Przez kilka chwil siedziałam w ciszy... No ale ile można?
- Em... To żeś po co mnie tu zaprowadził? - zapytałam. Uciszył mnie wzrokiem. Spojrzałam na niego gniewnie. No kurcze, co to ma być?
Wstałam i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Leżało tu sporo rzeczy, oglądałam wszystko. Tygrys siedział cierpliwie, widząc, co robi mężczyzna. Co jakiś czas jedynie przesyłał mi nieme pytanie "Kiedy możemy stąd iść?". Pokręciłam głową. Wróciłam do rozglądania się. Znalazłam jakiś taki proszek... Gdy go dotknęłam, bardzo duża ilość przylepiła się do mojej dłoni. Najpierw to powąchałam, ale nie czułam nic dziwnego.
Złożyłam wszystko w kopczyk na środku dłoni. Było tego sporo. No, ale... Po prostu na raz wrzuciłam to sobie do ust...
< Kisiel? Drugi raz już nie umrze, nie? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz