Przybliżyłem się do dziewczyny tak, że nasze twarze był zaledwie kilka centymetrów od siebie. Jak już pojawiła się okazja to warto ją wykorzystać.
-Skoro już jesteśmy sami, to możemy się trochę zabawić- powiedziałem cicho, po czym cmoknąłem Lau w czoło.
Blondynka odskoczyła jak oparzona z wielkim rumieńcem na twarzy. Mimo sprzeciwów Pierwszego, który już zaczął narzekać, że tak nie można, nie miałem zamiaru przestawać, a wręcz przeciwnie. Zachęcał mnie do działania.
-Nie musisz się mnie bać- powiedziałem słodko, przybliżając się do niej i łapiąc za rękę.
Pocałowałem zdezorientowaną Laurenee, która nie wiedziała jak się zachować. W którymś momencie chciała się wyrwać, jednak skutecznie ją złapałem. W tamtej chwili Pierwszy znów zaczął mieć problemy, więc przerwałem pocałunek i wkurzony wyszedłem z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
~Skoro ta dziewczyna użycza nam schronienia nie powinieneś być nachalny względem niej! Pomyśli, że jesteśmy zwykłymi zboczeńcami! Przez ciebie wpadniemy w kłopoty i...!
-Zamknij się wreszcie! Gdyby nie ja w ogóle by nas tutaj nie było, bo ty nie umiesz przetrwać nawet w najłatwiejszych warunkach! Aż dziwię się, że przeżyłeś te 26 lat beze mnie! - krzyknąłem- Po za tym żadna kobieta jeszcze nie umarłą od zwykłego stosunku!
<Lau?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz