czwartek, 17 grudnia 2015

Od Satoru CD Carmelle

Ruszyłem korytarzem, oczywiście musiała czegoś zapomnieć. Skręciłem i zobaczyłem jak jakiś facet trzyma ją za gardło przygniata do ściany. Śmierdziało tutaj psującym się truchłem, potem oraz wybielaczem. Rzuciłem to co trzymałem w dłoni na zmienię i poczułem to samo co na arenie, pomyślałem sobie, że nie zapowiada się ciekawie, znaczy dla tego faceta. Wystawiłem szpony i zacząłem biec w stronę faceta, zrobiłem to jednak cicho, lecz bardzo szybko.  Carm nawet mnie nie zauważyła. Przebiłem faceta na wylot, szepcząc mu moim łagodnym głosem z odrobiną nienawiści i szaleństwa, jednak dało to dobry skutek:
- To jest moja ofiara, której nie oddam nikomu. Ona jest zdobyczą, której nie oddam, nawet za cenę życia... Nawet swojego...
Czułem na dłoniach ciepłą krew. Przejechałem językiem po jego szyi, a później odgryzłem mu ucho, wypluwając je na ziemię. Zlizałem kapiącą krew z wargi i słysząc jak się drze, wyszarpnąłem mocno szpony, które zablokowały się o żebra. Wyciągnąłem przez przypadek żołądek, który rzuciłem w stronę klatki kanalizacyjnej, gdzie pożarły go wielkie szczury. Mężczyzna dalej żył. Westchnąłem tylko i krzyknąłem:
- Zamknij już ten szpetny ryj!
Kopnąłem go dwa razy w twarz z całej siły, odbierając mu tym życie. Przypomniał mi się pewien chłopak, pokochał mnie, a ja go zabiłem, no cóż, trudno. Nie patrząc na czarnowłosą ruszyłem w stronę pokoju, po drodze zlizując krew z ostrzy...



< Carmi? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz