Co zaaa...! Nie da przejść, czepia się mojego imienia, i do tego jeszcze ten wredny banan na twarzy. Trochę mnie to drażniło. Przygryzłem jednak wargę, by pozostać spokojnym. Trza próbować po dobroci.
- Czy możesz mnie przepuścić, proszę? - zapytałem cicho, cofając się odrobinę. Trzeba zachować bezpieczną odległość, tak dla pewności. Z doświadczenia wiedziałem, że nawet osoby wyglądające niczym anioły, piękne, kulturalne, pełne ogłady mogą w każdej chwili wyciągnąć nóż lub coś gorszego.
Tak więc obserwowałem ją spod przymrużonych powiek, ale gdy z tym samym uśmiechem pokręciła głową moja cierpliwość zaczęła uciekać.
Postanowiłem, że pójdę inną drogą. Odwróciłem się na pięcie i zacząłem kuśtykać w kierunku, z którego przyszedłem.
< Imaizumi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz