-Na razie, wujku! Wychodzę! - zawołałam przekraczając próg drewnianej chatki.
-Dobrze, ale uważaj na siebie, jasne? - odpowiedział Elaren.
-Eh, dobrze... Zawsze tak mówisz. - mruknęłam i i weszłam na leśną ścieżkę prowadzącą do osady ludzkiej, Ercken.
Ruszyłam galopem i już po piętnastu minutach byłam w mieście. Bez zastanowienia skierowałam się w stronę targu.
Ogromnie lubię tam przychodzić. Jest tam tak kolorowo! Wszystkie te chusty, korale i naczynia sprawiają, że cały bazar mieni się wszystkimi kolorami tęczy.
Podeszłam do jednego ze stoisk, gdzie przywitała mnie pulchna kobieta.
-Za ile ten naszyjnik? - spytałam i wskazałam wisiorek ze złotą podkową.
-Cztery miedziaki. - odpowiedziała uśmiechając się szeroko.
-Jest śliczny, ale mam niestety tylko dwa miedziaki...
-Och, słoneczko, trzeba było tak od razu! Dla takiej kochanej dziewczynki, jak ty, zrezygnuję z połowy ceny. Bardzo proszę, słodziutka! - zawołała zdejmując medalion z haczyka na ściance stoiska.
-Ojejku, dziękuję pani bardzo! - ucieszyłam się i odebrałam od sprzedawczyni medalion.
Wyciągnęłam z sakiewki dwie miedziane monety i ostatni raz podziękowałam kobiecie. Była taka miła!
Oglądając swój nabytek ruszyłam stępem do następnego straganu. Byłam tak pochłonięta podziwianiem wisiorka, że niechcący na kogoś wpadłam.
-Rany Julek! Przepraszam! - zawołałam zaskoczona.
< Ktoś, coś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz