poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Od Luka Do Senerity

Pojechałem na występ do jakiegoś miasta, które nie miało swojej stałej nazwy. Wniosłem swój bardzo mały bagaż do prawie równie małego lokum. Nie było sensu by się rozpakowywać. Rzuciłem torbę w kąt i wyszedłem z budynku. Miałem dość dużo czasu by przejść się po mieście. Było tutaj dużo aniołów, co mnie przytłaczało. Usiadłem pod drzewem i oparłem głowę o korę. Przymknąłem oczy i wsłuchałem się w głos szeleszczącej korony wiśniowego drzewa. Otworzyłem oczy i ujrzałem dziewczynę o bląd włosach. Później dopiero ujrzałem jej skrzydła. Zebrałem się i ruszyłem przygotować się do występu. Ruszyłem do tutejszego teatru, gdzie ucharakteryzowano mnie do roli żony w musicalu "Sweeney Todd". Wyszedłem na scenę, gdzie oświetlono mnie białym reflektorem...
***
Po zakończeniu przedstawienia poproszono mnie, bym zaśpiewał jakąś piosenkę. Przebrany wyszedłem na podwyszenie. Większość ludzi westchnęła zdziwiony widokiem mężczyzny. Złapałem za instrument nagłaśniający i za gitarę i zacząłem śpiewać, zamykając oczy.



Po chwili otworzyłem oczy i ujrzałem tą samą dziewczynę co wcześniej. Dokończyłem piosenkę, po oklaskach zszedłem ze sceny i usiadłem na schodkach, wychodzących od sceny. Po chwili ujrzałem, że ktoś nade mną stoi. Podniosłem wzrok i ujrzałem...


< Serenity? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz