Pierwszy raz jechałam czymś podobnym, zestresowałam się trochę i złapałam za jego przedramię. Później jednak mi się to spodobało i poluźniłam uścisk. Rozejrzałam się po mieście, wyglądało ślicznie. Wyprostowałam się, co jednak nie było dobrym pomysłem. Nad moją głową coś przeleciało, założyłam, że jakiś ptak i ponownie złapałam chłopaka za rękę. Zapytałam odwracając się jakimś cudem w jego stronę:
- Gdzie jedziemy?
- Zobaczysz. - Uśmiechnął się, choć nie rozumiałam dlaczego. Puściłam jego rękę i zamknęłam oczy, wsłuchując się w ciszę. Usłyszałam jednak bicie serca chłopaka, co mnie zakłopotało, ponieważ zdałam sobie sprawę jak blisko jesteśmy. Po pewnym czasie Peter zatrzymał motor i zeszłam z siedziska...
< Peter? Wybacz za długość, ale mam mało czasu... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz