Odsunęłam od siebie chłopaka z lekkim uśmiechem. Powiedziałam:
- Jak widać jesteś teraz sam, więc może pójdziemy coś zjeść?
Chłopak rozejrzał się po okolicy i powiedział:
- A czemu by nie?
Ruszyłam szybkim krokiem w stronę pobliskiej restauracji. Zasiadłam wraz z Leosiem na zewnątrz i powiedziałam:
- Ciesz się, tym razem ci pozwoliłam się przytulić, ale tylko teraz... A odpowiadając na twoje pytania to tak: Zevrana tak jakby zabiłam, a na poważnie to się wszystko skończyło i nie musiałam go od tej pory już widywać... Co chcesz jeść? - Chłopak coś sobie wybrał, ja zamówiłam sobie spaghetti. - Nie, nie miałam chłopaka, można powiedzieć, że jestem inną osobą. Zmieniłam się... Trochę, mało, ale zawsze coś. Widzisz przynajmniej ciebie nie pobiłam za próbę przytulenia... A tutaj jestem tak jakoś, od dawna. A ty? I jestem ciekawa jak potoczyły się twoje losy z Joe, nawet do siebie pasowaliście... Wtedy można powiedzieć, że byłam głupią nastolatką dlatego nic nie powiedziałam, ale tak uważam od dawna...
< Leosiu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz