- Nie mogę teraz nigdzie iść. Muszę wrócić do domu, dopiero wtedy gdzieś pójdę.
- Nie ma takiej opcji. Idziesz ze mną.
- Nie będę się ciebie słychać! - Kopnęłam go w nogę, później, gdy trochę poluźnił dłoń na moich ustach ugryzłam go mocno, aż poleciało trochę krwi. Następnie uwolniłam się z jego uścisku i kopnęłam go z całej siły w brzuch, tak, że poleciał kilka metrów dalej. Pobiegłam okrężną drogą do domu, bo nie chciałam spotkać tego blondyna. Jak mu było? Ben... Od zawsze nie lubiłam blondynów, a nienawidzę ich od pewnego zdarzenia... Od tamtej pory nie rozmawiam z blondynami, ani nic w ich kierunku. No może oprócz zamordowania ich, niestety jestem dość opanowana, więc nie zabijam pierwszej lepszej osoby. Jak na razie to zamordowałam tylko jednego blondyna i tylko jedyną osobę zamordowałam z zimną krwią i bez wyrzutów sumienia to był właśnie tamten jasnowłosy. Wparowałam do domu i ruszyłam się napić. Wypiłam dwie szklanki wody, a po chwili zjawiła się moja mama i zapytała:
- Co się stało, że jesteś taka zdyszana?
- Długa, zbyt długa historia... - Usłyszałam szczek psa Jeffrey'a, czyli obaj byli blisko. Powiedziałam ruszając do sypialni - Muszę na trochę wyjechać, nie martw się ja nie będę robić nic złego.
Zapakowałam kilka ubrań i innych rzeczy. W razie czego zapakowałam swoje ukochane nożyczki i kilka sztyletów, które pochowałam pod ubraniem. Założyłam płaszcz i zabrałam ze sobą owczarka. Powiedziałam:
- Tom powinien za niedługo wrócić, więc w razie czego do obrony masz jego. A czasem zagląda tutaj Joe, też wilkołak więc jakby co to dwa wilkołaki... Muszę już iść. - przytuliłam się do mamy i wyszłam szybko z domu. Praktycznie od razu, gdy wyszłam z domu Jeff the Killer złapał mnie w talii. Powiedziałam:
- Mówiłam, że najpierw muszę iść do domu. Trzeba było posłuchać i mnie puścić...
Odebrał mi przytomność
***
Ocknęłam się w innym miejscu, ogólnie to byłam zdziwiona jak mnie tutaj doniósł z tymi wszystkimi rzeczami i psem. Leżałam pod kołdrą, a na kołdrze leżał mój pies. Pogładziłam go po głowie, a on tylko ziewnął. Skoro on się nie denerwował to nie miałam się czego denerwować. Spojrzałam pod kołdrę i okazało się, że byłam naga. Nie dość, że seryjny morderca to jeszcze zboczeniec. Przełożyłam psa na materac i okryłam się kołdrą. Ruszyłam w stronę drzwi i wystawiłam głowę do drugiego pokoju...
< Jeff? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz