Odpowiedziałam ze spuszczoną głową, nie patrząc na Petera i starając się ukryć zarumienienie:
- Nie mogę tego przyjąć. Zwłaszcza, że należy to do twojej siostry. Nie potrzebnie to dla mnie robiłeś, choć doceniam, że poświęciłeś na to czas. - Trzymałam wystawione dłonie z pozytywką, chcąc aby ją wziął ode mnie.
Powiedział:
- Zostaw to dla siebie. Specjalnie to dla ciebie zrobiłem, madame.
- Nie - Pokręciłam głową. - Trzymaj.
- Weź.
- Nie.
- No weź to.
- Nie.- I tak przez chwilę, aż w końcu się poddałam i wzięłam pozytywkę. Postawiłam ją na kocu, na którym później usiadłam. Patrzyłam na miasto, pogrążone w mroku, gdzie jednak świeciły lampy, zapalane przez jedną osobę, przeczesującą całe miasto by je zapalić. Włączyłam pozytywkę i oparłam brodę o kolana. Wsłuchiwałam się w jej melodię, która bardzo przypadła mi do gustu, uśmiechnęłam się lekko i patrzyłam w dal. Chłopak zapytał, czy chcę coś do jedzenia, lub picia, a ja zapytałam:
- A co jest?
< Peter? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz