Powiedziałem stanowczo do Niny:
- Nie... Ja chcę się nią wpierw pobawić.
- Ale Satoru... Będziesz tylko mnie dalej kochał, prawda? Wiem, że tak... Ale, odpowiedz!
Zamknąłem oczy i powiedziałem z wyrazem odrzutu:
- T-tak, oczy-oczywiście.
- Dobra. Idziemy! Wy też Satoru i Carmelle, muszę mieć pewność, że jej nie puścisz - Powiedziała i ruszyła z cichym westchnieniem.
- Nina, wiesz, że bym nie wypuścił, nie jestem miękki. - Ruszyłem, trzymając Carm za nadgarstki.
- Wiem, że nie jesteś taki, ale ona jest do wszystkiego zdolna. Złamałaby nawet ciebie.
- Zobaczymy.
Nina zaśmiała się...
***
Po pół godzinie znaleźliśmy się na końcu lasu. Nie do końca wiedziałem o co chodzi. Nina ruszyła przed siebie i po chwili zniknęła. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem za nią. Okazało się, że była tutaj wielka bariera, która okrywała dość duży dom. Weszliśmy do tego domu i siostra Carmelle rozkazała swojemu służącemu zaprowadzić nas do jakiegoś pokoju. Nina ruszyła z nami. Rzuciłem czarnowłosą o łóżko, a wtedy Nina się uśmiechnęła i wyszła z pokoju, zamykając drzwi na zamek. Złapałem ręce Carmi nad jej głową, przekraczając jej nogę. Zaczęła się wiercić, a później krzyczeć. Kopnęła mnie w krocze, a ja tylko spojrzałem na nią i powiedziałem:
- Mnie to już nie rusza, tyle razy dostałem... Weź się uspokój, nic ci nie zrobię, niestety... Chcę zrobić dla nas przysługę, chcę zabić Ninę. Nie znoszę jej, a to mało powiedziane. Nawet jeśli nie chcesz mi pomóc to i tak to zrobię.
Wstałem i ruszyłem w stronę drzwi. Wyważyłem je jednym kopem i szedłem w stronę pokoju Niny. Położyłem dłoń na klamce i usłyszałem, że ktoś biegnie...
< Carm? Pomożesz, czy ci się nie chce? Satoru sobie poradzi. Po pomysł możesz zgłosić się do mnie, albo o początek :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz