Przechadzałem się bez konkretnego celu po mieście. Joe znów gdzieś wyjechał i miał wrócić dopiero wieczorem, Alex postanowiła odwiedzić jakąś starą znajomą, więc zostałem sam. Oczywiście łatwo mógłbym sobie załatwić towarzystwo, ale na Wilczka warto czekać. Tak też nudząc się jak mops musiałem czekać kilka godzin, aż mój ukochany wróci. Jakieś półgodziny przed umówionym spotkaniem poszedłem do ogrodów, gdzie zawsze na niego czekałem. Przyszedł lekko spóźniony i pocałował mnie czule na przywitanie. Nie odwzajemniłem tego jakoś szczególnie.
-Coś co jest?- zapytał Joe zmartwiony.
-Za często zostawiasz mnie samego...- mruknąłem z miną obrażonego dziecka.
-Oj Leoś- zaśmiał się- Wiesz, że muszę. Gdybym mógł zostałbym z tobą wieczność. Ale wiesz co? Wiem jak ci to wynagrodzić.
Spojrzałem na wilkołaka pytająco. Ten złapał mnie tylko za rękę i poprowadził w stronę lasu. Gdy byliśmy już na miejscy Wilczek przyparł mnie do drzewa.
-Wiesz, że będziesz musiał się postarać?- zapytałem uśmiechnięty.
-Domyślam się- odpowiedział szybko i przyssał się do mojej szyi.
Objąłem jego głowę zadowolony. Po chwili zaczęliśmy pieszczoty, które nie potrwały długo. Joe nagle wyprostował się i zaczął rozglądać zdenerwowany.
-Coś się stało?- spojrzałem na niego zdziwiony.
-Dziecko- odpowiedział krótko.
-Jakie dziecko?- spojrzałem na niego jakby zwariował.
-Słyszę je. Jest gdzieś niedaleko- chłopak szybkim krokiem poszedł przed siebie.
-Jo-Joe! Poczekaj na mnie!- pobiegłem za chłopakiem.
W którymś momencie i ja zacząłem słyszeć płacz dziecka. Im bliżej byliśmy, tym bardziej byłem ciekaw co tam zobaczymy. Gdy wreszcie tam dotarliśmy momentalnie złapałem chłopaka za rękę. Po plecach przeszły mi ciarki. Między drzewami leżały dwa zmasakrowane trupy, a nad nimi klęczała mała, brązowowłosa dziewczynka.
-Okrutne...- szepnąłem tylko.
<Joe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz