- To... Dobry pomysł... - naprawdę był dobry. I jeszcze coś mogłem przy tym zrobić... - Poczekaj tu. - nakazałem.
Zanurkowałem. Z buta wyciągnąłem małe ostrze i podpłynąłem pod miejsce,
gdzie strzelali, a nie dosięgały kule. Nie widziałem zbyt dużo, na tej
głębokości było dość ciemno. Oderwałem rękaw koszuli. Naciąłem ranę
głęboko, by dostać się do kuli. Wygrzebałem ją czubkiem noża, przez co z
wodą zmieszało się sporo krwi.
Strzały ucichły.
Wygiąłem wargi w lekkim uśmiechu. Wróciłem do Morgany.
- Miałaś rację. - powiedziałem, wynurzając się i odgarniając włosy z
twarzy. Obejrzałem się. Spora plama krwi powoli się rozmywała, a moim
śladem ciągnęła się krwawa dróżka.
- Musimy jakoś wydostać się na brzeg...
< Morgana? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz