sobota, 5 grudnia 2015

Od Satoru CD Carmelle

Powiedziałem:
- Ja ciebie kochałem. Tak jak psychopata swoją broń. W końcu jestem psychopatą. Ale ja wszystkich tak kocham, lub tak samo mocno nienawidzę. Ty byłaś tym wyjątkiem, który mnie przypominał... Ale zajechałem z tym dramatem. - Zaśmiałem się. Podszedłem do Carmelle i przykucnąłem koło niej. Pocałowałem ją namiętnie, korzystając z tego, że nie ma jej dzieciaka. Powiedziałem:
- Wiesz Carmelku, tęskniłem za tobą co mi się zdarzyło pierwszy raz. Dziwne uczucie.
Nie słyszałem, by chłopiec siedział na schodach, ani żeby się zbliżał, więc odłożyłem gitarę dziewczyny na bok i pocałowałem ją, popychając na ziemię. Akurat po raz pierwszy dostosowałem się do tego, że ktoś nie chce nic więcej w tym momencie oprócz pocałunku (No po prostu szaleństwo!). Jednak nie potrafiłem się powstrzymać przed zrobieniem malinki na jej szyi. Podałem jej dłoń i przyciągnąłem do do siebie. Patrzyłem jej z bardzo bliska w oczy i powiedziałem:
- Zmieniłaś mnie, co mi ani trochę nie pasuje. Stałem się miękki co do traktowania ciebie. Naprawdę mi to nie pasuje.
Wstałem i zamierzałem wyjść, gdy Carm powiedziała:
- I co? Wyjdziesz teraz? Wtedy dopiero pokażesz, że jesteś słaby.
Spojrzałem i rzuciłem się na nią, wyciągając szpony. Znowu przywarłem ją do ziemi, przytrzymując ją za szyję oraz przykładając ostrza do jej szyi z drugiej ręki. Powiedziałem, zakryty przez długie włosy:
- Mi się nie mówi, że jestem słaby. Tak jak ze mną się nie zadziera.
- Skoro uważasz, że nie jesteś słaby to wbij we mnie ostrza. No śmiało!... Na co czekasz?
- Aż się w końcu zamkniesz... Nie mam teraz czasu na zabawy, muszę spadać, by wypełnić zadanie. - Wstałem i ruszyłem do drzwi - Dzisiaj tutaj przenocuję.
Wyszedłem i ruszyłem w stronę adresu, pod którym mieszkała moja ofiara. Stałem, oparty o ścianę budynku, czekając na jej powrót z pracy. Drogą szła moja ofiara; wysoka białowłosa dziewczyna z czerwonym szalikiem na szyi. Podrzucałem nóż w cieniu i zapytałem, gdy przechodziła koło mnie:
- Camile?
- Tak? Kto pyta?
- Twój morderca. - Uśmiechając się, rzuciłem nóż, trafiając w tętnicę szyjną. Jasna krew pod ciśnieniem trysnęła, odbierając życie dziewczyny. Zabrałem nóż, a dziewczynę położyłem w rowie pod jej domem, przez cały czas ten rów był okryty cieniem, więc szybko jej nie znajdą. Wróciłem do domu Carmelle już po zmroku, długo nie było tej laski. Wszedłem do środka i podszedłem do Carmelle, stojącej w kuchni przy blacie, zmywała naczynia. Przytuliłem ją od tyłu, całe szczęście dzieciaka nie było w pokoju. Odkrywszy jej włosy z ucha, powiedziałem:
- Witaj, znowu wróciłem.
Pocałowałem jej szyję, a później jeździłem językiem za jej uchem...

< Carmelle? Mężczyzna świeżo po morderstwie szuka kogoś na noc. Carmelle jesteś chętna? xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz