niedziela, 31 stycznia 2016

Od Smile'a CD Nemidith

Zaśmiałem się i powiedziałem:
- Wiem, że jestem przystojny i jestem idealny do przytulania, ale nie musisz mnie tak mocno tulić jakbyś nigdy nie miała. Jeszcze będziesz miała dość tulenia się do mnie.
Uśmiechnąłem zadziornie. Nemidith zarumieniła się i odwróciła wzrok, zabierając dłonie. Odwróciła się do mnie plecami, a ja nachyliłem się i położyłem głowę na jej ramieniu. Zapytałem:
- Co chcesz zjeść?- Gdy zadałem te pytanie, brzuch wydał dźwięk oznaczający, że jest głodna. Zaśmiałem się i wstałem, przeczesując włosy oraz rozciągając się. Obszedłem łóżko i pomogłem jej wstać. Ruszyliśmy do kuchni, a ja zacząłem przygotowywać syte śniadanie, bo mój brzuch dawał znaki. Postawiłem posiłek na stole i powiedziałem:
- Smacznego, młoda...



< Nemik? Wybacz, że tak długo, musiałam włosy umyć xD >

Od Leonardo CD Joe

Akurat, gdy wchodziłem do pokoju zaczepił mnie pijany Zevran. Oczywiście zdziwiłem się jego wizytą tutaj, bo nie przypuszczałem, że kiedykolwiek mnie odwiedzi. Widząc w jakim jest stanie zabrałem go ze sobą do pokoju i dopilnowałem, by położył się na łóżku. Gdy mężczyzna to zrobił usiadłem obok niego, śmiejąc się z sytuacji. W pełnym momencie Zevran niespodziewanie mnie pocałował. Wybrał sobie idealny moment, bo akurat do pokoju wszedł Joe. Czułem się strasznie głupio.
-Przestańcie oboje- powiedziałem, po zadanym przez Wilczka pytaniu i podszedłem do Staruszka, by zobaczyć czy nic mu się nie stało - Zachowujecie się jak dzieci.
-My zachowujemy się jak dzieci?- warknął w odpowiedzi mój partner- Zostawiłem cię tylko na parę minut.
-Spotkałem go w takim stanie- zacząłem tłumaczyć- Miałem go tak zostawić? 
-Właśnie tak!- krzyknął.
-Przysięgam ci, że to nic nie znaczyło- spojrzałem na Wilczka prosząco.
-Tu się mocno mylicie- odezwał się rudowłosy, wstając z podłogi, na którą posłał go Joe.
-Co ty tak właściwie tutaj robisz?- zapytałem, chcąc nieco zboczyć z tematu.
-Przejeżdżałem tędy, więc stwierdziłem, że warto będzie się przywitać- wyjaśnił.
Pomyślałem, że takie wyjaśnienie jest dość dziwne. Wątpię, by Zevran zawitał do starego kompana, a zwłaszcza mnie. Po za tym mógł wiedzieć, że raczej mnie tutaj nie będzie. Staruszek miał szczęście.
-Alex też tutaj jest- powiedziałem- Chciałbyś się z nią spotkać?
-To nie jest dobry pomysł...- stwierdził Wilczek.
-Ta czerwona wiedźma!?- wykrzyknął- A idź mi z nią.
-Kogo nazywasz czerwoną wiedźmą!?



<Joe?>

Od Pandory CD Aleksander

- Mechanizm? - zapytałam, spoglądając w ślad ptaka. Nie doczekałam się jednak odpowiedzi, bo rozległ się potężny ryk. Spanikowana odwróciłam się... Wzbudzając powszechny popłoch szedł w moją stronę tygrys. Spojrzałam na niego zrezygnowana.
- No i co ty tu, do diabła, robisz?! - gdy do mnie podszedł i zaczął się ocierać o moje nogi lekko uderzyłam go w łeb. Wielki kot prychnął i odwrócił się, widocznie z zamiarem odejścia. Złapałam go za ogon.
- Teraz nigdzie nie leziesz! - warknęłam na niego. Spojrzał na mnie dosłownie znudzonym wzrokiem i w ułamku sekundy na mnie skoczył i powalił na ziemię. Krzyknęłam zaskoczona, a kot po prostu się na mnie położył, prawie mnie zgniatając... Jak dobrze, że nie sposób mnie zakatrupić...
- Co się patrzysz?! Pomóż! - wrzasnęłam na mężczyznę...


< Kisiel? :3 >

Od Aleksander CD Pandora

Jak zwykle rano obudziłem się leżąc na hamaku. Przeciągnąłem się i przeczesałem włosy palcami. Stanąłem na drewnianej podłodze bosymi stopami i ziewnąłem. Zaraz potem zbliżyłem się do złotych maszyn; wilka i kruka, aby zamieścić w specjalnych kieszonkach pieniądze za zakupy u kruka i zamówienie u wilka. Ostatnio jakiś bogacz zamówił dla córki kotka i kanarka. Liczyłem, że moja maleństwa nie będą bardzo cierpieć. Wysłałem stworzenia na zewnątrz. Potem sięgnąłem do lodówki po ostatni plaster sałaty i zjadłem go jako śniadanie. Usiadłem do pracy...

Wilk wrócił pod wieczór niosąc ustaloną z góry zapłatę zadowolony. Pogłaskałem go po łbie i wskazałem legowisko, aby odpoczął i został wyczyszczony. To pewnie dziwne, ale moje maszyny się męczyły, to pewnie wina dania im dusz do serca.

Zorientowałem się, że kruk nie wrócił następnego dnia, kiedy chciałem dać mu pieniądze i listę zakupów oraz kiedy poczułem dziwne uczucie pochodzące z żołądka... Głód. Nie zostało mi nic innego jak iść samemu po zakupy i znaleźć złotego ptaka.

Moje skrzydlate stworzenie leżało na ziemi niedaleko sklepu, a z jego piersi wyciekał jeszcze olej. Ktoś do niego strzelił. Jakby nie mógł do ludzi... Podniosłem siatkę z zakupami, schowałem ptaka do kieszeni i ruszyłem do domu. Nawet nie zauważyłem kiedy mi wypadł, po prostu po chwili podeszła do mnie dziewczyna, która powiedziała, że coś zgubiłem.
Spojrzałem na nią i wziąłem od niej mechanicznego ptaka.
-Dziękuję-Wymamrotałem i na szybko naprawiłem ptaka. Puściłem go w powietrze, aby już wracał do domu. Dziewczyna patrzyła za nim jakiś czas jak bawił się w powietrzu. To raczej nie był dobry pomysł dawać krukowi duszę psa. Już miałem się oddalić kiedy usłyszałem...


< Pandora? >

Nowa Postać


Imię i nazwisko: Aleksander Worker
Pseudonim: Alex, Aleksiu, Kisiel
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 23 lata
Rasa: Żeby to on wiedział co go spłodziło i z czym wcześniej obywało stosunek... Na razie nie odkrył żadnych udziwnień w swojej postaci, więc raczej człowiekiem jest.
Charakter: Cóż… Aleksa, nie można tak po prostu scharakteryzować, ponieważ ten chłopak zmienia się jak barwy w kalejdoskopie. Raz jest bardzo miły, czasem ma ochotę zabić połowę populacji. Ogólnie jest milczący i dobrze słucha. Nie zdziw się, jeśli na początku będzie milczał, to Ty musisz go otworzyć i nakłonić do jakiejkolwiek rozmowy. Na pewno można uznać go za świra; gada do maszyn i traktuje je jak rodzinę.
Zainteresowania: Uwielbia siedzieć w swoim warsztacie, tworzyć nowe mechaniczne bestie i stworzenia. Uwielbia obserwować dziką przyrodę, zachodzące w niej procesy, a potem przenosić to do świata swoich maszyn.
Motto: Człowiek ma jeszcze tę wyższość nad maszyną, że umie się sam sprzedać.
Lęki: Może to głupie, ale boi się ciemności i bananów.
Orientacja: Nigdy się nad tym nie zastanawiał, nigdy też o tym nie myślał. Nawet nie jeździł na ręcznym. Jak spotka się z człowiekiem to się okaże.
Partner: Nie ma, nie myśli o tym by się ustatkować. Poza tym nie ma czasu, jego maszyny wciąż potrzebują jego uwagi.
Aparycja: Kisiel jest wysokim mężczyzną, ma około 1,90m wysokości. Mimo ciągłego siedzenia w domu jest wysportowany i dobrze zbudowany. Włosy ma koloru blond, zielone oczy.
GłosChcę miłości - Paweł Izdebski
Umiejętności:

  • Życie nauczyło go praktycznej wiedzy leczniczej
  • Potrafi przemieszczać dusze z ciała o maszyny

Broń: Jego zwierzaczki wystarczą, poza tym on ciągle siedzi w domu, nic mu nie grozi.
Miejsce Zamieszkania: Miasto Ludzi – Ercken, stara kamienica zmieniona w warsztat z małym mieszkankiem na poddaszu.
Historia: Historia całkiem normalna i nudna. Do 14 roku życia mieszkał ze swoją rodziną, wiodąc spokojne życie, dopóki jego matka nie uznała, że musi stać się dorosłym i zostawiła go samego. OD tamtej pory siedzi w warsztacie i konstruuje swoje maszyny.
Rodzina: Wyprowadzili się kiedy był jeszcze bardzo młody.
Inne Informacje:

  • Ponieważ nigdy nie wychodzi z domu, jego bestie chodząc na zakupy za niego
  • Jest bardzo przywiązany do swoich stworzeń

Inne Zdjęcia: -

Autor: engi14

Od Yukiko CD Rufus

Spojrzałam na niego, wstając i powiedziałam:
- Chętnie bym się do ciebie wtuliła i latała, ale...
Przechyliłam się i zaczęłam spadać. Dopiero gdy mgła mnie zasłoniła, wypuściłam skrzydła. Wzbiłam się w powietrze i gdy przelatywałam koło Rufusa złapałam go za dłoń i leciałam dalej. Splotłam z nim palce i dopiero po jakimś czasie się zatrzymałam. Powiedziałam:
- No, ale mam własne, więc nie będę męczyć twoich... Lećmy nad miasto! Ładnie teraz wygląda.
Uśmiechnęłam się radośnie i ruszyłam w stronę miasta, stąd było widać tak naprawdę tylko światła. Po jakiś dwudziestu minutach byliśmy już nad miastem. Praktycznie puste ulice, oprócz tych nocnych dzielnic, które były pełne. Podleciałam w stronę wielkiej wieży, na której był zegar. Usiadłam za rzygaczem, czy jak kto woli za gargulcem i oparłam się o niego. Po chwili Rufus przyleciał i usiadł koło mnie. Powiedziałam:
- Lubię tutaj siedzieć... -Powiedziałam cicho. Następną kwestię już głośniej - Jak ci się tutaj podoba?

< Rufus? ^~^ >

Od Nemidith CD Smile

Powoli udawało mi się uspokoić. Uregulowałam oddech, łzy przestały cieknąć... Ale nie potrafiłam się od niego odsunąć, było mi po prostu zbyt dobrze. Usnęłam, zanim zdążyłam zdecydować się, co dalej...

Śniło mi się takie coś... Miałam przy sobie coś ciepłego i przyjemnego, coś, czego za żadne skarby nie chciałam oddać. Ale to coś próbowało zabrać od siebie moje ręce. Nie miałam zamiaru odpuścić. Mocno to objęłam, mrucząc coś niezadowolona pod nosem.
Tylko że... Usłyszałam swoje imię. I śmiech.
Niechętnie się obudziłam...
I prawie dostałam zawału.

< Smile? >

Od Joe CD Leonardo

Zaśmiałem się cicho i zapytałem:
- A co z nauką Ruby?
- Odrobi to sobie, znam kilku bardzo dobrych nauczycieli.
- Porozmawiamy o tym później, teraz chcę odpocząć, jestem zmęczony. Wracajmy. - Odparłem, na co Leoś westchnął. Powiedziałem - Oczywiście jeśli chcesz to możemy pobaraszkować po powrocie.
Uśmiechnąłem się i pozbierałem swoje ubrania. Założyłem prawie suche bokserki oraz koszulę. Wskoczyłem do wody i po chwili ruszyliśmy w drogę powrotną...
***
Gdy wyszliśmy z wody zaczęło burczeć mi w brzuchu, więc skierowałem się do kuchni, a Leosiowi powiedziałem, żeby się przygotował na mój powrót. Służba położyła na tacy mnóstwo jedzenia. Ruszyłem w stronę sypialni chłopaka i to co zobaczyłem zaskoczyło mnie, a później wkurzyło. W pokoju był Zevran, który całował Leo, a ten nie miał żadnych oporów. Położyłem tacę, a raczej rzuciłem nią na komodę i oparłem się o ścianę, zakładając ręce na klatce piersiowej. Tryton spojrzał na mnie przerażony, a ja zacząłem tupać nogą. Zauważyłem, że Zevran był pijany, jednak nie to mnie zdenerwowało. Rudowłosy powiedział:
- Chłopaku i tak ze mną przegrasz, Leoś uważa, że jestem lepszy.
- Właśnie się zastanawiam kogo wybierze - Odparłem.
- Heh, to pewne, że mnie.
Zever uśmiechnął się wrednie, a ja podszedłem do niego i walnąłem go z pięści w policzek.
Spojrzałem na Leonardo i zapytałem:
- To kogo wybierasz?

< Leośku? Kolejna drama *U* xD >

Od Luke'a CD Serenity

Zarumieniłem się bardzo, dlatego schowałem twarz w poduszkę. Odpowiedziałem cicho, brzmiałem jakbym miał zemdleć:
- Dzień dobry, Serek.
Po chwili się jednak ogarnąłem. Odwróciłem się w jej stronę i zapytałem:
- Co chciałabyś na śniadanie?
Uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem ją w czoło. Wiedziałem, że wciąż byłem czerwony, bo wciąż było mi trochę wstyd. Jakimś cudem, dziesięć minut później udało mi się wyrwać z jej uścisku, ponieważ udało mi się ją jakoś namówić, że gdy pójdzie się wykąpać ja zrobię śniadanie. Tak więc zrobiłem. Spiąłem włosy w koka i zacząłem robić śniadanie, czyli naleśniki z syropem jagodowym. Gdy usmażyłem pierwszego i przełożyłem go na talerz z łazienki wyszła Serenity, wycierając włosy. Uśmiechnąłem się do niej i wróciłem do smażenia. Gdy nałożyłem na patelnię drugą porcję ciasta, odwróciłem się i nałożyłem syropu na ciepły naleśnik i położyłem go na stole, dając tym znak, by Serenity zaczęła jeść. Wróciłem do naleśnika na patelni i przewróciłem go na drugą stronę, mówiąc:
- Smacznego!
Zrobiłem gdzieś dziesięć naleśników, pomyślałem, że zostanie na później. Nałożyłem jeszcze jednego na talerz anielicy i zasiadłem na przeciwko niej. Zacząłem zajadać się naleśnikami...

< Serek? >

Od Smile'a CD Nemidith

Obudziło mnie paniczne trzęsienie się dziewczyny. Uchyliłem lekko powieki, a po chwili jeszcze bardziej. Nachyliłem się i powiedziałem uspokajającym tonem:
- Nemidith nie bój się. W porządku, przecież jestem koło ciebie. - Uśmiechnąłem się łagodnie, lecz ona i tak tego raczej nie zauważyła. Nachyliłem się, by zapalić lampkę, ale coś mnie powstrzymało; moja ręka była kurczowo przytulana przez czerwonowłosą. Powiedziałem - Możesz mnie puścić, nie ucieknę przecież.
Puściła ją, a ja włączyłem lampkę. Złapałem trzęsącą się Nemi i mocno do siebie przytuliłem. Dziewczyna schowała niepewnie twarz w mojej koszuli, a ja zacząłem gładzić ją po woli po włosach. Nic nie powiedziałem, jednak zrozumiałem, że coś musiało ją przestraszyć. Po chwili poczułem mokrą plamę na klatce piersiowej. Podniosłem niepewnie podbródek dziewczyny i spojrzałem na nią. Powiedziała:
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj, nie masz za co. - Starłem łzy z jej policzków i powiedziałem - Tylko wolałbym, żebyś zamiast płaczu się wyżaliła o co chodzi.
Uśmiechnąłem się delikatnie, ale po chwili minimalnie się zmniejszył. Oczywiście, że byłem idiotą, dziewczyna płakała, a ja pomyślałem, by ją pocałować. Westchnąłem zrezygnowany i pocałowałem ją w czoło, znowu ją przytulając do siebie. Szepnąłem cicho:
- Nemidith, zapamiętaj mnie takiego jakim jestem teraz, później będę zachowywać się jak idiota.
Ziewnąłem cicho i przymknąłem oczy...

< Nemik? Pasuje? :3 >

Od Nemidith CD Smile

Przez kilka chwil leżałam w bezruchu, spięta. Nie tego się spodziewałam. Myślałam, że będzie to coś, co wzbudzi we mnie strach. Ale...
To było ciepłe, uspokajające, wygodne... I po prostu miłe.
Rozluźniłam się. Niedługo potem zasnęłam.

Obudziłam się. Nie wiem dlaczego, ale jakikolwiek nie byłby ten powód, pożałowałam. Było bardzo ciemno. A mój umysł nie był w stanie odróżnić wspomnień od rzeczywistości.
Widziałam czarne postacie, cienie zmierzające w moją stronę. Bałam się. A strach powoli zmieniał się w panikę.
Zaczęłam się trząść. Brakowało mi powietrza. Dreszcze się wzmagały.
Zacisnęłam dłoń na tym, co było najbliżej. Jak sie okazało, była to ręka Smile'a. Chwyciłam za jego palce, prawie umierając że strachu...

< Smile? Ja też zbyt długich nie pisze ;-; Wiesz, może być trudno ją uspokoić... If you know what I mean ^^ >

sobota, 30 stycznia 2016

Od Smile'a CD Nemidith

Poczułem dotyk bardzo ciepłych dłoni na moich plecach przez co mimowolnie się uśmiechnąłem. Odwróciłem się po woli i spojrzałem na dziewczynę. Nemidith patrzyła na mnie przestraszona, a ja uśmiechnąłem się łagodnie. Powiedziałem:
- Nie bój się, mała, nic ci nie zrobię.
Objąłem się delikatnie, a ona oparła dłonie na mojej klatce, chcąc zdobyć jak najwięcej przestrzeni dla siebie. Westchnąłem cicho i złapałem jej rękę i ściągnąłem ją ostrożnie ze swojej klatki. Odwróciłem ją plecami do siebie, zrobiłem to najdelikatniej jak potrafiłem, miałem nadzieję, że wyszło.


Objąłem ją i po chwili przymknąłem oczy. Ból głowy po woli odchodził w zapomnienie, choć nie wiedziałem dlaczego...


< Nemik? Niezbyt długie te opowiadanie, przepraszam ;__; >

Od Rufusa CD Yukiko

Byłem zdziwiony gestem dziewczyny, jednak zarazem zadowolony. Nawet jeśli nie był on szczery, to mógłby być pierwszym i ostatnim darowanym mi poprzez nią. Uśmiechnąłem się na słowa czarnowłosej. Bardzo mi się one spodobały.
-Czyli chcesz mi powiedzieć, że Lau ci się zwyczajnie spodobała?- zapytałem z szerokim uśmiechem.
-Wybacz, ale tym razem nie zwróciłam uwagi na kobietę- odpowiedziała również uśmiechnięta, majtając nogami niczym małe dziecko.
-Więc powiedz mi chociaż, dla którego z nas był przeznaczony ten pocałunek- mój uśmiech znacznie zmalał, gdy zadawałem to pytanie.
Yukiko spojrzała na mnie z nieco zmieszaną miną, po czym spojrzała przed siebie. Dopiero po dłuższej chwili odpowiedziała.
-Dla tego, który nie był natrętny przy naszym pierwszym spotkaniu- oznajmiła poważnie.
Uśmiechnąłem się szeroko i zaśmiałem się.
-Czyli nie mam się o co martwić na tę chwilę. Muszę przyznać, że jestem wdzięczny Drugiemu za zaaranżowanie naszego pierwszego spotkania. No.. Jeśli mogę to tak nazwać.
-Myślałam, ze naprawdę coś ci się stało w tamtym zaułku- stwierdziła dziewczyna oskarżycielsko.
Nie odpowiedziałem, lecz w ramach przeprosin pocałowałem ją w policzek. Wstałem i chwilę przyglądałem się ciemnemu niebu. Po chwili odwróciłem się i położyłem rękę na czarnej główce Yukiko, by ją poczochrać.
Dziwnie się czułem w towarzystwie kobiety, która w rzeczywistości była wiele starsza ode mnie, a wyglądała na nastolatkę.
-Co powiesz na przelot liniami Rufus?- zapytałem, rozpościerając skrzydła.


<Yukiko?>

Od Yukiko CD Rufus

Pokiwałam twierdząco głową, ruszyliśmy w stronę wyjścia, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem w piżamie. Zarumieniłam się łagodnie i przeprosiłam go na moment, by ruszyć do łazienki i się przebrać. Stworzyłam pierwszy lepszy strój


Przejrzałam się w lustrze i wyszłam z pokoju. Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam z chłopakiem w stronę wyjścia. Po drodze spotkaliśmy blondynkę, rzuciła w moją stronę mordercze spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się słodko i podeszłam do niej. Położyłam dłonie na jej ramionach i pocałowałam ją w usta. 


Ona po chwili gwałtownie się odsunęła, padając na ścianę. Była cała czerwona, a w jej oczach widziałam iskierki złości. Uśmiechnęłam się i mrugnęłam do niej okiem. Ruszyłam koło chłopaka i wyszliśmy z domu. Od razu, gdy znalazłam się koło niego zrobiło mi się głupio przez całą tą sytuację. Zaczęłam się zastanawiać czy nie mogłam się powstrzymać, no właśnie nie mogła. Byłam cała czerwona przez zawstydzenie. Spojrzałam z dołu na chłopaka, który miał dziwny wyraz twarzy. Spojrzałam na chodnik i powiedziałam cicho:
- Przepraszam, za to co zrobiłam w domu blondynki, gdy wychodziliśmy. Przyzwyczajenia z pracy... Z dzieciństwa...- To ostanie powiedziałam do siebie, odwracając głowę w inną stronę. Westchnęłam cicho i po chwili powiedziałam, wracając do swojego radosnego głosu, który był trochę podciągnięty udawaniem - Zabiorę cię w jedno miejsce. Jest to dość daleko, lecz mi zależy.
Ciemnowłosy kiwnął głową i ruszyliśmy ciemnymi uliczkami. Powietrze było dość mroźne i wilgotne przez co moje poliki zabarwiły się na lekki róż. Ulice nie były jeszcze zupełnie puste, czaiło się na nich kilkoro goblinów, elfów, widziałam też jakiegoś kotołaka i elfa. Po pewnym czasie skręciłam w uliczkę i jakiś czas później znaleźliśmy się na dużej polanie. Rufus zaczął rozglądać się nerwowo po okolicy. Zaśmiałam się cicho i powiedziałam:
- Nie bój się, przecież cię nie porwę.
- No nie wiem. - Zaczął się śmiać, a ja wraz z nim.
Ruszyliśmy dalej, lecz od tamtej pory zaczęliśmy rozmawiać...
***

Po chwili byliśmy blisko celu, Ruf wydawał się być wystraszony, ponieważ byliśmy w lesie. Powstrzymywałam się, by nie wybuchnąć śmiechem. Powiedziałam cicho:
- Zamknij oczy, no chyba, że mi nie ufasz? - Zamknął niepewnie oczy, a ja po chwili oznajmiłam - Otwórz, proszę.
Ukazało nam się drzewo, które porastała niebieska więź - to było serce całego lasu. Serce lasu to jedno drzewo, zwykle najstarsze, które podtrzymuje cały las, by żył. Niebieskie pnącza to tunele informacji między drzewami, widoczne są raz na 50 lat. 


Drzewo znajdowało się nad urwiskiem, co wyglądało ładnie na tle ciemnego nieba. Wyciągnęłam dłoń do chłopaka i powiedziałam łagodnie:
- Chodź. Chyba, że mam cię tam zaciągnąć?
Burknął tylko pod nosem, że zwariowałam, a ja mu to przyznałam. Ruszyłam jako pierwsza i po chwili usiadłam na głęboko wrośnięty w ziemię konar. Chłopak również to uczynił. Powiedział:
- Ty chyba chcesz wszystkich pozabijać, nie?
- No jasne! - Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego oczy. Nastała dłuższa cisza milczenia. Rufus na mnie nie patrzył, lecz, gdy to zrobił, nachyliłam się i pocałowałam go, kładąc dłoń na jego dłoni. Odsunęłam się i szepnęłam, spuszczając głowę - Wybacz. Po tym co zrobiłam w domu blondynki wygląda na to, że dla mnie pocałunek to nic ważnego. Sam pocałunek nie jest ważny, lecz to kogo nim obdarowujemy...




< Rufus? Zakończenie miało być inne, lecz podobne. To co ty na to powiesz? :> >

Od Nemidith CD Smile

Do głowy przyszło mi coś, co było mi wpajane...
"Nie odmawiaj, gdy ktoś o coś prosi, szczególnie, jeśli temu komuś coś zawdzięczasz!"
Ale i chyba nie miałam się czego bać....
Niepewnie podreptałam do łóżka i cicho położyłam się najpierw na jego brzegu, potem przesunęłam się kawałek dalej. Leżałam do niego plecami, ale po kilku sekundach odwróciłam się do niego. Przysunęłam się jeszcze bliżej, pamiętając, by między nami były moje ręce, które już dotykały jego pleców. Więcej nie odważyłam się zrobić.



< Smile? Już tak zostanie, możesz się odwrócić i przytulić ^^ No i w nocy będzie ciemno... Huhu >

Od Smile'a CD Nemidith

Powiedziałem cicho, trochę melancholijnym tonem:
- Kładź się, a nie stoisz... Nim to zrobisz, mam prośbę, a raczej pytanie. Możesz mnie przytulić?
Odwróciłem się w jej stronę, leżąc na brzuchu

Dziewczyna spojrzała jak na idiotę i odwróciła głowę w bok naburmuszona, lecz zauważyłem, że lekko się rumieni. Nie miałem w tym niecnych planów, nie miałem na to ochoty, ponieważ odkąd wróciłem do "domu" zaczęła boleć mnie głowa, jak zwykle podczas czasu burzowego. A przy okazji mógł mnie ktoś przytulić. Odwykłem od zwykłego przytulania, odkąd trafiłem do tej zapyziałej dziury nikt mnie nie przytulał, nawet moja "troskliwa" matula. Powiedziałem łagodnie oraz spokojnie:
- Nie mam w tym złych planów, po prostu chcę, by ktoś mnie objął lub pozwolił objąć siebie bez zrywania się przez wyrzuty sumienia... Dobra, zresztą nieważne...
Obróciłem się do niej plecami i ponownie się skuliłem, jednocześnie mocno wtulając się w poduszkę i zaciskając dłonie na skroniach. Po krótkiej chwili przykryłem się kocem...



< Nemi? Pocieszysz, przytulisz go? On tak ładnie prosi ^^ >

piątek, 29 stycznia 2016

Od Nemidith CD Smile

Posłusznie się przebrałam. Wiedziałam, że nie miałam najmniejszych szans na ucieczkę. A nawet jeśli by mi się udało, nie wiedziałam, gdzie teraz jest mój powóz. Byłam całkowicie zdana na jego łaskę.
Przez moment stałam jeszcze za drzwiami, starając się ułożyć dużo na mnie za dużą koszule tak, by nie odsłaniała zbyt dużo. Na długość miałam ją do kolan, gorzej było z wycięciem na głowę. Bez przerwy spadała mi z ramion. Ale co zrobić...?
Cichutko wróciłam do niego. Leżał na łóżku, skulony. Wparowałam się w niego bez słowa...

< Smile? >

Od Rumble CD Tristana

- Może to tak między dobrymi przyjaciółmi? - powiedziałem z uśmiechem, wciąż próbując się uspokoić. Powoli, ale to bardzo powoli mi się to udawało. - No ale wiesz, to naprawdę jest zaskoczenie... - naburmuszyłem się. - Wątpię, by ktokolwiek spodziewał się tego. To wcale nie śmieszne, tylko prawdziwe. - fuknąłem na żarty.

< Trist? >

Od Smile'a CD Nemidith

Walnąłem się na łóżko i spojrzałem na Nemidith. Wierciła się jak oszalała. Zacząłem się śmiać, a ona tylko spojrzała na mnie zdziwiona. Wstałem, pytając:
- Nie jest ci niewygodnie w tym gorsecie?
Podszedłem do szafy i wyciągnąłem jakąś koszulę i rzuciłem ją w stronę dziewczyny, dostała nią w plecy. Uśmiechnąłem się i położyłem się koło niej. Powiedziałem, wskazując dłonią drzwi koło drzwi wyjściowych:
- Tam możesz się przebrać. Jeśli chcesz to zamknę oczka, nie chcę ciebie przecież zawstydzić.
Zaśmiałem się i położyłem się na boku, będąc do niej plecami. Po chwili usłyszałem zatrzaskujące się drzwi. Zamknąłem oczy i czekałem. Nie zasnąłem, tylko leżałem, zaczynając zastanawiać się czy ona zwiała. Nawet jeśli to długo sama, by nie pociągnęła ze zwichniętą nogą i omdleniami. Westchnąłem cicho i wtuliłem się w poduszkę, podkurczając nogi na brzuch...



< Nemik? Zaczęłam na informatyce, ale później jechałam na łyżwy i nie miałam kiedy dokończyć xD >

Od Serenity CD Luke

Bardzo dobrze i miło jej się spało. Mało kiedy miała opory ze wstawaniem. Kiedy się obudziła, wiedziała czemu. Leżała wtulona w chłopaka podczas gdy on ją obejmował. Zarumienila się lekko gdy to zrozumiała a zwłaszcza, że jak spał wyglądał uroczo. Zgarnęła mu włosy z oczu a wtedy i on się obudził.
- Dzień dobry Luke- powiedziała składając mu pocałunek na czubku nosa. Zaskoczony rozejrzal się i zawstydził. Próbował zejść z łóżka ale Serek pociągnęła go z powrotem do siebie odmawiając jego ucieczki.


(Luke?)

Od Tristany CD Rumble

Ciężko określić ile czasu się śmiali i ile trwały próby uspokojenia. Fakt faktem w pewnym momencie leżeli i usiłowali złapać oddech. Nagle Trist zmieniła pozycję i teraz siedziała zamyslona.
- Co tak myślisz? - Rozciagnal się i także usiadł. Zanim odpowiedziała sięgnęła po broń i szmatką wracając do czyszczenia. Odpowiadała skupiona na Boomer'ze.
- Nie jesteś pierwszym który poznał Boomer'a. Wszyscy byli w szoku ale jednak ty najbardziej mnie rozbawiles. Nie wiem z czego to wynika- powiedziała szczerze i z zażenowania.



(Rumble?)

Od Imaizumi CD Ashley

Z jakiegoś powodu to, że się zgodził sprawiło, że już nie wydawało mi się to tak zabawne. Zmarszczyłam czoło, zastanawiając się nad reakcją Asi. Nie powinien być taki obojętny.
- Hej, wszystko w porządku? Nawet ty nie… - nie było mi dane dokończyć, ponieważ Kolgrim skoczył mi na głowę. Przechylił łebek i spojrzał z góry na moją twarz. Zapiszczał.
~ Hej, pani, jestem głodny. Nakarm mnie, proszę - usłyszałam głos i z jakiegoś powodu wiedziałam, że to Kolgrim.
- Ashley, słyszałeś? - spytałam chłopaka.
- Ale co? - ten odpowiedział pytaniem na pytanie. Czyli, że nie słyszy, tak?
~ Nie, nie słyszy, ponieważ mówię do ciebie, pani, telepatycznie. Ale jeśli zechcę lub otrzymam taki rozkaz, to mogę porozumiewać się również z nim ~ odpowiedział mi stworek. ~ Mam ochotę na jakieś owoce.
- Matko, co to było?! - wykrzyknął nagle Ash. - To gada?!
- Nie na głos. W głowie - powiedziałam, wskazując palcem swoją głowę, na której siedział Kol, jakbym mówiła do dziecka.
- To może damy mu te owoce... - mruknął. Skinęłam głową i ruszyliśmy do najbliższego sklepu spożywczego. Kol tymczasem zszedł z mojej głowy i usadowił się na lewym ramieniu. Zanim się spostrzegłam, przybrał postać czarnego kota, jednak nadal miał czerwone oczy.
- Taki bardziej mi się podoba - powiedział Ashley i niepewnie dotknął jego futra. Ku mojemu zdumieniu, Kolgrim zaczął mruczeć. Ash zabrał rękę i wpatrywał się w stwora nieufnie. Wreszcie doszliśmy do sklepu i zakupiliśmy parę owoców, które można było znaleźć w sklepach zimą.

< Ashley? Nie mam weny ;-; >

czwartek, 28 stycznia 2016

Od Luke'a CD Serenity

Kiwnąłem głową, uśmiechając się leciutko. Sięgnąłem po koc i przykryłem jej barki. Usiadłem koło niej i patrzyłem w niebo. Gwiazdy świeciły w oddali. Ironiczne było to, że nawet takie kolosy, wyglądały na malutkie punkciki na czarnym papierze. Po chwili poczułem jak Serenity kładzie koc na moich barkach, a po chwili opiera głowę o moje ramię. Pocałowałem ją w czoło i złapałem jej dłoń. Jeździłem palcem po jej wierzchu, przez długi czas to mi się nie nudziło. Odetchnąłem mroźnym powietrzem i jedyne co było słychać to szum wiatru między budynkami. Czas płynął bardzo szybko, co było dość dziwnym zjawiskiem jak dla mnie. Spojrzałem na zegar na wieży, który ogłosił godzinę dwudziestą drugą. Westchnąłem cicho i poczułem jak Serek obejmuje mnie za rękę, wtulając się w nią mocno. Spojrzałem na nią i dopiero wtedy dowiedziałem się, że ona zasnęła. Zaśmiałem się cicho i wstałem, wchodząc do środka. Wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku, przykrywając grubą kołdrą. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że ona ma znacznie ładniejsze mieszkanie niż ja. Przebrałem się w sypialni w piżamę i położyłem się na skraju łóżka, nie chcąc jej przeszkadzać w śnie. Zamknąłem oczy i wtuliłem się w poduszkę. Po chwili poczułem jak anielica wtula się w moje plecy, czułem jej oddech na szyi oraz jak klatka piersiowa podnosi się. Splotłem z nią palce, wkładając twarz w poduszkę i zasnąłem...

< Serek? >

Od Nemidith CD Smile

Zamarłam. Wrócił...
- Nie potrafię leżeć tak długo. Nie jestem do tego przyzwyczajona... - powiedziałam cicho, stawiając nogi na podłodze. To była prawda. Wygodne leżenie to nie to, co zazwyczaj robiłam. Zazwyczaj siedziałam niewygodnie wyprostowana, w sposób prawie nienaturalny. Moje sztywne ubranie też nje było do tego najlepsze... Ale nic innego nie miałam. Wszystko było takie.
Poruszyłam ramionami, próbując jakoś wygodniej ułożyć ubranie. Nic to jednak nie dało...
Przez niezręczną ciszę wpatrywałam się w podłogę...

< Smile Domyślisz się? >

Od Rumble CD Tristana

Śmiała się, nie było sposobu by ją uspokoić. Co prawda to prawda, byłem zaskoczony, ale czy wyglądało to aż tak komicznie?
Do tego jeszcze również zachciało mi się śmiać... I już po chwili oboje chichraliśmy się jak wariaci. Nawet gdy na moment udało nam się uspokoić, wystarczyło że spojrzeliśmy po sobie i śmiech znów wybuchał...
Oboje wylądowaliśmy na podłodze.

< Trist? >

Od Rufusa CD Laurenee


Szybko przejąłem kontrolę nad Drugim i prędko zszedłem z dziewczyny leżącej na łóżku bez bluzki. Stanąłem obok drzwi i przyglądałem się wstającej Laurenee.
-Przepraszam za niego...- powiedziałem cicho, po czym udałem się do swojego pokoju, by to wszystko przemyśleć. 
Po tej akcji nie ma mowy, bym tutaj został. Nawet jeśli blondynka wie o mojej przypadłości. Chwyciłem szybko pierwsze lepsze ubranie, które mogłoby ochronić mnie przed chłodem i wyszedłem szybkim krokiem na zewnątrz. Chodziłem po mieście bez konkretnego celu. Nie chciałem tylko wracać do tamtego domu. Pomyślałem nawet, żeby nie zatrzymać się u Yukiko.

< Lau? >

Od Laurenee CD Rufus

***
10 minut przed 
***

Wszystko wydawało mi się dość śmieszne, gdyż nie widziałam jeszcze Drugiego tak wściekłego i podłego. A przez ten długi czas miałam wiele okazji do widzenia go złego.
Gdy coś nie poszło po jego myśli.
Gdy zepsułam coś co należało do niego.
Gdy powiedziałam coś nie tak.
No cóż. Rufus a raczej Drugi był dość specyficzny, ale nigdy, przenigdy nic mi nie zrobił. Zazwyczaj Pierwszemu udawało się przejąć wtedy kontrolę i coś zrobić. Taki obrót o 180 stopni. Z niegrzecznego i niemiłego chłopaka. Do Rufiego, który...
A tak właściwie to gdzie on teraz jest~ pomyślałam.~ Przygląda się temu tak jakby z góry? Pozwala na to wszystko?
***

Najwidoczniej chłopak się do mnie dobierał.
~ Głupi- Pomyślałam i spróbowałam go kopnąć, raz drugi, trzeci.
- Co ty odwalasz Rufus do cholery? Powaliło cię już do reszty?! - Warknęłam na niego po czym ugryzłam go w rękę.
- Ciesz się, że nie mam wścieklizny- Zawarczałam przez zaciśnięte szczęki.



< Rufus brak weny >

Od Rufusa CD Laurenee

-Co ty odpierdalasz!?- wrzasnąłem, kuląc się na podłodze
Laurenee czy nie ta gówniara jeszcze mnie popamięta. Wstałem, starając się nie zwracać uwagi na ból i podszedłem do blondynki, która stała kilka metrów dalej i chichotała.
-Nie żyjesz smarkulo- warknąłem chcąc ją chwycić, jednak dziewczyna szybko mnie wyminęła i wybiegła przez zniszczone drzwi.
Wkurzony ruszyłem za nią. Kilka minut "bawiliśmy się" w chowanego, na szczęście Lau szybko się to znudziło i usiadła na łóżku w swoim pokoju śmiejąc się.
-No dobrze już dobrze- powiedziała chcąc zachować powagę, co kiepsko jej szło- Zapomnijmy o całej sytuacji, dobrze?
-O tak- odpowiedziałem z wrednym uśmiechem, podchodząc do Laurenee- Wszystko będzie w porządku, jak tylko się zemszczę.
Przy łóżku popchnąłem dziewczynę tak, by leżała po czym przeniosłem się na wysokość jej brzucha. Złapałem ręce blondynki i przytrzymałem za jej głową.
-Nie będzie aż tak źle, zobaczysz- szepnąłem jej do ucha.



<Lau?>

Od Serenity CD Luke

Latali tak razem do wieczora, dosyć późnego. Wrócili do domu lekko zmarznięci i od razu poszli się przebrać. Po kolacji dziewczę się udało do swojej sypialni widząc, jak on bawi się że zwierzętami. Nie zapaliła światła tylko usiadła na parapecie i przez szybę patrzyła w gwiazdy. Po dłuższym czasie Luke przyszedł do niej stając za nią. Oparła głowę o jego klatkę piersiową bez zbędnych słów. W pewnym momencie podniosła głowę i spojrzała na niego nieśmiało.
- Posiedzisz ze mną?

(Luke?)

Od Laurenee CD Rufus

Moje palce delikatnie "odbijały się" od klawiatury. Byłam wpatrzona w przestrzeń przede mną. Dźwięk słodkiej melancholii pochłonął mnie całkowicie. Nagle usłyszałam krzyk Rufusa.
- Lau! - Udałam, że go nie słyszę. Grałam coraz głośniej i wściekle. Klawisze skrzypiały cicho pod naciskiem moich drobnych paluszków.
Łzy napływały mi do oczu. Nagle ktoś usłyszałam trzask. Jedna z zielonych starych belek podleciała do moich nóg. Głośne kroki były coraz bliżej.
Nagle nade mną stanął Rufus ( drugi ) i złapał mnie za ramię pytając co się stało.
Grałam dalej jakby nigdy nic. Nie udało mi się jednak spławić. Chłopak złapał mnie za obydwa ramiona i odciągnął od pianina.
- Czy powiesz mi co się stało? - Zapytał gdy stanęłam przed nim.
***
Milczałam.
Nie umiałam wytłumaczyć swojego zachowania. Możliwe, że to moja głupota, albo zauroczenie Rufusem sprawiło, że mimowolnie przysunęłam się do chłopaka. Byłam coraz bliżej i bliżej aż nagle go po prostu pocałowałam


Gdy słodki, krótki całus się skończył popatrzyłam na Drugiego oburzona.
- Zadowolony jesteś?- zapytałam z przekąsem,
- W stu procentach - Zażartował po czym dostał w jaja.



< Huh ;D Tak. Nie mam weny, ale chciałam to zrobić ^^ >

Od Leonardo CD Joe

-Nie- pokiwałem przecząco głową- Wcale nie jesteś. Jesteś właśnie zbyt pobłażliwy.
-To chyba dobrze- stwierdził Wilczek.
-Niekiedy tak..- mruknąłem- Jednak czasami mógłbyś mną porządnie wstrząsnąć. Wiem, że czasem by mi się to przydało.
Odwróciłem się i spojrzałem na chłopaka.
-A odnośnie twoich rodziców.. Postaram się dać ci to czego oni ci nie dali- uśmiechnąłem się lekko.
Joe spojrzał na mnie zdziwiony, jednak po chwili ponownie mnie pocałował. Tym razem znacznie dłużej.
-Już mi to dałeś- powiedział, przerywając na moment.
Oparłem ręce na jego klatce. Po tym jak skończyliśmy wskoczyłem do wody, wykorzystując moment, w którym uchwyt Wilczka był słabszy. Położyłem się na plecach i tak sobie pływałem.
-Wyjedźmy gdzieś- zaproponowałem nagle- Kiedyś wraz z Alex i Zevranem jeździliśmy do różnych miejsc.
-Kiedyś nie mieliśmy dziecka- zaśmiał się chłopak.
-Ruby dorasta. Powinna zwiedzić kawałek świata- stwierdziłem


<Joe?>

Od Rufusa CD Laurenee

Obudziło mnie głośne walnięcie drzwiami. Wstałem, by zobaczyć co się dzieje. Odgłos doprowadził mnie do drzwi, na które wcześniej nie zwracałem uwagi, prowadzących prawdopodobnie na strych. Podszedłem do nich w celu otworzenia ich, jednak te ani drgnęły.
-Lau?- zawołałem.
Nie usłyszałem odpowiedzi. Zacząłem nasłuchiwał, by po chwili usłyszeń jak blondynka gra na pianinie. 
-Lau jeśli nie otworzysz tych drzwi to je wyważę!- krzyknąłem. 
Odczekałem chwilę. 
-Sama tego chciałaś..- westchnąłem. 
Z całych sił kopnąłem drzwi, by po którymś razie stare drewno wreszcie puściło. Gdy oderwał się kawałek, reszta malowanego na zielono surowca jakby straciła wolę walki. Po chwili już byłem w środku.
-Co się stało?- zapytałem, podchodząc do dziewczyny?


<Lau?>

Od Rufusa CD Yukiko

Wstałem i klęknąłem obok Yukiko. Dotknąłem delikatnie jej dłoni, co miało znaczyć żeby oddała mi ścierkę, z uśmiechem.
-Daj ja to zrobię- powiedziałem- Jesteś gościem. Niezapowiedzianym, ale wciąż jednak gościem.
Dziewczyna zaśmiała się i oddała mi szmatę, by po chwili wrócić na swoje poprzednie miejsce. Starłem herbatę, a ścierkę poszedłem wrzucić do jakiejś miski do łazienki, by zająć się nią po wyjściu demonicy. Po powrocie do salonu zaproponowałem kobiecie spacer. Tak. Spacer po oświetlonych blaskiem księżyca ulicach miasta to jest to, co nakręca romantyczną atmosferę. Znaczy nie miałem zamiaru wykonywać jakiegokolwiek ruchu, bo w końcu znaliśmy się zaledwie jeden dzień, ale miło byłoby się tak przejść z czarnowłosą.



<Yukiko?>

środa, 27 stycznia 2016

Od Smile'a CD Nemidith

Zauważyłem, że dziewczyna zamierza wstać, więc szybko zareagowałem, pomimo moich spowolnionych obrotów. Złapałem ją za ramiona i położyłem ją na łóżku, przez przypadek przekraczając jej nogi. Spojrzałem na nią i powiedziałem z leciutkim uśmiechem na ustach, praktycznie tylko było je widać z całej mojej twarzy, bo resztę zasłaniały białe włosy:
- Nie ruszysz się nigdzie dopóki nie wyzdrowiejesz. Im częściej będziesz próbowała się wyrwać stąd, tym dłużej tu posiedzisz... Leż, śpij, tylko nie wstawaj, ja pójdę po twój powóz i konia. - Zszedłem z łóżka i powiedziałem cicho - Przepraszam.
Ruszyłem w stronę drzwi, a później wyjścia. Skierowałem się w stronę powozu i po pewnym czasie znalazłem się na miejscu. Koń podbiegł w moją stronę i parsknął mi powietrzem w twarz, a ja cicho westchnąłem. Wyjaśniłem mu o co chodzi, musiałem wyglądać jak idiota, ale jakoś przywykłem do tego. Podpiąłem go do wozu i po chwili ruszyłem w miejsce, gdzie pakiet mieszkalno-podróżniczy Nemidith będzie bezpieczny. Zaprowadziłem to do swojego zaufanego znajomego, który wiedział, że jeśli by ze mną zadarł to i tak go znajdę, większość osób o tym wie. Gdy wracałem do niby mojego domu zaczął padać deszcz. Wszedłszy do budynku, usłyszałem głośny grzmot. Ruszyłem po woli w stronę swojej sypialni i zobaczyłem, że czerwonowłosa próbuje wstać. Zapytałem:
- Co robisz?

< Nemik? >

Od Luke'a CD Serenity

Uśmiechnąłem się lekko i objąłem ją w talii. Spojrzałem w jej oczy i oparłem czoło o jej czoło. Szepnąłem, rumieniąc się łagodnie:
- Dla mnie jesteś najważniejsza, nie będzie niczego ani nikogo ważniejszego od ciebie.
Odleciałem trochę w tył, a później wzniosłem się powyżej dziewczyny. Patrzyłem na nią z góry, lecąc z miejsca na miejsce. Gdy zaczęła wzbijać się w powietrzu w moją stronę, poleciałem wyżej i tak przez chwilę. Po chwili jednak zjawiłem się koło niej, a ona nawet mnie nie zauważyła. Jakimś cudem udało mi się zakryć jej oczy, nie naciskając na jej skrzydła. Zaśmiała się cicho i powiedziała:
- Luke...
Zabrałem dłonie z jej powiek i zaśmiałem się cicho...


< Serek? Rozpisałabym się bardziej, lecz nie wiedziałam czy chcesz dodać coś do tego latania czy też nie xD Jakiś klimacik z twoich rąk >

Od Tristany CD Rumble

Uśmiechnęła się rozbawiona na jego słowa. Doprawdy, ich rozmową była zabawna. Po jakimś czasie zaskoczyła z jego łóżka mówiąc, że musi się zająć Boomer'em. Nie widziała już jego reakcji bowiem wyszła. Kiedy wróciła do siebie od razu sięgnęła po broń w celu jej wyczyszczenia. Nie minęło nawet 10 min a już ktoś pukać. Jakie było jej zdziwienie na widok stojącego delikatnie wkurzonego znajomego.
- Rumble? Co cię tu sprowadza?
- Z nudów wpadam.- Przyjrzała mu się po czym posłała mu uśmiech.
- Na pewno.
- A jest może ten Boomer?
- Pewnie. Chcesz bo poznać? Wejdź.
Kiedy zamknął drzwi postawiła przed nim swoją wyrzutnie rakiet.
- Rumble oto Boomer.
Po czym zaczęła się śmiać na widok jego zdziwienia. Wręcz ją skrecało a każda próba uspokojenia tylko pogarszała sprawę.



(Rumble?)

Od Nemidith CD Smile

Musiałam skłamać. Miałam wyrzuty sumienia, że sprawiam komuś problemy.
- Już dobrze. - powiedziałam cicho, odwracając głowę.
Usiadłam po kilku chwilach. Może i nie byłam pewna, czy będę w stanie utrzymać się w pionie, ale już po kilku sekundach mniej więcej wyczuwam, co zrobić, by się nie wywalić. Jedyne, co pozostało, to to, że Smile raczej, najwyraźniej mi nie uwierzył.



< Smile? >

Od Rumble CD Tristana

W tym momencie nie wiedziałem, czy potraktować jej słowa jako komplement czy jako żart. Jednak sądząc po jej minie mówiła szczerze. Miło połechtało to moją dumę, ale i po raz kolejny mnie zawstydziła. Próbowałem jakoś to ukryć.
- No, trza potrafić... - jednak, tylko bardziej się zmieszałem...



< Tristana? >

wtorek, 26 stycznia 2016

Od Tristany CD Rumble

Przejrzała mu się lekko się uśmiechając.
- Wyglądasz tak uroczo kiedy jesteś naburmuszony.
Wtedy to on spojrzał na nią z nieznanym jej wyrazem oczu. Być może byłby ciąg dalszy rozmowy ale tuż pod drzwiami coś głośno gruchneło. Tristana oczywiście poszła sprawdzić co się stało. To był tylko Charles któremu posypały rzeczy z rąk. Wyjaśnił, że mechanicy prosili co o przyniesienie tych przedmiotów i jak tylko wspólnie pozbierali zniknął gdzieś.
- Co się święci? - Zainteresował się Rumble gdy wróciła.
- Mechanicy znowu będą się bawić przy dodawaniu jakiś ekstra bonusów do wszystkiego.
- Dobrzy są ci mechanicy w swoim fachu czy tak jak tamten?
- Tamten to Luis. Mała zręczność i pamięć ale niezły talent. Oczywiście Ty jesteś najlepszym mechanikiem, przynajmniej dla mnie.

(Rumble? :3)

Od Smile'a CD Nemidith

Usłyszałem jak lód rozsypuje się po podłodze. Spojrzałem w stronę dziewczyny i podbiegłem do niej. Odgarnąłem włosy z jej twarzy, a później sprawdziłem jej tętno. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę swojego pokoju, nim tam dotarłem, musiałem pokonać schody. Po chwili znaleźliśmy się w moim pokoju. Całe szczęście wszystkie kobiety padły zmęczone w swoich pokojach po cało nocnej pracy, co bardzo mnie cieszyło. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Usiadłem na fotelu i czekałem aż się obudzi. Po chwili jednak zasnąłem...
***
Ocknąłem się jakiś czas później i spojrzałem na łóżko. Nemidith leżała na nim i patrzyła na mnie. Prawdopodobnie też się dopiero obudziła. Zapytałem:
- Deja vu?... Jak się czujesz, Nemidith?
Nachyliłem się do przodu, wciąż siedząc na fotelu. Podrapałem się po potylicy, a później zaczesałem włosy do przodu...

< Nemik? >

Od Rumble CD Tristana

- Ehheheh, nie szkodzi... - dlaczego z każdym słowem brzmiałem coraz debilniej? - To znaczy, jeśli wolisz iść, albo masz coś do roboty, no to cię tu nie trzymam, albo jak nie chcesz tu ze mną siedzieć... - zamilkłem, bo nagle dziewczyna zachichotała. A więc nie myliłem się? Serio byłem dla niej idiotą?
Naburmuszyłem się i poczułem, że znów się czerwienie...

< Tristy? >

Od Ashley'a CD Imaizumi

Przez jakiś czas myślałem nad jej słowami.
- Wiesz... Jeśli chcesz, możesz mnie tak nazywać... - powiedziałem powoli, wciąż wpatrując się w dziwaczne coś, co otrzymało imię Kolgrim.
- Naprawdę? Nie przeszkadza ci to?!
- Nie... W ogóle. - lekko się uśmiechnąłem.


< Imaizumi? Mogłabyś zabić, gdyby nie to, że już jestem zdechła >

Od Nemidith CD Smile

- Ale ja naprawdę nie chcę... - zaprotestowałam słabo. Lód przy moim czole był tak rozkosznie chłodny...
Czułam się coraz gorzej. Chciałam spać. Tak po prostu.
Słyszałam, że Smile coś jeszcze mówi, ale nie potrafiłam rozpoznać słów.
Chciałam ziewnąć, ale nie mogłam otworzyć ust. Byłam niczym zdrętwiała.
I zanim się zorientowałam, moja ręka opadła, lód rozsypał się na podłodze, a potem...
Nic.



< Smile? Masz truchło >

Od Tristany CD Rumble

Zawahała się. Może i miała jedną rzecz do zrobienia na dziś ale z drugiej strony powinna spędzić z nim trochę czasu po "odzyskaniu" dobrego znajomego.
- To mogę zostać.
Uśmiechnęła się po czym przeciągła się. Podeszła do wyglądającego na zadowolonego z takiego obrotu sytuacji Rumble'a. Siadając na łóżku obok niego przez przypadek położyła swoją na jego dłoń. Cofnęła ją cicho się śmiejąc z lekkim rumieńcem.
- Wybacz.


(Rumble?)

Od Rumble CD Tristana

- Eeee... Emmm... Wcale nie przeszkadzasz... - jakoś to z siebie wyrzuciłem.
Apffff, zabijcie mnie, teraz tak siedząc i patrząc na nią czułem się jak stuprocentowy idiota. No i pewnie też tak wyglądałem. I za takiego mnie miała.
Czekając na jej odpowiedź tak jakoś przyszło mi na myśl, że powinienem wyleźć z tego łóżka...


< Trist? >

Od Laurenee CD Rufus

Obudziłam się. Obok mnie o dziwo leżał Rufus. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to:- Ojeju jak miło- wtuliłam się w niego delikatnie. Niestety druga była już gorsza:- To chyba nie Drugi?- Wzdrygnęłam się na samą myśl o nim. Pierwszego darzyłam szczególną sympatią. A Drugi cały czas był dla mnie zagadką. Bałam się go. Nie chciałam aby mnie tulił, mówił do mnie. Chciałam płakać gdy pomyślałam o tym, że zasnęłam w jego objęciach.
Czym prędzej wyskoczyłam z łóżka i zatrzasnęłam za sobą drzwi nie zważając czy go obudzę uciekłam do innego pokoju. Na strych. Czym prędzej zapięłam drzwi na kłódkę Spojrzałam na otaczającą mnie przestrzeń. Moją uwagę przykuło wielki fortepian przykryty płachtą. Mimowolnie podeszłam do niego i ściągnęłam płachtę. Kichnęłam po czym usiadłam delikatnie otwierając klapę.
Zaczęłam grać.



Karina Lyle photo Piano.gif

I płakać. Płakać z całego serca. Nienawidziłam siebie za to, że mu zaufałam.



< Rufus? Co zrobisz???>

Od Serenity CD Luke

Niemal wyskoczyła z domu, szybko się rozejrzała i od razu wzniosła się w powietrze. Cały niemal czas się śmiała latając aż na sam koniec latając w miejscu obkręciła. Wiedziała, że Lukę był tuż za nią.
- Widać bardzo brakowało ci skrzydeł.
- Tak- westchnęła rozmarzona.- Są dla mnie ważne. Ale...
Podleciała do niego bliżej prawie stykając się no sami aby go pocałować.
- Ty jesteś znacznie ważniejszy.


(Lukę? ^-^)

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Od Leonardo CD Imaizumi

-Smacznego!- powiedziała wesoło Księżniczka.
Wszyscy odpowiedzieli dziewczynce i zabrali się za jedzenie. Trzeba przyznać, że to co Alex dla nas dzisiaj naszykowała było całkiem smaczne. Obiad minął nam w milczeniu. Gdy zjedliśmy dziewczyny stwierdziły zgodnie, że to mnie i Wilczkowi przypadnie zaszczyt zmywania naczyń. Westchnąłem i chciałem nas jakoś wybronić, jednak Joe pogodził się z naszym losem i zaciągnął mnie do kuchni nie zwracając uwagi na sprzeciwy. Gdy my bawiliśmy się w zmywarkę do naczyń, Imaizumi i Ruby bawiły się na zewnątrz. Po skończonej robocie dołączyliśmy do nich. 
-Może w coś zagramy?- zaproponował Wilczek. 
-Mowy nie ma!- krzyknąłem szybko- Jeśli już mamy coś robić to chodźmy popływać! 
-Nie tym razem rybko- uśmiechnął się wrednie mój partner.
-Imaizumi! Powiedz mu coś- spojrzałem ne dziewczynę. 


<Imaizumi?>

Od Joe CD Leonardo

Usiadłem w samych, mokrych bokserkach, co bardzo mi przeszkadzało. Wierciłem się przez dłuższy czas, chcąc odkleić od siebie ociekającą bieliznę. Spojrzałem na Leosia z zapytaniem na twarzy. Kiwnął niepewnie głową, a ja w mrugnięciu oka ściągnąłem z siebie bieliznę w czym miałem wieloletnią wprawę. Uśmiechnąłem się zadowolony i usiadłem koło Leosia. Położyłem brodę na jego barku i po chwili objąłem go od tyłu. Powiedziałem szeptem:
- Musisz wiedzieć, że ja sobie ciebie nie odpuszczę tak łatwo, rybeńko. Zbyt mi na tobie zależy. - Przejechałem językiem po jego szyi i po chwili zmieniłem temat - To co tutaj robiliście?
Zabrałem ręce z talii chłopaka i oparłem brodę tak samo jak wcześniej. Po chwili chłopak mi opowiedział z szerokim, rozmarzonym oraz radosnym uśmiechem, przez co sam się uśmiechałem. Co cieszyło jego mnie również. Po długim czasie, gdy opowiadał, a ja go uważnie słuchałem, nie nudziło mnie to, miał taki ciekawy sposób opowiadania, że nawet mnie zaciekawił, spojrzał na mnie. Zapytał:
- A co z twoimi rodzicami? Opowiedz mi o nich, proooooszę.
Westchnąłem zrezygnowany.
- Moje dzieciństwo nie jest ciekawe, nie tak jak twoje. Rodzice dawali mi wszystko oprócz swojej miłości, jednak szybko doczepiłem się do Sky'a i jego rodziny, gdzie byłem traktowany jako członek tej rodziny, choć nikt z nich nie miał więzów krwi, więc idealnie tam pasowałem. Moi rodzice byli bogaci, ale nie zwracali na mnie uwagi, więc zwiałem, zabierając sporo kasy i jakiś tam rzeczy z domu, mogę się założyć, że nie zauważyli, że mnie ani tych rzeczy nie ma. Zaliczyłem rok studiów, ale były nudne. Później zająłem się zabawianiem ludzi, o pieniądze się nie martwiłem, zawsze mogłem coś upolować, a upominki dostawałem. Przez krótki czas byłem wychowankiem bogatej kobiety, ale znudziła mi się. Później poznałem ciebie. To tak, moje życie w skrócie.
Zwróciłem uwagę, że Leo się zawstydził, a później powiedział:
- Przepraszam, Joe, ja nie wiedziałem.
- Oh, nie rób z tego afery, proszę. Mi tam nie jest przykro i nigdy nie było, że prawdziwi rodzice mnie nie kochali, ja ich też nie.
Przysunąłem się do niego i pocałowałem go delikatnie, uniemożliwiając jego odsunięcie się.
- Wybacz, że jestem taki ostry - Powiedziałem...

< Leoś? >

Od Smile'a CD Nemidith

Spojrzałem na dziewczynę, która ledwo co opierała się o ścianę. Wyglądała jakby zaraz miała zemdleć. Powiedziałem, podchodząc do niej:
- Sama sobie odpowiedz na to pytanie.
Złapałem ją, dając rękę pod jej pachę i łapiąc za żebra z drugiej strony. Położyła ręce na moim barku i pokuśtykała z moją pomocą w stronę fotela. Spojrzałem na jej kostkę i cmoknąłem zniesmaczony oraz zły. Westchnąłem i ruszyłem w stronę schowka, w którym trzymaliśmy zioła. Wziąłem kilka listków i włożyłem je do moździerza, zaczynając je gnieść. Dolałem odrobinę wody i ruszyłem do dziewczyny, trzymając papkę w małej misce. Nałożyłem to na nogę i sięgnąłem po bandaż. Zawiązałem to na jej stawie skokowym i spojrzałem na nią z dołu. Skierowałem się do małej piwniczki, a raczej dołu pod podłogą w kuchni. Podniosłem wieko i wyciągnąłem kilka kostek lodu. Dałem to do ścierki i dałem jej, by przyłożyła to do głowy. Powiedziałem:
- Musi ciebie boleć głowa, skoro dostałaś kamieniem w głowę. A teraz mów co chcesz jeść, bo zrobię coś co ci na pewno nie zasmakuje, ba, będzie obrzydliwe, ale lepiej się poczujesz. Jak powiesz co chcesz to ci to przygotuję.
Uśmiechnąłem się lekko i wróciłem do krojenia chleba...

< Nemik? >

Od Satoru CD Carmelle

Wyszedłem z łazienki, obowiązany ręcznikiem na biodrach, jednocześnie wycierając włosy do drugiego ręcznika. Od razu po wyjściu zobaczyłem Carm leżącą na stole w otoczeniu owoców i bitej śmietany. Uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do niej. Wziąłem na palec trochę bitej śmietany i zlizałem ją. Spojrzałem na twarz Carmelka i powiedziałem, uśmiechając się wrednie:
- Musisz się bardziej postarać, Carmelku.
Nachyliłem się i liznąłem jej szyję. Sięgnąłem po truskawkę i wziąłem na nią trochę śmietany. Odszedłem od stolika i ruszyłem w stronę sypialni. Ubrałem się, chcąc do niej iść i ją wykorzystać, lecz nie mogłem się poddać...


< Carm? Może, by tak "50 twarzy Sata"? (Ostrzegam, że nie czytałam, ani nie oglądałam i nie zamierzam xD) >

Od Tristany CD Rumble

Zabrała swoją dłoń z jego czoła i rozglądając się po pokoju ukryła speszenie w oczach.
- Tak więc to jest twój pokój. Na wprost od wyjścia są sale dla mechaników a dalej magazyn. Mieszkam o jeden sektor wyżej, pokój na lewo od ciebie. W razie pytań czy czegoś krąże na ogół przy swoich drzwiach. To ja już nie przeszkadzam.
-Tristana?
Stojąc już w progu spojrzała na niego przez ramię.


<Rumble? Ma zostać?:3>

Od Luke'a CD Serenity

Spojrzałem na Serenity z pytaniem wymalowanym na twarzy. Zapytałem:
- To dzisiaj?
Dziewczyna kiwnęła głową, a ja usiadłem. Położyliśmy nasze dłonie na księdze i odczytaliśmy co tam było. Po chwili książka rozbłysła białym światłem i zmieniła się w dwie takie same, białe obrączki


Przeczytałem to co pisało. "The Mountains Are Calling And I Must Go". Nie wiedziałem jak to mam odnieść do siebie, czy do Serenity. Uśmiechnąłem się delikatnie i założyłem obrączkę na palec serdeczny. Spojrzałem na anielicę, miałem wrażenie, że ona zaraz się rozpłacze. Przytuliłem ją i zapytałem:
- Powiedziałem, zrobiłem coś nie tak?
- Nie, głuptasie! Po prostu bardzo się cieszę!
Spojrzałem na nią i otarłem jej łzy z policzków. Uśmiechnąłem się pogodnie i pocałowałem ją. Odsunąłem się i zobaczyłem, że coś się porusza za plecami dziewczyny. Nachyliłem się i zobaczyłem, że wyrastają jej skrzydła. Praktycznie krzyknąłem:
- Serek! Spójrz! Skrzydła ci powróciły!
Anielica spojrzała za siebie i zobaczyła ogromne, białe skrzydła. Znowu zaczęła płakać ze szczęścia, a ja się szeroko uśmiechałem. Po chwili blondynka podskoczyła na kanapie, a po chwili zeskoczyła z niej i pociągnęła mnie w stronę drzwi. Zapytałem:
- Gdzie mnie ciągniesz?
- Idziemy polatać!
Kiwnąłem głową, uśmiechając się...



< Serek? ^^ >


Od Rumble CD Tristana

Chyba miałem gorączkę... Jej ręką przy mojej twarzy sprawiała że krew znajdowała sobie nowe lokum w mojej twarzy.
- Wwszystko ok... - wydusiłem. - Ale czemu ja wogóle tu jestem, co?
- Wlazłeś na ścianę. - usłyszałem odpowiedź.
- Eeehehehe... - lekko speszony potarłem ręką kark. Zapadła niezręczna cisza...

< Tristana? >

Od Nemidith CD Smile

- Nnie, dziękuję... - nerwowo przełknęłam ślinę, starając się odciążyć obolałą nogę. Do tego jeszcze ćmiący ból głowy całkowicie uprzykrzał mi życie. Do tego dochodził jeszcze strach. Pokuśtykałam kilka kroków w tył, by oprzeć się o ścianę.
- Mogę wrócić do siebie? - zapytałam cicho. Martwiłam się, co stało się z koniem, z moim powozem, z moimi rzeczami. Z nerwów na moment źle postawiłam stopę i prawie straciłam równowagę. Ogólnie zaczęło mącić mi się w głowie. Nie przypominało to uczucia podczas nadchodzącej wizji, tylko miałam wrażenie, że biała mgła zasnuwała mi zmysły...

< Smile? Jak ma zwiać, skoro ledwo łazi i każdy ruch grozi utratą przytomności? XD >

Od Smile'a CD Nemidith

Ześlizgnąłem się bezwładnie z łóżka, zupełnie jak masło po patelni, lecz znacznie szybciej i podszedłem do niej. Powiedziałem:
- Spokojnie, młoda. Nic ci nie zrobiłem. - Ziewnąłem, zakrywając usta.- Co chcesz na śniadanie? Suflet, jajecznica?... No świetnie! Super!
Zacząłem mówić coś pod nosem naburmuszony, lecz sam nie wiedziałem co mówię. Usłyszałem ciche pytanie różowej dziewczyny:
- Co się stało?
- Hm? A no, bo wracałem do ciebie po bluzę, a później zapomniałem o niej na śmierć... Właśnie! - Przykucnąłem koło niej i przyłożyłem rękę do jej czoła. - Jak się czujesz?
Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że mi się przygląda. Jednak, gdy ona zwróciła uwagę, że to widzę, odwróciła wzrok w inną stronę. Uśmiechnąłem się lekko i wstałem. Podałem jej rękę, chcąc pomóc jej wstać, ujęła ją niepewnie, a ja delikatnie pociągnąłem jej kończynę ku sobie. Powiedziałem:
- Stawiam ci śniadanie. Niestety będzie w tym miejscu. - Westchnąłem cicho i zaczesałem włosy do tyłu. Były białe, więc miały być dzisiaj jakieś wyładowania elektryczne. Spojrzałem kątem oka na czerwonowłosą i złapałem jej dłoń. Ruszyłem dość długi korytarzem, po drodze będąc zaczepianym przez pracownice:
- Ładniusia. Nowa? 
- Faceci lubią niskie.
Po chwili z pokoju wyszły trzy kobiety, a jedna z nich zapytała:
- Wszystko z nią w porządku?
To były te same co wczoraj zamartwiały się o nią. Kiwnąłem głową i ruszyłem dalej. Poczułem ciągnięcie za rękę, spojrzałem na Nemidith i ujrzałem, że jakieś osoby próbują wciągnąć ją do pokoju. Ona praktycznie była otoczona przez ręce, które wciągały ją do pomieszczenia. Przyciągnąłem ją do siebie i objąłem ramieniem. Ruszyłem w stronę kuchni i zamknąłem wszystkie drzwi, które do niej prowadziły na klucz. Odetchnąłem i powiedziałem cicho:
- Wybacz, niestety tu tak zawsze.
Ruszyłem do szafki i wyciągnąłem coś do jedzenia. Zapytałem, krojąc chleb:
- Co chcesz do jedzenia?



< Nemik? Na pewno nie zwieje? xD >

Od Nemidith CD Smile

Powoli wracałam do świadomości. Otworzyłam oczy. Lekkie światło oświetlało... Sufit?
Poderwałam się, ale w tej chwili morderczy ból przeszył moją głowę. Jęknęłam głośno i objęłam palcami skronie. Mocno zagryzłam warge.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam nagle. Przestraszona spojrzałam w bok. Ten chłopak, Smile, siedział obok mnie.
Bardzo blisko, nad jakaś deską.
Na łóżku.
...
Na łóżku?!
Zeskoczyłam z łóżka, i zatoczyłam się. Uderzyłam o ścianę i osunęłam się na ziemię, ściskając głowę w dłoniach. Do tego jeszcze zaczęła znów boleć mnie kostka...

< Smile? Nie ucieknie ci :3 >

Od Serenity CD Luke

Chciała aby chwila trwała jak najdłużej. Niestety przerwana została przez zmaterializowanie się jakiejś księgi, która dosłownie wisiała w powietrzu. Spojrzeli po sobie zdziwieni a następnie na unoszący się przedmiot. Kiedy wstała i spojrzeli na nią dokładnie, Serek westchnęła cicho.
- Słowa przysięgi.

<Luke?>

Od Tristany CD Rumble

Momentalnie głowa jej odskoczyła na jego widok. Usłyszała jego reakcję jaką był trzask i huk. Czyli spadł z łóżka. 
- Wszystko w porządku?
Zapytała zaniekojona nachylając się nad nim. Raczej nic poza obitą głową. Ostrożnie dotknęła jego czoła.

<Rumble?>

niedziela, 24 stycznia 2016

Od Smile'a CD Nemidith

Ruszyłem ulicą pogrążoną w mroku, a po chwili, gdy poczułem na ramionach chłód, zdałem sobie sprawę, że zapomniałem o swoim swetrze. Westchnąłem i teleportowałem się do jej powozu, lecz później się okazało, że na. Przechyliłem się tak, że byłem nogami w stronę nieba, a głowa zwisała w stronę okienka wozu. Zobaczyłem jakiegoś faceta, więc ryknąłem na całe gardło:
- Buuuuuuuuu! - Gdy podskoczył i walnął się w łeb zaśmiałem się i powiedziałem - Frajer.
Wyszedł z wozu i próbował mnie dosięgnąć, a ja tylko unikałem jego ręki. Po pewnym czasie znudzony zeskoczyłem, robiąc pół salto w powietrzu. Walnąłem go w szyję, a po chwili wykręciłem mu dłoń i przyszpiliłem do podłoża. Szepnąłem, nachylając się nad nim:
- Nie zadziera się z płatnym mordercą, mój drogi. Ciesz się, że będziesz mieć tylko złamaną rękę. - Po chwili złapałem mu rękę, a on krzyknął przeraźliwie. Westchnąłem i puściłem go. Patrzył na mnie przerażony, trzymając złamaną kończynę, a ja powiedziałem - No? Uciekaj!
Zaczął biec, zataczają się po drodze. Podszedłem do uchylonych drzwi i objąłem nieprzytomną. Przytuliłem ją i gładziłem po głowie, mając nadzieję, że zaraz się obudzi. Westchnąłem zrezygnowany, po pół godzinnym oczekiwaniu. Zabrałem kilka jej rzeczy osobistych i wziąłem ją na ręce jak pannę młodą...
***
Po jakieś godzinie znalazłem się w swoim domu, czyli w klubie nocnym, burdelu, kto co woli w nazwie, jednak i to i to jest tym samym. Kobiety zamartwiały się o zdrowie Nemidith, lecz ja odpędziłem je i zaniosłem czerwonowłosą do mojej sypialni. Nalałem wody do miski i nasączyłem ją wodą. Położyłem dziewczynę i przykryłem ją kołdrą, a później na jej czole spoczęła szmatka z wodą. Położyłem się, wcześniej ściągając tylko buty i skarpetki. Wiedziałem, że jak wstanę to dziewczyna zrobi mi awanturę, że czemu spałem z nią w jednym łóżku, więc wziąłem jakąś deskę i oddzieliłem łóżko na dwie części. Przykryłem się kocem i opatuliłem się nim jak kokonem motyla. Szybko zasnąłem...

< Nemik? >

Od Nemidith CD Smile

Prawie dostałam paniki. Bezczelny!
Jak najmocniej go od siebie odepchnęłam, uwalniając się. Wyskoczyłam na dwór, i oczywiście się potknęłam. Prawie upadłam, ale on w mgnieniu oka znalazł się przede mną i mnie złapał. Nie uchroniło mnie to jednak przed nagłym bólem kostki.
Najgorsze było to, że był zbyt blisko. Koń ruszył mi z pomocą. Zostałam uniesiona za kołnierz i posadzona na ziemi obok. Mechaniczne zwierzę zaczęło wściekle atakować chłopaka, który po prostu go unikał. Spróbowałam wstać, ale dotarło do mnie, że skręciłam kostkę. To było chyba możliwe tylko u mnie.
Powoli naprawdę zaczynałam się bać. Nie znałam go. Nie wiedziałam kim jest.
- Idź stąd! - udało mi się wreszcie wyksztusić. Spojrzał na mnie z uniesieniem brwi.
- Ale i tak wrócę. - i juz go nie było. Koń się uspokoił i potruchtał do mnie. Zrezygnowana oparłam głowę o jego łeb.
- Czego on ode mnie chce...? - westchnęłam.

Udało mi się jakoś wrócić do środka. Jednak na tym nie skończyła się zła passa. Ledwo się położyłam, trzymając w dłoni moje małe źródło światła, rozległ się huk, a zanim zdążyłam zareagować, poczułam uderzenie w głowę.
Złodzieje, pomyślałam tylko.



< Smile? Ratuj, i zrób z nią co chcesz XD >

Od Carmelle CD Satoru

Ale ja nie potrafię przepraszać… Gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi poszłam do kuchni. Myślałam co zrobić by przeprosiny nie były takie zwykłe. Otworzyłam drzwiczki lodówki. Na półkach stały miseczki z owocami i pełno bitej śmietany.
-Nie znałam cię z tej strony Sat, nie znałam- to powiedziawszy zaśmiałam się cicho. Wzięłam truskawkę i ugryzłam. Nagle wpadłam na genialny plan. Weszłam do pokoju w którym dzisiaj spałam. Rzuciłam z stołu wszystkie rzeczy. Przyniosłam z lodówki wszystkie miseczki i bitą śmietanę. Ułożyłam je na brzegu stołu, a sama położyłam się na jego środku. Po chwili szumienie wody ucichło.



[Sat? Śniadanie-przeprosiny na talerzu z Carm xD]

Od Smile'a Do Nemidith

Siedziałem na swoim ulubionym posągu, dość późno wieczorem, lecz ta ulica była żywa nawet nocą, takie miejsce. Leżąc na plecach zobaczyłem czerwonowłosą dziewczynę, od kogoś tam słyszałem, że podobno jest na czym zawiesić oko. Z tyłu była nawet nawet, lecz nie widziałem jej z przodu. Ześlizgnąłem się z posągu jakiegoś tygryso-lwa i zakradłem się w jej stronę. Niestety dostanie się do niej było trudnym zadaniem. Przeciskałem się między ludźmi za śladem czerwonych włosów, lecz po chwili wpadłem na kogoś, a ten nie wiadomo kto przewrócił się. Spojrzałem w dół i zobaczyłem rudowłosą dziewczynę. Nachyliłem się w jej stronę i zapytałem:
- Nic ci się nie stało, młoda?
Wyciągnąłem w jej stroną dłoń i pomogłem jej wstać, zbierając jej rzeczy. Większość rzeczy, która się wysypała to były jakieś smary, ale była tam drobna część jedzenia. Pobierałem część, żonglując nimi, przez co zebrał się spory tłum ludzi. Uśmiechałem się szeroko, będąc zadowolonym, gdy spostrzegłem minę dziewczyny. Była zarumieniona i lekko wystraszona. Złapałem więc w obrocie warzywa i ukłoniłem się, otrzymując przy tym mnóstwo oklasków oraz kilka monet. Powiedziałem:
- Dziękuję za oklaski, lecz występ się skończył, ponieważ przeszkadza to mojej, rudowłosej piękności, która na dodatek jest moją towarzyszką podróży! No, proszę się rozejść.
Po chwili zauważyłem, że dziewczyna zniknęła. Rozejrzałem się nad ludźmi i gdy się rozeszli zobaczyłem jak ona zmierza ciemną uliczką, więc teleportowałem się koło niej i szedłem, skradając się. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że idę koło niej i wtedy odskoczyła, z wyrazem twarzy jakby miała dostać zawału. No niestety widziałem wiele razy jak w burdelu wiele osób miało zawał zwykle klienci, lecz nie zawsze. Zawsze mnie zastanawiało jak jedna z pracownic ma 90-siąt lat, a nigdy nie miała zawału, ani nie umarła jeszcze chociaż pracuje w tym zawodzie od 15 roku życia, może się jakoś uodporniła przez te lata na wszelkie choroby. Czerwonowłosa opadła na ścianę, a ja stanąłem nad nią. Powiedziałem:
- Mów na mnie Smile.
Uśmiechnąłem się zalotnie do niej i pomogłem jej wstać, mocno przyciągając ją do siebie. Oparła się ciałem o mnie, wtedy przyjrzałem się jej uważnie i przyznałem rację temu, co powiedział, że jest na czym oko zawiesić. Najbardziej pociągające były oczy, choć reszta ciała nie była gorsza. Puściłem dziewczynę, wciąż się uśmiechając. Zapytałem po chwili:
- Nie przedstawisz się?
Spojrzała na mnie zdziwiona i powiedziała:
- Nemidith.
- Nigdy nie słyszałem tego imienia, bardzo ładnie.
Zaśmiałem się, a dziewczyna przyglądała mi się chwilę, po czym ruszyła dalej. Ja jednak nie zamierzałem odpuścić. Szybko ją dogoniłem i szedłem w ciszy, patrząc przed siebie. Po pewnym czasie byliśmy na miejscu, czyli przy jakimś powozie, a koło niego warował mechaniczny koń. Oddzielił mnie i Nemidith od siebie i parskał mi parą w twarz. Westchnąłem i przeskoczyłem go, wsiadając do powozu. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, a później się naburmuszyła. Zapytała po chwili:
- Po co za mną szedłeś?
- Wydaje mi się, że jesteś ciekawą osoba, a i tak mi się nudzi.
Spojrzałem na nią, gdy zaczynała rozpakowywać zakupy. Zaczesała włosy do tyłu, a ja wtedy usadowiłem się wygodniej na kanapie. Patrzyłem na każdy jej ruch, więc za pewne to ją zawstydziło. Nemi ruszyła naoliwić swojego fochniętego konia, a po chwili wróciła. Spojrzała na mnie i zapytała:
- Możesz wyjść?
- Mogę, lecz wrócę.
Wyszedłem na zewnątrz, zakładając, że omijają mnie ciekawe momenty. Odczekałem dziesięć minut i wszedłem do środka. Dziewczyna spojrzała na mnie zrezygnowana, na co uśmiechnąłem się szeroko i usadowiłem na kanapie. Powiedziałem z zamkniętymi oczami:
- Dzisiaj tutaj śpię. Dobrej nocy.
Położyłem się na bok i udawałem, że śpię. Dziewczyna położyła się gdzieś, a ja czekałem...
***

Odczekałem godzinę, gdy później nachyliłem się nad dziewczyną. Uśmiechnąłem się, widząc jej twarz pogrążoną we śnie. Wyglądała tak samo niewinnie tak samo jak podczas codzienności. Zabrałem włosy z jej twarzy. Położyłem się koło niej i patrzyłem na nią. Po chwili się obudziła i gdy mnie zobaczyła nieomal krzyknęła, lecz zakryłem jej usta. Powiedziałem cicho:
- Nie krzycz, nic ci nie zrobię, na razie... 
Cmoknąłem ją w dłoń...



< Nemik? Huhu, rozkręca się xD > 

Nowa Postać


Imię i nazwisko: Smile Jonson (Tak się przedstawia, naprawdę nazywa się William)
Pseudonim: Will, Jon, Johnnie, Glasgow Smile, Bolt.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19 lat
Rasa: Mag elektryczności.
Charakter: Charakter William'a jest dość sprzeczny. Dla przykładu jest opiekuńczy, niby nie lubi krzywdzić ludzi, jednak patrzenie na cierpienie innych sprawia mu radochę. Podobno nie lubi towarzystwa, ale czasem lubi pożartować, porozmawiać.
Na ogół Jonson jest smętny, ponury, sarkastyczny, niemiły i nie czuć od niego empati, bądź współczucia. Wydaje się być znudzony życiem, gdy wędruje po mieście i faktycznie taki jest, z tego powodu zaczepia ludzi. W sytuacjach zagrożenia zachowuje się różnie, ale rzadko mu się zdarza, by uciekł z miejsca bójki czy czegoś. Nie jest super wygadany, czy towarzyski, jednak ma swój urok, któremu oddaje się większość zaczepionych osób. Gdy już ktoś wpadnie mu w oko, zrobi wszystko, by zdobyć tą osobę, jest przy tym wytrwały i cierpliwie dąży do celu. Nie lubi osób, które się wymądrzają i uważają, że wszystko się im należy, dla takich osób jest niezwykle szorstki i niekulturalny, nie da rady wtedy zrobić niczego, aby był znośny.
Zainteresowania: Nic specjalnego, z nudów zrobi wszystko, może nawet przerzucać gnój.
Motto:
"Life asked Death 'Death, why do people love me, but hate you?' Death responded 'Because you are a beautiful lie and I am a painful truth"

"What's better; a lie that draws a smile or the truth that draws a tear?"
Lęki: Cierpi na:
Agorafobię - lęk przed otwartymi przestrzeniami lub przebywania w zatłoczonych, miejscach publicznych, takich jak rynki.
Autofobia - strach przed samotnością lub przed sobą samym.
Cadofobia - strach przed odniesieniem porażki.
Orientacja: Abroseksualny
Partner: Brak, nie bierze tego na poważnie.
Aparycja: Smile jest dość wysokim mężczyzną, mierzy 186 centymetrów. Ma bardzo jasną karnację. Jego włosy są czarne, lecz zmieniają barwę na biały na przykład podczas burzy, czy przy korzystaniu z magi piorunów. Oczy są barwy czarnej, czasem się zmieniają. Ubrania zwykle są ciemne i dobrze dopasowane, byleby mu nie przeszkadzały w pracy.
GłosGhosts Of The Attic - Her Bright Skies
Umiejętności:

  • Panowanie nad elektrycznością, wyładowaniami elektrycznymi 
  • Zmiana w wyładowanie elektryczne, piorun. 
  • Teleportacja 
  • Witakineza - jest to umiejętność samoleczenia i sterowania własnym zdrowiem oraz szybkością starzenia się
  • Superszybki bieg 
  • Skradanie się 
  • Zna wiele taktyk oraz sposobów zabijania. 
  • Opanowuje każdą broń. 

Broń: Jego moce, Shurikeny, bliźniacze katany.
Miejsce Zamieszkania: Mieszka w klubie nocnym (Inaczej zwany burdelem).
Historia: Will był dzieckiem bogatych ludzi, przynajmniej u nich mieszkał, a oni wmawiali mu, że jest ich synem. Pewnego dnia zobaczył w domu kobietę ubraną dość skromnie, a raczej ubraną w rozprute ubrania, które kiedyś były bardzo zdobne. Rodzice wyjaśnili mu, że był znalezionym dzieckiem i teraz jego biologiczna matka chce go zabrać. Nie chciał iść, lecz został zmuszony. Jak się okazało jego droga mamusia pracowała w burdelu. Niby miał pracować jako jeden jedyny pan do towarzystwa, lecz uciekał, a później mordował wszystkich mężczyzn (rzadko kiedy zdarzała się kobieta). Normalnie wywaliliby go na zbity pysk, lecz jego mamusia była właścicielką tegoż domu płatnej rozkoszy, więc zdecydowała, że on nie będzie prostytutką. Pewniej nocy uciekł z domu i został płatnym mordercą. Jakiś czas później jego matka umarła i postanowił zamieszkać w burdelu.
Rodzina: Rodzice adopcyjni, po których ma nazwisko: Adam i Eveline. Matka biologiczna: Sarah, ojciec biologiczny: Nieznany.
Inne Informacje:

  • Pracuje jako płatny morderca oraz jako najemnik do wojska. 

Inne Zdjęcia:















Autor: Hakkiko0, hakkiko0@gmail.com




Od Pandory

Obudziłam się kolejnego ranka. Padał deszcz. Nie, lał. Byłam cała przemoczona. Na szczęście nie odczuwałam aż tak silnego zimna...
Wstałam i rozprostowałam zdrętwiałe kończyny. Z włosów mi ciekło, musiałam jakoś się wysuszyć, czyli czas ruszyć.
Po drodze trafiłam na urwisko. Po prostu z niego zeskoczyłam, na czym ucierpiał jedynie mój rękaw. Oddarłam go i zostawiłam.

Po długiej łazędze trafiłam na pierwsze miasto. Teraz chciałam tylko, żeby nie przylazł tu tygrys. Mógł wzbudzić popłoch. A i dla mnie był to pierwszy raz w mieście...
Z zachwytem zaczęłam się rozglądać. Budynki, sklepy, przechodnie...
Podczas takiego łażenia zauważyłam, że mężczyźnie przede mną coś wypadło z kieszeni. Szybko to podniosłam i podbiegłam do niego.
- Przepraszam, zgubiłeś to...



< Ktosiu płci męskiej? :3 >

Od Rumble CD Tristana

Obudziłem się. Głowa bolała niemiłosiernie, ledwo mogłem usiąść. A jeszcze oprócz tego nie mogłem ruszyć ręką. Spojrzałem w dół i znowu ciśnienie razem z krwią popędziło do mojej głowy.
Tristana spała sobie w najlepsze, leżąc twarzą na łóżku, a jej dłoń wczepiała się w moją niczym szczypce.
Próbowałem ją obudzić, ale nie było żadnej reakcji. Trwało to już cały czas, próbowałem wszystkiego, nawet łaskotania, i nic.
Wreszcie postanowiłem odpuścić. I tak jakoś... Nachyliłem się nad nią. Przyjrzałem się jej. Z bardzo bliska. Tak serio bliska. I.. Się obudziła.
Szybko się wycofałem i... Spadłem z łóżka.



< Trist? I'm a sadist XD >

Od Tristany CD Rumble

Zerwała się na równe nogi gdy wylądował na ziemi bez przytomności i od razu znalazła się przy nim próbując go jakoś dobudzić. Nic z tego, brutalnie przywalił w ścianę. Gdzieś na końcu korytarza usłyszała głośny brzdęk i bogata wiązankę przekleństw. Czyli znowu zepsuł swoją maszynę bo do tej pory nie znalazł sposobu na inne uspokojenie jego tworu. Zawołała go i od razu się stawił. Nie trzeba było mu mówić co robić, od razu chwycili nieprzytomnego.
Zanieśli go do kwatery, którą miał otrzymać. Było to miejsce, a raczej sektor, głównie dla mechaników bowiem jak się tylko wychodziło można było się znaleźć w magazynie i części z narzędziami. Ułożyli go na łóżku i zakryli kołdrą, na wszelki wypadek. Siedziała przy nim długi czas ale się nie ocknął. Kłopoty z ostatnich nocy dawały jej we znaki, bowiem już z trudem utrzymywała się w pozycji siedzącej. Senność wygrała. Ostatecznie osunęła się częścią ciała na jego łóżko, tak że głowa jej leżała, była oparta na policzku, z rękoma gdzieś blisko. Nawet nie dostrzegła, że jedną dłonią zakrywa jego dłoń bo momentalnie odleciała.



<Rumble? Co ty na to? xD>

Od Rumble CD Tristana

Poderwałem się na równe nogi. Spojrzałem na nią cały czerwony.
- We-we-weeeszystko w porządku! - Nie wiedziałem gdzie podziać wzrok. Ekhem, ta sytuacja... Nie dość, że była bardzo niespodziewana, to tak jakoś wcale mi ani to nie przeszkadzało, a nawet gdzieś wewnątrz siebie żem się z tego cieszył.
Ale jak na razie nie lepiej by było się wycofać...
- Jjjaa może lepiej już pójdę... - chciałem szybko odbiec, ale niestety, w kierunku który wybrałem znajdowała się ściana...
Bolesne.



< Trist? Huehuehue >

Od Tristany CD Rumble

Oszołomiona osunęła się na kolana. No więc...W życiu by nie pomyślała, że coś TAKIEGO może się stać...A tu proszę, taka sytuacja. Najlepsze było w tym wszystkim to, że to był jej pierwszy pocałunek. Ociężałą dłonią dotknęła swoich warg czując delikatne ciepło na policzkach i mrowienie w brzuchu. Nie trzeba było wspominać, że oczy były bliskie wyjścia na orbitę. Minęło kilka chwil, zanim udało się jej spojrzeć na niego. Gdyby nie jego oddech pomyślałaby, że nie żyje. Nie podniósł się z pozycji obecnej. Zrobiło jej się żal jego, gdy jakoś się otrząsnęła, chociaż szok pozostał.
-Rumble? Wwszystko w porządku?- Zapytała się cicho kładąc mu dłoń na ramieniu ze zmartwieniem w oczach. Gdy się lekko poruszył, poczuła jak jej policzki lekko się zarumieniły.



<Rumble? :3>

Od Rumble CD Tristana

- Cco? Aah, ttak, już... - zmieszany zacząłem się jąkać. No cóż, postąpiłem jak mi kazał instynkt, no więc broniąc ją. Cokolwiek by nie było, musiałem...
Już miałem odejść od niej, puściłem jej dłonie i jedną nogą postawiłem krok w tył, ale w tym samym momencie ponownie usłyszałem dźwięk tej maszyny...
I zanim zdążyłem zareagować, poczułem uderzenie w plecy i poleciałem do przodu. A jako że ręce miałem uniesione, to nie mogłem się oprzeć, i...
Poczułem na ustach dotyk... Jej warg.
A chwile później siedziałem na ziemi z głową na kolanach, czując, że moja twarz zaraz eksploduje z nadmiaru krwi...



< Trist? :3 >

Od Tristany CD Rumble

Uśmiała się jak nigdy. Kiedy chociaż trochę wyrównała sobie oddech spojrzała na zadowolonego z siebie Yordla. Jak jej brakowało czegoś podobnego. Po chwili szli rozmawiając o czym popadnie, gdy usłyszeli dziwny warkot. Chyba już znany. Niedawno wyminięty robot wtedy pędził na wprost nich. Stało się to tak szybko, że nie wiedziała co się dzieje. W jednej chwili stała patrząc się na maszynę a w następnej była przyciśnięta do ściany napierana przez Rumble'a, zresztą też zdziwionego zaistniałą sytuacją. Kiedy robot znowu zniknął, spojrzała na "wybawcę". Ciekawe, że ich nosy były całkiem blisko...
-Em...Rumble? Czy mógłbyś mnie puścić?- Spojrzała nieco zakłopotana na swoje nadgarstki które trzymał w uścisku. Ogólnie ją wręcz zasłaniał i wciskał w ścianę, bezboleśnie.



<Rumble? Puścisz czy maszyna zawróci znowu na nich?>

Od Rumble CD Tristana

- Kto takiemu pozwala wejść do warsztatu? - zapytałem lekko wrednym tonem. - Toż to obraza dla wszelkich wynalazców, mechanik od siedmiu boleści. Żółtodziób po prostu. - pokręciłem głową ze znawstwem. Zerknąłem na Tristane. W tym momencie dziewczyna zaczęła się śmiać. Całkowicie niekontrolowanie. Wyszczerzyłem zęby.
- No co, nie mam racji? Każdy szanujący się mechanik zamyka drzwi i uważa na wszystko co konieczne. Według mnie, zabrać mu dostęp do narzędzi. - oznajmiłem.



< Tristana? Teraz możesz... >

Od Tristany CD Rumble

Co. Za. Nudy. Nic nie było do robienia, doprawdy brak słów. Wszyscy jakoś chodzili bez celu, nikomu nie chciało się nic zrobić. Nawet nie było z kim poćwiczyć walki, czy pomóc przy jakiejś naprawie. Był to dla niemal wszystkich czas błogiego nicnierobienia. Dla Trist była to jedna udręka. Nic dziwnego, że łaziła próbując wymyślić sobie jakiekolwiek zajęcie niezbyt przejmując się dokąd idzie. Tak właśnie błąkając się bez celu po jakimś czasie natknęła się, prawdopodobnie także, poruszającego się bez celu Rumble'a. Znajdywał się kilkanaście metrów od niej. Zamierzała mu pomachać ale nagle przed jej nosem efektywnie spierdzielał jakiś średniej wielkości robot. Tak ją to zaskoczyło, że stanęła zaskoczona robiąc duże oczy, z kolei Rumble jedynie zrobił spory krok w bok i maszyna pojechała dalej. Po paru sekundach biegł w tamtym kierunku kolejny Yordl strasznie dyszący. Na widok zdziwienia obojga w różnej odległości, wrzasnął jedynie zrezygnowany nie przestając pogoni za uciekającą machiną.
-Znowu zwariowała!
Podniosła dłoń i otworzyła usta aby coś powiedzieć ale jedynie co się stało, to się zawiesiła i zrezygnowała z próby, ponieważ tamten już był za daleko. Ostatecznie westchnęła rozbawiona.
-A tyle się mówi, żeby zamykał się podczas majstrowania- powiedziała do siebie. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że Rumble...stoi tuż obok.



<Rumble? Nie zabije...jeszcze xD>

Od Rumble CD Tristana

Em... Ekhem... Że to była Tristana?! Aż tak się zmieniła? W ogóle jej nie poznałem...
No i ostatnio się dużo dzieje... Poszedłem sobie na wycieczkę z Tristy, znudziło mi się już przebywanie w jednym miejscu, a już krótko potem zgarnęły mnie krasnoludy. A do tego zabrali Tristy! I chcieli coś niej grzebać, przekleństwo! Darłem się żeby mi ją oddali, ale nie, małego nikt nie słucha!
A teraz jeszcze, ot tak po prostu, jest tu też Tristana. Mogłem spodziewać się wszystkiego, nawet tego, że Tristy się przegrzeje, stojąc w miejscu, ale na pewno nie tego!

Przez jakiś czas łaziłem po okolicy, starając się zapamiętać teren. Potem skończyło mi się nieodkryte pole, co oznaczało nudę. A więc co zostało mi do zrobienia, jak nie poszukanie Tristany?


< Tristana? Możesz zabić >

Od Tristany Do Rumble

Niewielka postać z paroma innymi wróciła do swoich małych kwater, które były ulokowane w mniejszych wydrążonych grotach w jaskini. Odgarnęła pasemko białych włosów i rzuciła na łóżko obecnie niepotrzebne rzeczy by następnie wyjść. Ledwie przestąpiła próg a już ktoś ją wołał.
-Znaleźliśmy wrzeszczącego Yordla niedaleko bazy. Co robimy Tristana?
Ów Tristana wzruszyła tylko ramionami nim odeszła.
-Czemu nie zaproponujecie mu dołączenia? Zna sytuacje rasy?- W odpowiedzi rozmówca, który także był Yordlem ale nieco wyższym od niej o czarnym futerku i z szarawymi włosami opadającymi na oczy.
-Zamierzamy mu wyjaśnić.
-Liczę na ciebie Charles.
Kiwnęli sobie głowami zanim odeszli w swoje strony. Nie minęła nawet godzina od tej krótkiej rozmowy a już sporo mieszkańców sieci jaskiń mówiła z ożywieniem o nowym nabytku. Czyli się zgodził, pomyślała rozmyślając oparta plecami o ścianę. Zawsze jak znajdywali nowego Yordla, krasnoluda czy kogo innego przypominała jej się przeszłość. Nikt poza nią nie wiedział, że dalej ma koszmary z ataku na Bandle City i wtedy jak zaatakowano ją i jej oddział...Odrzuciła tą myśl. Stała tak sobie oparta o ścianę ze spuszczoną głową a włosy zasłaniały częściowy widok jej twarzy kiedy usłyszała głosy idących dwóch postaci w kierunku gdzie się znajdowała. Usłyszawszy nowy głos, coś w nią uderzyło. Znała ten ton bardzo dobrze. Właśnie wtedy zatrzymali się obok niej.
-Co tak sama stoisz?- Zainteresował się Charles. Zwykle to on się zgłaszał do oprowadzania nowych po jaskiniach. Tristana podniosła głowę lekko się uśmiechając.
-Nic specjalnego. Nie miałam co robić to sobie myślę. To ty jesteś nowy?- Zapytała się spoglądając na drugiego Yordla. Nie myliła się. Samo spojrzenie na ten niebieski irokez i z łatwością go poznała. Przed atakiem na Badle City byli dobrymi przyjaciółmi.
-Ta. Rumble- powiedział także patrząc na nią. Uśmiechnęła się pod nosem.
-Znam cię, Rumble.
-Serio?
-Pewnie. Potem ci powiem a teraz idźcie kontynuować poznanie nowych miejsc.
Stanęła i minęli się idąc w różnych kierunkach.

***

Właśnie była pochłonięta rozmową na temat do kogo dokwaterują nowego przybysza, kiedy znalazł się na widoku. Kiwnęła rozmówcą głową dając znak, że na chwilę ich opuszcza i podeszła do stojącego w miejscu Yordla.
-To jak? Masz pomysł kim jestem?- Zapytała się wesoło. Zlustrował ją wzrokiem ale nic nie powiedział. No tak, przecież wygląda inaczej to z pewnością nie mógł ją rozpoznać. Aby mu pomóc w "odświeżeniu" jej tożsamości powiedziała- Yordle z Ziggs'em na czele nic ci nie mówią?
-Pewnie, że tak to byli moi znajomi.- Chyba powoli do niego docierało kim może być ale sytuację rozwiał poprzedni rozmówca.
-Ej Trist, mogę cie prosić?!- Zawołał z końca korytarza.
-Już idę- odkrzyknęła w jego stronę. Mina Rumble'a była bezcenna.
-T-Tristana?
-Bingo- spojrzała na niego z lekkim uśmiechem przez ramię i poszła do wołającego ją krasnoluda.



<Rumble? :3>

Tłumacz