Postanowiłem zawitać do domu dawnej kochanki. Byłem w tym mieście dziewięć lat temu, a od dziesięciu jej nie widziałem. Przenieśli arenę do innego miejsca, a skoro miałem zadanie to dlaczego miałbym nie zajrzeć? Może zaszalejemy jak za dawnych czasów. Wszedłem pewnie do środka (czyli jak zwykle) - Carmelle nie zmieniła zamków. Rozejrzałem się po odświeżonym pomieszczeniu, a po chwili zobaczyłem Carmelka, lecz nie była sama. U jej stóp klęczał mały chłopiec. Zarzuciłem torbę przez ramię i oparłem się o framugę drzwi. Zaczesałem włosy do tyłu i powiedziałem:
- Dużo się zmieniło od mojej ostatniej wizyty, jak widać.
Uśmiechnąłem się...
< Carmelle? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz