Przechadzałem się właśnie po mieście. Bez Mai czas płynął mi dużo wolniej. Obecnie była źródłem moich wszelkich zainteresowań. Brakowało mi jej. No cóż robić. Po jakiejś godzinie bezsensownego włóczenia się postanowiłem pójść na przystań. "Może tam ją zastanę?" - Pytałem sam siebie.
Nagle zauważyłem postać, która stała do mnie tyłem. Na głowie miała duży kaptur.
Złapałem dziewczynę w pasie. Pisnęła.
- Peter! Co ty wyprawiasz?- Zapytała mnie kiedy się odwróciła. Miała pod oczyma ciemne worki. Widać było, że jest zmęczona.
- Co tu robisz?- zapytałem ją lekko zaciekawiony. Było dość wcześnie. Nie powinna wracać jeszcze do domu.
Prychnęła. W przeciwieństwie do mnie miała swoje tajemnice i sekrety, których za żadną cenę nie chciała mi ujawniać. Ja byłem otwartą księgą.
Nie zdążyłem cokolwiek powiedzieć, bo nagle coś nadjechało.
Nie do końca wiedziałem co to jest. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć Mai wskoczyła do tej dziwnej machiny i już jej nie było. Bez zastanowienia pognałem za nią.
- Chyba nie powinno mnie tu być- Pomyślałem
< Mai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz