Z mieszkania wyszła dobre 30 min przed umówioną godziną spotkania. Serenity wolała mieć pewność, że nie zabłądzi. Jak się okazało, ulica była całkiem blisko, więc na miejscu była 20 min przed czasem. Zanim zapukała do właściwych drzwi, poczuła dziwna woń spalenizny. Otworzyła Laurenee ale cała była jakby w mazi (?) a oczy miała jak spodki. przez chwilę gapiły się na siebie w ciszy. Lau niepewnie stała w progu.
-Mogę wejść?- Zapytała się w szoku blond włosa.
- Okej...Ale ostrzegam że jest niezły bajzel.
To nawet nie był bajzel. W całej kuchni i pokojach był dym, który drażnił nosy. Na suficie zwisało coś przypominające naleśnika. Serek przez chwile nie wiedziała czy ma o tym powiedzieć...Z kolei kuchenka cała wypaćkana nie wiadomo czym.
*Resztę opisu przemilczymy z szacunku do właścicielki postaci xD*
Otworzyła usta by coś powiedzieć ale po chwili je zamknęła i tak kilka razy. Po chwili ostrożnie zapytała.
-Co dokładnie zamierzałaś zrobić?
-Żebym to ja wiedziała. Na pewno obiad.
-Powiem to tak: równie epickiego syfu to ja jeszcze nie widziałam- spróbowała rozśmieszyć panią domu ale ta spojrzała na nią z spode łba. Podniosła ręce w geście poddania się.- Może zrobimy obiad razem? Tylko ogarnijmy tu troszkę.
I tak spędziły może godzinę na samym sprzątaniu. Kiedy wszystko było już dobrze, obie zaczęły robić zapiekankę. Kiedy znalazła się w piekarniku, posprzątały i usiadły czekając na jedzenie.
<Lau? Wybacz xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz