Strasznie mi się nudziło. Ludzie spieszyli się w nieznanym kierunku.
Przybrałam swoją "naturalną" postać i usiadłam na ławce. Lubiłam wychodzić ze swojej kryjówki i oglądać świat.
Nadchodziła już jesień ( przynajmniej dla mnie. Odkąd straciłam poczucie czasu, mój mózg zaczął inaczej odbierać świat)
Liście spadały z drzewa pod którym siedziałam. Poranna rosa orzeźwiała moją twarz. Lubiłam taką pogodę.
Przymknęłam oczy. Wyobraziłam sobie, jak nade mną stoi jakaś ciemna postać, która delikatnie się do mnie uśmiecha.
Wspomnienia wróciły.
" Byłam w ciemnym pokoju. Minęło dużo czasu zanim mój wzrok zdołał się przyzwyczaić do mroku. Nagle dostrzegłam, że po mojej ręce spływa coś ciepłego i trochę lepkiego. Okazało się, że jestem cała we krwi. Czułam ból w lewym przedramieniu. Kręciło mi się w głowie. Podniosłam się a obok mnie leżało ciało..." Szybko otworzyłam oczy.
Odetchnęłam po czym zaczęłam szukać swojego ciemnego zeszytu w plecaku. Cicho podśpiewując moją ulubioną piosenkę aby poprawić sobie jakoś humor.
< Ktoś??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz