Szłam właśnie uliczką, jedząc jabłko i wracając na piechotę do domu, taka zachcianka, gdy zobaczyłam chłopaka o ciemnych włosach, który próbował się podnieść, co było trochę nieudolne. Postanowiłam podejść do niego i mu pomóc. Zapytałam co tutaj robi, a ten z przerażenia walnął na ziemię. Powiedziałam trochę zmartwiona czy sobie nic nie zrobił (nie jestem aż tak zła jakby się wydawało), udało mi się to powiedzieć dość łagodnie:
- Hej, hej, nie bój się nic ci nie zrobię, przynajmniej postaram się ciebie już nie straszyć. - Kucnęłam koło niego i oparłam się dłońmi o podłoże, wcześniej wkładając jabłko do swojej torby. Obadałam lekko wzrokiem chłopaka, przechylając lekko głowę na lewą stronę. Chłopak trzymał się kostki. Zapytałam - Co ci się stało?
Nie odpowiedział tylko odchylił się jeszcze bardziej ode mnie, prawie by się wywrócił, ale złapałam go za materiał ubrania. Stwierdziłam:
- Gdybym chciała się ciebie pozbyć dawno bym już to zrobiła... Alex Smith.
Podałam mu dłoń...
< Ashley? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz