Chwilę biegłem za wilkołakiem, jednak gdy ten był w postaci wilka nie miałem szans na dogonienie go. W którymś momencie postanowiłem zwyczajnie wrócić do domu, mając nadzieję, że Joe niedługo się w nim pojawi. Podczas drogi męczyła mnie myśl, czy to co zrobiłem było naprawdę takie okropne. Zastanawiałem się również, co też mu mówiłem. Rozumiałem, że mogło go to zranić, jednak nie zmienia to faktu, że byłem to ja. W końcu byliśmy parą, więc często robiliśmy takie rzeczy. Miałem zamiar mocno przytulić Wilczka, gdy go tylko zobaczę. Bez przepraszania, bez płakania. W domu przywitała mnie Ruby, która chciała się pobawić. Przeprosiłem dziewczynkę i usprawiedliwiając się złym samopoczuciem, poszedłem na górę. Leżąc na łóżku kilka godzin czekałem na złotookiego, jednak ten dalej się nie pojawiał. Późną nocą zszedłem do kuchni. Zastałem w niej Toma. Zapytałem mężczyznę, czy nie widział Wilczka, jednak ten zaprzeczył. Opowiedziałem brązowowłosemu wszystko co się wydarzyło. Chłopak stwierdził, że muszę mu dać czas. Góra za trzy dni powinien wrócić. Nie uśmiechało mi się tak długie czekanie, lecz nie miałem wyboru. Po tych trzech długich dniach zdenerwowałem się i ruszyłem do lasu poszukać wilkołaka. Na miejscu niczego nie znalazłem. Z pustymi rękoma wróciłem do domu. Gdy już po przekroczeniu drzwi Alex zapytała mnie, czy udało mi znaleźć Wilczka, poczułem, że w moich oczach zaczynają zbierać się łzy. Podleciałem do kobiety i przytuliłem się do niej.
-Leoś?- zapytała zdziwiona, niepewnie mnie obejmując.
-Nigdzie go nie ma...- zacząłem histeryzować łamiącym się głosem- On uciekł! Tamtej nocy zepsułem wszystko! Joe już tutaj nie wróci! Wszystko zaprzepaściłem!
-Nie płacz- powiedziała.
Alex odsunęła mnie od siebie i spojrzała na mnie surowym wzrokiem. Mimo starań po moich policzkach wciąż obficie spływały łzy. Do pomieszczenia wszedł Tom. Wilkołak widząc tę sytuację zapytał co się stało.
-Leo uspokój się!- krzyknęła dziewczyna- Joe wróci! Powinieneś o tym bardzo dobrze wiedzieć!
-Nie krzycz na niego...- odezwał się brązowowłosy- Chłopak jest zwyczajnie zakochany. Nic nie poradzisz na to, że stracił właśnie kogoś dla siebie ważnego.
-Skąd ty możesz wiedzieć co on czuje!?-zapytała wściekła.
-Bo umiem się postawić w jego sytuacji w przeciwieństwie do ciebie, tej, która nie umie dopuścić do siebie miłości- powiedział, zachowując spokojny ton.
-Tom!- warknęła i podeszła do mężczyzny- On nikogo nie stracił! Joe nie uciekł! Obaj powinniście bardzo dobrze o tym wiedzieć, a zwłaszcza ty Leo! Sam potrzebowałeś czasu po jednej z tamtych sytuacji, pamiętasz? Joe wtedy leżał i gadał rzeczy podobne do ciebie.
-Jojo nie wróci...?- usłyszeliśmy cichy głos Księżniczki.
Spojrzałem w jej stronę. Widać było, że dziewczynka powstrzymywała łzy. Oparłem się o ścianę i zjechałem na podłogę.
-Mam tego dosyć...- powiedziałem, łapiąc się za głowę.
Po chwili Ruby do mnie przybiegła i wtuliła się we mnie. Zaczęła płakać. Nie można było winić o to Wilczka, bo tak naprawdę ja tu zawiniłem.
-To nie Joe zrobił coś bardzo złego, ale ja...- wyznałem, przyciskając do siebie dziecko- On mi tego nie wybaczy...
<Joe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz