Spojrzałam zdziwiona na Petera, ale po chwili odwróciłam wzrok. Patrzyłam na oddalającą się ziemię. Oparłam się o barierkę i naciągnęłam kaptur na głowę. Czułam wzrok chłopaka na swoim ciele, przez co jeszcze bardziej naciągnęłam materiał na twarz. Ogólnie czułam się nie wyraźnie, a on pogarszał swoim jestestwem moje samopoczucie. Nie chciałam zezwolić, aby na mnie patrzył w takim stanie. Nie! Nie zależało mi na tym by patrzył na mnie, gdy jestem w dobrym humorze i samopoczuciu, gdy dobrze się czułam. W ogóle nie chciałam, by na mnie patrzył. Stanął koło mnie i również oparł się o barierkę. Przed nami było jeszcze dużo drogi. Po pewnym czasie zapytał:
- Mai, mogę cię o coś spytać?
- Tak. - Odparłam.
- Co robiłaś tak wcześnie w mieście?
Przez dłuższy czas milczałam, aż w końcu powiedziałam:
- Jestem zmiennokształtna, a wczoraj była pełnia. Wtedy nad sobą nie panuje i nic nie pamiętam. Chyba zauważyłeś, że marnie wyglądam, nie spałam całą noc.
Ponownie zaciągnęłam kaptur na głowę.
- Nie rób tego. - Powiedział. Znowu poczułam jego wzrok na sobie.
- Czego? - Zapytałam niepewnie.
- Nie zaciągaj kaptura na głowę.
Nie odpowiedziałam. Po pewnym czasie Zeppelin się zatrzymał i wysiadłam z niego. Ruszyłam w stronę swojego domu, ale po chwili zatrzymał mnie Peter, łapiąc za łokieć...
< Peter? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz