashley? >

Od Ashley'a CD Alex

- Dziękuję, smacznego. - skinąłem głową i zabrałem się za jedzenie. Ile to czasu minęło, odkąd ostatnio jadłem coś na ciepło...
Gdzieś głęboko w duszy czułem, że rośnie moja nadzieja na możliwość zamieszkania tu na stałe. Takie przyjemne, ale i dziwne ciepło.
W ciszy skończyłem jeść, po czym odłożyłem sztućce, starając się, by nie narobić hałasu.
- Dziękuję. - powtórzyłem. - Mam u ciebie dług wdzięczności. Jeśli będę mógł jakkolwiek się przydać, proszę, powiedz. - oświadczyłem cicho, nie patrząc na nią. Myślałem, że może ona będzie w stanie pomóc mi w dowiedzeniu się czegoś o mim pochodzeniu... Ale jeszcze nie teraz.

< Alex? Moje gorsze ;-; Całkowity brak weny >

Od Joe CD Leonardo

Kilka łez spadło na ubranie Leonardo, gdy patrzyłem gniewnie na dziewczynę. Leoś odwrócił się w jej stronę. Wytarłem policzki i wstałem, wypuszczając z objęć chłopaka. Podszedłem do dziewczyny i podniosłem ją za materiał ubrania. Powiedziałem gniewnie:
- Wynoś się z mojego życia! -Dodałem cicho - To, że się z tobą przespałem to było spowodowane pełnią. Nie panowałem nad sobą, normalnie bym nawet się tobą nie zainteresował. Mam już kogoś, kogo kocham i go nie zostawię.
Puściłem ją, a ona próbowała mnie pocałować. Odepchnąłem ją, tak, że upadła na ziemię. Spojrzała na mnie i powiedziała:
- To jeszcze nie jest koniec. Nie zniknę tak łatwo z twojego życia, skarbeńku.
Wstała i zmieniła się w dym, który po chwili zniknął. Upadłem na kolana i znowu zacząłem płakać. Leo podszedł do mnie i znowu mnie przytulił. Spojrzałem na niego i powiedziałem:
- Następnym razem zamknij mnie podczas pełni, proszę.
Nachyliłem się i pocałowałem go, łapiąc za policzki...

< Leonardo? >

Od Leonardo CD Joe

Nie wiedziałem dlaczego uderzyłem Wilczka. To był impuls. Usiadłem ponownie na podłodze pod ścianą i płakałem dalej. Po kilku minutach usłyszałem Alex wołającą Księżniczkę, która właśnie wbiegła do pokoju. Na jej widok spróbowałem się uspokoić, co wyszło mi jako tako. Dziewczynka podeszła do mnie i mnie przytuliła. W pokoju pojawiła się też czerwonowłosa dziewczyna. 
-Leo...- zaczęła cicho- Czemu ty i Jojo jesteście smutni?
-Trochę się pokłóciliśmy- odpowiedziałem, wymuszając uśmiech- Ale to nic. Przeproszę go i wszystko będzie tak jak wcześniej. Obiecuję. Lepiej mi opowiedz jak było na zakupach. 
-Opowiesz mu wieczorem Ruby- stwierdziła Alex- Teraz Leo musi załatwić pewną sprawę.
Spojrzałem na dziewczynę i kiwnąłem głową. Wstałem, mocno przytuliłem Ruby i wyszedłem chwilę zatrzymując się przy właścicielce domu. Podziękowałem jej. Nie wiedziałem gdzie Joe mógł pójść. W pierwszej kolejności sprawdziłem miejsca, w które niekiedy się udaje gdy chce pobyć sam, jednak tam go nie było. Później sprawdziłem jeszcze kawałek lasu, jednak tam też go nie było. Zrezygnowany udałem się nad jezioro. Woda zawsze dobrze mi robiła. Na miejscu zauważyłem, że ktoś siedzi nad wodą. Niezbyt się tym przejąłem i szedłem dalej. Dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że osobą która siedzi nad wodą jest Wilczek. Ukląkłem za nim i przytuliłem się do jego pleców. 
-Joe przepraszam- powiedziałem cicho- Nie wiem co we mnie wstąpiło. Byłem smutny i zły przed tą dziewczynę. Wilczek bez jakiegokolwiek słowa odwrócił się i mnie przytulił.
-Och. Jakież to urocze. Aż się rzygać chce- usłyszeliśmy znajomy głos.

<Joe?>

Od Alex CD Ashley

Patrzyłam na ruchy swojego psa. Jak zwykle biegała i merdała szalenie ogonem. Chłopak patrzył na zwierzę, a po chwili usiadł na krześle. Przetarł oczy, a ja spytałam:
- Dobrze się czujesz?
Kiwnął lekko głową i wydał z siebie pomruk potwierdzenia.
- To dobrze. - Odparłam.- Pewnie jesteś głodny. Jadasz mięso? - Kiwnął głową. - Dobrze, to coś przygotuję.
Ruszyłam do spiżarni i wyciągnęłam mięso z sarny. Rozgrzałam na piecu patelnię i po chwili przygotowania, wrzuciłam mięso. Po pewnym czasie nałożyłam na dwa talerze mięsa i dałam do tego kaszę gryczaną. Podałam mu jego porcję i sama usiadłam na przeciwko niego. Zaczesałam włosy za ucho i powiedziałam:
- Smacznego!

< Ashley? Tak, wiem, beznadzieja :/ >

Od Rufusa CD Carmelle

-Myślisz, że ta dziewczyna wróci po Kirę?- zapytałem Laurenee, po opowiedzeniu jej całej historii. 
-Tak. Ja bym wróciła po swoje psy, więc obstawiam, że jej też zależy na swoim zwierzęciu- stwierdziła dziewczyna. 
-Niby tak, ale jednak gdy Drugi ją zranił, Carmelle nawet nie zareagowała- mruknąłem zrezygnowany.
Nie rozumiałem tamtej dziewczyny. Już dawno powinna zjawić się po tego kota. 
-Rufi. Mógłbyś wyprowadzić psy?- zapytała Lau- Muszę załatwić jedną rzecz, a one muszą wyjść.
-No dobra. Jakoś dam radę- westchnąłem- Chyba mnie nie zjedzą. 
Blondynka się uśmiechnęła i podała mi smycze. Zwierzęta nie były zadowolone, że to właśnie ja je wyprowadzam, no ale co zrobię. Jakoś udało mi się ja zapiąć na smycz i wyszedłem z nimi z domu. 

<Carm? Spotkają się?>

Od Rufusa CD Laurenee

-No to będzie ciężko- stwierdziłem- Nie przypominam sobie, żebym miał jakiegoś znajomego z twojego gatunku. 
~Pomyśl chwilę kretynie- mruknął znudzony Drugi- Nie raz byłeś tutaj na dole. Odwiedziłeś mnóstwo miast i pomogłeś ich mieszkańcom. Jeśli znasz krzyżówkę centaura z harpią, to na pewno znasz też jakiegoś animaga. 
-Drugi ma rację- powiedziałem głośno- Odwiedziłem wiele miast i poznałem masę osób, jednak nikt nie przychodzi mi do głowy... 
-Mamy czas- odezwała się dziewczyna- Nie będę cię naciskać. 
~Jesteście serio głupi- zaśmiał się Drugi- Zamień się ze mną na moment.
Nie sądziłem, że Drugi chce pomóc Laurenee. Nie wiedziałem co on kombinuje, ale zamieniłem się z nim miejscami. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Słuchaj mała. Jedyneczka był kiedyś w Da Vergen. To miejsce jest określano jako miasto Piratów i Kupców. Po skończonej misji postanowiłem, że trochę tam sobie jeszcze zabawimy. Poznało się tam kilka ciekawych osób, a w tym kobietę, która jest właśnie animagiem. Babka ma ostry temperament, a za jedno niewłaściwe słowo możesz oberwać od niej kilkoma zaklęciami, ale może ci pomoże. To jedyna osoba, która może ci pomóc.
-Czemu akurat ty chcesz mi pomóc?- zdziwiła się dziewczyna. 
-Bo liczę na to, że kiedyś mi się odwdzięczysz- uśmiechnąłem się.

<Lau?>

Od Desmodora CD Emmy

Zdziwiłem się, ale propozycja wydała mi się nader kusząca. Muzyka nie przypadła mi do gustu, więc odczekałem z decyzją aż orkiestra zmieni płytę. Wydawało mi się, że Emma coś przede mną ukrywa, a zakapturzona postać w kącie ma z tym związek. Jednak postanowiłem zachować pozory i dalej uczestniczyć w grze, którą wymyśliła moja towarzyszka. 
- To będzie dla mnie zaszczyt. - wyciągnąłem rękę w jej stronę i ująłem szczupłą dłoń dziewczyny. Poczułem delikatnie napinające się mięśnie pod gładką skórą. Uśmiechnąłem się w duchu – czyli ona prowadzi.
Z początku nie czułem radości z tańca. Zagrali wolnego, potem fokstrota. Jednak to nie było to...
Po chwili muzyka umilkła i rozległy się pierwsze takty nowego tańca. Serce zabiło mi mocniej – znałem to. Nuty niczym ciepły koc otuliły moje ciało dając siłę mięśniom, które znikąd spięły się do skoku. Walc angielski... Każdy szanujący się szlachcic powinien go znać – to taniec salonowy. Złapałem Emmę mocniej i spojrzałem głęboko w jej oczy. To moja chwila, nikt mi nie przeszkodzi. Obróciłem ją i obracając się dostojnie wsunęliśmy się na środek parkietu.

<Emma? Trochę przykrótkie przepraszam>

piątek, 20 listopada 2015

Od Yukiko CD Tomoe

Pokręciłam głową, uśmiechając się lekko i spuszczają lekko głową. Zakryłam usta chłopaka dłonią i powiedziałam:
- Nie, nie. Ja ci naprawdę mówię, że lepiej nie. Miałam bardzo dużo partnerów, nie tylko facetów, więcej niż ty będziesz miał przez całe życie. Bez urazy, po prostu jestem stara, a z wiekiem ma się coraz więcej partnerów. Część nie podobała się ani mi, ani ja im. Ty też nie jesteś w moim typie, nawet, gdy jesteś brunetem, dalej widzę te twoje żółte włosy. - Poczochrałam go po głowie i zabrałam dłoń z jego ust. - Ale zawsze możesz mi rozkazać różne rzeczy, miałam już podobnego... Podopiecznego.
Zaśmiałam się cicho, ale po chwili mina mi zrzedła. Chłopak nachylił się i pocałował mnie, bawiąc się moją piersią. Później wylądowałam pod nim i jakoś to się potoczyło...

< Tomoe? Heh musiałam xD >

Od Serenity CD Luke

Zastanowiła się przez chwilę.
-Właściwie mam wolne do końca przedstawienia. Dopiero po mam stawić się w pracy. A co?
Pomimo chwilowego braku sił przez wcześniejszy atak śmiechu, usłyszała jakąś zmianę w jego głosie. Zawahał się nad czymś.
-Nic takiego. Pytam się z ciekawości.
Spojrzała na niego uważniej. Już po samych oczach widziała, że ta ciekawość ma swoje źródło. Zaciekawiło ją to. Cicho śmiejąc się co chwilę, zapytała się go:
-Mów śmiało, co ci chodzi po tej główce.
Spojrzał na nią zaskoczony. Nagle na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
-Nie.
-Powiedz.
-Nie.
-Tak.
-A-a.
-Proszę- powiedziała robiąc maślane oczka. Domruczała sobie w myślach "albo cię załaskotam".

<Luczek?>

Od Tomoe CD Yukiko

- Nigdy bym nawet nie pomyślał, by się w tobie zakochać, Demonico - powiedziałem. - Nie chcę cię urazić... nie jesteś moim typem kobiety. Jeśli chcesz mogę z tobą sypiać, ale na pewno to nie będzie nic poważnego.
- Sypiać z tobą? - zapytała.
- Mimo, że łączy nas tylko pakt, Yukki... mimo, iż mogę rozkazać ci prawie wszystko... to chcę byś czasem poczuła się zrelaksowana. Życie demona chyba jest kapkę męczące, co nie? - pocałowałem jej policzek. - Nawet jeśli cię pocałuję w usta, to nigdy nie będzie między nami na poważnie, rozumiesz? - szepnąłem, dotykając nosem jej nosa.
- Robiłeś to z Lili? - zapytała.
- Gdybym to zrobił z nią, miałbym na plecach blizny po głębokich ranach - odparłem.
- Pachnie ci z ust morzem... takim czystym morzem.
- Moja mama jest syreną, głuptasku. Mam kilka cech trytona, ale nie ogon. 
- Syreny potrafią moc manipulacji i uwodzenia...
- Nie stosuję na tobie niczego takiego, kotku... 

Yukki? 
. . . Now, kiss! xD

Od Luka CD Serenity

Powiedziałem, potrząsając nią lekko:
- Nie umieraj Serek, nie umieraj. - Lecz ona zaczęła się jeszcze bardziej śmiać wywracając się na ziemię. Złapała się za brzuch, a ja tylko przyłożyłem dłoń do czoła i zamknąłem oczy. Powiedziałem - Dziecko normalnie. - Ale sam zacząłem się cicho śmiać, wtedy poczułem na sobie wzrok Serenity. Otworzyłem oczy i spojrzałem na nią. Powiedziałem - Też mi się zdarza śmiać, rzadko, ale jednak.
Znowu się zaśmiałem i położyłem się koło blondynki. Po chwili ciszy z naszych stron zapytałem:
- Ile masz dzisiaj czasu? W sensie czy musisz iść dzisiaj jeszcze do pracy...

< Szerek? >

Od Serenity CD Luke

Przez chwile trwali w milczeniu, prawdopodobnie dlatego, że byli pochłonięci własnymi myślami. Serenity podniosła wzrok do góry spoglądając na powolne obłoki. Chociaż było słońce, światło nie raziło aż tak drastycznie w oczy, niż można było się spodziewać. W końcu się odezwała.
-W rodzinie takie rzeczy można uznać za wyraz miłości i nikt się nie dziwi. Jak to jest, że sprawia to więcej problemów jak to nie spokrewnieni ze sobą ludzie wymieniają pocałunki?
Luke o mało co, nie wypluł wszystkiego co miał w ustach. Część napoju leżała na ziemi, a druga w tym momencie się dławił. Dziewczyna zamachnęła się otwartą dłonią i zdzieliła go w plecy. Spojrzał na nią z lekkim przerażeniem w oczach.
-Chcesz mnie zabić czy co?!
-Myślę na głos- ogryzła się.- Za bardzo się przejmujesz.
-Ja?!
Kiedy spojrzała na jego twarz, momentalnie dostała ataku niepohamowanego śmiechu. Miał czerwona buźkę, z kącików i z brody skapywało picie, które chwile wcześniej wypluł. Do tego jego spojrzenie jakże uroczych oczu. Zwyczajnie bezcenne. Przez śmiech aż trzęsło nią całą, więc chłopak próbował ją jakoś uspokoić chwytając ją za ramiona. Jednak gdy to zrobił, jeszcze bardziej zaczęła się śmiać przez zabawną sytuację - tak przez stan jego twarzy z bliska jeszcze bardziej jej "odwaliło".

<Luke? Głupawka mnie dopadła xD >

Od Luka CD Serenity

Odparłem:
- Później, a teraz chodź.
Wypuściłem skrzydła i złapałem dziewczynę pod pachami i wzbiłem się w powietrze. Poleciałem w stronę miasta i wylądowałem na osiedlu domków, nie były bardzo bogate te domki, ale były w sam raz. Wylądowałem za drzewem i powiedziałem cicho:
- Czasem przychodzę tutaj pooglądać jak ona sobie radzi... Robiłem na niej praktyki z bycia Aniołem Stróżem, bo miałem nim na początku być, ale później mnie nie przyjęli... Mimo tego, że już nim nie jestem dla niej to wciąż się martwię, choć już ma dużo lat. Patrz - Wskazałem dłonią na jej wnuka. Starsza kobieta pocałowała chłopca lekko w usta, a ten od razu wytarł usta. - O takie coś mi chodziło. Wracajmy.
Ponownie złapałem dziewczynę pod pachami i po chwili byliśmy z powrotem na miejscu. Usiadłem na ziemi i zapytałem:
- Mogę wyciągnąć sobie picie? Proszę. - Kiwnęła lekko głową. Wyciągnąłem sok z jabłek i zacząłem go pić...

< Serenity? Nie wiedziałam co ci odpisać :/ >

Od Carmelle CD Satoru

Po chwili tygrysica wyszła. Odwróciłam się do Sata i pocałowałam go w usta pasujące kolanem jego męskość. Wiedziałam że teraz to ja króluje. Jednak coś postanowiłam. Zeszłam z niego i szybko się ubrałam. Wyszłam bez słowa.
(10 minut później) 
Opuściłam arenę z myślą że nigdy tam nie wrócę. Wolnym krokiem wracałam do domu...
( skończysz to co zacząłeś?)

czwartek, 19 listopada 2015

Od Ruby CD Yumi

Już miałam zamiar wskoczyć na grzbiet swojej towarzyszki, gdy ktoś przyłożył mi sztylet do policzka. Byłam przerażona, ale Alex nauczyła mnie jak panować nad emocjami. Po części się udawało, po części nie. Osoba za mną powiedziała z dziwnym akcentem:
- Małe konio...coś ma zostać, inaczej twoja koleżaneczka pożegna się z życiem.
Przycisnął sztylet do mojego policzka. Pisknęłam cicho, a po policzku poleciała mi łza. Oczywiście, że się przeraziłam i już nie potrafiłam tego powstrzymać, choć usilnie próbowałam. Niechcący przemieniłam się w wilka i ugryzłam mężczyznę z całej mojej siły w piszczel. Złapałam swoje ubrania w zęby i zaczęłam biec z lekko zszokowaną Yumi. Zatrzymałyśmy się dopiero, gdy miałyśmy pewność, że tamci nas nie gonią. Zmieniłam się w człowieka i spojrzałam badawczo na dziewczynę, zwykle reakcje są takie: "O mój Boże!" - Mdleje, "O fu" - Dostaję czymś po głowie. I tak dalej...

< Yumi? Chyba widać różnicę w pisaniu między mną (Hakkiko0), a Leosiem (Bianchi) xD >

Od Serenity CD Luke

Wiedziała, że to będzie najtrudniejsza rzecz, jaka im została. Ruchem, który niewiele zdradzał jej zdenerwowanie, odgarnęła złośliwy kosmyk włosów z twarzy i ponownie spojrzała na chłopaka. Też nie wydawał się za spokojny. Nagle się odezwał.
-Ale wiesz co mam na myśli, z tym, tak?
-Powiedzmy- odparła po chwili.
-Jak to: powiedzmy?
-Nie pamiętam, żeby rodzice coś takiego robili... Nawet ich nie pamiętam- dodała ciszej.- Wychowywała mnie babcia i głównie pod względem odkrywania anielskich mocy oraz miłości do Stwórcy.
-Czyli...?
-Ze mną będzie problem- zaśmiała się.- Babcia tylko parę razy pocałowała mnie w czoło, więc nie wiem czy taki się zalicza do twojej szukanej kategorii.
Odniosła wrażenie, że przez chwile chciał się zaśmiać ale prawdopodobnie zmienił zdanie. Widocznie myślał nad czymś.
-Wydaje mi się, że znajdzie się jakieś rozwiązanie.
-Na pewno. A zmieniając temat, masz ochotę na coś do picia lub zjedzenia?- Zapytała się go, rozpakowując zawartość koszyka.

<Luke? Opisz mi swój pomysł xD >

środa, 18 listopada 2015

Od Satoru CD Carmelle

Nachyliłem głowę, by zobaczyć nie proszonego gościa, którym okazał się tygrys. Trochę się wkurzyłem, było już tak ciekawie i gorąco między nami i wchodzi mi tu jakiś tygrys. Syknąłem ostrzegawczo do kotowatego (tak potrafię porozumiewać się z niektórymi zwierzętami, zwykle jest to tylko jakieś ostrzeżenie, lub groźba, jak w tym przypadku), ale ten tylko patrzył na Carm. Kotka patrzyła wyczekująco na czarnowłosą, a ta tylko patrzyła tygrysowi w oczy. Ciekawiło mnie, czy przesyłały między sobą wiadomości telepatyczne, czy tylko "walczą na spojrzenia"...

< Carmelku? >

Od Luka CD Serenity

Podrapałem się po tyle głowy i po chwili ciszy odpowiedziałem:
- Raczej wiesz co... Pocałunek. Wymyśliłem jak to zrobić, by wyglądało na pocałunek między kochankami, a żeby dla nas był jak dla rodziny. Wiesz jak mama czasem daje całusa swojemu dziecku? To będzie coś w tym rodzaju, tylko, że przedłużymy to jakoś i tak to ukryjemy.
Uśmiechnąłem się lekko i niemrawie, miałem nadzieję, że plan wypali. Szczerze to nie byłem na to przygotowany, no pocałunek, tak, jestem staromodny. Westchnąłem cicho i nie wiedziałem co zrobić...

< Szerek? Mam dziwny pomysł xD >

Od Carmelle CD Satoru

Skoczyłam na niego. Pocałowałam go i przewróciłam na plecy. Miał usta wręcz stworzone do całowania. W między czasie wzięłam z półki żelazny łańcuch i przywiązałam jego kończyny do łóżka. Pochyliłam się nad nim i zaczęłam go torturować jak on mnie przedtem. Nagle otworzyły się drzwi. Obroniłam głowę. W drzwiach stała.,,
-Kira?- Powiedziałam. Tygryska patrzyła na mnie wzrokiem mówiącym " Ciebie ani na chwilę samej zostawić nie można"

( mówiłam że ja w to wkręce xD)

wtorek, 17 listopada 2015

Od Satoru CD Carmelle

Uśmiechnąłem się na uwagę i powiedziałem:
- W końcu nie jestem człowiekiem, tylko tak wyglądam, więc nie mam czegoś takiego jak człowieczeństwo, czy poczucie winy, wybacz, lub nie. 
Ściągnąłem jej bieliznę i zobaczyłem ją w całej okazałości. Uśmiechnąłem się tylko i powiedziałem:
- Carmi, uprzedzam, że nie musisz się martwić o bachora, jestem bezpłodny.
Rozchyliłem jej nogi i położyłem je po swoich bokach. Ściągnąłem bokserki i rzuciłem je gdzieś do pokoju i wtedy...
< Carm? Kończę jak Polsat, przykro mi xD >

Od Yukiko CD Tomoe

Tomoe pieścił moje piersi, co było przyjemne. Zastanawiało mnie, czy przespał się z kimś wcześniej, ale nie zamierzałam go o to pytać. Pocałował mnie w szyję, wciąż jednak bawiąc się piersią. Odsunęłam go i spojrzałam na niego. Powiedziałam:
- Nie całuj mnie w usta, to nie ma być nic poważnego. Traktuj to jako lekcję, która nie jest aż tak nudna... Może i o tym nie pomyślałeś, ale wolę to zaznaczyć, tak na w razie czego. Bo ludzie uważają pocałunek za coś bardzo intymnego i za jedno z najważniejszych wyznań miłości... Dobra, skończyłam wykład. Wybacz, że ci przerwałam.
Uśmiechnęłam się lekko i zezwoliłam, by zajął się resztą...



< Tomoe? >

Od Tomoe CD Yukiko

- Masz takie miękkie piersi - powiedziałem, a dziewczyna zaśmiała się cicho.
Odgarnąłem jej włosy na jedną stronę i dotknąłem wargami jej szyi.

- Gdyby nie Rin nie robiłbym tego teraz... - przejechałem językiem po jej szyi.
- Tomoe? Zdejmij koszulkę...
Ściągnąłem ją, a dziewczyna spojrzała na mnie.
- Czemu chciałaś bym to zrobił.
- Chciałam zobaczyć twoją klatę. Z bliska widać jak umięśniony jesteś...
- Tata przykładał wagę do jazdy konnej, posługiwania się bronią i takimi tam... to tak jakoś same wyrosły, a ja pilnuję by nie zmalały. Yukki... - dotknąłem jej policzka.
- Hm?
- Połóż się... okey?
Po chwili leżała, a ja zawisłem twarzą nad jej twarzą. Zniżyłem się lekko i pocałowałem skórę na jej obojczyku i chciałem zejść niżej, ale ona dotknęła mojego policzka. Uniosłem głowę, a ona trzasnęła mnie i spadłem z łóżka.
- Nie obślinisz ich - powiedziała.
- Proszę - uśmiechnąłem się, a ona przewróciła oczami i położyła się.
- No dobra - mruknęła. - Ale tylko mnie te oczka przekonały.
Znalazłem się nad nią i przywarłem ustami do jej piersi.
Yukki chicho westchnęła, kiedy ssałem. Uśmiechnąłem się, ale drugą pierś trąciłem językiem...



Yukki? Zagapaiłam się i zapomniałam wysłać xD

Od Alex CD Jeffrey

Otworzyłam po woli oczy i zobaczyłam wielkiego, czerwonoczarnego psa. Poklepałam go po łbie i usiadłam. Przeciągnęłam się i podeszłam do karykatury Bill'a. Rozerwałam kartkę na drobne kawałeczki, a później je spaliłam. Ziewnęłam i ruszyłam do łazienki. Drzwi były otwarte, a ja jeszcze byłam trochę nieprzytomna. Dopiero po wejściu zobaczyłam nagiego Jeff'a. Powiedziałam spokojnie i normalnie:
- Wybacz, już wychodzę.
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam do kuchni. Napiłam się soku, opierając o szafkę. Widok nie zrobił na mnie wrażenia, przywykłam. Dużo u mnie pomieszkuje mężczyzn, więc dużo razy weszłam podczas kąpieli, czy gdy ktoś sobie urządzał imprezy nagusów. Odstawiłam naczynie i zobaczyłam jak mój pies biegnie w moją stronę. Przykucnęłam i zaczęłam głaskać Herę. Ona zaczęła szybko merdać ogonem, a po chwili zaczęła mnie lizać po brodzie. Zaczęłam się śmiać i przytuliłam ją do siebie. Oparła łeb o moje ramię i zaczęła lizać moje ucho. Powiedziałam, wciąż się śmiejąc:
- Nie liż mnie już, błagam.
Walnęła się na moje nogi, a ja zaczęłam ją czochrać po łbie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem obserwowana. Zobaczyłam psa Jeffrey'a i samego Jeff'a. Wciąż miałam na ustach uśmiech. Nie będę się zamartwiać tym co się zdarzyło. Stało się i nie cofnę tego, było to okropne, nigdy nie czułam się bardziej bezwartościowa jak wtedy, ale przynajmniej czegoś się nauczyłam. Tego czegoś jest sporo i posiada własne kategorie i podkategorie. Spojrzałam na seryjnego mordercę i zapytałam:
- To jemy dzisiaj tego zająca?



< Jeff? >

Od Jeffrey'a CD Alex

Co może robić Killer, kiedy jego zabawka śpi? Spać, jeść, zabijać, torturować, palić i... pracować nad mięśniami. I to właśnie robiłem w sypialni, kiedy dziewczyna spała.

[ klata Jeff'a :  <3 ]

- Zgwałcił ją? - Smile siedział na kanapie, kiedy robiłem brzuszki.
- Tsa.
- Może dlatego zareagowała bez paniki, kiedy ją torturowałeś.
- Za bardzo mnie to nie obchodzi.
- Musi być rozszarpana wewnątrz...
- Przez kut@sa tamtego chłopaka.
- Jeff... chodzi mi o znaczenie emocjonalne - mruknął Smile i zeskoczył z łóżka.
- Ty gdzie? - zapytałem.
- Laski lubią wielkie, czerwono czarne puchate pieski.
Przewróciłem oczami.
- Jak chcesz... idę się umyć.



Alex? Do dupy, brak weny na te opo

Od Serenity CD Luke

-Świetny pomysł- odpowiedziała. Niedługo potem rozstali się do swoich zakątków. Po przyjściu niemal od razu wzięła prysznic, zjadła coś i zaraz po tym poszła spać. Łóżko wręcz zapraszało ją z otwartymi ramionami.
Następnego dnia, szybko się ogarnęła, spakowała kilka rzeczy i wyszła na kolejne spotkanie. Może za szybko wyszła - fakt faktem, zjawiła się 10 minut przed umówioną godziną. Nawet nie zdążyła się rozejrzeć a Luke już się zjawił.
-A myślałem, że panikuje- powiedział na dzień dobry. Uśmiechnęła się.
-Nie wnikam. Myślałam, że dojście tutaj zajmie dłużej ale się przeliczyłam. Właśnie!- Przypomniała sobie.- Zanim zaczniemy, przyniosłam trochę jedzenia i coś do picia z dbałością o struny głosowe. Jak skończymy, jesteś zaproszony przez wszystkie panny z kawiarni na posiłek na koszt firmy.
-Serio? Wiesz, nie trzeba..
-Trzeba trzeba. Wszystkie mają słabość do teatru, więc chcą pomóc jak tylko się da. Tak, będą na występie- dodała zanim zadał pytanie.
Kiedy odłożyła kosz na pobliska ławkę, spojrzała na niego z zapytaniem.
- A właściwie, co musimy jeszcze przećwiczyć?

<Luke? Weny chwilowo mało>

Od Carmelle CD Satoru

Tym razem odalam pocałunek z wielką namiętnościa. Satoro zjezdzal językiem coraz niżej. Tym razem jednak ominął pępek. Bawił się moimi emocjami. Omijal najczulszy punkt lecz jednak był koło niego.
- Sadysta - Powiedziałam gdy któryś raz z rzędu zataczal językiem koła na udzie.
( sat? dobra złapał mnie len i przywiazal do kaloryfera xD)

poniedziałek, 16 listopada 2015

Od Satoru CD Carmelle

Pozwoliłem, by Carmelle zajęła się całą sprawą, aż do momentu, gdy przejmę inicjatywę. Dziewczyna zaczęła całować moją szyję, a ja cieszyłem się sukcesem, który jak zwykle przyszedł mi łatwo. Zaczęła schodzić coraz niżej, a po chwili wróciła do góry. Czarnowłosa podrapała moją klatkę piersiową, a ja wtedy powiedziałem:
- Dobra, moja kolej.- Wyciągnąłem szpony i rozciąłem stanik. - Na razie raczej nie będzie ci potrzebny.
Zrobiłem jej malinkę na szyi. Później zacząłem językiem zjeżdżać coraz niżej, po pewnym czasie natrafiając na pępek. Zacząłem całować jej brzuch, jednocześnie odpinając klamrę w jej spodniach. Zrzuciłem jej spodnie i walnąłem je gdzieś do pokoju. Pocałowałem ją w usta...

< Carmelku? >

Od Carmelle CD Satoru

Nagle wystąpiły we mnie nowe siły. Skoro go nie pokonam to może zaczerpne z tego chodź trochę przyjemności? Spojrzałam na blondyna oczami ala Kira prosząca o żarcie ( no co nikt w tamtych czasach nie wiedział co to Shrek) 
- A mi się nie dasz pobawić? - Zagadnelam z wyrzutem.
- A jaką pewność mam że mi nie Ucieknie serafina? - Zapytał 
- Taka jaka ja że przeżyję? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Chłopak niepewnie rozluźnil uchwyt. Nie czekając na jego reakcje przewróciłam go na plecy i usiadłam mu na brzuchu. Iluzja zrobiłam sobie lisie uszy. Jedno stało a drugi było oklapniete. Polizalam go od klatki piersiowej w górę.

( Carm chyba się znudziło walczenie xD)

Od Satoru CD Carmelle

Złapałem i podniosłem dziewczynę. Zaniosłem ją do swojego pokoju, lecz nie położyłem jej na łóżku. Przyparłem ją do ściany, tak, że nogi miała po moich bokach
Oparłem ją o ścianę i zacząłem ściągać z niej resztę ubrań. Rzuciłem Carmelle na łóżko i ściągnąłem kostium, który był we krwi i rzuciłem go gdzieś wgłąb pokoju. Ukazałem tym swoją umięśnioną klatkę, nie ma co ukrywać, ale jest bardzo dobrze wyrzeźbiona...

< Carmuś? Jestem zawiedziona, że takie krótkie T-T >

Od Ashley'a CD Imaizumi

Lekko się uśmiechnąłem, musiałem.
- Tak, jakby nie patrzeć, tak. - przyjrzałem się jej. Ciekawe jak to jest, móc się tak zmienić w zwierzę. Czy czujesz lub widzisz inaczej, inaczej sterujesz ciałem, posiadasz inne instynkty, a może wszystko jest tak samo jak w ludzkiej formie? Bardzo mnie to ciekawiło, ale nie mogłem się zdobyć na zadanie tych pytań. Kto wie, może ja odkryję w sobie kiedyś podobną umiejętność?
Heh, wątpie.
Nie wiem, co chcesz jeszcze o mnie wiedzieć, ale mogę powiedzieć, że mam coś koło 27 lat... - zamilkłem, nie wiedząc co powiedzieć dalej.

< Imaizumi? Jaka ty łaskawa :3 >

Od Ashley'a CD Alex

Śledziłem psa wzrokiem, z lekkim uśmiechem na wargach. Nagle jednak zwierzę podbiegło do mnie, złapało mnie za rękaw i zaczęło ciągnąć.
- Ej...! - zawołałem i zaśmiałem się cicho. Pies machał ogonem, skory do zabawy. W pewnym momencie spojrzał mi w oczy i nagle znieruchomiał. było to dość dziwne.
- To może "siad"? - zasugerowałem miękkim głosem. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu tłusty psi zadek opadł na podłogę. Byłem tak zdziwiony, że przerwałem kontakt wzrokowy i pies znów zaczął biegać dokoła.
- Zwierze wyczuje zwierze... - mruknąłem prawie niedosłyszalnie.

< Alex? Udzielam przebaczenia :3 >

Od Alex CD Ashley

Spojrzałam badawczym wzrokiem na Ashley’a. Zapytałam, odkładając napój:
- Ashley?
- Tak?
- Wydajesz jakbyś wszystkiego się uczył? Straciłeś pamięć, czy coś takiego?
Pokręcił przecząco głową, lecz nie odpowiedział. Westchnęłam tylko i powiedziałam:
- Jak będziesz chciał to powiesz... - Usłyszałam szczek labradora. - Ashley, lepiej się schowaj. Mojemu psu odbija, bo... To - Zaczęłam wyliczać na palcach - labrador, a na dodatek szczeniak.
Pies przebiegł i zaczął biegać jak oszalały, co jakiś czas podgryzając Ashley'a...

< Ashley? Wybacz, że tak długo nie odpisywałan >

Od Carmelle CD Satoru

Pocałował mnie? Jak mu przyj-bie to się niepozbiera. Jednak tego nie zrobię bo jestem wymeczona treningiem. Zaczął zjeżdżać językiem w dół odpinajac jednocześnie guziki mojej koszuli. Zdjął mi ją z ramion i spojrzał na moje piersi i zaczął je piescic zastanawiając się czy zdjąć stanik czy nie. Miałam straszna ochotę go uderzyć 
-teraz nie jesteś już taka drapieżna co? - Posłałem mu mordercze spojrzenie i zaczęłam się wiercic. On na to tylko rozłożył mi nogi i jeszcze mocniej unieruchomil. 
-Dziękuję za to zaproszenie ale jakoś nie lubię robić tego na ziemi. Przeniesiemy się do mnie? - Powiedział 

( Satoru? To wcale nie jest propozycja wcale xD)

Od Satoru CD Carmelle

Uśmiechnąłem się, minimalnie twarz zakryły mi włosy. Powiedziałem, wypuszczając ostrza z dłoni:
- Czyli ostro pogrywamy, tak? Bardzo chętnie, uwielbiam lizywać krew. - Oblizałem się i stałem w bezruchu. Po chwili zacząłem biec na początku w stronę Carmellusia, a później gwałtownie skręciłem na ścianę, odbiłem się od niej w stronę dziewczyny. Naciąłem tylko brzeg ramienia, ponieważ czarnowłosa mnie odepchnęła. Wylądowałem na nogach i pojechałem kilka metrów. Rozpędziłem się z powrotem i gdy dziewczyna się zamachnęła, schyliłem się. Podciąłem jej nogi i usiadłem na jej podbrzuszu. Zlizałem kilka kropel krwi z ostrzy i powiedziałem:
- Słodka i gorzka, zupełnie jak ty. - Nachyliłem się i pocałowałem ją w jej dość ciemne usta...

< Carmuś? I co ty na to? xD >

Od Carmelle CD Satoru

- Jeśli według ciebie to jest grąa wstępna to tak... Gra wstępna do twej męczeńskiej śmierci.- szepnelam. Chłopak próbował mnie zrzucić na co się zaśmiałam. Wiedziałam że miałam z nim marne szanse bez broni. No fakt miałam jeszcze iluzje ale wiedziałam że go nie oszukam. Nagle mnie olśniło. Miałam krótki miecz przy pasie. Jednak musiałam bym zwolnić jedna rękę aby go wyjąć. Ech jak to mówią, ryzyk-fizyk. Zwolniłam prawa dłoń i sięgnęłam do pasa. On to zauważył i wykorzystując okazję zrzucił mnie. Wyjechał szybko broń i przyjęłam poze bojowa.

< Satoru? >

Od Satoru CD Carmelle

Przyszpiliłem ją do ściany i powiedziałem:
- Och nie ładnie Carmelku, mówiłem, że dużo trzeba by mnie pokonać, nawet, by mnie powalić trzeba się skupić.
Odchyliłem włosy z jej szyi i pocałowałem skórę pod uchem. Przejechałem językiem po jej szyi, a wtedy dziewczyna wykorzystała to i złapała moją rękę. Wykręciła ją, dając kończynę na moje plecy i przygniatając mnie twarzą do ściany. Zaśmiałem się i powiedziałem:
- Lubię brutalność i takie zagrywki. - Wykorzystując to, że dziewczyna mocno przypierała mnie do ściany, oparłem stopę o ścianę i odbiłem się od niej. Wylądowałem na ziemi wraz z czarnowłosą, co ona szybko wykorzystała. Przewróciła mnie na plecy i przyparła mnie rękami do ziemi, przekraczając w biodrach. Uśmiechnąłem się i patrzyłem na nią. Po chwili powiedziałem:
- Czyli to jest twoja gra wstępna?...

< Carmelle? >

niedziela, 15 listopada 2015

Od Yukiko CD Tomoe 

Zaśmiałam się i powiedziałam:
- Tak, możesz.
Odstawiłam kubek i usiadłam na łóżku, poklepałam miejsce koło siebie. Poczułam się jak w książkach, gdzie doświadczona (zwykle dużo starsza) kobieta, uczy niedoświadczonego, młodego chłopca. Zwykle jeszcze chłopak jest z wyższych sfer i takie tam. Tomoe usiadł na przeciwko mnie, a ja zapytałam:
- Chcesz być z przodu z tyłu, czy może chcesz zmieniać pozycję co jakiś czas?
- Zmieniać. 
Wyprostowałam się, wypinając piersi do przodu. Blondyn wyciągnął rękę w moją stronę, a ja zamknięłam oczy. Na początku dotykał je niepewnie, ale po chwili już zaczął się nimi bawić. Zaśmiałam się na ten gest. Po pewnym czasie powiedziałam:
- Jestem zdziwiona.
- Czym? -Zapytał, przerywając. 
- Tym, że nawet nie spytałeś, czy mogę ściągnąć koszulkę, zwykle faceci robią to na samym początku, no, ale skoro nie chcesz to nie zmuszam... - Zaśmiałam się cicho. 
Usiadł za mną i powiedział:
- To mogłabyś ściągnąć koszulkę? 
- Mhm. 
Ściągnęłam ją i położyłam ją na łóżku, obok siebie. Przylgnął do mnie i ponownie zaczął dotykać moje piersi... 

< Tomoe? xD  >

Od Alex CD Jeffrey 

Spojrzałam na niego i powiedziałam:
- W porównaniu do niego nie jesteś. - Wskazałam głową rysunek Bill'a i odsunęłam się. Wstałam po noże i ponownie usiadłam. Jeff zapytał:
- Co on zrobił, że go nienawidzisz? 
Zawiesiłam głowę i zacisnęłam mocno wargi, zamykając oczy. Powiedziałam po chwili:
- Zg... Zgwałcił mnie... Kilkakrotnie... - Rzuciłam nożem, nawet nie patrząc na cel. - Zdrzemnę się na chwilę.
Spakowałam swoją broń i położyłam się. Zapewne większość osób zaczęłaby teraz płakać i oczekiwać współczucia, ale to ja na to pozwoliłam, gdybym bardziej się pilnowała to bym do tego nie doprowadziła. Wzięłam swojego miśka i przykryłam się. Powiedziałam:
- Dobranoc... 
Wtuliłam się do przytulanki i położyłam się na boku... 

< Jeff? >

Od Jeffrey'a CD Alex

- W temacie odpowiedniego chłopaka, to palę okazyjnie, cukiereczku - wyszczerzyłem ząbki. - Ale jak widzę masz na celowniku kogoś innego.
Rzuciła nożem, trafiając w karykaturę.
Usiadłem obok niej.
- To ten, którego mogłabyś zabijać bez końca? - zapytałem.
- Tak...
- Widzę to w twoich oczach... zranił cię.
Spojrzała na mnie ściskając w dłoni kolejne ostrze.
Wziąłem to z jej dłoni i sam rzuciłem w karykaturę, po czym przytuliłem ją.
- Ludzie w gazetach nazywają cię potworem - szepnęła. - Nie jesteś potworem - spojrzała mi w oczy.
Uniosłem brew.
- Potwory nie potrafią przytulać - powiedziała.
- Cukiereczku... ja jestem potworem.
- Nie...
Westchnąłem, a ona się we mnie wtuliła.
- Czym jesteś? - zapytała.
- Killer'em. Czyli mordercą... potworem


Alex?

Od Alex CD Jeffrey

Powiedziałam:
- O Boże! Serio? Już myślałam, że znalazłam odpowiedniego chłopaka, ale nie musi palić! - Zaśmiałam się. Spojrzałam na niego i zaczęłam zwijać się ze śmiechu.
- Co cię tak śmieszy? - Zapytał.
Ruszyłam po lusterko i pokazałam mu jego odbicie. Dym wylatywał mu po bokach ust. - Haha, bardzo śmieszne.
Przewrócił oczami. Powiedziałam:
- No nie, że śmieszne?
Natarłam zająca specjalną mieszanką, by się nie popsuł i jęknęłam nie wiedząc co robić. Postanowiłam, że wyczyszczę sobie broń, a potem coś wymyślę. Usiadłam na ziemi i wyciągnęłam swój cały zestaw broni, oprócz sztyletów pod ubraniem. Zaczęłam wycierać je dokładnie, próbując wyczyścić wszystkie szczeliny. Po chwili odłożyłam pierwszą parę nożyczek i zabrałam się za drugą. Te zajęcie sprawiało mi frajdę przez dwie godziny, a co z pozostałym czasem? Siedziałam, a raczej leżałam w sypialni, próbując coś wykombinować, ale nic nie wpadało mi do głowy. Dopiero po następnych trzydziestu minutach wymyśliłam coś, co na pewno sprawi mi frajdę. Naszkicowałam karykaturę Bill'a, którego tak bardzo nienawidziłam, on był tą osobą, którą mogłabym mordować bez końca, on był typem osoby, którą zawsze zabiję bez poczucia winy i z dużą radością. Wbiłam kartkę na ścianę i zaczęłam rzucać w jego twarz nożami i nożyczkami. Jednak nie sprawiało mi to takiej przyjemności, chciałam go wybebeszyć, lecz by jeszcze żył, podpalać i po woli wycinać mu płaty skóry. Na początku przerażało mnie to, że mogę tak pomyśleć, że potrafię być tak okrutna i barbarzyńska, ale teraz do tego przywykłam. Czułam znajome mrowienie na plecach i chęć wykrzyczenia wszystkiego, miałam ochotę zmęczyć się. Mimo tego, że zapomniałam, iż go zamordowałam, to uczucie było zbyt duże, by je wyprzeć całkowicie z umysłu. Po pewnym czasie przypomniałam sobie jakie to było uczucie, żałowałam, że bardziej się nad nim nie pastwiłam. Wybiłam mu tylko sztylet w brzuch, a później wybebeszyłam. Była to za mała kara za to co mi zrobił. Po chwili do pokoju wszedł Jeffrey i spojrzał na mnie pytająco, rzuciłam sztyletem niedaleko jego ucha, trafiając w bok głowy Bill'a. Jeff spojrzał na karykaturę i uśmiechnął się lekko. Włosy po części zakrywały moją twarz. Siedziałam po turecku na łóżku, trzymając jedną dłonią za stopę...



< Jeff? >

Od Jeffrey'a CD Alex

- Gdy miałem czternaście lat... wdałem się w bójkę z... trzema chłopakami. Było to na urodzinach małego smarka. Przez tą bójkę wyglądam jak wyglądam, ale lubię swój wygląd. Kiedy ich zabiłem poczułem... satysfakcje i inne pierdoły.
- Okey...
- Potem największą frajdę sprawiło mi zabicie kłamliwych rodziców i.. - westchnąłem.
- I?
- Naiwnego brata... Liu.
- Brakuje ci go?
Spojrzałem na nią nienawistnie.
- Przymknij się - mruknąłem. - Nie brakuje mi go. Czuję się najlepiej sam, on by mi tylko zawadzał, gdybym go zostawił przy życiu. Nie zrozumiesz myślenia K... - wstrzymałem się, po co jej wiedzieć czym jestem.
- K?
- Zapomnij o tym - odwróciłem się i poszedłem do salonu.
Usiadłem w fotelu i zapaliłem papieros.
- Co tak śmierdzi? - zapytała po chwili.
Wypuściłem dym z ust.
- A jak myślisz? - mruknąłem.



Alex?

Od Alex CD Jeffrey

Spojrzałam na niego, a po chwili odwróciłam wzrok na martwego zająca. Powiedziałam:
- Wiesz, to, że teraz mieszkam w dość sporym mieście, nie oznacza, że jestem miastowa... Brałam udział w różnych walkach i wojnach, więc na swojej liście mam dość sporo nazwisk, ale w przeciwieństwie do ciebie mam wyrzuty sumienia, oczywiście nie ze wszystkimi. - Gdy sobie to przypominałam wbiłam nóż z całej siły w blat, ostrze zatopiło się do połowy. Zacisnęłam zęby i powiedziałam bezgłośnie - Jego zabiłabym za każdym razem, z taką samą przyjemnością... - Zaczesałam palcem włosy za ucho i odwróciłam spojrzenie na Jeffrey'a. Zapytałam- Czyje morderstwo sprawiło ci największą przyjemność?...



< Jeffeł? >

Tłumacz