Szłam sobie spokojnie przed siebie. Mijał już 2 dzień a ja nadal śpię w lesie. Przestaje mi być wygodnie. Muszę sobie znaleźć jakieś schronienie, ale najpierw... Do baru...
- Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam w stronę ładnie oświetlonej alei.
Usiadłam przy najbliższym wolnym stoliku i zamówiłam swoje ulubione piwo.
Powoli pijąc napój oglądałam pięknie oświetlone okolice( wystarczyło tylko obrócić się o 180 stopni)
Ludzie, krasnoludy, animagowie i wiele , wiele, wiele innych ras, których nawet niie znałam.
Nagle do baru wpadła jakaś młoda dziewczyna z uszami lisa.
Była zdyszana. Usiadła przy moim stoliku, co... Niezbyt mi się podobało.
- Spadaj . -mruknęłam. Jednak na tyle głośno aby nie znajoma usłyszała moje słowa.
- Yhmm- "powiedziała" tylko i poprosiła kelnerkę o jakiś napój. Nie wiem co zamówiła. Nie wchodziłam w szczegóły.
- Powiesz mi czemu usiadłaś akurat obok mnie?- zapytałam lekko poirytowana.
W odpowiedzi dziewczyna machnęła tylko ręką i powoli zaczęła sączyć napój.
Popatrzyłam zdesperowana na dziewczynę, która na pewno nie była człowiekiem. Może animagiem? Trudno było powiedzieć.
Starałam się trochę uspokoić. Idioci ( sry za nazwę, ale Core nie zawsze ma dobre zdanie o ludziach właściwie to zawsze ma złe.) , którzy myśleli, że mogą wszystko strasznie mnie denerwowali.
Zaczęłam zaciskać dłonie. Po chwili stały się ciepłe... Wiedziałam co to oznacza... na pewno nic dobrego. Musiałam się zmywać. Jednak najpierw chciałam się dowiedzieć co robi tu ona- znacząco spojrzałam na nieznajomą- Delikatnie szturchnęłam dziewczynę ręką co nie było dobrym pomysłem bo długi rękaw bluzki momentalnie jej się zapalił na co ja zareagowałam głośnym chichotem.
Dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem.
- Chcesz wojny?! - Powiedziała na tyle głośno aby przechodnie spojrzeli na nas osłupieni.
- Daj spokój to było nawet śmieszne!- zażartowałam. - Chociaż nie mam nic przeciwko dobrej wojnie. Oczywiście musi być Fair... - Jakie to głupie... Ja nigdy nie grałam Fair.
- Dobra. - Powiedziała lekko ożywiona dziewczyna na której ramieniu pojawiał się coraz większy ogień, który chwilę potem zaraz ugasiła.
- Dziś w lesie. Przy starym dębie. Na moce. Tylko ogień...- Powiedziała po czym pokazała mi otwartą dłoń, na której teraz tańczył wesoły ogienek.
< Irys?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz