Ruszyłam ulicami Ercken, Słońce było wysoko na niebie. Odchyliłam się delikatnie do tyłu, jednak coś nadal tkwiło mi w głowie, ale nie wiedziałam co. Usiadłam na pobliskiej beczce i przyjęłam zamyślony wyraz twarzy starając sobie przypomnieć o czymś ważnym. Jak zwykle poruszałam uszami w prawo i lewo. Położyłam dłoń na beczkę i zaczęłam uderzać o nią paznokciami. Po chwili jakiś facet przegonił mnie. Ruszyłam dalej ulicą, wciąż zamyślona. Co mogło być jednocześnie ważne, ale by wypadło mi z głowy? A już wiem bójka, czy walka. Hmm, ale z kim miałam walczyć i gdzie? Zatrzymałam się przy fontannie, ściągnęłam buty i usiadłam na jej brzegu. Zastrzygłam uszami, gdy w końcu sobie przypomniałam. Pomyślałam, że pójdę, najwyżej powalczę sobie, lub zwieję. Ruszyłam w stronę lasu, przy starym dębie. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że wszędzie są stare dęby, wiedziałam, że chodziło mi o jakiś szczególny. Przez to, że wychowałam się wśród piratów przyczyniło się do tego, że nie zachowuję się jak kobieta i dużo rzeczy wypada mi z głowy. Ruszyłam lasem w poszukiwaniu tegoż oto drzewa. Po pewnym, bliżej nieokreślonym czasie wyczułam zapach jakieś dziewczyny. Ruszyłam tym tropem i znalazłam jakąś białowłosą. Zapytałam:
- To z tobą miałam walczyć?
- No.
- A może o tym zapomnimy? Nie mam dzisiaj ochoty na walkę...
- Tchórz...
- A mów sobie co chcesz, Tchórze to fajne zwierzęta, mają takie miękkie futerko. Kiedyś miałam na statku, ale chyba popełniła samobójstwo i skoczyła do wody, albo Smithy ją wyrzucił... Nigdy jej nie lubił... A wracając do tematu, to zapominamy o walce i wychodzimy bez szwanku oraz nie marnujemy na siebie energii, czy walczymy aż pierwsza padnie i każda będzie miała rany?...
< Nightcore? Walka, czy nie walka, oto jest pytanie. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz