Popatrzyłam zdezorientowana na chłopaka. Był taki... Zmienny. Raz mnie szokował a raz dołował. No cóż. Z różnymi przypadkami się żyję.
Rufus popatrzył na mnie smutno.
- Przepraszam Cię za wczoraj... Nie chciałem aby tak wyszło.- Pokręciłam głową.
- No tak... Nie chciałeś... No, niesety nie ze mną takie numery...- Powiedziałam spokojnie.
- Nie... Nie o to chodzi...- Zaczął, jednak mu przerwałam.- A O co ?! No tak. Nie udało Ci się mnie zaciągnąć to już nie dobrze?! - Wrzasnęłam mu w twarz i pobiegłam jak obrażone dziecko do swojego pokoju na piętrze.
- Idiota!- Rzuciłam na odchodnym.
Gdy weszłam do siebie upadłam na łóżko.
Wszystko mi się waliło po śmierci mojego wuja. Nie umiałam zachować równowagi, jaką on niósł ze sobą.
Nagle do pokoju ktoś zapukał.
- Lau, przepraszam Cię! - Krzyknął Rufus przez drzwi.
Puściłam jego gadki po mimo uszu.
Jednak chłopak nie dawał za wygraną. Pukał i pukał.
A ja coraz bardziej traciłam cierpliwość.
Po chwili w głowie zaczęło mi huczeć a przed oczyma pojawiały sie różne obrazki,
Gdy drzwi się otworzyły nie byłam już sobą
< Rufi??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz