Uniosłem jedną brew i spojrzałem na nią z wyższością. Na razie nie czułem żadnego niebezpieczeństwa, ale spotkanie było istotnie zaskakujące.
- No witam. Czym zasłużyłem sobie na tą przyjemność? - przekrzywiłem głowę, przez co wyglądałem jak kot przyglądający się myszy.
Emma wzruszyła ramionami. Zauważyłem jak chowa jakiś papier do kieszeni płaszcza i okrywa się szczelniej peleryną, jakby chciała coś przede mną ukryć. Zaśmiałem się w duchu – nie ten człowiek kochana. Przed Desmodorem nic się nie ukryje.
- Chciałam pogadać. - odparła głosem, w którym dało się słyszeć nutkę fałszu – ledwie wyczuwalną, fakt, ale jednak. Kiwnąłem głową w zamyśleniu.
- Zgoda. Zapraszam na kawę. - skłoniłem się i podwinąłem rękawy fraka. Poszliśmy do kawiarenki na rogu ulicy. Robili tam wyśmienite cappuccino, które wprost uwielbiałem.
- Panie przodem. - powiedziałem przyglądając się podejrzanej osobie w czarnym płaszczu. Patrzyła mi prosto w oczy, wyglądając zza kamienicy, po drugiej stronie drogi. Zmarszczyłem brwi. Dziwne...
- Wchodzisz? - dźwięczny głosik Emmy wyrwał mnie z rozmyślań. Wszedłem i zamówiłem dwie kawy. Usiedliśmy przy stoliku koło okna.
- To o czym chcesz pogadać? - zapytałam i splotłem dłonie ze soba.
<Emma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz