Powiedziałem trochę zły na to, że wstała, ale starałem się tego nie okazywać:
- Nie możesz się nigdzie ruszać. Spotkanie z potężnym duchem i duży uraz głowy. - Podniosłem ją i zaniosłem z powrotem do sypialni. Westchnąłem cicho i powiedziałem- Masz się nie ruszać, nic ci nie zrobię, a jak będziesz chodzić w nocy to ktoś cię napadnie, lub zabije. Nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że przeze mnie zginęłaś.
Wróciłem na kanapę i gdy już się położyłem, zobaczyłem w drzwiach Nemidith. Zapytałem zdenerwowanym głosem:
- Nemidith, co chcesz? Mówię ci masz leżeć.
- Wody.
Westchnąłem.
- Dobra, kładź się. Zaraz ci przyniosę.
Wstałem i nalałem do szklanki wody. Wziąłem do drugiej ręki kołdrę i poduszkę z kanapy. Ruszyłem w stronę pokoju, w którym przebywała dziewczyna. Wręczyłem jej kubek i położyłem się pod ścianą, plecami do czerwonowłosej. Po dłuższej chwili zapytała:
- Będziesz spać tutaj na ziemi? - Usłyszałem trochę niepewności w jej głosie.
- Tak, będzie mi wygodniej niż na kanapie... Dobranoc.
Zamknąłem oczy, lecz czułem na sobie wzrok Nemidith. Powiedziałem:
- Idź spać, lepiej się poczujesz.
Usłyszałem jak szybko kładzie się pod kołdrę. Zakryłem się szczelniej kołdrą i dla pewności zmieniłem wartującego Shiki...
< Nemidith? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz