Imaizumi sobie poszła, a ja zostałem tam gdzie byłem. Nie miałem co robić, więc po prostu, po chwili namysłu, poszedłem na spacer.
Najdziwniejsze było to, że pomimo że przez całe swoje życie byłem samotny, to po tym, jak z kimś porozmawiałem, czułem się jeszcze bardziej samotny. Nie podobało mi się to.
Tak sobie łaziłem, i nagle zauważyłem na ziemi coś połyskującego lekko. Podeszłem do tego. Okazało się, że to kilkanaście ptasich piór, najwyraźniej pozostałych po walkach jakichś ptaków. Pozbierałem je. Z nudów wykonałem z nich cos w rodzaju stroika.
- I po co mi to? - mruknałem. Może dam to Imaizumi, jak ją spotkam... Jeśli ją jeszcze spotkam.
< Imaizumi? Jestem ślepa, i do tego pozbawiona weny... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz