czwartek, 31 grudnia 2015

Od Luke'a CD Serenity

Powiedziałem:
- Dobra, ale jak zmokniemy to będzie na ciebie.
Wyciągnąłem dłoń w stronę dziewczyny i wystawiłem skrzydła. Wzbiłem się w powietrze, łapiąc w locie dłoń Serenity i ciągnąc ją do góry. Szybko znaleźliśmy się powyżej niskich chmur, a tam puściłem jej dłoń. Uśmiechnąłem się lekko i poleciałem dalej. Dzięki niej miałem długie skrzydła z czego wciąż się cieszyłem. Odwróciłem się twarzą w stronę reszty nieba, a za moimi plecami znajdowała się ziemia. Schowałem skrzydła i zacząłem lecieć w dół. Zamknąłem oczy i dziesięć metrów przed ziemią wyprostowałem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. Znalazłem się za Serkiem i powiedziałem:
- Serenity, wiesz, że powinienem ci dziękować praktycznie cały czas? Uratowałaś mi życie, odnowiłaś mi skrzydła, pomogłaś w przedstawieniu i spraw...- Nie dokończyłem, nie chciałem kończyć. - Raczej nigdy się nie odwdzięczę, bo nie mam jak, niestety...
Podleciałem bliżej niej...

< Serek? Tak na nowy rok xD >

Od Rin'a CD Nemidith

Dziewczyna zleciała na mnie, a nasze usta się zetknęły. Poleciałem na ziemię z głośnym łoskotem. Oczy bardzo mi się rozszerzyły, ale nie reagowałem na to jak większość ludzi, czyli nie zawstydziłem się. Dziewczyna odskoczyła jak poparzona. Oparłem się łokciem o ziemię i zaczesałem włosy do tyłu. Spojrzałem na dziewczynę i otarłem dłonią usta. Dziewczyna spłonęła czerwonym rumieńcem. Podszedłem do niej i podałem jej rękę, pytając:
- Wszystko w porządku, Nemidith?
Kiwnęła głową, lecz po chwili zapytała:
- Dlaczego cały czas pytasz czy wszystko ze mną w porządku?
- Bo się martwię, Nemi...Dith... Chodź poszukać twojego konia...

< Nemi? Chyba ciebie nie ostrzegłam, że jest on trudny w oswojeniu >

Happy New Year!

Cześć!
Składam więc wszystkim życzenia z okazji nowego roku.
Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i radości. 
Mnóstwa miłości. 
Ogromu weny i za gry najniższej ceny
Mnóstwa czasu
Mnóstwa kasy
Dobrych komputerów i niewielu frajerów
Dużej ilości słodyczy, która nie tuczy
Nie mam już dalej pomysłu, więc rzeczy wyśnionych i wymarzonych
Szczęścia w łowach na cokolwiek chcecie
Dużo mangi i anime
Dużo szekszu (xD)
I braku kaca


Od Serenity CD Luke

Spojrzała na niego z uśmiechem.
-Ty chyba naprawdę nie zdajesz sprawy z tego, co mówisz. To jeden z wielu powodów za które cię lubię.- Nagle wpadła na pomysł, przez który niemal oczy jej się zaświeciły. Pociągnęła go za dłoń.- Chodź.
Kiedy wyszli z domu Serka, nie padało już za to była całkiem nisko dosyć gruba warstwa mgły. Zamiast iść do przodu, pociągnęła go, żeby poszli na tyły domu. Dom dziewczyny miał całkiem dobrą pozycję, bowiem przód wychodził na ulice inne domy, za to na tyłach nie było żadnego budynku. Upewniwszy się, cicho rozwinęła swoje skrzydła. Podskoczywszy do góry, już unosiła się w powietrzu na wysokości metra. Wyciągnęła ku niemu swoją dłoń uśmiechając się przy tym.
-Potalamy? Warunki mamy idealne.

<Luke? xD >

Od Nemidith CD Rin

Że wstydu wierciłam wzrokiem dziurę w stoliku. Jak mogłam tak zasnąć?!
- Ttak, w porządku... Aale przepraszam... - wyjąkałam.
- Nie ma problemu, musisz odpocząć. - oświadczył.
Nagle o czymś sobie przypomniałam.
- A co z moim koniem?! - szybko się wyprostowałam.
- Szedł za nami. Pewnie gdzieś sobie chodzi.
- Musze zobaczyć, czy wszytko z nim w porządku!
- Jest juz późno.
- No i? Musze! - spojrzałam na niego błagalnie. Westchnął.
- No dobrze. Ale tylko krótko.

Naciągnęłam na siebie kurtkę, którą dał mi wcześniej. Uparłam się, by iść samodzielnie. Rin szedł kilka kroków przede mną.
Byliśmy na schodach. Ja szłam powoli, a on był już na dole. I nagle się potknęłam.... Poleciałam prosto na niego. Złapał mnie, ale...


< Rin? Do twojego wyboru, czy będzie buzi buzi... ^^ >

Od Luke'a CD Serenity

Nie wiedziałem jak mam zareagować. Oddałem niepewnie pocałunek, a później położyłem dłoń na policzku dziewczyny i zamknąłem oczy. Po chwili zabrałem dłoń z jej policzka i objąłem ją w talii, mocno do siebie przytulając. Wiedziałem, że dziewczyna się zdziwiła. W tamtej chwili nie obchodziło mnie, czy nie będę się przy niej krępował, czy nie będę potrafił spojrzeć w jej oczy. Nie myślałem o tym. Ani o tym czy to miłość, nie uważałem by to było to uczucie, ale mogłem się mylić. Wtedy o niczym nie myślałem. Odsunęliśmy się od siebie, gdy obojgu zabrakło tchu, co nawet nie było aż tak szybko. Prawie minuta, która trwała bardzo długo, przynajmniej dla mnie. Dość dziwnie się czułem. Jednocześnie byłem przerażony, zdziwiony, otępiały, ale i radosny oraz zadowolony. Nigdy wcześniej nie miałem w sobie takiej mieszanki. Patrzyłem na dziewczynę z dość dużymi oczami, ale po chwili się uśmiechnąłem lekko. Złapałem jej dłoń i splotłem z nią palce. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem. Nie panowałem nad tym, nie wiedziałem skąd wzięło mi się to by ją przytulić. Szepnąłem cicho:
- Serek, radzę ci nie wnikaj w rzeczy, które robię, dobra? - Zaśmiałem się cicho...



< Serek? Nie będę już tego przedłużać xD >

Od Serenity CD Luke

Jego reakcja mówiła sama za siebie. "Czyli to prawda"- pomyślała spoglądając na jego zaczerwienioną twarz, prawdopodobnie do granic możliwości. Trudno było wyjaśnić, ale cieszyła się a jej serce wręcz galopowało. Zanim wykonała jakikolwiek ruch, królik się zbudził i zeskoczył z kolan chłopaka. Zaraz po tym, lekko popchnęła go bardziej na oparcie, żeby nie siedział jak wbity na szczotkę.
-Jesteś uroczy- szepnęła mu do ucha kładąc dłonie na jego torsie. Chciała mu okazać, że się zgadza. Słowami? Nie. Zabrakło ich. Postanowiła zrobić coś innego. Dlatego też nachyliła się i pocałowała go.



<Luke?>

Od Jacob'a CD Yukiko

Spojrzałem na Galiusa, potem na Yukiko i uśmiechnąłem się.
- No... - zacząłem niepewnie - chciałbym pójść do kawiarni i zjeść jakieś ciastko.
- Akurat wiem, gdzie się jedna znajduje - odparła dziewczyna.
Wskoczyłem na smoka, który po chwili rzekł:
- Twoja znajoma mówiła wcześniej, że to miasto jest przesiąknięte magicznymi istotami. A co jak ona jest jakimś demonem lub coś w tym stylu? Łowcy bez powodu się na niej nie uwzięli.
- Przecież my też jesteśmy magiczni - powiedziałem.
- Ty jesteś człowiekiem.
- Odkąd nauczyłem się magii lodu, to nie jestem jakimś tam zwykłym człowiekiem. Po za tym zostałem jeźdźcem smoków.
- O czym tak rozmawiacie? - zapytała Yukiko.
- O niczym ciekawym - odpowiedziałem, po czym pomogłem dziewczynie wejść na Galiusa.
Polecieliśmy do miasta. Po chwili Yukiko powiedziała, żebyśmy skręcili w lewo. Pomimo, że byliśmy dosyć wysoko, ludzie spoglądali na nas z dołu. Czemu oni się tak gapią, pomyślałem, miasto pełne magii, a oni zdziwieni patrzą na nas. Wtem Yukiko rzekła:
- To tu, pod nami.
Spojrzałem na smoka i powiedziałem:
- Wyląduj na tym dachu.
Galius wylądował tam, gdzie mu kazałem. Zeskoczyliśmy ze smoka u ruszyliśmy w stronę drzwi prowadzących na korytarz. Po chwili odwróciłem się do Galiusa.
- Lepiej by było, jakbyś się gdzieś ukrył - powiedziałem.
- A przyniesiesz coś dla mnie? - zapytał.
Kiwnąłem głową. Smok uśmiechnął się i odleciał. Wszedłem wraz z Yukiko do budynku, gdzie zeszliśmy po schodach. Wychodząc dziewczyna rzekła:
- Teraz tylko okrążmy ten budynek.
Jak powiedziała, tak zrobiliśmy. Potem weszliśmy do kawiarni i usiedliśmy przy jednym stoliku. Po chwili podeszła do nas kelnerka. Zamówiliśmy po kawałku ciasta, którego nazwy niestety nie pamiętam. Gdy młoda dziewczyna przyniosła nam ciasto, od razu zabrałem się do jedzenia.
- A właśnie - powiedziałem trochę niepewnie po chwili - skoro łowcy się tak ciebie uczepili, to chyba musisz być jakąś magiczną istotą, nie?
- No raczej - odparła Yukiko.
- A kim jesteś?



< Yukiko? >

Od Rin'a CD Nemidith

Poczułem jak głowa Nemidith ląduje na moim ramieniu, a później zsuwa się na moje nogi. Spojrzałem na dziewczynę i chciałem wstać i zanieść ją do sypialni, lecz nie chciałem jej budzić. Ostatnio trwało to dość długo nim udało mi się ją uśpić. Sięgnąłem po koc, który leżał na fotelu i przykryłem ją. Ramię śpiącej przygniotło mi rękę. Wyciągnąłem swoją kończynę, lecz nie miałem do końca gdzie jej dać. Położyłem ją na jej ramieniu i patrzyłem przez okno. Po chwili sam zasnąłem...
***
Obudziłem się, gdy poczułem, że Nemidith odskakuje. Złapałem ją za rękę, bo inaczej spadłaby z kanapy. Przyciągnąłem ją do siebie i zapytałem:
- Wszystko w porządku?

< Nemi? Nie umiałam nic lepszego wymyślić ;___; >

Od Luke'a CD Serenity

Gdy usłyszałem słowa Serenity, zarumieniłem się i odwróciłem gwałtownie głowę w inną stronę. Włosy opadły mi na twarz, pomagając w kamuflażu. Niestety czułem na sobie wzrok dziewczyny. Po chwili dziewczyna odgarnęła włosy z mojej twarzy, nie zdążyłem zakryć twarzy dłonią i widziała, że jestem w kolorze piwoni. Bałem się spojrzeć na Serka, nie wiedziałem jak zareaguje. Oczywiście, że rumieńce na mojej twarzy były potwierdzeniem tego i ona o tym wiedziała. Miałem zamiar wstać, lecz na moich kolanach spoczywał królik, a moja dłoń była trzymana przez anielicę. Zamknąłem na moment oczy i spojrzałem na Serenity, wciąż będąc czerwonym...

< Serek? >

Od Satoru CD Carmelle

Wzruszyłem ramionami, mówiąc:
- A tak jakoś. Nie miałem co robić.
Dziewczyna rzuciła się i przyparła mnie do łóżka. Syknęła:
- Nie kłam!
Patrzyłem na nią długo, próbowałem się pohamować, ale była zbyt pociągająca. Wyrwałem ramiona spod jej uścisku i objąłem ją w talii, całując ją. Nim Carm zdążyła zareagować, obróciłem ją na plecy i włożyłem język do jej ust. Odsunąłem się na małą odległości i z wciąż zamkniętymi oczami, powiedziałem:
- Carm, nie dam już rady się dłużej powstrzymać. Jedenaście lat to i tak wystarczająco. Trudno, najwyżej mnie jeszcze bardziej znienawidzisz, ale to nie będzie nic dziwnego. Dziwne byłoby to gdybyś mnie nienawidziła.
Uśmiechnąłem się lekko i przyparłem ją mocno do łóżka. Zacząłem całować jej szyję, a później szybko ściągnąłem jej koszulkę...

< Carm? >

Od Imaizumi CD Leonardo

Dziewczynka wyszczerzyła się w uśmiechu i skinęła swoim łebkiem.
- A ty kim jesteś? - spytałam ją również się uśmiechając.
- Ruby! Fajne masz uszy, też jesteś wilkołakiem? - odpowiedziała radośnie. Odruchowo dotknęłam końcówki mojego prawego ucha ręką. Zabrałam ją i zastrzygłam oboma uszami.
- Nie do końca. - powiedziałam tajemniczo. Ruby najwyraźniej nic sobie z tego nie zrobiła.
- A ja tak! I Leoś to tryton!
- I to nie byle jaki tryton... - wtrącił Leo.
- To twoja córka? - spytałam trytona.
- Nie... To znaczy tak. Można tak powiedzieć - odpowiedział jąkając się. - Tak. - dodał po chwili, już z większą pewnością. Było to trochę podejrzane, ale może po prostu ten gościu taki jest.

< Leo? Krótkie trochę ;-; >

Od Imaizumi CD Ashley

- Na kartce jest napisane, że wykluje się za jakiś tydzień. Chyba jajkiem nie trzeba się zajmować? - zerknęłam jeszcze raz na papierek. Nie było nic o tym napisane. - Spróbuję w tym czasie coś wykombinować, a jak się nie uda, to najwyżej pisklę będzie mieszkało tutaj i będziemy do niego przychodzić. Jeśli rzeczywiście gdy dorośnie mogło będzie stawać się niewidzialne, to raczej nie będzie stanowić problemu.
- No dobra... - mruknął Ashley nie do końca przekonany. - A kto bierze ten świstek? - spytał wskazując na papierek.
- Ja mogę. - odparłam. Zachichotałam, bo nagle to wszystko wydało mi się dziwnie zabawne: kryjówka w drzewie, wychowywanie w tajemnicy potworka; przypominało to zwyczajną dziecięcą zabawę. Może rzeczywiście tylko wyolbrzymiamy problem, ale całkiem fajnie jest tak kombinować.
Podskakując, zbliżyłam się do Ashleya i przytuliłam go. Dałam mu całusa w policzek, potem puściłam i odsunęłam się na parę kroków, i zaczęłam machać ogonem z podekscytowania.

< Ashley? Jestem zła :3 >

środa, 30 grudnia 2015

Od Serenity CD Luke

Uśmiechnęła się do niego. Zastanawiało ją, jakim cudem Miki do nich się przyłączyła a ni nawet tego nie poczuli, przynajmniej z grubsza. Trącili ja lekko ale z jej strony nie nastąpiła jakakolwiek odpowiedź. Królik jakby zapadł w hibernację. Serek zamierzała ją zdjąć z jego kolan ale powstrzymał ją gestem ręki.
-Widzę, że się polubiliście- zauważyła wesoło.
-Pewnie, że tak. Uwielbiam jak coś tak mnie straszy, że wyskakuje ze skóry.
Na to oboje się roześmiali.
-Mimo to, jestem nawet zazdrosna.
-O własnego królika?- Zadziwił się całkiem serio. Szturchnęła go.
-Oczywiście, że tak. Idąc inną drogą, sporo mówisz przez sen wiesz?- Zmieniła temat, który ją dręczył od momentu "pobudki".
-A co konkretnie mówiłem?- Jego czujność bardzo ją speszyła. Uciekła wzrokiem w bok rumieniąc się i mówiąc z widocznym trudem.
-Pytałeś się...czy zgodziłabym się na to, żebyś mnie przytulał i...ekhem...inne rzeczy kiedy byś chciał- mówiła trochę ciszej. Nie wiedziała czy to, co mówił przez sen było prawdą. Dlatego tez, wolała zachować odpowiedź jaką miało być...potwierdzenie.

<Luke?>

Od Luke'a CD Serenity

Zebrałem włosy z twarzy dziewczyny i pogładziłem ją po głowie. Później, niepewnie objąłem ją ramieniem. Odwróciłem głowę, bo lekko się zarumieniłem. Trwaliśmy tak dłuższą chwilę, zastanawiało mnie to, czy jej to przypadkiem nie przeszkadza i pozwala mi na to, bo nie chce mnie urazić. Postanowiłem w końcu zrobić jakiś krok. Po części czułem strach przed odpowiedzią, ale miałem chociaż odrobinę nadziei na dobrą odpowiedź. Chciałem się przekonać jak to wygląda, choć obawiałem się stracić przyjaźń Serka przez to pytanie. Długo się zastanawiałem, lecz w końcu postanowiłem, że zapytam. Spojrzałem na dziewczynę i wydałem z siebie, zabierając ramię zza jej ramienia:
- Serek... Zaproponuję coś, ale mam nadzieję, że ciebie to nie urazi w żaden sposób... - Odetchnąłem głęboko, lecz ciężko mi to poszło. Serce waliło jak nigdy dotąd, ręce bardzo mi się pociły. - Serek czy mogę ciebie przytulać, całować i robić różne rzeczy kiedy bym chciał?...
Wtedy nagle obudziłem się na kanapie. Nie wiedziałem do końca kiedy zasnąłem. Odetchnąłem głęboko i spostrzegłem, że obejmowałem Serenity ramieniem. Odetchnąłem z ulgą, lecz naprawdę nie wiedziałem dlaczego. Dziewczyna się poruszyła i spojrzała na mnie, cicho ziewając. Zaśmiała się cicho. Powiedziałem:
- Wychodzi na to, że nie jestem jedynym śpiochem w tym pokoju.
Dopiero gdy to mówiłem, spostrzegłem, że na moich kolanach śpi królik...

< Serek? >

Od Carmelle CD Satoru

Obudziłam się nad ranem stwierdzając, że fotel jest strasznie niewygodny. Wstałam i położyłam się obok Sata. Prawie od razu zasnęłam . Rzadko miałam sny lecz teraz nastąpiła właśnie ta chwila. Śniło mi się... Nieważne, ale było to bardzo realne i niezdziwiłabym się jakbym jęknęla. Gdy się obudziłam widziałam ciemność. No tak grzywka. Próbowałam ja rozdmuchać, lecz nadaremno. Zrezygnowałam i osunelam ja kciukiem. Blondyn spoglądał na mnie swymi jakby wypranymi z emocji oczami.
-Jednego nie rozumiem-zaczęłam - czemu przy mnie siedziałeś, czemu mnie śledziłeś, czemu wtedy wróciłeś ?

(przepraszam że takie krótkie)

Od Serenity CD Luke

Dopiero po dłuższej chwili udało jej się powiedzieć wesoło.
-Tak, wszystko jest dobrze.
Gdyby powiedziała pełny obraz sytuacji...Nawet nie pisnęła słowem. Nie wypadało mówić, że spodobała jej się taki obrót sytuacji. Nagle z kąta góra ścierek zaczęła żyć własnym życiem poruszając się w różne strony ale całą kupką. Na ten widok, Luke aż krzyknął.
-Co to jest!?
Na widok jego niemałego przerażenia w oczach, Serek momentalnie zaczęła zwijać się ze śmiechu. Dopiero po parunastu sekundach zareagowała inaczej. Z trudem podeszła do hasających sobie szmatek i zdjęła je. Oczom obojga okazał się mały biały królik z brązowymi plamami na długich zwisających uszach. Chłopak niepewnie się zbliżył do stworzenia.
-A to kto?
-Króliczek. Właściwie króliczka. Poznaj proszę cię moją Miki. To chyba ona przez ciebie przebiegła- zachichotała.
-A więc to ty prawie przyprawiłaś mnie o zawał- mruknął. Anielica przysunęła się bliżej ze zwierzątkiem, aby miał okazję chociaż ją pogłaskać po łebku, czego stworzenie ewidentnie się domagało. Ostrożnie dotknął ją palcem a ta w odpowiedzi przysunęła swój pyszczek do tego palca aby się przymilać. Podczas ich zaznajomienia się, zrozumiała, jak blisko oboje się znajdują. Gdyby teraz odwróciłaby głowę, jego oddech spokojnie mógł przenikać do jej ucha. Momentalnie prawie ją skrzywiło na samą myśl.
Jak tylko królik zaczął znowu gdzieś kicać, dwójka robiła sobie w dalszym ciągu sobie śniadanie. On tak jak chciał miał kanapki i jajecznicę a tymczasem dziewczyna jadła kanapki z miodem. Po skończonym posiłku posprzątali i umyli się. Chłopak już- już chciał wracać do siebie ale, o jaka szkoda, rozpadało się i to od razu jakby ktoś wylał wodę z wiadra. Przekręciła głową.
-Nawet nie ma opcji żebyś w takie coś wracał. To jest jednak spory kawał do przejścia. Zostań u mnie chociaż do momentu jak się pogoda uspokoi.
Bez słowa usiadł na kanapie i zaczął szukać czegoś wzrokiem. I znowu w krótkim odstępie czasowym dostałby zawału serca, bowiem jak tylko spojrzał za siebie niemal wrzasnął widząc Miki tuż za swoją głową. Ją znowu zaczęło skręcać ze śmiechu. Ocierając z kącików oczu łzy przegoniła stworzonko sama siadając tuż obok niego.
-Jak tu ludzie wytrzymują bez żadnych uszkodzeń psychicznym?- Mówił próbując uspokoić oddech.
-Wbrew pozorom rzadko mam gości- odparła patrząc się przed siebie.
-Nie wiedziałem...
-Nie szkodzi. Wiem, że Miki potrafi przestraszyć ale tak okazuje, że kogoś lubi. Osobiście już przywykłam, że w nocy jakby się zbudziło pierwsze co widzisz to ona- zaśmiała się cicho. W odpowiedzi chłopak się wzdrygnął.
- W takim wypadku, masz w domu ewidentnie sceny mrożące krew żyłach.
-Oj tam, zdarza się...Luke?- Zapytała po dłuższej chwili.
-Tak?
-Nie umiem tego inaczej określić...ale...Czy mogłabym cię wykorzystać?- Zapytała nieśmiało. Jego twarz momentalnie zrobiła się blada a po chwili purpurowa. Jak taki kameleon.
-Co...Co m-masz przez to na myśli?
-Mogę oprzeć głowę o twoje ramię?- Zapytała cichutko. Widocznie odetchnął z ulgą.
-Pewnie.
Na te słowa uśmiechnęła się szczerze. Zrobiła tak jak prosiła i już miękko się opierała o jego ramię. Wolną dłonią odgarnął sobie włosy z oczu ale zamiast wrócić na miejsce, nagle była trzymana w dłoniach Serenity. Popatrzyła na niego pytająco z lekkimi rumieńcami.

<Luke? Pogłaszczesz ją po głowie? Nie odpowiadałaś to masz xD >

Od Luke'a CD Serenity

Powiedziałem:
- Bo miałaś to usłyszeć. - Ziewnąłszy, ruszyłem w stronę Serem, jednak nie udało mi się tam dojść. Padłem na ziemię jak kłoda. Rozejrzałem się, będąc już rozbudzony. Podniosłem się i ruszyłem w stronę anielicy. Powiedziałem:
- Nie musi to być nic specjalnego. Nie warto sobie mną zawracać głowy.
Uśmiechnąłem się lekko, ale szczerze. Serek spojrzała na mnie jakby zamiarem mordu. Powiedziałem, machając dłońmi w obronie:
- Dobra, już dobra. To jajecznicę i kanapki, ale to ja to zrobię. Nie zmienisz mojego zdania.
Stanąłem koło niej i podwinąłem rękawy w ubraniu. Wyciągnąłem jajka i bochenek chleba. Coś puchatego przebiegło mi po stopach, a ja się wystraszyłem i wylałem właśnie rozbełtywane jajka na ziemię. Powiedziałem:
- Zaraz to wytrę.
Serenity chyba nie usłyszała i szybko ruszyła po coś po mojej lewej. Wywróciłaby się na jajku, lecz złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie, dając jedną dłoń na głowę. Zapytałem, puszczając ją z objęć:
- Wszystko w porządku?
Nie odpowiedziała, tylko patrzyła na mnie. Zaskoczyło mnie to, że tym razem nie miałem ochoty wyszorować fragmentów ciała, które dotykały innej osoby. Ale bardziej zdziwiło, a raczej zszokowało to, że podobało mi się to i mogłem zostać tak dłużej. Okazało się nawet, że nie zrobiło mi się gorąco, ani głupio. Nie rozumiałem samego siebie...

< Serek? >

Od Nemidith CD Rin

Nie wiem czemu, ale tak troszke zrobiło mi się ciepło na sercu.
Coś ze mną nie tak, czy co?
Podciągnęłam kolana pod brodę, objęłam je ramionami i ukryłam twarz.
- Ja zawsze miałam z tym problem. - mruknęłam. Zaciągnęłam koszulę aż na kostki. Jak tak siedziałam, to czułam się strasznie mała.
Lekko się uśmiechnęłam. Chyba po raz pierwszy przestałam się spinać, gdy byłam w czyjejś obecności. Przestałam się spinać do tego stopnia, że nie wiem kiedy, i nie wiem jak, ale tak jakoś przechyliłam się na bok... I zasnęłam...

< No dobra, może to trochę ociepli atmosfere... Chyba wiadomo, w którym kierunku padła...? No, Rin, jaka twoja reakcja? >

Od Rin'a CD Nemidith

Spojrzałem na Nemidith i powiedziałem:
- Nie pozwól sobie wmówić, że jesteś bezużyteczna. Nigdy w to nie wierz. - Dziewczyna spojrzała na mnie, a ja patrzyłem przed siebie.- Nie znam cię długo, lecz to jest ostatnia rzecz jaką bym o tobie powiedział. Widzę, że jesteś samodzielna i nie lubisz pomocy innych, co lubię w osobach, które znam.
Nastała cisza i to taka z rodzaju niezręcznych. Westchnąłem cicho i przymknąłem oczy. Powiedziałem w końcu:
- Wybacz, ale nie potrafię rozpoczynać rozmowy z innymi, ani jej podtrzymywać. Kiedyś nie miałem z tym problemu...



< Nemi? Miałam ocieplić jakoś atmosferę, ale... Chyba mi nie wyszło ;__: >

Od Victorii CD Shu

Obserwowałam Shu, a potem zauważyłam fortepian pod ścianą. Skupiłam wolę i zaczęłam ruszać palcami jakbym grała. Klawisze fortepianu za sprawą mojej magii zaczęły wydawać dźwięki. Zagrałam fragment sonaty, który nauczyła mnie babcia. Shu spojrzał na fortepian. Wygladało to jakby na instrumencie grała niewidzialna postać. Hrabia zauważył złotą mgięłkę poruszającą się przy moich palcach, grających w powietrzu.
Shu patrzył chwilę na mnie.
- Wybacz... - powiedziałam,,gdy skończyłam. - Rozsiewasz większą aurę mroku niż ja... i zacząleś milczeć. Poczułam się niezręcznie.


Shu?

Od Shu CD Victoria

Powiedziałem, zamykając oczy:
- Ja w ogóle nie chcę się żenić, ani nie chcę nikogo kochać. 
- Dlaczego? - Zapytała Victoria. 
- Moje serce jest nieczułe na to, choć nie zawsze takie było. 
Zamilkłem szybko i oparłem głowę o fotel. Wypiłem do końca zawartość kubka i podszedłem do okna. Niestety deszcz nie zamierzał się zmniejszyć, a ja nie wiedziałem o czym mam z nią rozmawiać. Najchętniej bym sobie poszedł i ją zostawił w salonie, ale nie pozwala mi na to kultura osobista...



< Victoria? >

Od Serenity CD Luke

Nie pomyślała, że tyle dodatkowego czasu poświęci przy usuwaniu makijażu zarówno z twarzy jak i ogólnie głowy. Ktoś okazał się mieć niesamowite zasoby humoru i coś dodał do stylizacji włosów. W efekcie nie można było zdjąć kilka naprawdę ważnych rzeczy. Nie mogła nawet pomarzyć o uciecze, wręcz ją przywiązały do krzesła. Krzyki jakie szły z zamkniętego pomieszczenia bardzo przypominały te same, które wydają z siebie ofiary podczas śmierci. Niejeden morderca by ich pozazdrościł.
Po tym, co się tam działo, Serenity wręcz się wyczołgała z niemałym strachem. Gdyby nie skrupuły, pewnie obcięły by jej włosy, może nawet do samej skóry. Tą przygodę zapamiętała w ten sposób, że nie zbliży się w pojedynkę do tych stworzeń jakimi były stylistki. Szybkim krokiem poszła ku wyjściu do Luka. Jakie było jej zdziwienie, kiedy zauważyła go skulonego, ewidentnie śpiącego. Kucnęła obok i delikatnie palcem wskazującym go trąciła w policzek. Zero reakcji. Uśmiechnęła się rozczulona do śpiącego. Robiło się chłodno a tylko brakowało, żeby się rozchorował. Do jego domu było dosyć daleko, więc nie widząc innego rozwiązania, spróbowała wziąć go na plecy jednak był za ciężki jak dla niej. Spróbowała inaczej ale każda inna metoda odpadała. I wtem stał się cud. Pojawił się jakiś nieznany chłopak, który razem z nią chwycili go pod pachy i tak zatargali go pod jej dom. Podziękowała obcemu i poradziła sobie już z resztą. Będąc u siebie ostrożnie położyła go w pokoju gościnnym, zakryła kołdrą i cicho zamknęła drzwi nie pozwalając swojemu królikowi na jakiekolwiek wizyty.

*** 

Zbudziła się stosunkowo szybko przez to, że zwierzątko pacnęło wręcz na jej brzuch. Co jak co, ale króliki jednak swoje ważą. Z cichym jękiem wstała, dała jeść puchatej kulce i poszła umyć włosy. Po tym wszystkim z mokrą głową cicho zaczęła robić śniadanie. Nasłuchiwała także, czy Luke się nie zbudził, co nawet było łatwo ocenić. Niestety podłoga przy łóżku w pokoiku gościnnym niemiłosiernie trzeszczała. Trzask. Podniosła głowę powstrzymując śmiech przez stłumione przekleństwo za drzwiami. Kiedy drzwi się otworzyły, stanął w nich trochę potargany chłopak we własnej osobie.
-Gdzie ja jestem?- Zakrył dłonią usta kryjąc ziewanie.
-Dzień dobry Luke. U mnie. Dobrze się spało?
Przeciągnął się zanim odpowiedział.
-Właściwie bardzo dobrze.- Na to się uśmiechnęła.
-Miło słyszeć. Akurat robię śniadanie, co byś chciał zjeść? Nie, nie puszczę cię na głodnego to wbrew prawu gościnności- dodała widząc jego wyraz twarzy.
-Niby anioł a jednak straszna- mruknął pod nosem.
-Słyszałam.



<Luke?>

Od Nemidith CD Rin

Nieśmiało usiadłam na skraju kanapy, wpatrując się w ziemię.
- Ja... Nie jestem śpiąca. - powiedziałam cicho. Skinął głową.
Zapadła kłopotliwa cisza. I do tego była to cisza tak gęsta, że aż trudno było oddychać. Musiałam się odezwać.
- Ja... Jeszcze raz dziękuję. - zaczęłam bawić się własnymi palcami. Rin pokręcił głową.
- Cały czas mi tylko dziękujesz.
- Bo nie jestem w stanie zrobić niczego innego. Jestem bezużyteczna. - cicho, ironicznie się zaśmiałam. - Ale, skoro z twoją pomocą przeżyłam aż do teraz, widocznie muszę mieć jeszcze cod do zrobienia. - - przypomniało mi się przeczucie, które miałam, gdy wjechałam do tego miasta. Że stanie się tu coś ważnego...


< Rin? Ja też ni mam pomysłu... A trzeba by się trochę zaprzyjaźnić... ^^ >

Od Rin'a CD Nemidith

Spojrzałem na dziewczynę i gdy podałem jej kubek, powiedziałem:
- Teraz to możesz spać... Wypij to... - Po dłuższej chwili zapytałem - Chcesz może jakąś książkę do czytania? Trochę ich tutaj jest.
Zamilkłem, bo nie było sensu mówić. Westchnąłem cicho i przygotowałem herbatę. Postawiłem dwa kubki na stoliku i usiadłem na kanapie...

< Nemi? Przepraszam, nie miałam pomysłu ;__; >

Od Luke'a CD Serenity

Odwróciłem się, by być twarzą w twarz z Serenity. Przytuliłem ją, wdychając cicho jej zapach. Odsunąłem się po chwili i spojrzałem w jej oczy. Powiedziałem:
- Przepraszam, że zrobiłem z tego coś tak... Okropnego? Pójdziesz ze mną coś zjeść, gdy się przebierzemy? Będę czekać przy drzwiach wyjściowych.
Uśmiechnąłem się lekko i wstałem, ścierając z policzków zaschnięte łzy. Ruszyłem w stronę garderoby dla mężczyzn, a tam się przebrałem i założyłem normalne ubrania. Kobieta w innej części garderoby zmyła mi makijaż z twarzy. Wyszedłem ostatni z garderoby i czekałem przed drzwiami na Serka. Było już dość późno, lecz ja wiedziałem, gdzie jest czynne miejsce, gdzie można zjeść coś o takiej porze. Usiadłem na ziemi, bo anielica długo nie przychodziła. Zasnąłem, choć nie wiedziałem kiedy...

< Serek? Poradzisz sobie ze śpiącym truchłem Lu? >

Od Rufusa CD Yukiko

Patrzyłem zdziwiony na dziewczynę. Nie rozumiałem jakim cudem się tu znalazła, ale trzeba przyznać, że mimo tej całej sytuacji była to miła niespodzianka. Usiadłem na łóżku i niepewnie uścisnąłem dłoń czarnowłosej. 
-To ja może was opuszczę- odezwała się Laurenee, która stała przy oknie- Pójdę zrobić herbatę czy coś w tym stylu.
Blondynka chichocząc wyszła z pokoju. Jakoś niespecjalnie zwróciłem na to uwagę. 
-Rufus- przedstawiłem się- Co tutaj robisz?
-Jak już mówiłam, nudziło mi się- odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem.
-Nadal nie rozumiem, czemu akurat tutaj wylądowałaś- powiedziałem cicho- Poza tym po dzisiejszej akcji myślałem, że nie będziesz chciała mnie widzieć. 
-No właśnie!- krzyknęła dziewczyna- Myślałam nad tym trochę i stawiam na to, że była to twoja druga osobowość. 
-Ktoś napisał to na jakimś budynku, że już wszyscy o tym wiedzą...?- mruknąłem do siebie- Mniejsza z tym. Zejdźmy do salonu.
-Łatwo idzie się domyślić- stwierdziła Yukiko i wstała.
Wyszliśmy z pokoju i po schodach zeszliśmy do niższej części domu. Na stoliku stały dwie filiżanki oraz dzbanek z herbatą. Podziękowałem w myślach Lau i powiedziałem, nowo poznanej dziewczynie by usiadła.

<Yukiko?>

Od Satoru CD Carmelle

Gdy spałem, poczułem na plecach czyjeś ciało. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Carm. Dźgnąłem ją palcem kilka razy, sprawdzając czy śpi. Nie reagowała. Wyczułem, że jesteśmy sami w domu, wykorzystałem więc okazję. Nachyliłem się, wkładając dłoń pod jej koszulkę i pocałowałem ją w usta. Odsunąłem się, gdy usłyszałem jęk. Wróciłem do pozycji leżącej, wciąż się uśmiechając. Odeszła mi ochota od snu, więc podniosłem się na łokciu, a po chwili usiadłem. Wstałem i podszedłem do Carmelle, przyłożyłem dłoń do jej czoła, a drugą do swojego, nie miała gorączki. Ruszyłem mozolnie w stronę drzwi, a później ruszyłem w stronę kuchni. Nalałem sobie wody i zrobiłem kilka kanapek. Wróciłem do sypialni i usiadłem na materacu, zajadając swoje śniadanie...

< Carm? >

Od Serenity CD Luke

Delikatnie splotła swoje z jego palcami. Poczuła jak z kącików oczu spłynęły dwie strużki łez, chociaż nie wiedziała czy to z ulgi czy z czegoś innego. Wolną ręką, jeszcze mocniej go przytuliła.
-Przecież nie musisz się przystosować- zaczęła mówić łagodnie.- Najważniejsze, żebyś pozostał sobą.
Zmieniła pozycję tak, że chociaż trochę widzieć jego twarz. Posmutniała na widok jego mokrych policzków.
-Poza tym- ponowiła ostrożnie ścierając z niego ciecz- skąd ci przyszło do głowy, że poddasz się złu? Kto ci na to pozwoli? Ja, na pewno nie. Luke- zmusiła go, żeby spojrzeli sobie w oczy.- Nie mów czegoś takiego. Nie dopuszczę, żebyś coś takiego zrobił. Jestem po twojej stronie i będę. Więc proszę, nie smuć się już. Uszy do góry, dobrze?
Uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco i delikatnie ucałowała go w policzek.

<Luke?>

wtorek, 29 grudnia 2015

Od Carmelle CD Satoru

Po wyjściu Sata westchnęłam 
- Co cię z nim łączy?- spytał brunet. 
- Nie wiem. Ciągle nie wierzę że przy mnie siedział cały ten czas.- gdy skończyłam mówić drzwi otworzyły się i stanął w nich Kiku.
- Mamo?
- Młody pójdziesz z nim- Wskazałam na chłopaka który dalej uśmiechał się jak głupek - do starego domu w mieście. Ja dojdę jutro lub pojutrze bo muszę się czegoś dowiedzieć ok?
- Dobrze -odpowiedział moj jedynak i spojrzał podejrzliwie na Saisho. 
- Patrzysz się na mnie jakbyś pierwszy raz widział kogoś z gatunku Ki - i zmienił się w tygrysa, unikając niewygodnych pytań.
- To chłopak Kiry możesz mu ufać. A teraz wsiadaj na niego bo się niecierpliwi. Po chwili byłam sama w pokoju. Podeszłam do drzwi podpierając się o ścianę. Zaczęłam szukać Sata. Spał w jednym z pokoi. Usiadłam na fotelu, rozmyślając o tym kim dla mnie jest. Gdy nie zdołałam sobie odpowiedzieć zaczęłam rozmyślać kim ja dla niego jestem skoro śledził mnie, pomagał i teraz czuwał nade mną. W końcu osunęłam się w ramiona Morfeusza.

(Sati?)

Od Luke'a CD Serenity

Nie wiem dlaczego słowa Serenity mnie tak zraniły jak nic do tej pory. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a ja cicho pociągnąłem nosem. Powiedziałem, już nie wytrzymując, prawie krzyczałem, lecz nie chciałem, by widownia to słyszała:
- Serenity, nie wiem co to jest, nie wiem o co chodzi. Nie wiem czy to miłość, zauroczenie, pociąg seksualny czy cokolwiek innego. Boję się, że jeśli się poddam temu... Temu czemuś! To...
- To? Dokończ Luke! Dokończ.
- Boję się, że poddam się złu i wstąpię w szeregi Szatana. Tak, wciąż duszą jestem w niebie. Nie potrafię się przystosować do tego życia, nie potrafię...
Wszystkie emocje ze mnie uleciały, a ja zaczynałem zjeżdżać na ziemię. Padłem na kolana i nie wiedziałem co zrobić. Anielica wciąż mnie obejmowała. Złapałem ją za dłoń i zostałem w takiej pozycji, nie wiedząc co dalej uczynić...

< Serek? >

Od Serenity CD Luke

Patrzyła się na niego w ciszy, kiedy zabrał głos. Lecz kiedy odchodził, coś w niej tak jakby pękło. Szybkim krokiem go dogoniła ale zamiast normalnie zatrzymać Luka wyciągnęła ręcę i przytuliła go od tyłu, skutecznie unieruchamiając chłopaka.


Zgodnie zamierzonym celem, stanął w miejscu. Oparła się policzkiem o jego plecy.
-Nie rozumiem ciebie Luke. Mówisz i myślisz o jednym a robisz zupełnie coś innego- zaczęła mówić a wraz z kolejnymi zalewającymi ja słowami, nabierała prędkości w mowie.
-Serek, posłuchaj...- zaczął po chwili ale przerwała mu.
-Nie, teraz ty posłuchaj.- Mocniej się do niego przytuliła czując jak oczy zaczynały jej niebezpiecznie się zwilżać. Mówiła jeszcze szybciej ale dalej można było zrozumieć, o co jej chodziło. - Powiedz, co się dzieje? Co JEST między nami?
Jej stanowczy uścisk nadgarstków na jego klatce piersiowej zmienił się wręcz w pięści.
-Co masz na myśli z tym, że nie jesteś w stanie się powstrzymać? Nie interesuje mnie to. Nie możesz się pohamować? To nie powstrzymuj tego, cokolwiek to jest!- Podniosła głos i zabrzmiało to bardzo podobnie jakby krzyczała. Nie, to był tylko podniesiony ton.
-Serenity...Nie pomagasz- wykrztusił cicho.
-Może. Powiedz mi co się dzieje- powiedziała już znacznie ciszej szybko mrugając powiekami cała się trzęsąc.
<Luke?>

Od Victorii CD Shu

- Nie mów do mnie na ''ty'' - powiedziałam, nie patrząc na niego i zanim się odezwał mówiłam dalej: - Cieszę się, że nie chciałeś się ze mną ożenić, Shu.
- Czemu cię to cieszy? - zapytał.
- Nie chcę wychodzić za mąż z przymusu - powiedziałam. - Chciałabym się zakochać, poznać przyszłego męża... a rodzice tego nie rozumieją. 

Shu?

Od Nemidith CD Rin

W szafce, tak jak mówił Rin, znalazłam ubranie i jakiś ręcznik. Jedynym problemem był rozmiar tej koszuli; gdy ją rozłożyłam okazało się, że była dla osoby trzykrotnie większej ode mnie. Nic mniejszego tam nie było... To musiało starczyć.
Wzięłam szybki, chłodny prysznic, stopniowo podkręcając temperaturę. Poczułam się dużo lepiej.
Wyszorowałam się ręcznikiem, zawinęłam włosy i nałożyłam koszule. Mimo, że była całkowicie pozbawiona dekoltu, to i tak zjeżdżała mi z ramienia, i sięgała poniżej kolan. Rękawy na szczęście były krótkie.
To było dziwne uczucie. Wszystkie moje ubrania były sztywne i ciasne, a to przypominało namiot. Nie pamiętam nawet, kiedy ostatni raz miałam coś takiego na sobie.
Zwinełam moje ubrania i roztrzepałam włosy, by szybciej schły. Przyciskając ciuchową kulkę do piersi i co chwila poprawiając zjeżdżającą koszule wróciłam do Rin'a. 

< Rin? >

Od Yukiko CD Jacob

Smok wylądował na ziemi, a ja zeskoczyłam z niego. Jacob zapytał:
- Wiesz może dlaczego tutaj jest ich aż tak dużo?
- Bo ogólnie te miasto, nawet jeśli tego nie widać przesiąknięte jest istotami magicznymi. Na przykład taki szczur, czy żuk, który przebiega ci przed nogami może okazać się potężnym magiem. Oni najchętniej by całe miasto zniszczyli, spalili i jego okolicę również. A też ja tu jestem, a oni się uwzięli na mnie.
Smok coś najwyraźniej powiedział do Jacob'a, bo ten spojrzał na niego, mówiąc:
- Nie zapytam jej o to.
- O co mnie nie zapytasz? - Podeszłam bliżej do chłopaka i smoka. Westchnął i powiedział:
- Galius pyta dlaczego się uwzięli.
Nie oczekiwałam takiego pytania. Powiedziałam po chwili:
- Kiedyś się im naraziłam i teraz chcą się mnie pozbyć.
Smok obadał mnie podejrzliwym wzrokiem, ale gdy Jacob na niego spojrzał, przyjął normalny wyraz pyska.
- Dziękuję, że mnie zabrałeś- Powiedziałam. - Może chcesz coś zjeść, lub się napić? Ja stawiam...

< Jacob? >

Od Luke'a CD Serenity

Walnąłem się w twarz, przez mój idiotyzm. Owszem, nie chciałem ryzykować, że znowu to się skończy tak jak w moim domu, ale jednak nie chciałem jej zranić. Złapałem ją za nadgarstek i odwróciłem w swoją stronę. Znowu zarumieniłem się i powiedziałem, gdy dziewczyna na mnie spojrzała:
- Przepraszam za to, że tak powiedziałem... Po prostu boję się... - Powiedziałem znacznie ciszej - Boję się, że znowu się nie powstrzymam, jak będę blisko ciebie...
Walnąłem się w czoło, że w ogóle powiedziałem to na głos. Przejechałem dłonią po twarzy i wyminąłem Serenity. Ruszyłem w stronę całej grupy. Szef jak zwykle dawał swoją gadkę motywacyjną, napisaną przez jego żonę. Wysłuchawszy tego uważnie, ruszyłem w stronę bufetu, a tam napiłem się wody...
***
Przedstawienie zaczynało się za dziesięć minut. Miałem na twarzy dość dużo makijażu z czego po części się cieszyłem, przynajmniej Serek nie zauważyłaby moich rumieńców. Dłonie mi się pociły, denerwowałem się, bo nie chciałem niczego zawalić. Po chwili weszliśmy na scenę...
***
Przedstawienie się udało. Wszystkie osoby, które występowały, stały na scenie, kłaniając się oraz trzymając się za dłonie. Zeszliśmy ze sceny i powiedziałem do anielicy:
- Bardzo dobrze zagrałaś, Serenity. Mogę powiedzieć, że nawet lepiej ode mnie.
- Dziękuję, Lu...
Wtedy przyszedł szef i powiedział:
- Luke! Serenity! Chodźcie do mnie. - Podeszliśmy więc do niego, nie odczuwałem, by to było coś dobrego, przynajmniej dla mnie. - Tak więc. Dostałem bardzo korzystną ofertę; jeśli teraz wyjdziecie na scenę i pocałujecie się dostanę bardzo dużo pieniędzy. Oczywiście nie oczekuję, byście pocałowali się naprawdę, możecie udawać, byleby wyglądało to bardzo realistycznie. - Złapał nas za ramiona i popchnął w stronę sceny, mówiąc - Liczę na was! Inaczej Luke nie dostaniesz już żadnej roli!
Staliśmy przed wejściem na scenę, spojrzałem na Serka i podałem jej dłoń. Złapała ją niepewnie i weszliśmy na scenę. Ludzie zaczęli krzyczeć i klaskać. Machaliśmy im, aż w końcu zatrzymaliśmy się na samym środku, oświetleni lampami. Ludzie skandowali "Pocałunek, pocałunek". Spojrzałem na Serenity i uśmiechnąłem się lekko. Zaczesałem jej pasemko włosów za ucho i powiedziałem cicho:
- Przepraszam.
Pocałowałem ją niepewnie, trzymając palcami wskazującymi za jej palce wskazujące. Musiałem to zrobić tak jak nasze postacie. Poczułem gorąc na twarzy i martwiłem się, że zaraz się spocę. Nie mogłem uciec, choć chciałem, ale jakoś mniej niż za pierwszym razem. Odsunąłem się po woli i otworzyłem oczy. Ludzie zaczęli krzyczeć z radości, choć tego nie pojmowałem. Niektóre dziewczyny się zarumieniły. Złapałem mocno jej dłoń i zaczęliśmy schodzić ze sceny. Gdy byłem pewien, że ludzie już nas nie widząc usiadłem na ziemi. Oddychałem głęboko i wolno, bo chciałem się uspokoić. Wyciągnąłem ściereczkę z kostiumu i starłem z twarzy makijaż sceniczny. Dotknąłem skóry, była gorąca i na pewno byłem czerwony. Nie patrząc na Serenity, powiedziałem:
- Przepraszam, że tak reaguję. Wiem, że mogłoby cię to urazić, czego nie chciałbym nigdy zrobić... To jest normalna czynność, nawet dla anioła, znaczy dla byłego anioła, ale...
Zamilkłem nie było sensu. Wstałem i ruszyłem wolno w stronę garderoby...

< Serek? >

Od Shu CD Victoria

Spojrzałem na dziewczynę i powiedziałem:
- Mogę zaproponować herbatę w swojej posiadłości oraz coś na przebranie.
- Nie pada aż tak...
I wtedy powstała biała ściana deszczu. Westchnąłem cicho i ruszyłem dalej. Deszcz mi jakoś bardzo nie przeszkadzał, choć większość ludzi zareagowałaby ucieczką, ale nie jestem w końcu człowiekiem. Victoria jechała koło mnie, dość wolnym stępem. Nie chciałem się odzywać, jakoś nie czułem bym miał o czym z nią rozmawiać, ale ja czuję to praktycznie zawsze...
***
Po pewnym czasie znaleźliśmy się pod moim domem. Służba przybiegła szybko i zabrała dziewczynę. Rozkazałem jednemu wezwać weterynarza, akurat ja i weterynarz mieliśmy już telefony, więc nie trwałoby to długo. Zaprowadziłem Mordora do boksu i ściągnąłem z niego rzeczy. Pogładziłem go po przodzie łba, a jego czerwone ślepia spojrzały na mnie. Wyszedłem z boksu i służący okrył mnie płachtą, bym już bardziej nie przemókł, lecz nie było już sensu, i tak byłem mokry. Ubranie kleiło się do mnie i zwisało lekko w dół. Wszedłem do środka i ściągnąłem część ubrań. Dałem je temu służącemu i zaczesałem mokre włosy do tyłu. Ruszyłem do garderoby, gdzie już czekały służące. Nie wiem dlaczego one akurat były w garderobie, a nie jacyś mężczyźni. Westchnąłem i wygoniłem je. Rozebrałem się i założyłem bieliznę. Wtedy one z powrotem weszły. Część mnie wysuszyła, a część mnie ubrała. Zszedłem na dół, gdzie czekała dziewczyna. Służba również ją przebrała. Usiadłem i wziąłem filiżankę z herbatą oraz z odrobiną krwi, bym dał radę to wypić. Zapytałem, spoglądając w jej oczy:
- Może chcesz coś zjeść? Coś zostanie przygotowane... Przepraszam, pewnie nie chce panienka, bym mówił do niej na ty, choć ja nie przepadam za zwrotami grzecznościowymi, ale mogę się dostosować... Proszę się nie martwić o swojego konia jest czyszczony w mojej stadninie. Nie chcę, by panienka wracała, gdy ulewa jest taka duża. Jakby coś się stało to pan Cadavere, by mnie obwiniał do końca swojego życia, czyli nie tak długo, lecz nie chcę mieć żadnych problemów w firmie...

< Victoria? >

Od Leonardo CD Joe

-Po prostu się cieszę, że wszystko wróciło do normy- powiedziałem, siadając na Wilczku- To co? Szybki seks na zgodę i idziemy mnie pakować? 
Joe przytaknął ruchem głowy. Złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę mojego pokoju. Uwinęliśmy się z wszystkim z zastraszająco szybkim tępię, bo po zaledwie po 40 minutach wszystko było gotowe. Poszliśmy do pokoju, w którym siedzieli wszyscy i zajadali się ciastkami zrobionymi przez Ruby i Vincenta.
-Jesteście pewni, że chcecie już wracać?- zapytał Gilbert- Dopiero przyjechaliście. Poza tym jest środek nocy i powinniście odpocząć. 
-Damy radę- stwierdziła Alex- Stawiam na to, że chłopcy chcą jak najszybciej wrócić do domu. Dziękujemy za chwilową gościnę, jednak już pojedziemy. 
Blondyn westchnął, jednak wraz z niebieskowłosym odprowadzili nas do pojazdu. Włożyliśmy do bagażnika wszystkie walizki i torby, a potem pożegnaliśmy się z moimi braćmi. W pojeździe zasnąłem na ramieniu Wilczka, a Księżniczka w objęciach Skya. Nie mam pojęcia ile czasu spałem. Obudziłem się akurat gdy przejeżdżaliśmy przez las. Noc sprawiała, że to miejsce wydawało się wiele bardziej straszne niż normalnie. Chciałem iść spać dalej, jednak w którymś momencie dało się słyszeć przeraźliwy ryk. Wystraszony aż podskoczyłem. Joe i Sky, wraz z Tomem i Alex spojrzeli w okna. Zacząłem się lekko trząść. Wilczek objął mnie, jednak milczał. Sky upewnił się, że Ruby śpi i pogłaskał ją po głowie.
-Co to było?- zapytałem.

<Joe?>

Od Serenity CD Luke

Spojrzała na niego z lekkimi obawami. Po chwili wahania złapała go za rękaw zmuszając chłopaka żeby się ruszył z miejsca i tak zaprowadziła Luka gdzieś w nieodwiedzany przez nikogo kąt. Tam zabrała mu dłoń z chusteczką a wolną lekko pogłaskała go palcami po czole.
-Krwawienie powinno ustać. Ale ten wyciek lepiej zmyj- poradziła mu.
-Ta...Dzięki- powiedział cicho po dłuższej chwili z widocznym trudem. Lekko się uśmiechnęła.
-Co ty byś beze mnie zrobił?
-A trochę by się znalazło. Na przykład karierę aktorską.
Posmutniała czując delikatne uczucie zranienia. Uciekła wzrokiem w bok.


Po dłuższej chwili się odezwała, znacznie ciszej.
-Chyba powinniśmy wracać bo mogą być kłopoty.
To powiedziawszy odwróciła się z zamiarem odejścia.



<Luke? Zatrzymasz Serka czy nie? :c>

Od Rin'a CD Nemidith

Kobiet wskazała Nemidith dłonią na drewniane łóżko, by ta się położyła. Nim pozwoliłem jej tam podejść, złapałem ją i położyłem na łóżku. Kobieta bez słowa zaczęła badać Nemidith. Po pewnym czasie kobieta wręczyła mi kartkę z rzeczami, które mam kupić. Kiwnęła głową i przymknęła oczy. Podszedłem do czerwonowłosej i zapytałem:
- Wskakujesz na barana, czy znowu mam ciebie nieść? Muszę kupić kilka rzeczy.
- Nie mogę iść sama? Lepiej już się czuję.
Pokręciłem w przeczeniu głową. Dziewczyna spłonęła lekkim rumieńcem i wspięła się na moje barki. Wyszedłem z budynku i ruszyłem w stronę straganów. Kupiłem potrzebne rzeczy, lecz musiałem zakupić coś jeszcze. Nemi zaczęła marudzić, że chce zejść. Westchnąłem i schyliłem się. Rozmawiałem z sprzedawcą, gdy zauważyłem, że czerwonowłosa odchodzi. Złapałem ją za dłoń i przyciągnąłem w swoją stronę, nie była przygotowana na to, że ją pociągnę i bezwładnie wylądowała na mnie. Spojrzałem na nią, schylając głowę i powiedziałem cicho:
- Nie odchodź, przynajmniej powiedz gdzie chcesz iść.
Dziewczyna patrzyła na mnie przez chwilę, lecz po chwili odwróciła wzrok. Zapłaciłem z tą rzecz i schyliłem się, by mogła się wspiąć. Wróciliśmy do domu. Posadziłem ją na kanapie i powiedziałem:
- Możesz się wykąpać, w szafie na przeciwko drzwi do łazienki są jakieś ubrania dla kobiet, zostały po poprzednim właścicielu.
Ruszyłem do kuchni i przygotowałem pierwszą dawkę leku dla dziewczyny. Ona ruszyła do łazienki. Zrobiłem sobie herbatę i zasiadłem na kanapie...

< Nemidith? >

Od Luke'a CD Serenity

Oparłem się o krzesło, a później na nie opadłem. Nie spodziewałem się takiego ataku ze strony Serenity. Poczułem jak coś spływa mi z nosa. Potarłem dłonią pod nozdrzami i spojrzałem na wydzielinę. Krew. Westchnąłem i przechyliłem się do przodu, kładąc dłonie na czole.


Pomyślałem, że dzisiaj cały dzień bolała mnie głowa, a Serenity tylko pozwoliła wydostać się krwi przez uderzenie twarzą. Dziewczyna podeszła do mnie i zapytała, kładąc dłoń na mojej ręce:
- Luke, wszystko w porządku?
Spojrzałem na nią.
- Tak, tak. Możesz mi przynieść jakąś czystą ściereczkę?
Kiwnęła głową i po chwili była z powrotem. Przyłożyłem ściereczkę do nosa, odsunąłem na chwilę tkaninę i spojrzałem na nią, szybko zabarwiła się kolorem krwi...



< Serek? A propos krwi z nosa xD >

Od Nemidith CD Rin

Jaki wstyd... Czy to dziwne, że nie chcę teraz znać samej siebie?
Rin wciąż czekał na moją odpowiedź, ale ja jakoś nie odważyłam się odpowiedzieć. Ale chyba powinnam, bo po chwili czekania wziął mnie na ręce. Pisnęłam i złapałam się jego ubrań.
Wyszedł na ulicę. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Pozwoliłam się nieść, no bo co innego miałam zrobić?
Jednak, w pewnej chwili zapaliła mi się ostrzegawcza lampka. Przechodziliśmy akurat obok wysokiego budynku. Szybko wyciągnąłem rękę i złapałam sie za róg budynku, piszcząc "stop!"
Rin spojrzał na mnie pytająco, ale już sekundę później na ziemię przed nami spadło coś jakby doniczka, albo coś podobnego.
Może nie czuję się zbyt dobrze, ale mój instynkt wciąż działa. Tyle przynajmniej dobrze.

Dotarliśmy do lekarki. Już przy drzwiach byłam pewna, że oznajmi między innymi, że jestem za chuda, i coś tam jeszcze. Wolałam jednak poczekać na jej słowa, bez przedwczesnego myślenia o tym.



< Rin? >

Od Rin'a CD Nemidith

Przytuliłem dziewczynę i powiedziałem:
- Dziewczyno, nie ma co oczekiwać na śmierć, bo gdy jej chcemy ona nie nadchodzi... Żyję od ciebie znacznie dłużej i wiem co to jest czekać na śmierć, ale przez ten czas nauczyłem się, że życie jest znośne. Jesteś smarkaczem i nie możesz o czymś takim myśleć. Szkoda, że nikt mi tego nie powiedział jak byłem młodszy od ciebie i...
Przerwałem. Po chwili Nemidith wtuliła się w moją klatkę piersiową, objąłem ją mocno. Nie lubiłem gdy ktoś płacze, ale też nie potrafiłem tego kogoś pocieszyć. Po dłuższym czasie, gdy dziewczyna zaczęła się uspokajać, powiedziałem:
- Dobra, podniesiemy twój stan zdrowia, ale ja sam sobie nie poradzę. Wstawaj.- Spojrzała na mnie jak na idiotę. - Wiem, że mówiłem, że masz nie wstawać, ale teraz wstań.
Czerwonowłosa powoli się zbierała, a ja skoczyłem po jakąś małą, lecz grubą kurtkę, szalik i czapkę. Nemidith stała, a ja ją ubrałem, patrzyła na mnie dziwnie, a na mojej twarzy wyrosło coś, co miało przypominać uśmiech. Sam również się ubrałem. Przykucnąłem i powiedziałem:
- Wskakuj na barana, no chyba, że masz lęk wysokości to wezmę ciebie na ręce... Ale na pewno nie będziesz mi tam iść, za daleko. A idziemy do bardzo dobrej lekarki i znachorki, poradzi sobie z tobą, lecz mieszka na drugim końcu miasta...

< Nemidith? >

Od Nemidith CD Rin

Jasno. Za jasno.
Położyłam dłoń na oczach.
- Źle... - westchnęłam i odwróciłam twarz. Spoglądałam na swoją rękę. Wcześniej tego nie zauważyłam. Najwyraźniej, w ciągu kilku ostatnich tygodni, znów straciłam na wadze. Pod skórą widziałam mocno zarysowane ścięgna. Pieprzone życie.
Słabość odpływała i wracała. Nie zemdlej, nie zemdlej... Mocno ugryzłam się w warge. Metaliczny posmak krwi wrócił mi możliwość logicznego myślenia.
- Po co mnie stamtąd zabrałeś? - zapytałam cicho. - Zdechłabym tam, nikt by po mnie nie płakał. Po co żyć, skoro nikogo to nie obchodzi? Nie mogłeś mnie po prostu zostawić?
- Nie mogłem...
- Mogłeś! Wtedy to wszystko by się skończyło, jak sen... - poczułam pieczenie pod powiekami. Nie, tylko nie łzy... Tylko nie to...
Ale czy ciało słucha, gdy zabrania mu się płakać? Oczywiście, że nie.

< Rin? >

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Rin'a CD Nemidith

Wypuściłem książkę na podłogę i podbiegłem do łóżka. Przyłożyłem dłoń do jej czoła. Stwierdziłem, że to dobrze nie wróży. Wysłałem swojego shiki, by utrzymywał Nemidith w stanie snu. Westchnąłem i usiadłem w fotelu. Martwiłem się o tą dziewczynę, choć nie wiedziałem dlaczego, znałem ją krótko, nic mnie z nią nie wiązało. Zamknąłem oczy i nie wiem kiedy zasnąłem...
***
Obudziłem się gwałtownie i podszedłem do Nemidith. Przyłożyłem ucho nad jej ust i poczułem oraz usłyszałem jej oddech, był normalnego rytmu
Postanowiłem odprawić mojego Shiki. Usiadłem na łóżku i złapałem ją za nadgarstek, sprawdzając tętno. Otworzyła po woli oczy i spojrzała na mnie. Zapytałem:
- Jak się czujesz, Nemidith?

< Nemidith? >

Od Satoru CD Carmelle

Spojrzałem na Carmelle i na jej przyjaciela. Powiedziałem:
- To wy sobie tutaj gruchajcie, a ja pójdę sprawdzić co u Kiku.
Ruszyłem do pokoju, w którym przebywał jej bachor. Robił coś przy biurku. Wziąłem poduszkę i rzuciłem nią w chłopaka, mówiąc:
- Młody, idź do matki, ocknęła się.
- Nie mów do mnie młody, jestem dojrzalsz niż ty.
Wzruszyłem ramionami i walnąłem się na jego łóżko. Zasnąłem szybko, nie dosypiałem przez ostatnie dni, bo pilnowałem Carm przez cały ten czas...

< Carmelle? >

Od Nemidith CD Rin

Bezradnie zaciskałam dłonie na podołku. Nie miałam najmniejszego pojęcia, jak się zachować. Po prostu się bałam. Czułam się okropnie słabo, raz było było mi gorąco, raz zimno.... Nienawidziłam tego.
Przez kilka chwil siedziałam w ciszy, wpatrując się siew swoje złączone na przykryciu dłonie. Bardzo chętnie wzięłabym jeszcze jedną pigułkę wzmacniającą, ale wiedziałam, że to mogło prowadzić do śmierci. Tak źle, i tak niedobrze.
Nagle mroczki zaczęły latać mi przed oczami. Przycisnęłam dłoń do zamkniętych powiek i na moment wytrzymałam oddech. Co się ze mną dzieje?
Bez kolejnych myśli opadłam w tył, tracąc przytomność.



< Rin? >

Od Victorii CD Shu

Byłam daleko od domu, nawet Sonea znudziła się i wróciła sama do posiadłości.
Zaczął padać deszcz, mżawka, a ja nie myślałam o powrocie.
Prawie wpadł na nas jakiś koń. Shiki zrażała, ale powstrzymałam ją od stanięcia dębem. Zaczęła tupać i rżeć, przerażona. Próbowałam ją uspokoić, w tym samym czasie co jakiś mężczyzna uspokajał własnego wierzchowca.

Patrzyłam chłodno na hrabię, a potem dogoniłam go kłusem. Zsiadłam z Shiki.
- Przepraszam, że spłoszyłyśmy ci konia - powiedziałam. - Za bardzo oddaliłam się od domu.



Shu?

Od Ashley'a CD Imaizumi

- No, właściwie czemu nie... - zamyśliłem się. Co niby miałbym zrobić z czymś takim? Trzymać jako zwierzątko domowe? Ale skoro ona nie może tego zabrać, to mogę się tym zabrać. Kto wie, może nawet się z tym zaprzyjaźnię?
- Myślę, że na razie zostawię to tutaj, w takiej jakby kryjówce. Nie wiadomo przecież, jak to się zachowa...



< Imaizumi? Nie bij, nie miałam pomysłu... >

Od Serenity CD Luke

Tego samego dnia po południu miała odbyć się jedna z ostatnich prób przed przedstawieniem. Jedna z ostatnich fakt, ale to była pierwsza próba po wydarzeniach z ostatnich dni w przypadku Luka i Serenity. Wszyscy zbierali się bardzo powoli, bowiem dziewczyna przyszła dobrą godzinę przed umówionym spotkaniem. Nie mając nic ciekawego do zrobienia, pomagała przenosić rzeczy. Wkrótce po tym jak skończyła pomagać, nie wiedzieć czemu wzięło ją na rozbawienie samej siebie przez co zawirowała w miejscu śmiejąc się przy tym niczym dziecko. Włosy ma długie, niemal do ziemi a w tamtej chwili miała je rozpuszczone, więc łatwo się domyśleć, że jak tylko się zatrzymała, zaczęła wyjmować je z ust w dalszym ciągu się wesoło śmiejąc. Niedaleko niej było parę osób stojących jednak kiedy usłyszeli jej śmiech, zawtórowali jej.
Ocierając łzy z kącików oczu zobaczyła jak Luke wchodzi przez drzwi. Nie zauważył jej bo rozmawiał z towarzyszącą mu młodą kobietą. Dopiero tak kilka metrów jak ich dzieliło, zauważyli siebie nawzajem. Chłopakowi rozszerzyły się oczy na dzień dobry. Serek natomiast uśmiechnęła się lekko rumieniąc.
-Dzień dobry Luke.
W odpowiedzi kiwnął jej głową. Nie zdążyła powiedzieć więcej bo wołali ją. Pomachała mu i już jej nie było - szła szybkim krokiem w kierunku skąd dochodził wzywający głos. Znowu przymiarki stroju. To nie tak że nie lubiła tego, nie przepadała za wkłuciami igłami podczas nie rzucającemu się zabiegowi zwężania sukienki, która podobno leżała na niej dobrze. Kobieta zajmująca się tym mówiła coś, że ma podkreślać jeszcze bardziej walory ciała i bez dyskusji. Po upływie dłuższego czasu w końcu wyrwała się z tych szponów i wychodząc z pomieszczenia prawie nastąpiło zderzenie czołowe jej...i Luka. Znowu się roześmiała z lekkimi rumieńcami.



<Luke? Challenge accepted xD >

Od Shu CD Victoria

Później zrobiło się pochmurno, zapowiadało się na deszcz, więc postanowiłem wybrać na przejażdżkę jednym z moich koni. Wybrałem swojego ulubieńca.


Oporządziłem go nim zdążyła przybyć moja służba. Wsiadłem na konia i ruszyłem galopem. Mordor zarżał głośno, będąc szczęśliwym z przejażdżki. Jechałem przez mokre pola uprawne, a później skręciłem między pagórkami i o mało nie wpadłbym na jakiegoś konia. Mordor zdenerwował się i stanął dęba. Krzyknąłem:
- Cholera jasna! - Z trudem utrzymywałem się na grzbiecie konia. - Mordor uspokój się!
Koń jednak nie reagował, więc wpłynąłem na jego mózg i uspokoiłem go. Rozejrzałem się i zobaczyłem brunetkę, tą samą co na dzisiejszym obiedzie. Odwróciła się w moją stronę, w międzyczasie mignęła mi rana od ugryzienia wampira na jej szyi. Szybko się domyśliłem, że to ta dziewczyna, którą ugryzłem rano. Zapytałem beznamiętnie:
- Wszystko w porządku? Nic wam nie zrobiłem?
Nachyliłem się i spojrzałem czy nic nie stało się mojemu koniowatemu. Podniósł lewe kopyto. Zeskoczyłem, więc z jego grzbietu i złapałem go nad kopytem. Wkurzyłem się, bo miał ciepłe to miejsce. Pogładziłem go po szyi i złapałem za wodzę. Powiedziałem cicho do niego:
- Wybacz, że tak to wyszło.
Zarżał cicho, a wtedy zaczął padać deszcz. Ruszyłem na piechotę, nie chcąc nadwyrężać jego nogi...



< Victoria? >

Od Rin'a CD Nemidith

Spojrzałem na dziewczynę i powiedziałem:
- Problemem to byś była, gdybyś umarła na ulicy. Już mówiłem, że nie chcę się znowu zamartwiać, że ktoś zginął przeze mnie. Więc nie uciekaj, później możesz zniknąć na zawsze, jeśli chcesz.
Uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem z pokoju. Napiłem się wody i zabrałem jakąś książkę z szafki. Wszedłem do sypialni i usiadłem w fotelu. Zacząłem czytać książkę i poczułem na sobie wzrok Nemidith. Spojrzałem znad książki, lecz po chwili wróciłem do lektury....



< Nemi? Krótkie, przepraszam ;___; >

Od Luke'a CD Serenity

Gdy Serenity wyszła położyłem się na łóżku. Chciałem, by została, lecz obawiałem się jakby mogło się to skończyć. Zakryłem się cały kołdrą, a raczej jej resztą i szybko zasnąłem.

***
Obudziłem się, śniła mi się Serenity. Westchnąłem tylko i walnąłem się w twarz dłonią. Wstałem i umyłem się. Zjadłem nieprzytomnie śniadanie i umyłem później naczynia. Postanowiłem pójść na zakupy, bo po woli świeciło u mnie pustkami. Założyłem płaszcz i wyszedłem z domu. Ruszyłem tą samą drogą co zwykle. Po pewnym czasie w oddali zobaczyłem Serenity. Nie wiem dlaczego tak zareagowałem, lecz przywarłem do ściany, tak by dziewczyna mnie nie zobaczyła. Pacnąłem się w twarz dłonią i odczekałem chwilę. Rozejrzałem się i ruszyłem w stronę dzielnicy targowej. Kupiłem kilka rzeczy i ruszyłem z powrotem do swojego domu. Wiedziałem, że to co zrobiłem wcześniej było idiotyczne, jak większość rzeczy, które robię i robiłem...



< Szerek? Może by już tak przedstawienie? >

Od Carmelle CD Satoru

-Taaa...- aby podkreślić że nic mi nie jest wstałam i zaczęłam iść w stronę drzwi. Po chwili jednak zakręciło mi się w głowie i otarłam się o ścianę
-Właśnie widzę.-powiedział z wyczuwalna ironia Sat. Zaczęłam znowu iść w stronę drzwi. - A ty do kąt?
-Ddddo ddddommmmu- wyjęczała i przed ostatnim metrem dzielącym mnie od drzwi poleciałam. Chłopak jednak mnie złapał i położył na łóżku.
- Nie po to cie ratowałem marnując szansę pozbycia się Niny abyś teraz się gdzieś wykrwawiła.- Uśmiechnęłam się słabo na widok bruneta który przed sekunda pojawił się za blondynem, a teraz energicznie do mnie machał szczerząc się w najlepsze. Cichutko się zaśmiałam kiedy zaczął wykonywać takie ruchy jak Sat
-I czego rżysz.
- Saisho wyjdź.
- Nie- powiedział i przeskakując nad Satem położył się na mnie.
- Też się za tobą stęskniłam - wysyczałam.
-Nie przytulisz swego ukochanego - powiedział na głos a po tym przekazał mi w myślach - tygryska - jasne było że chciał zobaczyć minę Sata. Widząc go jednak znieruchomionego zapytał
- On tak zawsze?- spróbowałam go spoliczkować lecz złapał ma dłoń
- Przynajmniej wiemy że żyje - Powiedziałam



(odpisałam!)

Od Rufusa CD Carmelle

~Podoba mi się!- stwierdził Drugi.
-Cóż- zwróciłem się do Carm z uśmiechem- Chociaż jednemu z nas podoba się ta ksywka. Ciekaw jestem jaki jest twój syn. Znaczy pomijając jego nieśmiałość.
Carm zaczęła iść dalej, a ja tuż za nią. Zdecydowanie wolałem dziewczynę, gdy była ona taka spokojna. W sumie nie powiedziałbym też, że ten mały chłopiec to jej dziecko. Gdy dotarliśmy do salonu, Carmelle skazała ruchem ręki, bym usiadł na kanapie i ponownie zaproponowała coś do picia, jednak odmówiłem i podziękowałem.
-Jeszcze trochę czasu minie zanim Kiku dokończy gotowanie- powiedziała kobieta, siadając naprzeciwko mnie.
-Nigdy bym nie powiedział, że masz dziecko- zacząłem- Szczerze mówiąc to po twoich wcześniejszych akcjach bałbym się powierzyć ci malucha. Wgl dołączy do nas ojciec Kiku?


<Carm?>

Od Victorii CD Shu

Rodzice zaczęli się kłócić, a ja zadowolona ruszyłam na górę. Przebrałam się do jazdy konnej i wyszłam na zewnątrz.



Moja pięcioletnia klacz rżała w boksie, na mój widok. Czysty fryzyjski, którego dostałam trzy lata temu na urodziny.
- Hej, Shiki - pogładziłam jej chrapki, po czym oporządziłam ją...

***

Wsiadłam na konia i wraz Soneą ruszyłyśmy w las galopem.
Potem stępem. Shiki nie miała kondycji po zimnie i roztopach.
Oddalałyśmy się od domu. Z dala od kłótni rodziców, z dala od ''wyjdziesz za mąż...''.



Shu? Mogą się przypadkiem spotkać

Od Jacob'a CD Yukiko

Zacząłem się rozglądać. Po chwili stwierdziłem:
- Stąd już raczej dojdę do domu. Dzięki za pomoc.
- Nie ma za co - odparła Yukiko z uśmiechem. - Do zobaczenia!
Dziewczyna odwróciła się i ruszyła przed siebie. Zatrzymałem ją jednak i zapytałem:
- Będziesz miała jutro czas?
- Raczej tak - odpowiedziała i poszła dalej.

Otworzyłem drzwi i wszedłem do domu. Byłem skonany, nie dość, że długo szedłem to jeszcze niosłem ciężkie siatki z zakupami. Ściągnąłem buty i kurtkę, po czym położyłem zakupy na stole w kuchni. Po chwili do pomieszczenia weszła matka.
- Długo ciebie nie było - rzekła. - Coś się stało?
- Nic takiego - odparłem. - Tylko poznałem nową osobę.
Matka wyglądała na zdziwioną. Uśmiechnęła się jednak po niecałej minucie.
- Powiesz mi, kto to? - zapytała.
- Dziewczyna o imieniu Yukiko - odparłem.
Po chwili do kuchni wszedł mój brat.
- Pewnie nie dorastasz jej do pięt, hę? - rzekł nachylając się w moją stronę.
- Wcale nie - zaprzeczyłem nieśmiało.
- Dobra, chłopcy, przestańcie się kłócić - przerwała matka. - Lepiej niech któryś z was pomoże mi zrobić obiad.
Lucas odwrócił się pospiesznie na pięcie i wyszedł z kuchni. Zrobiłem to samo, jednak po chwili matka złapała mnie za bluzkę.
- Wiesz, jak bardzo źle idzie mi w gotowaniu. - zacząłem się niezręcznie tłumaczyć. - Weź Lucas'a.
Gdy tylko mama mnie puściła, pognałem do swojego pokoju.

Po obiedzie wyszedłem na dwór. Przemierzałem zaśnieżone drogi, gdy nagle przede mną wylądował gwałtownie Galius. Muszę przyznać, że się nieco przestraszyłem.
- I jak zakupy? - zapytał smok.
- Weź mnie nie strasz - mruknąłem. - Dobrze - dodałem po chwili.
- A jak tam ta twoja nowa znajoma?
- Obserwowałeś mnie?!
- Nie, skądże?
Spojrzałem podejrzanie na Galiusa. Tamten był lekko zmieszany. Po chwili uśmiechnął się.
- Może mała przejażdżka? - zaproponował.
- Czemu nie - odparłem przewracając oczami.
Wsiadłem na smoka. Założyłem na oczy gogle, po czym polecieliśmy w stronę miasta. Będąc nad nim zauważyłem Yukiko bijącą się z jakimiś ludźmi. Wrogów niestety przybywało coraz więcej, przez co dziewczyna była zmuszona do ucieczki.
- Złap ją! - zawołałem do smoka.
Galius zniżył się nieco i złapał Yukiko swoim długim ogonem. Po chwili dziewczyna siedziała za mną.
- Jacob - powiedziała uśmiechając się.
- Coś za dużo tu tych łowców, czy jak im tam - mruknąłem spoglądając w dół.
Popatrzyłem na Galiusa i powiedziałem:
- Wyląduj tuż za miastem.


< Yukiko? >

Od Nemidith CD Rin

Przechodziły mnie dreszcze, nie tylko ze słabości, ale i z powstrzymywanej paniki. W takiej sytuacji powinnam siedzieć ukryta, póki nie odzyskam sił. Ale teraz naprawdę nie miałam wyboru.
- Ddziękuję. - drżącymi dłońmi ujęłam kubek i upiłam łyk. - I przepraszam. - wbijałam wzrok w naczynie. Starałam się być spokojną. Niestety, niezbyt mi to szło. Szybko wypiłam resztę napoju, by go nie rozlać. Rin skwitował moje słowa milczącym kiwnięciem głowy. Ciągle mnie to jednak dręczyło.
- Nie chce być problemem...

< Rin? >

Od Serenity CD Luke

- Tak, chyba masz rację...To ja wrócę do siebie- powiedziała nie wiedząc, co innego można było rzec. To, że na siebie nie spojrzeli ani nie pożegnali było nawet do przewidzenia. Szybko zebrała swoje rzeczy i wyszła z jego mieszkania podczas gdy on wszedł do swojej sypialni.
Jak tylko wróciła do siebie, nakarmiła swojego króliczka i usiadła na łóżku. Chciało jej się spać po tylu nie przespanych godzinach ale bardziej wzięło ją na rozmyślanie, co się działo. Zmęczenie dało o sobie znać, toteż przysnęła po kilku minutach. Obudziła się po może godzinie przez krzyki na zewnątrz - sąsiedzi znowu robili awanturę. Zignorowawszy to, wróciła do spania podsuwając się bliżej do swojej biało-brązowawej kulki jaką był króliczek o imieniu Miki, który wskoczył na łóżko Serka.
Za drugim podejściem zbudzenia się w końcu była wypoczęta. Po zmienieniu pozycji doszło do niej, że pora dnia wskazywała na kolejny dzień.
-Zaraz...- mruknęła przecierając oczy próbując zebrać myśli. Aż usiadła by następnie wręcz wyskoczyć z łóżka w celu zrobienia sobie śniadania, cudem zresztą nie rozdeptując królika. Jak strzała wypruła z domu biegnąc przez kilka ulic. Dopiero tam gorączkowo myśląc, stanęła jak wryta i głośno jęknęła. Znowu. Znowu pomyliła dni i godzinę. By nie wpaść w depresje, skorzystała z okazji zaglądając do cukierni, w której pracowała. Przywitała się z pracownicami pytając co i jak. 
- Nie martw się, wszystko idzie dobrze. Kiedy wrócisz do nas?- Zainteresowała się kruczowłosa kobieta.
- Chyba już niedługo. W razie czego gdyby były jakieś problemy, mogę wrócić szybciej. Do widzenia- pożegnała się i zaczęła wracać do swojego mieszkania. Chyba miała przywidzenia, bo w pewnym momencie mignęła jej sylwetka Luka. Mimo to, kontynuowała powrót, musiała wrócić się po kilka rzeczy.

<Luke? Dobrze wiesz, że nie oto mi chodzi nie całość, tylko ta pierwsza część >

niedziela, 27 grudnia 2015

Od Luke'a CD Serenity

Otworzyłem oczy, czując na klatce piersiowej ciało Serenity. Słabo widziałem przez łzy. Otarłem oczy i policzki, nie wiedziałem jak zareagować, więc przytuliłem dziewczynę. Poczułem ogromne zmęczenie, a oczy same mi się zamykały. Nie potrafiłem tego powstrzymać, więc po chwili zasnąłem, obejmując Serenity...
***
Obudziłem się jakiś czas później, Serek obejmowała mnie w talii. Spojrzałem na nią i ogarnąłem włosy z jej twarzy. Wstałem, wyciągając ręce spod ciała anielicy. Podniosłem ją delikatnie i położyłem na kanapie. Nalałem sobie wody do szklanki i wypiłem ją. Miałem opuchniętą twarz, zwłaszcza skórę pod oczami. Zobaczyłem, że Serenity siada na kanapie i rozgląda się. Nalałem wody do drugiej szklanki i podałem bez słowa dziewczynie. Usiadłem koło niej i kończyłem swoją. Przez długi czas trwała między nami cisza. Możliwe, że nawet przez godzinę. Powiedziałem:
- Dużo się wydarzyło podczas tych dwóch dni... Pójdę chyba się wyspać...

< Serek? Krótkie. Chodzi ci, że pocałunek, a potem płacz? Tego chcesz? xD >

Od Shu CD Victoria

Żona mężczyzny powiedziała:
- Dobrze, siadajmy do stołu.
Mężczyzna wziął na stronę swoją żonę, widziałem, że dostała lekkiego szoku po chwili. Zapowiadałoby się na kłótnie, lecz mężczyzna wrócił do nas. Uśmiechnął się i powiedział:
- Mam nadzieję, że hrabiego to nie urazi jeśli zjemy.
- Nie ma problemu. I proszę mówić do mnie Shu. Bez żadnych form grzecznościowych, nie przepadam za nimi.
- Dobrze... Shu. - Uśmiechnął się wymuszenie.
Zasiadłem więc na przeciwko dziewczyny, koło mnie siedział jej ojciec. Po chwili jakieś rozmowy, w którą się nie wczuwałem facet powiedział:
- Hr... Shu, znam ciebie dość długo i uważam, że byłbyś idealnym kandydatem na męża dla mojej córki.
- Tak, wiem dlaczego tak pan uważa. Mam pieniędze, bardzo dobre wykształcenie, pochodzenie, dom i własną służbę. Tylko o to chodzi, to wiem. Tak, znamy się długo, choć dla mnie dziesięć lat to nie aż tak dużo, lecz wszystkie rozmowy to tylko wyraz grzecznościowy, bo "tak wypada". Sam to robię, bardzo często, więc rozumiem.- Wszystko powiedziałem swoim poważnym, co dziennym tonem. Nie zdenerwowało mnie to, naprawdę nie zamartwiałem się czymś takim, lecz wolałem pokazać swoją pozycję do tej sprawy. Dodałem - Chcę tylko jeszcze dodać, że nigdy nie powiedziałem, że chcę się żenić.
- A co będzie z majątkiem? - Zapytała jego żona.
- Już dawno postanowiłem iż oddam ją swojej służbie. - Mężczyzna i kobieta westchnęli zdumieni. - Teraz proszę mi wybaczyć, ale będę już iść. Do widzenia.
Wstałem, zamykając oczy.
Ruszyłem w stronę drzwi, z wieszaka zabrałem swoje rzeczy, nie chciałem czekać na służbę. Wyszedłem z budynku, gdzie czekał na mnie powóz. Woźnica zapytał:
- I jak poszło, sir?
- Jak zwykle, Greg. - Odparłem.
- Clark się nie ucieszy.
- Wiem. - Wsiadłem do środka, a wóz ruszył.
- Mogę o coś spytać? Oczywiście nie chcę pana urazić.
- Mów Greg, najwyżej odgryzę ci ucho...
- Dlaczego pan nie chce się ożenić? No chyba, że panienki panu się nie podobają... Ja tam nic do tego nie mam. - Poruszał w obronie dłońmi.
- Greg... Nie podobają mi się mężczyźni. Po prostu, serce umarło już dawno, kiedy ktoś bliski jemu odszedł. Można to wziąć w przenośni, lub dosłownie.
- Rozumiem. Wybranka serca, tak?
- Tak, Greg. - Westchnąłem, dając do zrozumienia, aby nie zadawał mi już pytań. Po pewnym czasie byliśmy już w domu. Wszedłem do środka i ściągnąłem rękawiczki, obok zjawił się mój lokaj. Zapytał:
- Skończyło się jak zwykle, mam rację?
- Oczywiście.
- Pójdę napisać list z przeprosinami. Zrobić coś jeszcze?
- Nie, Clark. Dziękuję, poradzę sobie sam ze ściągnięciem i odwieszeniem ubrań.
Lokaj ukłonił się i oddalił. Ściągnąłem płaszcz, kapelusz, szal i buty. Założyłem buty do chodzenia i powiesiłem ubrania w garderobie. Wszedłem po schodach i skierowałem się w stronę sypialni, a z sypialni do garderoby. Założyłem ubrania do ćwiczeń. Usiadłem w fotelu i nałożyłem na dłonie bandaże, a końcówki związałem na nadgarstkach. Ruszyłem w stronę pokoju przygotowanym do treningów. Zabrałem się za drewnianą machinę, którą moja matka przywiozła ze swojej ojczyzny. Im dłużej i mocnej się uderzało tym bardziej maszyna się naładowywała i szybciej reagowała...

< Vikuś? Kłótnia rodzinna? >

Od Serenity CD Luke

Leżała na tym łóżku będąc w szoku. Kiedy z wielkim trudem doszła do pozycji siedzącej, opuszkami palców dotknęła ust. Pierwszy pocałunek, to był pierwszy pocałunek! "Twórcą" był Luke...ale jak to się właściwie stało?
Rozejrzała się. Po tym jak wręcz wybiegł nie usłyszała go już. Wstała i na nogach jak z waty cicho szła przez jego mieszkanie. Znalazła go dopiero po dłuższej chwili prawie przy wyjściu zwiniętego w kłębek opartym bokiem o ścianę skierowanego w stronę drzwi wejściowych. Bezgłośnie wyszeptała jego imię nie wiedząc czy powinna do niego podejść. Kiedy jednak zobaczyła jak jego ciało drży, niepewnie podeszła do niego.
Słowa...Słowa tu miały wątpliwą moc. Zamiast cokolwiek powiedzieć, kucnęła za nim i przytuliła go od tyłu.


Nie odniosła wrażenia, że jakoś tym poprawiła jego sytuacje, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej wstrząsały nim drgawki. Wytrzymała tak parę minut zanim nie pohamowała ciekawości żeby spojrzeć na niego. Ścisnęło ja w sercu. On płakał. Wtedy zmieniła pozycję. Puściła go z tyłu podczołgując się tak, że siedziała naprzeciw niego, dalej zwiniętego w kulkę. Wślizgnęła mu się w ramiona tak, że teraz nad uchem miała jego twarz. 


Kiedy spojrzał na nią, ta docisnęła swoją twarz do jego klatki piersiowej a rękoma objęła go. Bez zbędnych słów. Bo jak, skoro nie wiadomo co by mu powiedzieć?



<Luke? W takim razie poproszę o więcej takich sytuacji :3 >

Od Rin'a CD Nemidith

Po jakimś czasie od zniknięcia Nemidith usłyszałem głośne, nienaturalne rżenie konia i stukot metalowych kopyt. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem jej konia. Wydawał się być bardzo niespokojny. Założyłem szalik i długi płaszcz. Wybiegłem na zewnątrz i patrzyłem na konia, zarzucił łbem w stronę drogi, a ja zrozumiałem o co chodzi. Wskoczyłem na jego grzbiet, a on ruszył cwałem 
w jakąś stronę... 

*** 
Po chwili znaleźliśmy się przed powozem, który z daleka wydawał się być pusty. Zeskoczyłem z grzbietu koniowatego, gdy hamował. Pobiegłem w stronę wozu i otworzyłem drzwiczki na oścież. Zobaczyłem Nemidith leżącą prawie nieprzytomnie na ziemi. Powiedziałem, marszcząc brwi:
- Głupia, po co wyszłaś? Jesteś osłabiona, więc jesteś łatwym kąskiem dla innych duchów oraz dla innych istot, na przykład dla wampirów.
Wziąłem ją na ręce, a ona wtedy straciła przytomność. Westchnąłem tylko i ruszyłem w stronę swojego mieszkania, wcześniej sprawdzając czy czegoś nie ma na wierzchu, nie chciałem, aby ktoś ją okradł. Szedłem po woli do swojego domu, lecz koń od dziewczyny zatamował mi drogę przejścia. Powiedziałem:
- Koniu, nic jej nie zrobię, chcę by wyzdrowiała... Eh, możesz iść ze mną, ale jak będzie padać to nie wiem gdzie ciebie mam schować.
Koń zarżał i zarzucił łbem na swój grzbiet. Wsiadłem więc na grzbiet mechanicznego konia i po chwili kłósa byliśmy pod moim mieszkaniem. Położyłem ją na łóżku, a na jej czoło dałem mokrą ściereczkę...
***


Po pewnym czasie dziewczyna się obudziła. Przyniosłem czarny, skórzany fotel z salonu i czekałem przez cały ten czas na jej pobudkę. Rzuciłem jej monety, które zostawiła na tacy i powiedziałem:
- Wziąłem dla ciebie urlop w pracy, więc nie zwiewaj tym razem. Później możesz uciec, gdzie pieprz rośnie, ale to jak odnowisz siły. Trzymaj.- Podałem jej specjalny napar. - Ohydne, ale zrobi ci się lepiej...


< Nemidith? >

Od Luke'a CD Serenity

Oczy mi się rozszerzyły i stałem się jeszcze bardziej czerwony. Odwróciłem szybko głowę w bok, by nie zrobić tego co przyszło mi do głowy. Znowu zakryłem twarz jedną dłonią i zamknąłem na chwilę oczy. Kilka łez spadło na policzki, ale to dlatego, że miałem przesuszone oczy. Serenity zabrała moją dłoń z twarzy, a ja przestałem panować nad sobą. Złapałem ją za dłoń, splatając z nią palce i pocałowałem ją, kładąc ją delikatnie na łóżku.


Szybko się opamiętałem. Odskoczyłem jak poparzony, aż spadłem z łóżka. Poczołgałem się na plecach pod ścianę, odpychając się nogami. Przyłożyłem dłoń do twarzy chcąc się schować, tak żeby nikt mnie już nigdy nie zobaczył. Nie potrafiłem przyjąć tego do wiadomości, tego co zrobiłem. Powiedziałem po chwili:
- Przepraszam, bardzo przepraszam... Ja... Nie wiem co się stało... Ja... Naprawdę przepraszam... Mogłabyś o tym zapomnieć?... To ja już będę iść...
Wstałem i wyszedłem z pokoju, wróciłem szybko, bo przypomniałem sobie, że to moje mieszkanie. Nim zacząłem przyswajać te wiadomość, padłem na kolana i łzy zaczęły same lecieć z moich oczu. Przyłożyłem dłonie do twarzy, chcąc jakoś zatamować potok łez, lecz to nic nie dało. Praktycznie krzyknąłem:
- Co się ze mną dzieje?!...



< Szerek? Pocieszysz go? ON NIE PŁACZE PRZEZ POCAŁUNEK, tak dla twojej informacji, tylko nie rozumie co się dzieje, wiesz pierwsze takie sytuacje w jego życiu xD >

Od Victorii CD Shu

- Ubierz jakąś ładną suknię - powiedziała matka, wchodząc do mojej garderoby. 
Rozczesałam włosy i nieco psiknęłam się perfumem różanym.
- Nie chcę wychodzić za mąż - powiedziałam.
- Ale to zrobisz - powiedziała matka.
- O ile mu się spodoba, nasz córeczka - powiedział ojciec, wchodząc do mojego pokoju.
- Nie rozumiecie, że chcę się zakochać z odwzajemnieniem?
- Za dużo książek, córko - powiedziała matka, wyciągając jakąś fioletową suknię. 
- ktoś mi kiedyś powiedział, że magowie dziwnie się ubierają.
- Łączymy staromodny styl z niezwykłością - uśmiechnęła się mama.

***

Złapałam się za szyję. Nie wiem czemu. Nie wiele pamiętam ze spaceru, ale mężczyzna wydał mi się znajomy.
Mój ojciec uścisnął z nim dłoń, a ja zeszłam po schodach.
- Hrabio Darkown - powiedział mój ojciec. - Moja córka... Victoria - przedstawił mnie, a ja czerwonooki mężczyzna ujął moją dłoń.
- Miło mi poznać - powiedział bez emocjonalnie i ucałował moją dłoń.
- Mi również, hrabio - powiedziałam, patrząc na niego chłodno.

Shu?

Od Yukiko CD Jacob

Dokończyłam:
- Zgubiłeś się? Chodź! Zapamiętałam drogę do miejsca gdzie się spotkaliśmy, później pomogę ci szukać drogi.
Złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę miejsca naszego poznania...
*** 
Staliśmy w tamtym miejscu i oddychałam głęboko. Zapytałam:
- Pamiętasz teraz drogę?




< Jacob? >

Od Imaizumi CD Ashley

W środku był jakiś okrągły zielonkawy przedmiot w różne paski i plamki. A w zasadzie nie okrągły, tylko bardziej jajowaty. Moim zdaniem za bardzo.
- Jakieś jajko? - spytał Ashley, wyrażając na głos moje obawy.
- Mam nadzieję, że nie. Siostra by mnie chyba zabiła za trzymanie w domu... Ptaka? Takich rozmiarów to mógłby być tylko struś. - prychnęłam.
- Wydaję mi się, że strusie jaja są trochę większe, a poza tym mają inny kolor. Może jakiś smok?
- Z moim szczęściem prędzej harpia. - mruknęłam pesymistycznie. Spojrzałam jeszcze raz na układankę. - Ej, tam jest karteczka!
Faktycznie, z pod jajka wystawał jakiś kawałek papieru. Ashley wyjął go ostrożnie i przeczytał fragment tekstu.
- Tu jest napisane, że to Styks... Czyli właściwie co? - spytał.
- Nie mam pojęcia. Pokaż. - Ash podał mi karteczkę. - Tu jest rysunek i opis... A niżej sposób opieki.
Rysunek przestawiał stworzenie przypominające wielkiego, czarnego pająka. Miało duże, czerwone oczy, ogon i coś jakby sierść oraz długie i chude ciało. Unosił się z niego gęsty, równie czarny dym, co wyglądało, jakby zwierzę również było jedynie chmurą pyłu. Z tekstu pod spodem wynikało, że Styksowie wykluwają się z jaj, a dorastając stopniowo tracą kształt, a zyskują umiejętność przemiany i stawania się niewidzialnym. W dorosłej postaci całkiem tracą materialną postać i jeśli nie są niewidzialne lub nie przybierają jakiegoś kształtu, stają się czarnym obłokiem. Nie da się ich zabić, umierają z momentem śmierci swojego właściciela, do którego bardzo się przywiązują.
- Hm... Skoro będzie niematerialny, to raczej nie zajmie zbyt wiele miejsca. - zażartowałam. - Ale może ty go chcesz? - zanim Ashley zdążył odpowiedzieć, zaczęłam się tłumaczyć. - To znaczy, ten, w zasadzie to jestem ciekawa, co z tego będzie. I wolałabym go zatrzymać, ale może nie będę mogła, no wiesz...
Zmieszałam się lekko, czekając na reakcję Ashleya.

<Ashley?>

Tłumacz