Przemierzałem w połowie opustoszałe ulice Ercken. Mało było osób ze względu na to, że była noc. Lampy połyskiwały swoim światłem i huśtały się na wietrze. Gdyby nie one, zapewne byłoby całkiem ciemno. Chmury zasłaniały księżyc w większość gwiazd. Miałem w planach tej nocy podziwiać gwiazdy, ale no cóż. Samo spacerowanie jednak mi wystarczyło. Dość sporo czasu minęło, odkąd poznałem ostatnią osobę. W sumie mało miałem znajomych, dodatkowo byli oni ludźmi, przez co nie było zbyt wiele okazji, by się z nimi spotykać. Jeszcze nigdy nie poznałem żadnego wampira, dlatego czułem się trochę samotny.
Wszedłem do pobliskiego klubu. Usiadłem przy barze i zapukałem w blat. Po chwili przyszedł barman.
- Dawno cię nie widziałem, Wampirzy Kapeluszniku - rzekł mężczyzna.
- Przepraszam, ale mam imię i nazwisko - odparłem.
- Tutaj każdy tak ciebie nazywa. Mniejsza o to, co podać?
- Martini.
Barman zabrał się do sporządzania drinku. Przez ten krótki czas chciałem sprawdzić, która godzina. Niestety zapomniałem zabrać zegarek. Mężczyzna podał mi napój. Dałem mu pieniądze. Podczas picia co jakiś czas przyglądałem się zgromadzonym tu osobom. Przy każdym stoliku siedziały co najmniej dwie osoby. Po wypiciu drinka wstałem i zacząłem powoli iść w stronę wyjścia.
- Nie zostaniesz dłużej? - zapytał barman wycierając szmatką kieliszek.
- Nie mam czasu - odpowiedziałem.
Wyszedłem z baru. Robiło się coraz jaśniej, więc postanowiłem czym prędzej wrócić do domu. Miałem do niego niestety trochę daleko. Na szczęście odrobina słońca jeszcze nigdy mi nie zaszkodziła. Nie uważałem zbytnio, przez co tuż po skręceniu w następną ulicę wpadłem na kogoś.
- Racz mi wybaczyć - powiedziałem. - Nie zauważyłem.
<Jakaś pani bądź pan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz