Przyglądałem się jej uśpionej twarzy. Nożem zgarnąłem z jej buźki kilka kosmyków. Uśmiechnąłem się mimo, że na mojej twarzy widniał już uśmiech. Za oknem słyszałem ujadanie psów i straży, która mnie szukała. Nie wywęszą mnie, zwłaszcza, że przez kilka przecznic szedłem do jej mieszkania po dachu.
***
- Wstawaj cukiereczku - szturchnąłem ją w polik nożem.
- Co? - mruknęła, otwierając oczy. - Jeff...
- Kiedy spałaś pozwoliłem sobie przywiązać cię do krzesła - powiedziałem. Znajdowaliśmy się w kuchni dziewczyny.
- Będziesz mnie torturował? Nie mogłeś poczekać do rana?
- Nie - wyszczerzyłem zęby.
- Więc na co czekasz?
Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zakryłem jej usta dłonią.
- Dużo gadasz - mruknąłem.
Alex?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz