Uśmiechnąłem się szeroko, lecz większą część zajmował smutek. Usiadłem na łóżku i położyłem dłoń na dłoni Nemidith. Zauważyłem, że chciała coś powiedzieć, lecz przerwałem jej, kładąc dłoń na jej ustach. Powiedziałem:
- Nic nie mów, bo będzie bolało cię gardło.
Uśmiechnąłem się lekko, byłem szczęśliwy, że wszystko w porządku, a raczej, myślałem, że serce mi zaraz wyskoczy z radości, że ona żyje. Dziewczyna miała smutną minę, a po chwili spojrzała na zabandażowane dłonie. Złapałem je ostrożnie i pocałowałem delikatnie ich wierzch. Uśmiechnąłem się łagodnie, kolejny raz z rzędu. Położyłem się koło niej, twarzą do niej. Szepnąłem:
- Przepraszam. - Spojrzała na mnie pytająco, a ja wyjaśniłem- Przepraszam za to, że tak się zachowałem, kiedy oddałaś mi pocałunek... Czułem się niepewnie, bo za bardzo tego chciałem, a ty... A ty... Dałaś mi to czego oczekiwałem i tak bardzo pragnąłem... Nie chciałem ciebie zranić tym, że wykorzystałem ciebie, gdy byłaś w złym stanie...
Spuściłem głowę i przytuliłem Nem, zrobiłem to delikatnie, ponieważ nie wiedziałem, gdzie ma oparzenia...
< Nemik? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz