Kiedy tylko wstała, zaczęła się dąsać.
- Mógłbyś powiedzieć. To jest do bani- mruczała częściowo obrażona ale cały czas rozbawiona.
Sytuacja była właśnie rozbrajająca. Wcześniejsze to, jak Luke się opluł, jej napad śmiechu, po tym wojna na łaskotki - oczywiście jednostronna, a teraz coś, co chłopak ukrywał. Oczywiste jest to, że Serenity chciała wiedzieć co mu po głowie chodzi. W tamtej chwili dała sobie jednak spokój. Jak będzie chciał to powie.
Po chwili z powrotem usiedli na ławce, uważając żeby nie trafić w mokre miejsca. Zabrali się za pałaszowanie przygotowanych dań co chwila wymieniając uwagi.
-Wiesz co?- Nagle jakby dziewczyna odżyła. Luke spojrzał na nią z zapytaniem w oczach.- Nie ruszaj się.- Poprosiła.
-Ale po co?
-Zaufaj mi. Krzywda ci się nie stanie.
Z pewną niechęcią, spełnił jej prośbę. Serenity skorzystała z okazji i zdjęła jakiś zrąbany paproch/ śmieć z jego nosa. Prawdopodobnie jej skóra zetknęła się z jego, ponieważ nagle się wyprostował jak struna.
-Wybacz- powiedziała przepraszająco.
<Luke? Kontynuujemy głupawkę?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz