-Rufus- odpowiedziałem z uśmiechem.
Ta krótka wymiana zdań pomogła mi na moment zapomnieć o moim problemie, jednak chwilę później musiałem ponownie wrócić do rzeczywistości. Jeszcze raz uśmiechnąłem się do dziewczyny, przeprosiłem ją i wyminąłem. Nie wiedziałem co teraz zrobię, ale lepiej się ruszyć niż siedzieć bezczynnie.
~Czekaj! Mam pomysł! Nie będziesz musiał dziękować- usłyszałem zadowolony głos Drugiego, który chwilę później przejął kontrolę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zawróciłem i złapałem Laurenee za ramiona.
-Słuchaj dziewczyno. Nie mam zamiaru owijać w bawełnę. Wylądowałem tutaj przypadkiem, nie znam tego miasta, nie mam tutaj żadnych znajomych ani dachu nad głową- walnąłem prosto z mostu- Byłbym wdzięczny, gdybyś pozwoliła mi spędzić tę noc u siebie.
-Co?- zapytała zdziwiona- Ale ja...
-Czyli się zgadzasz!?- przerwałem jej- Dzięki wielkie.
Nim się spostrzegliśmy, blondynka prowadziła nas do swojego domu. Tuż przed drzwiami oddałem kontrolę Pierwszemu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Momentalnie się zarumieniłem. Ten debil robił wszystko na chama, jednak jedno musiałem mu przyznać. Znalazł rozwiązanie na dzisiejszą noc i pewnie jutro ponowi to z inną osobą. Dziewczyna otworzyła drzwi i z mieszkania wyleciało kilka psów, które zaczęły szczerzyć na mnie kły.
<Lau?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz