
Postanowiłam przejść się do parku, znajdującego się niecałe pół kilometra od domu. Chodziłam sobie alejkami, gdy nagle usłyszałam za sobą czyjś głos:
-Hej, chłopaki! Patrzcie co za niespodzianka!- odwróciłam się błyskawicznie i zobaczyłam czterech mężczyzn. Którzy niestety zbliżali się do mnie w błyskawicznym tempie- Koleżanka się zgubiła. To my pomożemy- Jeden z nich uśmiechnął się.
-Tak, tak. My pomożemy- podchwyciła reszta.
-No cóż, nie sądzę- powiedziałam lodowatym tonem.- Nie wiem czy to dla was bezpieczne.- facet który początkowo mówił, nie zważając na moje słowa zbliżył się jeszcze bardziej, mówiąc:
-Już się boimy. Na pewno zaraz wyciągniesz spod tej pelerynki maczetę i nas zadźgasz, tak? Nie no panowie uciekajmy- powiedział drwiąco.
- Wasz wybór- powiedziałam. Moje oczy zaświeciły czystym szkarłatem i zmieniłam się. Każdy ze zbirów widział co innego, więc już po chwili nie zostało po nich ani śladu. No jak mi przykro. Niestety kosztowało mnie to wiele energii. Potem była już tylko ciemność.
* * *
-Mogłabyś uważać- usłyszałam męski głos
-Przepraszam. Mam tylko dwa pytania:
1. Która godzina?
2. Co ty tu robisz?
-...
<Jakiś koleś? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz