Zdziwiłem się, ale propozycja wydała mi się nader kusząca. Muzyka nie przypadła mi do gustu, więc odczekałem z decyzją aż orkiestra zmieni płytę. Wydawało mi się, że Emma coś przede mną ukrywa, a zakapturzona postać w kącie ma z tym związek. Jednak postanowiłem zachować pozory i dalej uczestniczyć w grze, którą wymyśliła moja towarzyszka.
- To będzie dla mnie zaszczyt. - wyciągnąłem rękę w jej stronę i ująłem szczupłą dłoń dziewczyny. Poczułem delikatnie napinające się mięśnie pod gładką skórą. Uśmiechnąłem się w duchu – czyli ona prowadzi.
Z początku nie czułem radości z tańca. Zagrali wolnego, potem fokstrota. Jednak to nie było to...
Po chwili muzyka umilkła i rozległy się pierwsze takty nowego tańca. Serce zabiło mi mocniej – znałem to. Nuty niczym ciepły koc otuliły moje ciało dając siłę mięśniom, które znikąd spięły się do skoku. Walc angielski... Każdy szanujący się szlachcic powinien go znać – to taniec salonowy. Złapałem Emmę mocniej i spojrzałem głęboko w jej oczy. To moja chwila, nikt mi nie przeszkodzi. Obróciłem ją i obracając się dostojnie wsunęliśmy się na środek parkietu.
<Emma? Trochę przykrótkie przepraszam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz