Dopiero po dłuższej chwili udało jej się powiedzieć wesoło.
-Tak, wszystko jest dobrze.
Gdyby powiedziała pełny obraz sytuacji...Nawet nie pisnęła słowem. Nie wypadało mówić, że spodobała jej się taki obrót sytuacji. Nagle z kąta góra ścierek zaczęła żyć własnym życiem poruszając się w różne strony ale całą kupką. Na ten widok, Luke aż krzyknął.
-Co to jest!?
Na widok jego niemałego przerażenia w oczach, Serek momentalnie zaczęła zwijać się ze śmiechu. Dopiero po parunastu sekundach zareagowała inaczej. Z trudem podeszła do hasających sobie szmatek i zdjęła je. Oczom obojga okazał się mały biały królik z brązowymi plamami na długich zwisających uszach. Chłopak niepewnie się zbliżył do stworzenia.
-A to kto?
-Króliczek. Właściwie króliczka. Poznaj proszę cię moją Miki. To chyba ona przez ciebie przebiegła- zachichotała.
-A więc to ty prawie przyprawiłaś mnie o zawał- mruknął. Anielica przysunęła się bliżej ze zwierzątkiem, aby miał okazję chociaż ją pogłaskać po łebku, czego stworzenie ewidentnie się domagało. Ostrożnie dotknął ją palcem a ta w odpowiedzi przysunęła swój pyszczek do tego palca aby się przymilać. Podczas ich zaznajomienia się, zrozumiała, jak blisko oboje się znajdują. Gdyby teraz odwróciłaby głowę, jego oddech spokojnie mógł przenikać do jej ucha. Momentalnie prawie ją skrzywiło na samą myśl.
Jak tylko królik zaczął znowu gdzieś kicać, dwójka robiła sobie w dalszym ciągu sobie śniadanie. On tak jak chciał miał kanapki i jajecznicę a tymczasem dziewczyna jadła kanapki z miodem. Po skończonym posiłku posprzątali i umyli się. Chłopak już- już chciał wracać do siebie ale, o jaka szkoda, rozpadało się i to od razu jakby ktoś wylał wodę z wiadra. Przekręciła głową.
-Nawet nie ma opcji żebyś w takie coś wracał. To jest jednak spory kawał do przejścia. Zostań u mnie chociaż do momentu jak się pogoda uspokoi.
Bez słowa usiadł na kanapie i zaczął szukać czegoś wzrokiem. I znowu w krótkim odstępie czasowym dostałby zawału serca, bowiem jak tylko spojrzał za siebie niemal wrzasnął widząc Miki tuż za swoją głową. Ją znowu zaczęło skręcać ze śmiechu. Ocierając z kącików oczu łzy przegoniła stworzonko sama siadając tuż obok niego.
-Jak tu ludzie wytrzymują bez żadnych uszkodzeń psychicznym?- Mówił próbując uspokoić oddech.
-Wbrew pozorom rzadko mam gości- odparła patrząc się przed siebie.
-Nie wiedziałem...
-Nie szkodzi. Wiem, że Miki potrafi przestraszyć ale tak okazuje, że kogoś lubi. Osobiście już przywykłam, że w nocy jakby się zbudziło pierwsze co widzisz to ona- zaśmiała się cicho. W odpowiedzi chłopak się wzdrygnął.
- W takim wypadku, masz w domu ewidentnie sceny mrożące krew żyłach.
-Oj tam, zdarza się...Luke?- Zapytała po dłuższej chwili.
-Tak?
-Nie umiem tego inaczej określić...ale...Czy mogłabym cię wykorzystać?- Zapytała nieśmiało. Jego twarz momentalnie zrobiła się blada a po chwili purpurowa. Jak taki kameleon.
-Co...Co m-masz przez to na myśli?
-Mogę oprzeć głowę o twoje ramię?- Zapytała cichutko. Widocznie odetchnął z ulgą.
-Pewnie.
Na te słowa uśmiechnęła się szczerze. Zrobiła tak jak prosiła i już miękko się opierała o jego ramię. Wolną dłonią odgarnął sobie włosy z oczu ale zamiast wrócić na miejsce, nagle była trzymana w dłoniach Serenity. Popatrzyła na niego pytająco z lekkimi rumieńcami.
<Luke? Pogłaszczesz ją po głowie? Nie odpowiadałaś to masz xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz